Skocz do zawartości
Nerwica.com

wysłowiona

Użytkownik
  • Postów

    1 007
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez wysłowiona

  1. Magnez nie wywołuje nerwicy, ale jego niedobór daje podobne objawy. Na pewno pomaga na napięcie mięśniowe, kołatanie serca, pobudzenie, problemy ze snem. Więc jak widzisz, to dużo Warto brać magnez regularnie choćby po to, by sobie pomóc w walce. Ale nawet jeśli Twoje objawy były spowodowane właśnie magnezem, to mogłeś przez długotrwały stres i lęk zmienić pewne schematy myślowe. Tego nie naprawisz sumplementami i witaminami, to trzeba samemu wyłapywać i zmieniać. Najlepiej czytając książki lub strony z poradami, jak radzić sobie z porażką, lękiem itp I bierz witaminę b6 do tego:) To nie jest duży wydatek, a da dużo.
  2. Hej, trochę mnie nie było przez praktyki i sesję, ale powoli wracam na forum. Dzisiaj z nowym artem, który właśnie zahacza zniekształcenia Becka. Głównie dotyczy tego, jak można próbować radzić sobie z szantażem emocjonalnym, etykietowaniem i przywiązaniem. Jak zwykle- mam nadzieję, że się przyda http://cloudymind.pl/wordpress/nerwica-jaki-komunikat-przesylasz-swiatu/
  3. Ogólnie mam wrażenie, że leki niewiele pomagają w DPD, bo w jakiś sposób zawsze wpływają na odbiór rzeczywistości, zmieniają trochę naturalne odbieranie świata. I wtedy, jak człowiek zaczyna się nad tym zastanawiać, pojawia się derealizacja. Taka już jej natura. Dawka88 jestem pod wrażeniem postępów. Ludzie, którzy wiele czytają o dd, wiedzą jak to działa i co robić, ale tylko niewielka część rzeczywiście ma siłę wprowadzić zmiany w życie. Trzymam kciuki za dalszą walkę A jeśli chodzi o Twoje pytanie, dd teoretycznie nigdy nie przechodzi. To nie jest choroba, której moglibyśmy przypisać jakieś konkretne upośledzenie organizmu. Więc jeśli Ci się pojawia, to pewnie jest wywołane lękiem. Dbaj w dalszym ciągu o pozytywny odbiór świata. Możesz sobie tu na forum poczytać o zniekształceniach poznawczych Becka, ostatnio o tym pisaliśmy i fajnie jest je u siebie rozpoznawać i się rozprawiać z nimi. Ogólnie im bardziej umiejętnie kierujesz swoimi emocjami, tym mniejsze szanse na dd:)
  4. Hej, akurat to o czym piszesz, może być skutkiem lęku. Całkiem możliwe, że jeśli popracujesz nad odpornością na stres, pamięć, koncentracja i przede wszystkim zdolność komunikacji mogą się polepszyć. Na tym forum poznałam zresztą osobę, która miała duże problemy z mówieniem i właśnie praca nad samymi emocjami sprawiła, że teraz mówi dość płynnie. Jakieś wydarzenia w Twoim życiu mogły ostatnio wpłynąć na Twój poziom lęku?
  5. Wiesz, jak się uczysz świadomego snu? Uczysz się wykonywać różne czynności odruchowo. Na przykład dwa razy patrzeć na zegarek. Później, jak już wystarczająco wbijesz sobie do głowy ten nawyk, we śnie zrobisz dokładnie to samo i zobaczysz dwa razy różne godziny. Wtedy orientujesz się, że to sen. Podobnie jest tutaj- jeśli masz mocny nawyk, to nie musisz być świadoma, by go kontrolować. Robisz to odruchowo
  6. Jeśli chcesz po polsku, to Włodzisław Duch. Tutaj masz tekst z różnymi eksperymentami w ostatnich latach, które pokazują, że ludzie bardzo często są świadomi swoich działań dopiero po podjęciu decyzji i co najlepsze, często są święcie przekonani, że przyczyny ich działań są inne, niż naprawdę. Nie czytałam tego akurat, ale znam mniej więcej jego materiał, naprawdę inteligentny człowiek
  7. ] Ja wiem, wiem. Miałam to wrażenie "oglądania filmu" ze swojego życia już parę razy. Niezbyt przyjemne. Na początku nie ogarnęłam, że chodzi o wrażenie Ale już w drugim poście odpowiedziałam- to kwestia dd, zdarza się w niektórych przypadkach i jest do wyleczenia z tego, co mówią osoby po dlugich okresach DPD. Ta strona mi się wyjątkowo podoba. No i Metzinger to dość ciekawa postać, też później dokładniej przejrzę.
  8. Niekoniecznie prawdy- w rzeczywistości nie da się udowodnić, jak jest naprawdę^^ Amando, po prostu zmieniłaś sobie percepcję odbierania rzeczywistości. A jeśli masz derealizację, to jeszcze prostsze. Ale powiem Ci coś pocieszającego- kiedy pozbędziesz się DPD, znika też taki nawyk "filozoficznego" podejście. Pytania siebie, czy wszystko jest prawdziwe, czy masz wolną wolę, czy to wszystko dzieje się automatycznie. To jest dość typowe dla ludzi z dd. Skup się jednak na ograniczeniu lęku, wtedy minie ten okropny stan. Bo nawet jeśli my mamy rację i determinizm jest prawdziwy- wrażenie wolności jest adaptacyjne i się zwyczajnie przydaje. I jest naturalne dla ludzi, tego nie można kwestionować.
  9. Mam podobnie. Jak ktoś mi mówi, że jestem nieogarnięta (bardzo długo trzeba mi tłumaczyć) to spokojnie odpowiadam, że potrzebuję więcej czasu i że wedlug badań, roztargnione osoby są bardziej twórcze (to prawda) Wiele wybitnych osób tak miało. Kierkegaard na przykład chodził w dwóch różnych butach. No bywa:) Trzeba się w takich sytuacjach nauczyć dystansu do siebie i przede wszystkim wyzbyć wstydu i automatycznie pytać o pomoc w sytuacjach, w których nie czujesz się pewnie. Ja kiedyś miałam straszne lęki w sytuacjach społecznych, a odkąd nauczyłam się zwyczajnie pytać o wszystko, o każdy szczegół, jakość życia skoczyła mi w górę. A myślałaś może o tym, żeby popracować nad wyrobieniem sobie takiego schematu myślowego: po każdym poleceniu przeznaczam 15 sekund na zakwestionowanie go? Bo ja doskonale rozumiem o co chodzi z tą uległością i braniem słów innych ludzi za prawdę objawioną. To się nazywa naiwność, jak zauważyłaś i jak zauważyłaś, w momencie w którym ktoś zwróci nam na to uwagę, potrafimy ocenić jak mądre są te polecenia. Mówię Ci, stwórz takie wyzwanie. Po każdej wypowiedzi drugiej osoby, staraj się odnieść do niej z dystansem. To tak jak z doniesieniami prasowymi- trzeba się w pewnym momencie nauczyć, że zawsze warto mieć wątpliwości
  10. Ja także mam deterministyczną wizję świata, ale ona może być przyjemna. Niektórzy polscy kognitywiści uważają, że świadomość i postrzeganie rzeczywistości to tylko pewne następstwo działań. Nie podejmujemy decyzji, a tylko jesteśmy układami, które wykonują pewne skrypty. A potem to odczuwamy, a także mamy wrażenie "wolności woli". I mimo tego, że tej wolności nie ma, warto czerpać przyjemność z tego, co się dzieje. Przyjemność, te odczucia oraz postrzeganie rzeczywistości to po prostu coś fajnego. Dalej możemy przeżyć życie ciesząc się z przyjemności, którą odczuwamy
  11. nienormalna21 możesz żyć bez ludzi. Pracować jako freelancer i odizolować się od społeczeństwa. Ale poza psychopatami, tak naprawdę znakomitej większości ludzi, kontakty towarzyskie są potrzebne do szczęścia. Może jednak warto rozważyć, czy ta niechęć to nie objaw depresji? Wtedy mogłabyś żyć z przekonaniem, że to do zmiany i jeszcze możesz nauczyć się czerpać radość z kontaktów z ludźmi. No chyba, że nie ma takiej możliwości. Masz dużo fajnych nawyków:) Sam fakt, że chcesz "odciąć się od swojej osobowości". Z jednej strony trochę autodestrukcyjny, zwłaszcza jeśli będziesz gdzieś tam miała przekonanie, że to niemożlwe. Ale z drugiej strony to dobry punkt wyjściowy do wprowadzania zmian. Ja na przykład byłam typowym przypadkiem egocentryka z depresją. Miałam poczucie wyjątkowości i uważałam, że jeśli się zmienię, to będzie bardzo złe. Ty nie masz tego problemu. Pytanie tylko, czy uważasz, że to możliwe, tak się zmienić? Piszę właśnie coś, jak skończę to Ci podrzucę. Myślę, że może być pomocne w samym podejściu do zmian. Zwłaszcza w Twojej sytuacji- gdy to takie ciężkie.
  12. Cześć wszystkim. Saraid, idź biegać, od razu Ci się poprawi;p
  13. mark123 z tego co pamiętam, Ty masz podejście "nie poradzę sobie i tak", więc chciałabym Ci coś poradzić, nawet mam kilka pomysłów, ale nie wiem czy warto, czy postarasz się wykorzystać. Jak myślisz?
  14. Katastrofizacja+Uogólnianie+Wyolbrzymianie najpewniej:) Ja się tego oduczyłam, Ty też byś potrafiła. Wiesz, to jest ok. Znam wielu ludzi, którzy wolą żyć w samotności. Ale nie myślisz, że jakby to był naturalny stan dla Ciebie, to po prostu trzymałabyś ludzi na dystans i czuła się z tym dobrze zamiast chodzić na terapię? Nie mam pojęcia, jak wyglądało Twoje życie i co Cię do tej decyzji przekonało, ale nie była to pewnie decyzja "znikąd". Musiałaś się jednak w którymś momencie poczuć źle. W którym dokładnie? Może to tylko moje wrażenie, ale wydaje mi się, że strasznie się identyfikujesz z tym przekonaniem. Ty go chcesz mieć czy nie?:) Słuchaj, mówisz, że się boisz. Mogę się domyślać, że to podobny lęk i brak chęci do leczenia, jak u ludzi z nerwicą lękową. Boją się samej terapii i wolą zostać w strefie komfortu. To może być zaskakujące dla niektórych ludzi, ale sama faza wychodzenia z nerwicy, gdzie musisz zdać sobie sprawę z wielu, wielu nieprzyjemnych faktów o swoim życiu, jest przerażająca. To jak myślisz, na którym etapie jesteś? Nie chcesz, żeby było lepiej czy nie chcesz podejmować leczenia?:)
  15. Etykietowanie siebie w sensie generalizacji różnych cech, tak? Coś Ci nie wyjdzie i od razu jesteś beznadziejna, coś Ci się nie uda i od razu ponosisz same porażki? O to chodzi? A co do osób. Moje rady: po pierwsze zacznij na to zwracać uwagę od razu, jak tylko się pojawi. Takie dostrzeganie naszych wyuoczonych reakcji często całkiem zmienia nasze zachowanie. Albo stosunek do tego, co robimy. Bo stosunek też jest ważny- zacznij to traktować jak coś do zmiany. Piszesz, że nie ma siły, żebyś się przekonała. Naprawdę tak twierdzisz? Po drugie raz się przekonaj i spróbuj zaufać. Przy systematycznej desensytyzacji, keidy przyzwyczajasz osobę z fobią do jakiegoś bodźca, bardzo ważne jest to, że ona nie może tego bodźca uniknąć. Bo jak unika, to umacnia jej się reakcja. Dostajesz za to nagrodę, nie zostałaś skrzywdzona. I Twój organizm traktuje to jako znak, że rekacja była dobra. Ale jak przerwiesz schemat, choć raz, kilka razy, pokazujesz mu, że można inaczej Zaczęłabym na Twoim miejscu od listy zalet poznawania ludzi, nawet jeśli wydają się zagrożeniem. Do tego dodałabym jakieś środki ostrożności i popracowanie nad poczuciem, że poradzisz sobie, nawet jeśli ten ktoś ma złe zalety. No i później do dzieła. Ty teraz z tego co widzę nei jesteś za bardzo przekonana zarówno do tego, że można jak i do tego, że warto nad tym pracowac. Jakby to absurdalnie nie brzmiało, musisz bardziej chcieć, bo na razie za bardzo się boisz dokonywać jakichkolwiek zmian;)
  16. Ok, to nietypowe, ale jak najbardziej da się z tym żyć. Myślisz, że były bezwartościowe czy nie dopuszczasz do siebie po protu opinii innych?
  17. Może nie, ale zazwyczaj tak działa:) Badania pokazują, że pochwała jest jedną z nielicznych nagród zewnętrznych, które nie obniżają motywacji wewnętrznej. To znaczy, że możesz być chwalony, a zwłaszcza, gdy potraktujesz to jako informację, będziesz dalej i mocniej dążył sam z siebie, by osiagnąć cele. Oczywiście jeśli masz inaczej, warto się zastanowić nad tym, jak odbierasz pcohwaly, co one dla Ciebie znaczą.
  18. Brzmi jak rozsądny wzorzec. A często się tak zdarza? Czujesz, że przesadzasz czasami? Utrudnia Ci to życie?:>
  19. Pochwała ma za zadanie wzmocnić jakąś reakcję, ewentualnie wyrazić uznanie. Ale głównie wzmocnić reakcję, sprawić, że ktoś będzie powtarzał działanie. Dlatego myślę, że "zapracować" to nie jest takie sprytne słowo (nie chodzi mi o to, że nie jest dobre, chodzi o to, że nie jest praktyczne;p). Lepiej powiedzieć, że chwalić powinniśmy się, jak zrobimy coś w odpowiedni sposób. Niekoniecznie z trudem. mark, pamiętaj, że nie wszystko na świecie wymaga dużego wysiłku. Czasami lepsza jest łatwiejsza praca, ale z lepszą metodą
  20. Nikt nigdy nie mówił, że to jest proste. Ale nie jest to też najtrudniejsza rzecz na świecie Postaw sobie jeden cel i spróbuj go zrealizować, co Ci w tym przeszkadza? A jak, możemy tutaj wymyślić razem:)
  21. socjopatia, Dianne Tice mogła rozwiązać Twoje dylematy. Zakupy i inne zajęcia, które nie wymagają zbytniej aktywności intelektualnej, dają przestrzeń do myślenia. Ruminujemy, a jak już ruminujemy, jesteśmy smutni. To kwestia zmiany nawykow myślowych. Sprawdź, czy przypadkiem nie myślisz w kółko o przykrych sprawach. A jeśli myślisz, znajdź coś, co Cię interesuje i co możesz podmieniać w sytuacji, w której "nakryjesz" siebie na takich myśleniu:)
  22. Ja myślę, że całkiem niezłym pomysłem jest pomyślenie nad tym, jak je wszystkie po kolei zlikwidować. Jakieś ćwiczenia, obserwacje:) Ja ostatnio siedzę nad etykietowaniem. Jak jadę autobusem i ktoś nie wzbudzi mojej sympatii, zaczynam wyobrażać sobie jego w całkiem innym kontekście i z cechami osobowości, które wywołałyby moje najlepsze odczucia (mam nadzieję, że dobrze trafiłam w punkt).
  23. Po pierwsze tak jak pisze Mightman, rozmowa. Jeśli mam wyrazić opinię, to tylko i wyłącznie otwartość, szczerość, zaufanie i rozmowa mogą pomóc. Ale! możliwe, że rozmawiacie w zły sposób. Ja rozmawiałam w nieodpowiedni sposób wiele lat i nagle ktoś mi uświadomił, że to nic nie daje Na przykład gdy masz problem- nie opisuj go mężowi ze szczegółami i w kółko mówiąc o tym samym. Przedstaw, co Cię gryzie raz i porządnie, a potem poszukajcie rozwiązania. Powiedz mu, co czujesz, powiedz mu, co chciałabyś poprawić i co fajnie byłoby zmienić, by rozwiązać problem. To nie jest proste, ale jeśli się nad tym skupisz i będziesz pamiętać, że szukasz rozwiązania, będzie coraz lepiej. I moglibyście wprowadzić dwie zasady (przepraszam, że proponuję takie konkretne rozwiązania, ale możesz zwyczajnie z nich nie skorzystać, jeśli nie będziesz miała ochoty): 1) nigdy nie kończycie kłótni/rozmowy/interakcji w gniewie i 2) nigdy nie kończycie rozmowy o problemie bez propozycji rozwiązania problemu, która mogłaby zadziałać. Bo tak jak mówisz, związek z osobą z nerwicą może być męczący. Wiem, bo byłam taką osobą Ale jeśli nauczysz się aktywnie i stale pracować nad komunikacją i zachęcisz męża do pracy z Tobą, można się oduczyć wielu rzeczy. Takich jak wieczne narzekanie (wiem, że masz na co, ale w pewnym momencie to już szkodliwe), podejrzliwość, szantaże emocjonalne (nawet jeśli nieświadome). Zwracaj uwagę na to, co robisz w jego obecności, co mówisz i czy to ma sens, uzasadnienie i czy jest fair w stosunku do niego:)
  24. Nie tylko. Mogę Ci coś podrzucić, ale wieczorem:)
×