inbvo

zależy o jakich pragnieniach się mówi.... ale chciałbym przynajmniej wybierać na co mam wpływ... a nie uzależnić swój los od "przeznaczenia" ... dobrze wiem że zaraz bym sobie wmówił że moim przeznaczeniem jest nieszczęście, smutek i cierpienie. każdą porażkę bym uznał za dowód od losu że mam być nieszczęśliwy.

Candy14, może to co się nam podoba, to czego pragniemy, to są właśnie te ścieżki...?

no ale na swoim "generalnym" chyba pierwszym koncie miał avatar... tam było coś przeciwko kobietom... widać od początku identyfikował się z tym...

silence_sadness, no to właśnie jest jeden... ja od pół roku nie zrobiłem żadnego brzuszka... a teraz 40 (nie zacząłem od początku tylko pod koniec), a czyja to zasługa....

a ja mam problem z motywacją... więc w sumie amfce nie jest taki najlepszy , ale styknie.

wiara w przeznaczenie.... chyba dla mnie niebezpieczna... bo pewnie bym dostał jakiejś fazy że mam przeznaczone być nieszczęśliwym... nie wiem czy nie lepiej wierzyć że można zrealizować to co się chce...

zapewniam,ze wiekszosc tu je ma jednak nie mozna im się poddawać ale walczyc z nimi pomimo wszystko. czasami rzeczywiście pomimo WSZYSTKO

niekiedy ma się taki problem który odbiera resztę radości życia...

dlatego że jak ktoś ma zakodowany schemat że masz być samotny i nieszczęśliwy, to uwierzysz w to. wolę wierzyc że dostanę to czego chcę (tzn. chcę mieć taką nadzieję).

a jak komuś jest pisane coś złego? i tylko to? albo jak ktoś uwierzy że tylko złe jest mu pisane... nie wiem czy nie lepiej w to nie wierzyć...

no cóż trochę podobnie masz do mnie, to blokuje i chyba wyniszcza...tylko jak sobie radzić z tym.. -- 06 sty 2013, 03:21 -- i nie wiem czy jedna osoba jest nam pisana... takie myślenie jest dla mnie jakieś groźne... jakby nami miało rządzić nie wiadomo co .... fatum albo szczęście....

naliczam kolejne problemy męskkie... tym razem miminka2

dopisuje się do listy chyba... bo ostatnio kondycja mi opada...

a mnie to nawet pieski nie chcą dać się głaskać... ale nie wiem czy pieski to dobre porównanie. ogólnie cała ta sprawa wygląda jak wygląda.... nie za dobrze jak i u mnie...

może nie tu powinienem ale niech będzie... za sugestią kilku osób chyba wracam na forum. na kilka dni odszedłem przemyśleć wszystko. jestem w fatalnym stanie, tak złym jak jeszcze nigdy wcześniej. dobiło mnie kilka wydarzeń .... co będzie dalej? nie wiem....

mogę tylko pogratulować... wiedziałem że zostanę sam z tym i ostatni...

Abstrahując od wszystkich sporów... czy nikt nie zauważył że tu się straszny offtop zrobił? czy to ma sens... także offtopuję, ale w mojej rodzinie to widzę nazbyt wyraźnie...

szkoda że mało takich....

ojciec mnie wnerwił

tak, i żeby ten ktoś podobny, jak go znajdziemy, chciał z nami być...

ehhh a ja próbuję, ale na razie nieśmiało i póki co nie wiem co wyjdzie.. na razie jeszcze nic. ale... może to prostsze niż myślimy... może sobie tak tylko pozwoliliśmy wmówić.

zastanawia mnie kto jest tu najgorszym pesymistą....ja miewam ataki pesymizmu. walczę z nimi jak mogę... silence_sadness, coraz częściej się zgadzamy

niestety nie mam pojęcia dlaczego. bo ja tak nie potrafię jak opisałaś i dlatego nie wiem co sobie myśli osoba która tak robi.

właśnie o to chodzi. bo tradycyjne "podrywanie" to wymaga dużej pewności siebie...