Skocz do zawartości
Nerwica.com

aguskaguska

Użytkownik
  • Postów

    215
  • Dołączył

Treść opublikowana przez aguskaguska

  1. Tylko że wtedy właśnie bym kogoś odrzuciła za inne poglądy. I to pomimo tego, że wiem, że miała myśli samobójcze, została zgwałcona, i na prawdę wiele innych rzeczy. I jestem jedną z raczej niewielu osób, którym o tym powiedziała. Dlatego raczej ta opcja odpada, wiem, że muszę coś zrobić z tą relacją żeby dalej trwała, tylko co...
  2. Tu chodzi natomiast o kumpele i dla mnie mozemy miec rozne poglady nawet w waznych dla mnie sprawach o ile laczy nas cos innego. Z nia zycia nie chce spedzac Współlokatorkę, więc spędzamy ze sobą pokaźną cześć życia, aczkolwiek fakt, nie jesteśmy w związku. No i we mnie właśnie jest sprzeczność, bo mi owszem to przeszkadza, wzbudza negatywne emocje, ale wiem, że powinnam jakoś to "przeboleć" (może niełdne słowo, ale nie umiem znaleźć innego). Tylko że te emocje rzutują np na nasze rozmowy ( i ja nie decyduję świadomie że nie będę z nią rozmawiać tak jak kiedyś, po prostu tak się dzieje mimo moich starań). Dlatego pytam co można z tym zrobić.
  3. To nie jest takie proste. Po prostu jedne kwestie są dla Ciebie ważniejsze niż inne w życiu. Mnie osobiście ani trochę nie rusza to czy ktoś jest ateistą, katolikiem czy wierzy w potwora spaghetti. Sama w ogóle chyba mogłabym stworzyć swoją religię, gdybym była wpływowa. Z osobami o innych poglądach często ciekawie się rozmawia. Mogę też słuchać o tym że ktoś pod wpływem jakichś tam chwilowych namiętności przespał się z kolegą. Bywa, jesteśmy tylko ludźmi, mnie się to akurat nie zdażyło. Ale sytuacji w której ktoś postępuje w sposób:"Aha, chce mi się, to się umówię z tą i tą osobą, w innym celu nie ma sensu się z nią spotykać" - czyli taki rozsądkowy plan że tylko seks i koniec - po prostu nie umiem tolerować. Emocjonalnie, bo jeżeli chodzi o zachowanie wobec tych osób - owszem, ich sprawa, nie powinnam się wtrącać i tego nie robię (przynajmniej świadomie). Wiele rzeczy jestem w stanie zrozumieć, ale akurat w tej sferze różnice poglądów są dla mnie istotne. Z drugiej strony jednak nie na tyle istotne żeby zerwać kontakt z osobąś o której wiem, że np miała kiedyś myśli samobójcze (wiem jeszcze wiele innych chyba równie osobistych rzeczy) i sporo rozmawiałyśmy o tym co się u niej działo na terapii. Więc zjednej storny jest moja hierarchia wartości, zdrugiej świadomość że tylko cholernemu chamowi przestałoby zależećna tej relacji z takiego powodu. -- 23 sty 2014, 01:03 -- Candy, poprawka do poprzedniego posta - "dla Ciebie", czyli chodziło o to że każdy chyba ma jakieś takie kwestie w których zgodność poglądów jest mniej lub bardziej istotna.
  4. no i? Przeciez to jej prywatna sprawa z kim sypia i nie powinno stanowic probemu. Nikogo nie zdradza i nie oszukuje Ja to rozumiem, ale emocjonalnie nie potrafię tego zaakceptować. I tu jest moje pytanie czy można coś z tym zrobić. Widzę że chyba zostałam tu oceniona jako osoba która ma zamiar wszystkich nawracać na swoje zasady, a właśnie moje pytanie jest o to jak zacząć to tolerować. -- 23 sty 2014, 00:16 -- Zapytaj sama siebie - czy powyzsze slowa sa prawdziwe. Bo jesli ktos jest bliski to akceptuje sie go z calym dobrodziejstwem inwentarza. Niestety, przyjazn i milosc nie uznaja wybiorczosci. -- 22 sty 2014, 18:10 -- zapomnialam dodac: prawdziwa przyjazn i milosc. Autentyczna. Bezwarunkowa. Tak, tylko że jeżeli odkrywasz że ta osoba ma zupełnie inne poglądy natemat czegoś co dla Ciebie jest ważne to ta akceptacja być może wymaga pracy. W moim przypadku chyba tak jest. -- 23 sty 2014, 00:18 -- W takim razie ja chyba nie wiem na czym ona polega bo widocznie jej nie zaznałam:(.
  5. Dzięki za odpowiedź:) Wiem i staram się to zaakceptować, ale cały problem tkwi w tym, że jednak taka emocjonalna niechęć do niej pod tym względem powoduje, że jest pewna blokada między mną a nią i te nasze rozmowy nie są takie jak kiedyś (zwłaszcza, że myślałam, że pod tym względem również jesteśmy do siebie podobne i było to dla mnie ważne). Teraz te rozmowy są takie bardziej sztuczne. Myślałam, że może jakoś poprostu się z tym faktem oswoję, rozmawiałam z nią nwet tak dosyć blisko na inne osobiste tematy. Ale na jakiś czas ta niechęć trochę przeszła i potem znowu wracała. Nie mam pojęcia jak to zaakceptować, jest to dla mnie trudne, a jest to tak na prawdę jedna z najbliższych mi osób poza rodziną. -- 22 sty 2014, 00:15 -- Nie, po prostu dowiedziałam się o niej czegoś nowego. Supernova - zgadza się, nie mam obowiązku, ale z drugiej strony - ponieważ wiemy o sobie dużo osobistych rzeczy - zdaję sobie też sprawę z tego, że to co ona robi może nie być czarne albo białe. Jest spore prawdopodobieństwo że dziewczyna ma jakieś blokady i to stąd się bierze. Z tym że tak jak już pisałam - dalsza rozmowa raczej skutków nie przyniesie. Ale nie wiem, czy tak emocjonalnie można takie rzeczy zaakceptować i dalej żyć według swooch zasad?
  6. Witam. Mam współlokatorkę, z którą znamy się od ponad dwóch lat. Ostatnio się dowiedziałam, że uprawia seks bez zobowiązań. Niby nie moja sprawa, ale ja nie potrafię zaakceptować takich rzeczy (może mam staroświeckie poglądy, nie wiem). Czuję niechęć do rozmowy z nią. Wiem jednak, że powinnam tą niechęć jakoś przemóc albo po prostu przetrzymać. Powinnam, dlatego, że po pierwsze mamy ze sobą wiele wspólnego w innych aspektach, po drugie jesteśmy ze sobą na tyle blisko, że wiemy o sobie rzeczy, których często nie mówi się nawet rodzinie. Rozmawiałam z nią na ten temat już kilka razy, wyjaśniłyśmy sobie kilka spraw, ale mam wrażenie że ona pewnych rzeczy do siebie nie dopuszcza (w tym co mówi pojawiają się sprzeczności - raz mówi coś, apóźniej nieświadomie temu zaprzecza) i dalsze rozmowy już raczej nie mają sensu, po drugie byłyby chyba tylko wtyrącaniem się w czyjeś życie. Macie jakiś pomysł co zrobić z tą relacją? Wbrew pozorom problem jest dla mnie ważny więc bardzo proszę o niebagatelizowanie go.
  7. SmutnyLysy - teraz już wierzę w to:). A Twoja samotność wcale nie musi być spowodowana tym że szanujesz kobiety, chociaż niektórzy rzeczywiście tak uważają.
  8. Może to zależy od tego, czy ona się boi że diagnoza będzie dla niej "wyrokiem", czy że nie poradzi sobie finansowo. Jeżelisię boi tego pierwszego, to może pomoże jej podesłanie jakichś artykułów mówiących o tym że nowotwory są uleczalne (najlepiej typowo naukowych, tak mi się wydaje). Chodzi o to żeby ją uspokoić, ale jednocześnie nie sprawiać wrażenia, że "na pewno nie jest aż tak chora". I jednocześnie zdementować plotki, że rak to wyrok.
  9. Ehh... Bo nie zadałaś sobie trudu wgłębienia się w niego. Ja też jestem osobą która nie lubi stereotypowego myślenia. A problem jak się okazało był zupełnie inny.
  10. Mi się wydaje (ale nie jestem żadną specjalistką więc to jest tylko sugestia, nie diagnoza) że sprawianie komuś bólu dla zabawy może być oznaką psychopatii albo socjopatii. To samo dotyczy narcyzmu i tego, że jest Ci lepiej tak, jak jest. Nie zrażaj się brzemienim słowa psychopatia - tak na prawdę to jest zaburzenie jak każde inne, jeśli jest się pod opieką i dba się o swoją psychikę to z tym się żyje. Szczegółów dotyczących leczenia Ci niestety nie zdradzębo ich nie znam. Jeszcze jedną wskazówką mogą być Twoje relacje z innymi - psychopaci wchodzą w relacje które im się po prostu opłacają, a nie z powodu więzi emocjonalnych (ale to że takie coś występuje albo nie to też chyba nie jest stuprocentowy dowód na to co to jest za zaburzenie).
  11. No widzisz, dla mnie ten temat jest wbrew pozorom problemem, całkiem poważnym, a poglądy o tym że faceci lecą tylko na wygląd a kobiety na kasę jak się okazała wcale takie bzdurne nie są.
  12. To odpowiadaj tylko na te posty, które Cię interesują -wszystko się da pogodzić Zawsze możesz też się odezwać na PW, ja np. wieczorami odpowiadam na prywatne wiadomości, gdybyś chciała pogadać. Dzięki:) Chodzę na psychoterapię, ale kolejne spotkanie dopiero za dwa tygodnie więc kawał czasu... Lecę spać bo strasznie mnie ten ostatni okres wykańcza. wiem, że problem brzmi dziecinnie, ale dla mnie osobiście jest bardzo ważny. Dobranoc.
  13. Próbowałam, ale zazwyczaj następuje wtedy zmiana tematu. Przepraszam za taką powagę, ale po prostu nie jestem teraz w nastroju do żartów i nawet ich nie wyłapuję.
  14. Wiesz co, jestem teraz pod wpływem osób które nagadały mi tego typu rzeczy na serio sprowadzając mnie przy tym do poziomu bezmyślnego zwierzęcia, więc wiem, ze niektórzy na prawdę mogą tak myśleć. I wchodząc na forum typowo psychologiczne na prawdę liczyłam na poważną rozmowę. Wbrew pozorom na prawdę czuję się źle. -- 19 wrz 2013, 01:36 -- Wiesz co, jestem teraz pod wpływem osób które nagadały mi tego typu rzeczy na serio sprowadzając mnie przy tym do poziomu bezmyślnego zwierzęcia, więc wiem, ze niektórzy na prawdę mogą tak myśleć. I wchodząc na forum typowo psychologiczne na prawdę liczyłam na poważną rozmowę. Wbrew pozorom na prawdę czuję się źle. W innym przypadku nie wchodziłabym na forum typowo psychologiczne.
  15. no nie, nie powinnas. ramka jest ramka. nie ma sensu sie stawiac prawom natury Tylko ze bogaci biora piekne, a nie wiem, jak tam z tym u Ciebie. W kazdym razie powodzenia I tu się chyba mylisz, bo ludzie się stawiają prawom natury. A to stawianie się nazywa się kultura:).
  16. Nie:) -- 19 wrz 2013, 00:32 -- Dzięki:( Raczej wrażliwa pod pewnymi względami...
  17. czemu liczysz od urodzenia? Nie słyszałem o niemowlakach wchodzących w związki. Przyznaję, wyolbrzymiam:) -- 19 wrz 2013, 00:09 -- Właśnie powoli dochodzę do takich samych wniosków... -- 19 wrz 2013, 00:12 -- Dobre Prawdopodobnie właśnie o to chodzi. Nie trafiłam na nikogo kto przejmowałby się tym, czy nie zrani drugiej osoby i zainteresowałby się mną. -- 19 wrz 2013, 00:17 -- Właśnie nie wiem, czemu tylko jeden związek, może jestem zbyt powściągliwa. Mam problemy w relacjach z innymi. Nie ufam ludziom, boję się zranienia i ciągle uważam i zastanawiam się czy dana osoba nie chce mnie wykorzystać... Niestety, doświadczenia... pewnie tu leży przyczyna. Chyba za często szukam ukrytych interesów, dlatego te wszystkie biologiczne mechanizmy mnie zniechęcają do związków. Z jednej strony zniechęcają, z drugiej jednak chciałabym kogoś mieć. Taka sprzeczność... Jestem dosyć aktywna społecznie. I niestety mam zaniżone poczucie własnej wartości jeżeli chodzi o relacje z ludźmi. To jest taki mój kompleks... -- 19 wrz 2013, 00:19 -- powinno się wybierać a nie trafiać, ale wiadomo strzała amora czasem przysłania umysł. Zresztą co ja będę się wypowiadać mam prawie zerowe doświadczenie. Strzała amora tudzież popęd seksualny:/ -- 19 wrz 2013, 00:24 -- Ja tam słyszałam że u mężczyzn zdrada jest normalna bo ich biologicznym zadaniem jest zapłodnienie jak największej ilości kobiet.
  18. No nie no, bez jaj proszę. wcale nie mam zamiaru nikogo nastawiać anty- ani szukać kobiet nie znoszących mężczyzn. Chcę tylko rozwiazać swój problem, jakim jest głęboki dół spowodowany samymi złymi doświadczeniami.
  19. Właśnie sęk w tym, że ja byłam w związku tylko raz. I to nie był dojrzały związek. I to jest chyba największy problem - mam same doświadczenia takie, jak pisałam, i przy tym zero doświadczeń dobrych, które pewnie wyrównałyby moją ocenę mężczyzn. I jeszcze zero wiary w to, że takie doświadczenia zdobędę - skoro przez 24 lata się nie udało ani razu.
  20. Ale ja nie napisałam, że wszyscy mężczyźni tacy są, tylko że moje doświadczenia - bolesne dla mnie - na to wskazują.
  21. Wiem, dziecinne pytanie, ale jednak moje doświadczenia wskazują na to, że mężczyźni traktują kobiety albo jak koleżanki, albo jak przedmiot. Właściwie to w związku byłam tylko raz w życiu, przez 4 miesiące (mam 24 lata). Związek był niedojrzały więc tak na prawdę nie przekonałam się o możliwości darzenia mnie miłością przez mężczyzn (wyłączając miłość ojca do córki). Miałam już ofertę seksu od żonatego mężczyzny, kiedy jego żona była w drugim budynku, miałam też ofertę zarobku w wiadomy sposób od nieznajomego na ulicy, po której nastąpiło jeżdżenie za mną samochodem. Wejście kolegi z którym mieszkałam przez kilka dni w domku do mnie do toalety (nie robiłam wówczas nic intymnego więc miałam otwarte drzwi) i obmacanie mnie też już było. Jeszcze tylko gwałtu chyba brakuje do kolekcji. Jakiś czas temu - dosyć dawno - poznałam głęboko zakorzenione biologiczne mechanizmy wchodzenia w związku. Wszystko jest tak na prawdę interesowne, a więc cały czar prysł. Nie wiem, czy jest w ogóle sens wchodzić w jakiekolwiek związki, zresztą dla mnie jest to - przynajmniej teraz - nierealne.
  22. Zdecydowanie częściej musisz być zdana na siebie. Chociażby spróbuj od czasu do czasu gdzieś wyjść bez komórki. Niestety komórki też powodują brak samodzielności u osób które dorastają w ich erze. Praktycznie na każdym kroku możesz zadzwonić z pytaniem do rodziców, nic Cię nie zmusza, żebyśmyślała sama o sobie. To nie jest dobre. A co do tego chłopaka, to fakt, że mimo, że zwierzałaś mu się ze swoich problemów to on Cię nie odrzucił, to - niestety - dobry znak:/ ja miałam niestety trochę przykrych doświadczeń z tym związanych.
  23. Na przykład pozwolić Ci samej podejmować pewne decyzje. Najpierw drobne, a potem coraz poważniejsze. Chodziło mi o to, że to mogło zabrzmieć jakbyście to Wy z Twoim tatą robili jej wyrzuty. Ludzie tego nie lubią więc może dlatego się obraziła. Jeżeli zawsze ma do innych pretensje, to Ty tego nie zmienisz, możesz zmienić tylko sposób w jaki Ty na te pretensje reagujesz. Nie potrzebujesz zmieniać swojej mamy.
  24. To niekoniecznie musi być efekt placebo, mi się wydaje że tabletki mogą po prostu działać doraźnie, a prawdopodobnie gdybyś na tym etapie przestała je brać to lęki by wróciły, ale to tylko moje zdanie:). Co do tego, czy Twój organizm toleruje tabletki i czy już nie będzie skutków ubocznych to to jest sprawa indywidualna. Gdyby miały być jakieś poważne to pewnie już byś się zorientowała że coś jest nie tak, ale jeżeli chodzi o słabsze to nie wiem. Zwłaszcza że skutkiem ubocznym przy różnych lekach (ja nigdy nie brałam Twojego leku, w ogóle mało leków brałam, więc nie wiem jak jest w tym przypadku) może być rozregulowanie miesiączki. Więc radziłabym poczekać z diagnozą:) -- 10 sie 2013, 12:44 -- Przepraszam za bałagan w poprzednim poście:)
×