Skocz do zawartości
Nerwica.com

Agasaya

Użytkownik
  • Postów

    1 476
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Agasaya

  1. Agasaya

    Syndrom DDA

    kafka, yh... mój stary ma taką samą mentalność
  2. kafka, jak to jakie? skoro dzięki niemu jestem niezdolna do samodzielnej egzystencji to niech mnie teraz utrzymuje aż do usranej śmierci... jak dostanę orzeczenie o niepełnosprawności to facet ma pozamiatane...
  3. kafka, jak to jakie? skoro dzięki niemu jestem niezdolna do samodzielnej egzystencji to niech mnie teraz utrzymuje aż do usranej śmierci... jak dostanę orzeczenie o niepełnosprawności to facet ma pozamiatane...
  4. Agasaya

    Syndrom DDA

    chleba mogło w domu nie być ale wódka była niezbędna
  5. Agasaya

    Syndrom DDA

    chleba mogło w domu nie być ale wódka była niezbędna
  6. pati09, bo to jest jeszcze za świeże... daj sobie czas... i przede wszystkim nie obwiniaj się... ja też siebie winiłam... że prowokowałam ubiorem i zachowaniem... że z słabo się broniłam... nie dość głośno krzyczałam... może nie odmówiłam wystarczająco stanowczo... Ważne jest żebyś pojęła że nikt nie ma prawa Ciebie tknąć bez Twojej zgody... nawet gdybyś chodziła nago... albo zmieniła zdanie w ostatniej chwili- miałaś i masz do tego prawo... To on zachował się poniżej jakiejkolwiek formy życia na ziemi... "Jakby suka nie dała, to pies by nie wziął" znasz to powiedzenie? ono ma dwie interpretacje... moja jest taka że nawet pies, który ma inteligencję trzyletniego ludzkiego dziecka, wie że bez zgody kobiety, nie ma prawa jej posiąść... więc człowiek który to robi... jest bardziej prymitywny od ameby... moje poczucie winy przeplata się z myślą o tej interpretacji i bardzo powoli ale gaśnie... więc myśl o tym... a wstyd... to nic złego że się wstydzisz... choć w związku z powyższym to on powinien się wstydzić... masz jednak prawo odczuwać dyskomfort opowiadając o tym nieustannie... choć moja terapeutka przekonywała mnie że takie wielokrotne opowiadanie o traumie pomaga się jej pozbyć... ale nie wiem jak jest... nie sprawdziłam tego. w tej chwili najbardziej dokucza mi strach że to się powtórzy... kafka, ;*
  7. pati09, bo to jest jeszcze za świeże... daj sobie czas... i przede wszystkim nie obwiniaj się... ja też siebie winiłam... że prowokowałam ubiorem i zachowaniem... że z słabo się broniłam... nie dość głośno krzyczałam... może nie odmówiłam wystarczająco stanowczo... Ważne jest żebyś pojęła że nikt nie ma prawa Ciebie tknąć bez Twojej zgody... nawet gdybyś chodziła nago... albo zmieniła zdanie w ostatniej chwili- miałaś i masz do tego prawo... To on zachował się poniżej jakiejkolwiek formy życia na ziemi... "Jakby suka nie dała, to pies by nie wziął" znasz to powiedzenie? ono ma dwie interpretacje... moja jest taka że nawet pies, który ma inteligencję trzyletniego ludzkiego dziecka, wie że bez zgody kobiety, nie ma prawa jej posiąść... więc człowiek który to robi... jest bardziej prymitywny od ameby... moje poczucie winy przeplata się z myślą o tej interpretacji i bardzo powoli ale gaśnie... więc myśl o tym... a wstyd... to nic złego że się wstydzisz... choć w związku z powyższym to on powinien się wstydzić... masz jednak prawo odczuwać dyskomfort opowiadając o tym nieustannie... choć moja terapeutka przekonywała mnie że takie wielokrotne opowiadanie o traumie pomaga się jej pozbyć... ale nie wiem jak jest... nie sprawdziłam tego. w tej chwili najbardziej dokucza mi strach że to się powtórzy... kafka, ;*
  8. co ja gadam... to już 10 lat minęło... pati09, no właśnie nie poradziłam sobie i nie zapomniałam... próbowałam zapomnieć 9 lat o tym i paru innych sprawach które systematycznie mnie niszczyły aż w końcu mi odbiło całkiem... dopiero 14 miesięcy temu zaczęłam się leczyć i niecały rok temu trafiłam na terapię na której nie potrafiłam o tym rozmawiać. Przez tyle lat w mojej głowie narosła odnośnie tego wydarzenia tak niszcząca mnie teoria że nie było i jeszcze nadal nie ma mowy o ruszeniu tego jakimś "ciężkim sprzętem". Poczucie winy zakorzeniło się we mnie i wkomponowało w moje myśli tak mocno, że nie sposób go ze mnie wyrwać. Moje życie daleko odbiega od normalności ale to nie tylko dlatego. Jeśli chodzi o intymność i seks bywa różnie ze mną. Cierpię na Zespół Stresu Pourazowego w związku z tym wydarzeniem i niestety migawki często mnie dopadają... wystarczy nieodpowiednie ułożenie czyjejś ręki na moim ciele. Nie zawsze tak jest ale stanowczo za często. Miałam w życiu wybitnego pecha do facetów. Nie będę się rozpisywać na ten temat. W każdym razie to wszystko zsumowało się do zalążków androfobii... Mam tylko nadzieję, że mój przypadek Cię nie przeraził. Można dalej żyć normalnie, zwłaszcza jak się zacznie działać od początku. Znam dziewczynę, która wyszła z tego całkowicie. Jest teraz szczęśliwą żoną i matką. Odwaliła kawał dobrej roboty nad sobą na terapiach i poza nimi. Wierzę że Ty, ja i wszystkie inne dziewczyny możemy to zostawić za sobą, ale do tego trzeba czasu i wysiłku
  9. co ja gadam... to już 10 lat minęło... pati09, no właśnie nie poradziłam sobie i nie zapomniałam... próbowałam zapomnieć 9 lat o tym i paru innych sprawach które systematycznie mnie niszczyły aż w końcu mi odbiło całkiem... dopiero 14 miesięcy temu zaczęłam się leczyć i niecały rok temu trafiłam na terapię na której nie potrafiłam o tym rozmawiać. Przez tyle lat w mojej głowie narosła odnośnie tego wydarzenia tak niszcząca mnie teoria że nie było i jeszcze nadal nie ma mowy o ruszeniu tego jakimś "ciężkim sprzętem". Poczucie winy zakorzeniło się we mnie i wkomponowało w moje myśli tak mocno, że nie sposób go ze mnie wyrwać. Moje życie daleko odbiega od normalności ale to nie tylko dlatego. Jeśli chodzi o intymność i seks bywa różnie ze mną. Cierpię na Zespół Stresu Pourazowego w związku z tym wydarzeniem i niestety migawki często mnie dopadają... wystarczy nieodpowiednie ułożenie czyjejś ręki na moim ciele. Nie zawsze tak jest ale stanowczo za często. Miałam w życiu wybitnego pecha do facetów. Nie będę się rozpisywać na ten temat. W każdym razie to wszystko zsumowało się do zalążków androfobii... Mam tylko nadzieję, że mój przypadek Cię nie przeraził. Można dalej żyć normalnie, zwłaszcza jak się zacznie działać od początku. Znam dziewczynę, która wyszła z tego całkowicie. Jest teraz szczęśliwą żoną i matką. Odwaliła kawał dobrej roboty nad sobą na terapiach i poza nimi. Wierzę że Ty, ja i wszystkie inne dziewczyny możemy to zostawić za sobą, ale do tego trzeba czasu i wysiłku
  10. pati09, domyślam się że to musi być dla Ciebie trudne... tym bardziej uważam że jesteś niesamowita i odważna i to wspaniale że masz takiego tatę
  11. pati09, domyślam się że to musi być dla Ciebie trudne... tym bardziej uważam że jesteś niesamowita i odważna i to wspaniale że masz takiego tatę
  12. Candy14, jeśli nie tak jak chcę to chociaż go pogrążę moralnie
  13. Candy14, jeśli nie tak jak chcę to chociaż go pogrążę moralnie
  14. pati09, jestem dla Ciebie pełna podziwu Słońce... jesteś bardzo dzielna a to co robisz może w przyszłości ochronić inne kobiety przed nim... ja miałam tyle szczęścia że mój oprawca zginął niespełna 2 tygodnie po... może to Karma? w każdym razie nie wiem czy nawet dziś po 9 latach, gdyby on żył, miałabym odwagę zawalczyć o sprawiedliwość na tym polu... pewnie nie... Dlatego mimo że rzadko się odzywam w tym wątku, trzymam za Ciebie mocno kciuki i czytam... Doglądam czy sobie radzisz
  15. pati09, jestem dla Ciebie pełna podziwu Słońce... jesteś bardzo dzielna a to co robisz może w przyszłości ochronić inne kobiety przed nim... ja miałam tyle szczęścia że mój oprawca zginął niespełna 2 tygodnie po... może to Karma? w każdym razie nie wiem czy nawet dziś po 9 latach, gdyby on żył, miałabym odwagę zawalczyć o sprawiedliwość na tym polu... pewnie nie... Dlatego mimo że rzadko się odzywam w tym wątku, trzymam za Ciebie mocno kciuki i czytam... Doglądam czy sobie radzisz
  16. bylociezko, taaak mój stary wie wszystko najlepiej... nawet to że ja wcale nie choruję tylko ściemniam... on to widzi w swojej szklanej kuli bo nie mam jaj żeby spojrzeć mi w oczy... Candy14, powiem Ci że w dupie mam jego ewentualne przeprosiny... to niczego nie zmieni... jestem okaleczona psychicznie... nie mówię że to wszystko przez niego ale przecież od niego się wszystko zaczęło... pewne rany nigdy się nie zagoją... można tylko nauczyć się z nimi żyć. Przepraszam? Co mi da to słowo? Nic... Ja teraz domagam się innych przeprosin i choćbym miała się zesrać to je wyegzekwuję
  17. bylociezko, taaak mój stary wie wszystko najlepiej... nawet to że ja wcale nie choruję tylko ściemniam... on to widzi w swojej szklanej kuli bo nie mam jaj żeby spojrzeć mi w oczy... Candy14, powiem Ci że w dupie mam jego ewentualne przeprosiny... to niczego nie zmieni... jestem okaleczona psychicznie... nie mówię że to wszystko przez niego ale przecież od niego się wszystko zaczęło... pewne rany nigdy się nie zagoją... można tylko nauczyć się z nimi żyć. Przepraszam? Co mi da to słowo? Nic... Ja teraz domagam się innych przeprosin i choćbym miała się zesrać to je wyegzekwuję
  18. *Monika*, nie moczę się ja tam kondycję mam ale obawiam się że gdybym biegała nago to tego widoku niektórzy mogliby nie ogarnąć swoją psychiką i potem mieć koszmary nocne
  19. *Monika*, nie moczę się ja tam kondycję mam ale obawiam się że gdybym biegała nago to tego widoku niektórzy mogliby nie ogarnąć swoją psychiką i potem mieć koszmary nocne
  20. *Wiola*, ale się przytulałaś halenore, chcesz spać z nami?
  21. *Wiola*, ale się przytulałaś halenore, chcesz spać z nami?
  22. *Monika*, właśnie kurde nie... ale zamawiam spanie z Tobą
  23. *Monika*, właśnie kurde nie... ale zamawiam spanie z Tobą
  24. qrwa gdyby mój stary wywalił do mnie "przepraszam" to bym sobie chyba szczękę roztrzaskała o podłogę ze zdziwienia. on nie uznaje swojej winy w czymkolwiek
  25. qrwa gdyby mój stary wywalił do mnie "przepraszam" to bym sobie chyba szczękę roztrzaskała o podłogę ze zdziwienia. on nie uznaje swojej winy w czymkolwiek
×