Skocz do zawartości
Nerwica.com

Asembler

Użytkownik
  • Postów

    403
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Asembler

  1. Śnię. Nic dziwnego. Niektórzy nie pamiętają swoich snów. Ja pamiętam czasami i 6 dziennie. Na psychoterapii poruszyłem też ten wątek i usłyszałem, że to następstwo tego, że dużo myślę, intensywnie przeżywam to co się aktualnie w moim życiu i obok mnie dzieje. Proste wytłumaczenie, logiczne. A jednak nie daje mi spokoju. Pytam czasami ludzi co im się śniło to na ogół pamiętają jak przez mgłę i skupiają się na ogólnych czynnościach, przykład "kroiłam cebulę w kuchni i zadzwonił telefon....". Tyle? Tylko tyle? No i z grubsza nic więcej. Z jednego snu zapamiętuję na ogół po kilkanaście symboli, jeżeli pamiętam dany sen, to na ogół intensywnością wszystkich zmysłów, wzrok, słuch, ale także dotyk, zapach, czuję je całym sobą i pamiętam szczegóły. Czasami śnią mi się całe dzielnicę lub miasta, pałace, pamiętam dokładnie rozkład pokojów, czasami sobie potem je rozrysowuje i analizuje. Bywa, że akcja snu dzieje się w wymyślonych lokalizacjach i powracam do tych lokalizacji w różnych snach po kilku miesiącach przerwy albo i dłużej. Czasami są to całe wymyślone miasta i trasy podróży. Ludzki mózg jest niezwykły, ale wręcz mnie to przeraża, chociaż konkretnie w snach nie dzieję się nic tak strasznego (albo przynajmniej rzadko). Przeraża mnie rozmach snów i ich realność, intensywność, szczegółowość. Na przykład dzisiaj śnił mi się dom nad brzegiem morza i podnoszenie się poziomu wody. Powoli go zalewało. Powódź zwiastowały pająki, które mnie obudziły i wypełzywały z materaca gdzie spałem. Pająki były dwa, wielkości dłoni i jeden był przebity gwoździem, drugi też jakoś udziwniony. Jak go zabiłem przyjrzałem się i miał na sobie czerwoną plastikową płachtę i żądło jak skorpion. Potem z mapy google widziałem zdjęcie powodzi i dawałem zbliżenie na tory pocągowe, które odbijały się spod wody na najświeższych zdjęciach satelitarnych, pamiętam dobrze rozkład na zdjęciach...dobra, dalej nie będę pisał, to i tak malutki fragmencik, a szczegółowość snu była o wiele większa. Natręctwa? Czy tylko dobra pamięć do snów?
  2. Zawłaszczenie demotywatorów to fragment szerszego zjawiska jakim jest popularność prawicy w internecie. Wpiszcie w google korwin lub ruch narodowy i wyskoczą setki filmików z wieloma tysiącami odtworzeń i setkami komentarzy. Przy wyszukaniach Piechociński czy Miler tego nie ma. Radykalne ruchy to hałaśliwa, ale jednak mniejszość statystycznie częściej ich wyborca jest jednocześnie politycznym aktywistą. Ci, którzy z taką pewnością mówią, że Komorowski w drugiej turze przegra jeżeli wygra to najgłośniej będą mówi, że wybory sfałszowane ponieważ wynik będzie inny jak się spodziewali. Jeżeli w pierwszej turze Prezydent Komorowski będzie miał >45%% to żeby przegrać drugą turę musiałby chyba na wizji zrobić striptiz. Ci, którzy w pierwszej turze zagłosowali na BK. a w drugiej skorzy byliby jednak na Dudę to malusieńki odprysk, a więc niemalże wszyscy pozostali musieli by poprze Dudę, a ten tak samo jak Kaczyński ma duży elektorat negatywny. Piszę to jako osoba, która na BK nie zagłosuje.
  3. Asembler

    Zdominowani...

    Ja jestem dda/ddd i mam pragnienie zewnętrznej dominacji, nie koniecznie w życiu rodzinnym, ale w społecznym już tam. Czyli jakby odwrotnie.
  4. Jak tak będzie po pierwszej turze to obecny Prezydent pewne zwycięstwo w drugiej turze ma gwarantowane. Wątpię by było wiele osób co w pierwszej turze zagłosowały na Komorowskiego, a w drugiej na Dudę. Odwrotnie też to nie działa. Wiadomo, że głosy wprost nie przekładają się w ten sposób, ale upraszczając: JKM, Kukiz przekłada się na Dudę, Ogórek 50/50, Jarubas i Palikot przekłada się na Komorowskiego. Z osób co nie głosowały w pierwszej turze, a pójdą do drugiej to raczej będzie to elektorat mało zmobilizowany i pragmatyczny => większość z nich na Komorowskiego.
  5. Ja mam dylemat odnośnie tego wg jakiego kryterium głosować / świadomie nie głosować: Podejście 1: Głosować tak by być w zgodzie z własnym sumieniem, głównym kryterium będzie więc kryterium światopoglądowe, ideologiczne. Zagłosuję więc na tego, którego zadeklarowany światopogląd i wyznawane wartości będą jak najbardziej zbieżne z moimi. Jeszcze będę musiał zastosować sito, ponieważ nie można wykluczyć czczych deklaracji tylko na potrzeby zagospodarowania danego elektoratu na potrzeby kampanii prezydenckiej, dlatego też próba weryfikacji na podstawie dotychczasowego postępowania. Podejście 2: Głosuję pragmatycznie, na podstawie kompetencji kandydata, dotychczasowego doświadczenia, porównania charakterów, cech osobowościowych, kontaktów na scenie międzynarodowej, posiadania za sobą politycznego zaplecza, kwestie ideologiczne, światopoglądowe nie mają tutaj bezwzględnej wyłączności (jak w podejściu numer 1). W sferze deklaracji jasno opowiadam się za podejściem numer 1, ale podskórnie coś kusi by brać pod uwagę podejście numer 2.
  6. Jako mój głos w dyskusji: nie uważam, żeby spełnienie seksualne człowieka była niezbędne i było nieodłącznym elementem człowieczeństwa. Nie przeczę, że w niektórych przypadkach, jak ktoś jest przyzwyczajony i nastawiony na zaspokajanie seksualnych potrzeb to seks może działać na różne rejony życia uspokajająco (czytam posty powyżej), ale w drugą stronę to już nie działa wg mnie taka rzekoma prosta implikacja: brak spełnienia seksualnego, zaspokojenia swoich potrzeb => nerwica, gorsze samopoczucie etc.
  7. Oczywiście, są pewne normy których należy przestrzegać w społeczeństwie. A przykład, który podałeś, byłby karalny. Każdy człowiek, w tym nawet nie podzielający mojej skrupulatności i rygoryzmu, uzna za niedopuszczalne gdyby w podanym przeze mnie przykładzie mężczyzna zaczął wbrew woli kobiety naprzykrzać się fizycznie. Dla mnie także czymś nieodpowiednim, zasługującym na napiętnowanie byłaby postawa mężczyzny na skutek tego chwilowego impulsu zaczynającego masturbować się w ukryciu i samotności albo pod wpływem tymczasowej zachcianki i chemii swojego ciała proponującego współżycie z kobietą, na co ona choćby i ochoczo przystała. Na pewno akceptowalnych przeze mnie zachowań nie można rozszerzyć do wielkiego balonu "wszystko co jest legalne, wszystko co nie jest zabronione przez prawo", będącego tylko rezultatem tymczasowej umowy społecznej. Np poza pierwszą skrajną postawą, dwie następne są jak najbardziej przez prawo dozwolone / w ogóle przez prawo nie regulowane, przez obecne luzackie normy społeczne także akceptowalne. Po prostu lubisz mieć takie uporządkowane, przewidywalne i spokojne życie, skoro chcesz mieć kontrolę nad codziennymi sytuacjami. Nie da się ustalić granicy, jaka ilość zjedzonych lodów będzie obżarstwem. Możesz zjeść litr lodów w ciąg dnia i żadnego pełnowartościowego posiłku, czy wtedy to będzie obżarstwo? Kalorycznie nawet nie zrealizujesz pewnie swojego dziennego zapotrzebowania (chociaż to może zależy od lodów i dodatków ). Dlatego można ustawić granicę prewencyjnie na przykład litr lodów w ciągu tygodnia, nie więcej jak 300 ml dziennie, to tylko przykład, nie obrazowałem sobie tych wielkości. Zresztą podany przykład z lodami też wydaje mi się błahy, to był tylko dość namacalny mechanizm, który odnoszę do poważniejszych spraw.
  8. Zdefiniuj co rozumiesz pod terminem astrologia i co to niby za badania?
  9. Kościołów nigdy nie za mało pod warunkiem, że nowe budowane są zgodnie z duchem architektury sakralnej, a nie przypominają magazyny czy dziwadła zgodne z nowocześniackimi wzorcami desymetrii i łamania harmonii.
  10. Ja uważam, że seks ma służyć przede wszystkim prokreacji. Jeżeli małżonkowie na skutek jakiś biologicznych defektów nie mogą mieć dzieci to rezygnacja ze współżycia wydaje się logiczna (aczkolwiek nie jest jedynym słusznym wyborem). Seks daje także zmysłową przyjemność, ale ufam, że człowiek jest w stanie się bez tego obejść. Człowiek ma rozum, ma wolną wolę to jest w stanie ujarzmić swoją biologię, swoją chemię, walczyć z tym, zmagać się. Nie jest tylko bezrozumnym zwierzęciem targanym przez dzikie namiętności bezładnie na wszystkie strony. I piszę to jako zwykły heteroseksualny mężczyzna lubiący seks nawet na poziomie zmysłowym. A czemu rezygnować ze zmysłowej przyjemności w małżeństwie? A choćby dlatego, żeby bardziej otworzyć się na inne aspekty we wzajemnej relacji i miłości. Jakim wyrzeczeniem byłoby dla osoby nie lubiącej seksu i nie odczuwającym na tym polu większych potrzeb zrezygnowanie z tego? Nie wielkim, takim samym jak dla osoby nie lubiącej słodyczy lub piwa rezygnacja z tychże produktów. A jakim dla kogoś kto dany produkt regularnie zażywa i uwielbia?
  11. Może i byłoby smutne albo i wręcz okrutne, ale czy fakt, że coś wydaje się człowiekowi smutne lub okrutne powoduje, że należy założyć, że coś jest nieprawdopodobne? Bycie istotą czującą, posiadającą świadomość, ale i jednocześnie śmiertelną nie oznacza od razu, że jest się maszyną nad którą można się swobodnie znęcać i zniszczyć niczym stary samochód. Osobną kwestą jest, że przy takim postawieniu sprawy wychodząc z pozycji ateistycznych, materialistycznych uznając, że człowiek nie ma nie tyle nawet duszy, co choćby duszy nieśmiertelnej także można by go zniszczyć jak stary samochód i się nad nim znęcać. Człowiek ma godność ludzką, zwierzęta mają godność zwierzęcą, nad zwierzęciem nie można się znęcać
  12. Wierzę, że człowiek jest ukoronowaniem aktu stworzenia i posiada nieśmiertelną duszę duchową, po śmierci dusza duchowa odłącza się od ciała, ale kiedyś połączy się znowu i to w wieczną jedność. Wierzę, że zwierzęta mają swoją duszę zmysłową, ale w chwili śmierci dusza umiera wraz z ciałem na zawsze. Może wydawać się to dość smutne
  13. Zastanawia mnie czy są tutaj osoby wierzące z Boga osobowego, a jednocześnie nie w istnienie piekła, albo przynajmniej w piekło jako coś pustego lub przejściowego. Po odrzuceniu koncepcji Boga logiczne jest odrzucenie koncepcji wiecznej nagrody i wiecznej kary, a pierwszy napisany przeze mnie wcześniejszy przykład właśnie pozbawiony jest konsekwencji.
  14. Tak, wierzę w istnienie piekła, w którym niegodziwcy będę cierpieć wieczne, nieskończone męki, nie tylko duchowe, ale także zmysłowe, a samo piekło jest pełne i znajdzie się tam wielu ludzi, a nie tylko Ci, którzy dopuścili się najbardziej odrażających zbrodni.
  15. Uważam emocje i uczucia za coś co prawda naturalnego, ale niskiego, na równi z popędami. Dosadny przykład: przy atrakcyjnej kobiecie mężczyzna może mieć erekcje co jest naturalne, ale czymś skrajnie nieodpowiednim byłoby gdyby zaczął w tym momencie .... . Trzeba się kontrolować. Ten przykład jest akurat skrajny i bardzo fizyczny, ale zasada jest ta sama, tylko emocje nie są tak namacalne. Co innego posiadać, mieć, a co innego im ulegać i pod ich wpływem reagować lub postrzegać rzeczywistość. Co do norm, to przecież życia by mi nie starczyło, żeby wszystko sobie "rozpisać", bardziej mam cel maksymalnie ułożyć chociaż swoje codzienne sytuacje. Zjadłem lody, nie ma problemu. Ale czy litr lodów to już będzie obżarstwo, rozrzutność? Nie? a 2 litry, 3 litry? To tylko najprostszy przykład, a życie codzienne sprawia, że mocuję się z dziesiątkami różnych zagadnień. I tu właśnie, jakbym każdą czynność, najprostszą, rozkładam na czynniki pierwsze to bym zwariował i to by był absurd, dlatego poszukuję jakiś konkretnych, sztywnych norm by raz coś "załatwić" i być odciążonym. 3 piwa na imprezie ok? ok, a 4, 5, 8, 12? Wszystko niby zależy od czasu, miejsca, samopoczucia, zmęczenia, dyspozycji dnia, charakteru spotkania.... a jednak, a może gdzieś konkretnie przeprowadzić "cięcie" np "trzy piwa i basta, lepiej się tego trzymać sztywno chociaz zdaje się, że jak do tłustego jedzenia na długim przyjęciu wypije jeszcze dwa to nic mi nie będzie". Nie jestem żydem, ale tu pomocne byłoby takie coś jak talmud, to tak, to nie, tyle, ile.
  16. Socrealizm ogółem dość ok. Razi mnie w nim masowość, wolę heroiczne przedstawianie jednostki, w której krystalizuje się cała żywotna energia wspólnoty, ale na tle abstrakcjonizmu czy desymetrii w sztuce (głównie malarstwo, rzeźba) jest ok.
  17. a tu się nie zgadzam, raczej pierwszy biegun to dla mnie kulturowi marksiści, libertyni, burzyciele tradycyjnego porządku, siewcy zamętu i chaosu (oczywiście znowu przesadnie uwypuklam na potrzeby ukazania kontrastu), wywołać ferment, podważyć tabu, tradycje, tradycyjną moralność, a drugi biegun to raczej własnie moralizatorzy , chcący wzmocnić swoim przesłaniem jedność i zcementować wspólnotę.
  18. Właśnie o to chodzi, że nie kręci mnie "luz", "wolność", "swobodność", "swawola", samodzielne interpretacje na podstawie odczuć w danej chwili. I nie jest to wyraz żadnej traumy, sam rozumową drogą doszedłem do takiej postawy, stopniowo, a całościowa moja wizja wydaje się cholernie logiczna, więc ciężko mi ją podważyć samemu nawet. I co dalej? Nawet jak będę miał dzieci, żonę to to wszystko co napisałem o swoim sposobie postrzegania rzeczywistości będzie aktualne.
  19. Zresztą, ja bardzo chętnie lubię dyskutować, na kontrowersyjne tematy także, jak ktoś szanuję mnie to i ja szanuję rozmówce, najwyżej nie szanuje jego opinii hehe, ale do samego dyskutanta staram się odnosić z godnością. Myślę, że główna oś konfliktu nie przebiega wokół zagadnienia "Żydzi szkodzili Polsce" czy "Żydzi mieli duży wkład w Polską kulturę", "Żydzi zasłużyli na prześladowania" czy "Prześladowania są efektem wad i zacietrzewienia innych narodów", "Dany film jest prożydowski i antypolski" cz "Dany film inteligentnie wykazuje nasze słabości narodowe"... ... myślę, że główna oś konfliktu jest taka, że niektórzy uważają, że sztuka (kino, książka...) ma prowokować, ma przesuwać granicę, ma być przyczynkiem do dalszej dyskusji, ma wbijać klin tam gdzie może się to wydać potrzebne, ma zadawać prowokacyjne pytania retoryczne, łamać tabu i tak dalej....a drugi biegun (mi bliski) jest taki, że sztuka ma pełnić rolę utylitarną, propagandową, ma urzeczywistniać pewne wzorce, ma być w dużej mierze tendencyjna i ma epatować siłą, czystością, heroizmem, np Krzyżacy (aczkolwiek tutaj są przekłamania historyczne na potrzeby wzbudzenia polskiej jedności narodowej w XIX wieku) czy film Konan Barbarzyńca.... I to uważam za tak naprawdę główną oś konfliktu.... POZDRAWIAM.
  20. Grzegorz Braun kręci dobre filmy dokumentalne, ale dlatego, że są niezgodne z obowiązującą linią polityczną to jest marginalizowany, nie dlatego, że filmy miałyby być rzekomo słabe.
  21. Zmęczona_wszystkim, a wyobrażasz sobie polski film o warszawskim żydowskim lichwiarzu, który podczas wojny w obozie zostaje Kapo, który znęca się nad Polakami, a po wojnie aktywnie zwalcza podziemie niepodległościowe przy tym dzięki cwaniactwu i intrygom awansując w szczeblach nowej władzy? Taki film to by liberalny mainstream zjadł i zakazał, a przecież to nie film dokumentalny, przedstawiałby życie z punktu widzenia określonej jednostki, nie trzeba by filmu oglądać z ideologicznym zacietrzewieniem etc....
×