-
Postów
1 476 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Agasaya
-
Alienated, ja też ja też zrobimy Ci zlocik trójmiejski mi dzisiaj radość sprawiło uczenie mojej mamy kopiowania zdjęć na pendriva... a dokładniej jej mina kiedy sprawdziła i faktycznie zdjęcia były na pen-ie a no i mama powiedziała że mi ubyło w biodrach ale pewnie chciała mnie tylko pocieszyć
-
Alienated, ja też ja też zrobimy Ci zlocik trójmiejski mi dzisiaj radość sprawiło uczenie mojej mamy kopiowania zdjęć na pendriva... a dokładniej jej mina kiedy sprawdziła i faktycznie zdjęcia były na pen-ie a no i mama powiedziała że mi ubyło w biodrach ale pewnie chciała mnie tylko pocieszyć
-
kurde to ja się do was nie umywam z moim rzęchem
-
kurde to ja się do was nie umywam z moim rzęchem
-
Alienated, ja mam R530 bylociezko, nie jem pieczywa, od czasu do czasu wasa, ziemniaki 2 razy w miesiącu same albo z warzywami, mięsa unikam a dieta dukana mi nie leży bo wolę wegetariańską
-
Alienated, ja mam R530 bylociezko, nie jem pieczywa, od czasu do czasu wasa, ziemniaki 2 razy w miesiącu same albo z warzywami, mięsa unikam a dieta dukana mi nie leży bo wolę wegetariańską
-
licząc tak mniej więcej przyjmuję około 1500-1800 kcal dziennie a 1000 spalam na rowerze... za chwilę zacznę spalać więcej niż przyjmuję i znów wyląduję w szpitalu z epizodem anorektycznym ale przynajmniej będę szczuplejsza w trumnie
-
licząc tak mniej więcej przyjmuję około 1500-1800 kcal dziennie a 1000 spalam na rowerze... za chwilę zacznę spalać więcej niż przyjmuję i znów wyląduję w szpitalu z epizodem anorektycznym ale przynajmniej będę szczuplejsza w trumnie
-
bylociezko, biorę L-karnitynę ćwiczę 10 godzin tygodniowo, nie jem słodyczy i odżywiam się w miarę logicznie. 2 Tygodnie i ubyło mi raptem 1 kg Kiya, żrę mniej i zwracam uwagę na to co żrę... żeby było w tym jak najmniej chemii...
-
bylociezko, biorę L-karnitynę ćwiczę 10 godzin tygodniowo, nie jem słodyczy i odżywiam się w miarę logicznie. 2 Tygodnie i ubyło mi raptem 1 kg Kiya, żrę mniej i zwracam uwagę na to co żrę... żeby było w tym jak najmniej chemii...
-
bylociezko, dieta też jest... i gówno
-
bylociezko, dieta też jest... i gówno
-
Michuj, Wiola dobrze prawi... choć ja chyba widzę strup więc lepiej jakąś maść na oparzenia może... ja jestem wkurzona... zapier... na tym rowerze, pocę się a waga ani drgnie
-
Michuj, Wiola dobrze prawi... choć ja chyba widzę strup więc lepiej jakąś maść na oparzenia może... ja jestem wkurzona... zapier... na tym rowerze, pocę się a waga ani drgnie
-
hahaha i tu mnie masz kochana... granica jest bardzo cienka, zwłaszcza że ja nawet nie wiem ile to jest dużo ćwiczyć a ile to mało... bo dla mnie zawsze będzie za mało. póki co trzymam się minimum 40 minut dziennie ale nie więcej niż 2 godziny. W tych granicach oscyluję w zależności od sił i czasu danego dnia. Dziś właśnie miałam taki "kryzys"... walczyłam ze sobą że nie przekroczyć 2 godzin... ale to już temat na inny wątek... chodzi mi o to że jak się zmęczę fizycznie, dam sobie w kość, spocę się jak świnia to potem mnie mniej ciągnie do innego katowania się Korba, ja jak zaczynałam też nie miałam sił i nadal bywa różnie ale się zmuszam. bo postanowiłam wreszcie zrobić coś mądrego dla siebie Bellatrix, może nie sam rower co fat burnery który łykam jako wspomagacze. ostatnio przegięłam i fatalnie się czułam ale sytuacja już opanowana. póki co mam kontrolę i nie "zajeżdżam się" jak to napisała chiha,
-
Sorki robaczki. Leki są ostatnio nie do zniesienia dla mnie i nie ruszam się domu
-
Korba, domyślam się że boli i domyślam się też że ona się o Ciebie zwyczajnie martwi... wasze przekonania są całkowicie odmienne ale również każda z was ma trochę racji. czasem warto spróbować postawić się w sytuacji tej drugiej osoby żeby zrozumieć jej motywy u uczucia. co do spotkania z lekarką- skąd o tym wiesz? siostra Ci powiedziała? może to ściema
-
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)
Agasaya odpowiedział(a) na atrucha temat w Zaburzenia osobowości
Korba, wiem kochanie... wiem... wiem też że to wykonalne -
halenore, aaaaa to ja nie wiedziałam Korba, wcale nie jest tak łatwo kogoś ubezwłasnowolnić także spokojnie
-
byle nie 20 km spaceru... ja tego nie zniosę...
-
Korba, ale to jest ich opinia która jak sama widzisz nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. nie nakręcaj się proszę halenore, chyba coś mi umknęło... Twoja mama była w sitnicy?
-
*Wiola*, wszystko przed nią
-
PoznacSiebie, dzięki Piotruś
-
halenore, wow... to moja jeszcze nie weszła na ten lewel ale przynajmniej już nie robi mi wyrzutów o to że jadę na zlot... cieszy się że "wychodzę do ludzi" i ona nie musi w tym uczestniczyć... od czasu założenia mi sprawy w sądzie przez ojca, mama przeistoczyła się z osoby oziębłej i sukowatej (jak ja ) w ciepłą i wspierającą mnie opiekunkę ale żeby to się stało musiałam się pochlastać tak że nie szło tego ukryć i być na skraju podjęcia oficjalnej próby samobójczej
-
otóż to halenore, moja mama powiedziała mi to wprost niedawno...