Skocz do zawartości
Nerwica.com

offtopic

Użytkownik
  • Postów

    306
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez offtopic

  1. Piękny dzień... 20 letni facet ma ochotę się komuś wypłakać na ramieniu... żałosne... ( mowa oczywiście o mnie) Ostatnia jazda przed egzaminem na prawko... Jak mi gość przez te 2 godziny nagadał to nie wiedziałem co ze sobą zrobić, a jak mnie podsumował to miałem ochotę wysiąść z tego samochodu w @#$%... Fan motoryzacji nie może prawka zrobić, 6 podejście do egzaminu ... Do tego na miły koniec dnia z własnej głupoty zepsułem sobie komputer , następny paradoks... informatyk a zepsuł sobie komputer... Szok, niech ten dzień się wreszcie skończy bo chodze w kółko z nerwów i już mnie boli z tego wszystkiego brzuch... Ale tak czy tak życzcie mi szczęścia, mam nadzieję że obudzę się jutro z dobrym samopoczuciem, szanse na zdanie tego egzaminu mam marne ale zawsze jakieś są .... Idę już spać bo nie wiem już co z sobą zrobić...
  2. co przez to rozumiesz? To że leki są dobre i pomagają ale według mnie jeśli pewnych spraw sobie nie poukładam w głowie to po odstawieniu leku lęki wrócą. A jako że przez kilka lat sam sobie nie potrafiłem poukładać to myślę że z pomocą terapeuty będzie łatwiej...
  3. Z tego ze nie rozmawiam z nimi tak jak inni tylko mam problemy no i z tego że wyglądam fatalnie... W jednym z najgorszych moich okresów, kiedy to nie zaliczyłem roku w liceum przez wagary/niechodzenie z powodu lęków, a potem przeniosłem się do liceum zaocznego, również miałem podobnie do Ciebie. Byłem sparaliżowany lękami, na zajęcia musiałem się wręcz zmuszać żeby iść ( mimo że były tylko w weekendy) oczywiście nie dałem rady się słowem odezwać ani na wykładach ani na przerwach, chodziłęm żywcem jak słup... Do tego miałem baardzo zapryszczoną twarz, ale mimo moich obaw nikt się ze mnie nie śmiał, mało tego sami się do mnie odzywali/zagadywali. Więc można stwierdzić że to kwestia ludzi... To było liceum zaoczne więc połowa osób było starszych ~25-30-40 lat. Ale byli też w moim wieku... skoro się śmieją bez żadnego powodu, to może zmień grupę, zacznij od początku... Sam nie wiem... Dodam że zdiagnozowano u mnie silną fobię społeczną, oraz nerwicę lękową. Więc jestem w podobnej sytuacji co Ty, tyle że depresji nie mam i nie miałem( jedynie nieutrwalone stany depresyjne czasami :-) ) A jeszcze jedno: Nie masz tam jakiegoś kolegi w grupie? Kogoś spoza tej paczki która się z Ciebie śmieje ? Najgorzej jest być samemu , postaraj się z kimś pogadać, z kimś się zapoznać, tak żebyś mógł z nim pogadać na przerwach chociaż... Może to będzie trudne ale na pewno wykonalne, jak nie w twojej grupie to w innej. Np. kogoś kto stoi sam w przerwach między wykładami ( będzie łatwiej, mniej stresu).
  4. Niestety nie umiem Ci pomóc, psycholog ze mnie żaden ...;/ Nie rozumiem jednego, z czego się oni śmieją ? Może trafiłeś znów na jakiś dziwnych ludzi, albo na jakąś paczkę która poszła grupowo na twój kierunek, nie wiem. Idę spać, bo ten ząb mnie doprowadzi do nerwicy...yyy zaraz zaraz to mu się nie uda bo ja już mam :) Coś czuję że tej nocy sobie tez nie pośpię ;/ A trzeba było iśc dzisiaj do tego dentysty....
  5. Dobry lekarz, dobranie dobrych leków, ja tak zrobiłem i z tragicznego stanu( mało nie popadłem w mocną depresję) stan nagle się poprawił i utrzymuje się już dość długo. Pomógł mi lek o nazwie Chlorprothixen, lęki się zmniejszyły, zacząłem w miarę normalnie coraz lepiej funkcjonować, teraz szukam jeszcze terapii indywidualnej co by się konkretnie za siebie wziąć. Najgorsza jest wegetacja, czyli nie robienie nic w celu wyleczenia, ja tak przewegetowałem kilka ładnych lat , nic mi się samo nie polepszyło a tego czasu straconego już mi nikt nie odda...
  6. Bó! Na domiar złego zaczął mnie boleć ząb i w nocy musiałem wstawać łykac proszki... Jutro dentysta @człowiek nerwica Czytam Cię i widzę samego siebie przewegetowałem tak kilka lat i co...? I nic, lata poleciały a samo nic się nie naprawi. Idź chłopie i znajdź dobrego lekarza, poekseperymentujcie z lekami tak żeby dobrac najodpowiedniejszy dla Ciebie. Sam nie wierzyłem w to że mogę się zmienić , że mogę się wyleczyć, a teraz mam już zupełnie inne podejście. Sorry ale czytam jak narzekasz, ale nie piszesz nigdzie że chcesz się naprawdę zmienić ... Tak w ogóle to jeśli możesz opisz w kilku słowach co u Ciebie zdiagnozowano? Fobie, nerwice ? Mówisz o znajomych... Ze mną też nikt nie chciał sie jeszcze bardzo niedługo temu spotykać... Z resztą sam z taką osobą jak byłem bym nie chciał.. taka prawda. W towarzystwie się blokowałem, dopadały mnie lęki i nici nawet z głupiej rozmowy ze mną... Teraz, sami do mnie dzwonią w weekend( w sumie dziwi mnie to ) dzisiaj dzięki temu że czułem się dobrze, nie miałem leków przez ponad godzinę gadałem z dużo starszym kolegą... takim dresikiem... kiedyś bałbym się do niego gęby otworzyć, miałbym pustke w głowie, i obwiniałbym siebie przez całą drogę... Serio dobry terapeuta, + dobrze dobrane leki + chęć zmienianie czegoś, mogą zdziałać bardzo wiele i mogą zmienić człowieka... wracając do znajomych, żeby traktowali Cie poważnie, musisz zacząc odbudowywać swój wizerunek, zaczynając choćby od małych kroczków... Bó, syrop z cebuli to ostateczna ostateczność, nienawidzę cebuli w takiej postaci(duszonej) a taki syrop piłem raz w życiu... a feeee... Herbatek z cytrynka wypijam dużo, pomagają, wolałbym nie dostawać antybiotyku. Może do piątku się wyleczę, dzisiaj już mi lepiej trochę. Tyle że wczoraj wypiłem chyba z wiadro syropów O dzięki wielkie, kciuki się na pewno przydadzą :) az mi się miło zrobiło że ktoś nieznajomy mi dobrze życzy :)
  7. Bó! Na domiar złego zaczął mnie boleć ząb i w nocy musiałem wstawać łykac proszki... Jutro dentysta
  8. I masz całkowitą rację. Z resztą pisałem chyba już o tym w tym temacie. Najpierw leki żeby trochę poczuć się lepiej, odżyć, potem psychoterapia w której trakcie można zacząć coś działać, wychodzić do ludzi. Oczywiście mówię tutaj o silnej fobii, czyli silnym ciągłym strachu przed ludźmi, przed spotkaniami, nawet przed wyjściem z domu by cokolwiek załatwić. U mnie sama psychoterapia bez jakichkolwiek leków nie zdziałała nic, no może pozatym że zobaczyłem jak to jest leczyć się na odziale dzinnym. Chodziłem 8 tygodni i prawie każdego dnia się zmuszałem... do tego koszmarem był piątek, którego to wszyscy z terapii zbierali się na spotkaniu społeczności aby omawiać cały tydzień .... Dla fobika koszmar... gdyby jeszcze na tej terapii był ktoś z fobią społeczną było by łatwiej, a tam sami z nerwicą natręctw, depresją itp...
  9. Witam w klubie zakichanych i szczekających... dzisiaj się poddałam - po dwóch tygodniach walki z 'przeziębieniem' skończyłam w łóżku z zapaleniem tchawicy Dżiz - jaki ból - pluję gdzie popadnie byle nie przełykać Jestem uziemiona na tydzień Zwyje z nudów W główce knuję coby do mojego Nieba jechać, ale jak przeforsować ten pomysł u moich starych, gdy mam 39st pod czupryną Ehhhhhhh..... Daj spokój, ja się mam zamiar do Piątku wyleczyć W sobotę rano mam egzamin na prawko który mam zamiar zdać,.... Akurat teraz wyjątkowo nie pasuje mi choroba : Pije przeróżniaste syropy, chyba w lekkim nadmiarze bo mnie już brzuch zaczyna boleć.
  10. Masakra... Psychicznie czuję się nawet OK, fizycznie masakra.. Wypiłem w sobotę zimną gazowaną wodę mineralną, do tego byłem osłabiony i przeziębienie rozłożyło mnie na łopatki. Gorączka kaszel bóle kości...
  11. W twoim wypadku uważam że przy mocnym samozaparciu, mocnej motywacji możesz wyjść bez leków. Na pewno będzie trudniej, ale za to już po wszystkim będziesz mogła pochwalić się na forum :) hehe :)
  12. Mój największy prawdziwy sukces to 2 tygodniowy okres z bardzo zminimalizowanymi lękami. Odżyłem, od bardzo dawna znowu byłem sobą... tym dawnym sobą... Teraz lęki po moich ostatnich przeżyciach powróciły, ale już nie z tak wzmożona siła jak kiedyś. Nabrałem wiary w własne wyleczenie i tym samym motywacji.
  13. Owszem działa działa. Nawet jak idę do mojej Pani doktor po recepty, i porozmawiamy sobie przez tą godzinkę to czuję taką jakąś ulgę i od razu jest mi lepiej. Tyle że coraz więcej ludzi z takimi problemami co równocześnie znaczy że coraz więcej chce się leczyć co z kolei oznacza coraz to dłuższe kolejki :):) Ale w poniedziałek może uda mi się coś załatwić. Przy okazji: Może ktoś zna i poda kontakt do dobrego terapeuty/psychiatry który udziela terapii indywidualnej w KRAKOWIE ?
  14. Witaj. Lek kosztuje 8.99zł bez zniżki. Cena mnie szczerze mówiąc bardzo zdziwiła bo do tej pory za leki płaciłem 50-80zł za opakowanie. CHLORPROTHIXEN biorę 3xdnia po 15mg. Zaraz jak został mi przepisany oczywiście poszperałem po forach, i o dziwo naczytałem się tam wiele złego o tym leku... Efektem ubocznym u mnie o ile w ogóle można to tak nazwać była senność, uczucie zmęczenia, ale tylko przez pierwszy tydzień zażywania :). Do tej pory brałem Ketrel, Seroxat, rexetin, oczywiście cloranxen, i po żadnym z w.w nie zauważyłem takiej poprawy jak po CHLORPROTHIXEN'ie. Jednak nic Ci zagwarantować nie mogę , bo jak wiesz dobranie odpowiednich leków do konkretnego człowieka, konkretnego schorzenia to trudna sprawa. prawie jak gra w lotka ( no może trochę przesadziłem :) ). Podsumowując, jestem bardzo z niego zadowolony, dziwię się ludziom że tak niechętnie podchodzą do leków , boją się ich nie chcą ich brać... Nasuwa mi się myśl że skoro tak robią to chyba nerwica czy depresja jeszcze nie dała im porządnie w kość... Mi dała, byłem w dużym dołku, mimo że teraz czuję się gorzej ( świeżo po pogrzebie babci) to te kilka tygodni kiedy lęki się bardzo zmniejszyły bardzo mnie podbudowały. Wszystko przez to że uwierzyłem że można z tego wyjść i znów być takim jak dawniej... pozdrawiam i Sorry że tak długo :)
  15. Witaj w klubie ;-) Również leczę sie ... potajemnie przed rodziną... Z dokładnie identycznych powodów co Ty. Wiem że rodzina ( rodzice siostry) by zrozumiała, ale boję się trochę ich pierwszej reakcji, ich pytań... No i nie zniósł bym gdyby rozniosło to się po reszcie rodziny z którą mam dość częsty kontakt... Po prostu wiem że by tego nie zrozumieli, a ja nie chciałbym im nawet dogłębnie tłumaczyć. Tym bardziej że mieszkam na wsi i tutaj ludzie mają trochę inne spojrzenie na różne sprawy, a sprawa psychologów/psychiatrów jest jedną z tych spraw :). Do psychologa chyba nie potrzebujesz skierowania, a jeśli tak to da Ci je np.lekarz rodzinny. Ja wstydziłem się iść do swojego lekarza rodzinnego ze względu właśnie na obawę czy sie przed kimś nie wygada... Bo to w końcu mała miejscowość, więc poszedłem do poradni leczenia nerwic i zaburzeń osobliwości oraz uzależnień. Wiem wiem groźnie to brzmi w pierwszym odczuciu, ale przełamałem sie ( mimo że było trudno) i się tam zarejestrowałem. Wcześniej poszedłem do prywatnego psychologa potem psychiatry ale nie byłem zadowolony i nie bardzo mogłem płacić za wizyty. Najlepiej właśnie znajdź jakąś placówkę w swoim mieście zajmującą się nerwicami, czy zaburzeniami osobliwości i tam sie udaj. Weź od razu swoją książeczkę ubezpieczeniową bo będzie potrzebna. W NFZ'ie leczenie jest bezpłatne więc nie będziesz płacił za wizyty.
  16. Do du*y ;/ Lęki wróciły, nie tak mocne jak kiedyś ale wróciły :[ Na terapię chcę iść kurde a temriny strasznie długie...
  17. offtopic

    Zgaga??

    Z nerwów może być choć bardziej prawdopodobne że zgagę masz właśnie po lekach. Szczególnie jeśli zdarza Ci się je brać na czczo.
  18. @up Miałem to samo z tym wstawaniem, doszło do tego stopnia że nie potrafiłem wstać wcześniej niż w południe, a w ogóle mogłem spokojnie spać do 15-17. A potem oczywiście zasypiałem dopiero koło 5 rano. Do tego mimo że spałem nawet 12-14 godzin wstawałem koszmarnie niewyspany... Mi pomógł CHLORPROTHIXEN przepisany od psychiatry do którego chodzę. Pomógł na sen, w końcu wstaje wypoczęty oraz na lęki które się znacząco zmniejszyły. To chyba pierwsze święta które od bardzo dawna przetrzymałem w miarę w spokoju...
  19. Ja jakoś przetrwałem, tłum ludzi na pogrzebie więc lęki mnie dopadły, ale wziąłem podwójną dawkę leków i dałem radę. Zmęczony jestem, i mam dylemat czy iść jutro do pracy czynie....
  20. W czwartek zmarła moja babcia, jutro pogrzeb, mam nadzieje że jakoś to przetrzymam. niby czuję sie lepiej po lekach ale róznie to może być.
  21. Dzień ogólnie w miarę OK, tylko wstyd mi było juz kiedy wszyscy sie pytali czy zdałem prawko i odpowiadałem w końcu kłamiąc że tak, że mam już od dawna. No i jak to bywa kłamstwo ma krótki nogi, kiedyś jak byłem ostalić sobie kolejny egzamin spotkałęm koleżankę z dawnej klasy, i chyba plotka się niedługo rozejdzie o ile juz sie nie rozeszła. Na dodatek dośc dobry kolega( chyba jedyny który mi został) zadzwonił do mnie z prośbą o odwiezienie go na imprezę... miałem dobrą wymówke więc mu odmówiłem, ale jak do niego też ta wiadomość dotrze że nie mam prawka to.... Ehhh...
  22. Koleżanko, daj sobie spokój z wszystkimi valerianami kalmsami itp. Nałykałem się tego swego czasu sporo, a efektów nie było żadnych. Zacząłem się leczyć, w końcu dostosowaliśmy odpowiednie leki u mojego psychiatry do którego obecnie chodzę i dzisiaj w kościele mimo wielkiego tłoku było OK. A w kościele zawsze miałem lęki okropne, pamiętam z resztą święcenie rok temu, mało co nie zemdlałem... Idź do psychiatry i nie męcz się na żywca...
  23. Oj, jakbym czytał normalnie siebie,- naprawdę. Ja również jeździłem,bardzo dobrze, ale co z tego jak na egzaminie zaczynała się tragedia, i nie był to zwykły stres a właśnie cholerne objawy nerwicowe, takie jak brak koncentracji, rozkojarzenie senność. W sumie nie zdałęm juz 5 czy 6 razy, i w końcu dałem sobie spokój bo stwierdziłem że w takim stanie to nie ma sensu. Poszedłem do psychologa, potem do psychiatry, w końcu dostałem lek który mi zaczął pomagać, zacząłem zmieniać chociażby minimalnie swoją złą stronę , przyjąłem się do pracy z kolegą, i nagle wszystko zaczęło się zmieniac na lepsze. Kiedyś przy głupim zapisywaniu na egzamin stałem w tej kolejce jak słup, patrzyłem na ten głupi numerek i wyczekiwałem kiedy to się skończy. Teraz fakt też miałem lęki stojąc w tej kolejce , czekając prawie 2 godziny, ale przełamałem sie i potrafiłem chociażby normalnie porozmawiać z osobami za mną. Tak więc idź do psychologa, czy psychiatry, opisz dokładnie wszystko najlepiej jak potrafisz, szczególnie twoje lęki, dostaniesz leki, i mam nadzieje że Ci pomogą. Jeśli nie te to następne. Teraz mam termin na 5 kwietnia, i w końcu wydaje mi się że mam realną szansę zdania.
  24. Bó. Za dobrze kufa było. Wczoraj w pracy było fatalnie, bo wrócił pieprzony lęk. Chodziłem rozkojarzony, miałem ochotę stamtąd uciec, czyli normalka w takich momentach. Zastanawiam się dlaczego tak się stało że dzień wcześniej było ok a następnego dnia już nie. Te same osoby, ta sama atmosfera... hmm. Ale wytrzymałem do końca i wytrzymam dalej(mam ndzieję).
×