Skocz do zawartości
Nerwica.com

Enoona

Użytkownik
  • Postów

    104
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Enoona

  1. Nienawidzę, że jak zaczynam coś robić i mi nie wychodzi, to przestaje mieć siły, załamuje się i chce mi się ryczeć! Chyba nie przeżyje tej sesji.... sweethomealabama, wiesz to nie chodzi o to, że za warunek trzeba zapłacić... tylko o samo założenie...
  2. Enoona

    Wkurza mnie:

    ooo taaak... obżeranie się ze stressu ;/ i po co ja kupiłam te cukierki ~~
  3. Wiecie co, to nie jest do końca tak. My nie mieszkamy już z rodzicami raczej. Tak było na początku, bo zaczeliśmy chodzić ze sobą w 3 klasie liceum. Teraz jesteśmy na studiach, on ma swoje mieszkanie (z dwoma kolegami z naszej klasy), a ja swoje. A ukrywanie naszego związku niewiele dało, bo ludzie zaczeli się domyślać jeszcze zanim ze sobą tak naprawde byliśmy. Moja mama ciągle twierdziła, że on zostawia sobie 'otwartą furtkę'. Teraz część osób wie, no bo ciężko to ukryć np na jego mieszkaniu, ale często widzę, że przy nowych ludziach trzyma mnie na dystans, tzn. siądzie koło mnie, czasami przytuli, ale o całowaniu (nawet cmokaniu) raczej nie ma mowy. Co innego za to przy moich znajomych. Przy moich chłopakach z grupy, bardzo wyraźnie zaznaczał, że jest ze mną. selfmademan666, naraziłam? Oni mnie nienawidzą, co już pisałam, nie wiem czy doczytałeś, ale zacytuje: -- 15 sty 2012, 23:16 -- i kolejny wieczór, kiedy zamiast spać, chce mi się płakać. Jeśli chodzi o materiał do sesji nie posunęłam się ani kawałek, raczej uświadomiłam sobie, że nic nie umiem. Nagmatwałam w głowie jeszcze bardziej. A do tego cały czas męczą mnie relacje z chłopakiem, co zrobić? Czuje się taka samotna. Mam wrażenie, że nie mam prawdziwych przyjaciół dookoła. Wszyscy są zajęci swoim życiem... A ja zasłaniam zasłony i siedzę na tym forum, wyszukując w kółko co mi jest i jak się z tym uporać.
  4. Dlaczego? Bo poczułam się jak 'automat do lodów'... Jeśli jestem z kimś w związku chciałabym, żeby współżycie było współżyciem, uprawianiem miłości, a nie bezuczuciowym seksem, bo mamy potrzeby fiziologiczne (których ja ostatnio nie odczuwam).
  5. co do Twojej emoty, miałam taką samą minę... to chyba nie ja jestem tu nienormalna, co nie?
  6. Enoona

    X czy Y?

    Rozpuszczone (dopóki się nadają^^) karnawał czy post?
  7. ja też nie mogę się zebrać do nauki... a tego jest tak masakrycznie dużo. Rodzice mnie zjedzą za warunek, a czuje, że jednen napewno będzie ;/
  8. Mad_Scientist, nie, raczej nikt nie zrobił mi krzywdy. Co do porządania to owszem - czasami - ale rzadko. A nawet jak mam ochotę to się boje, że będzie źle. Po prostu podczas stosunku odczuwam coś (wydaje mi się, że fizycznego) co mnie zniechęca. I sama już nie wiem, czy wowołuje to, bo o tym myśle, czy tak mam... Co do nerwicy to nie wiem, być może, parę osób już to sugerowało. Badziak, nie wiem czy to jest problem, kiedyś było nam razem dobrze. Czasami mam wrażenie, że było dobrze, a za często i mi się przejadło, ale czy ludziom w moim wieku powinno się to przejadac? *Wiola*, wątpie. Jestem stale na hormonach, do tego chłopak nie dochodzi we mnie raczej. Co prawda, problem w tym, że nie wyobrażam sobie życia z nim, przez jego rodziców, więc ciąży bym nie chciała. Arsis, wow, ktoś to w ogóle przeczytał Ja z nim wiele razy rozmawiałam, raz z nim zerwałam nawet co pisałam i wracając do mnie obiecywał poprawę, ale po prostu to działa na chwile. Zawsze jest dla mnie dobry jak widzi, że jestem na niego zła... Po kilku dniach robi dokładnie to samo. Z jednej strony mam go dość a z drugiej - nie potrafię się z nim rozstać. Wiele razy obiecuje sobie, że nie będę do niego dzwonić, albo przychodzić do niego, ale to po prostu nie wychodzi.
  9. Ja jestem za tym samym co Anielica, myślę, że w dużej mierze wynosimy to z domu. Ja np mam dwóch braci i zawsze lepiej bawiłam się z nimi, ich kolegami ( i swoimi kolegami) niż z koleżankami. Myślę jednak, że przyjaźń nie potrzebuje ustalania granic, one się same ustalają, można oczywiście poprzeć to werbalnie jeśli widzimy, że ktoś przekracza granice, ale ustalanie granic na początku znajomości jest dla mnie jak zapytanie "czy będziesz moją dziewczyną?" z którego większość się dziś śmieje. To się po prostu czuje. A co do zdrad? Jak mam stałego partnera, z którym jest mi dobrze, jestem szczęśliwa to nie potrzebuje zdrady. Małe problemy w związku też nie są powodem do zdrady. Jeśli ktoś zdradza 'bo zupa była za słona' to nie jest w pełni dojrzały do związku, albo po prostu nigdy nie kochał. Jeśli jednak jesteśmy sami, to dlaczego ustalać granice na początku znajomości z płcią przeciwną? Przecież mówi się, że najlepszymi partnerami są nasi najlepsi przyjaciele!
  10. Enoona

    [Kraków]

    ja może też przyjdę. co prawda jestem nowa, ale chyba mogę, nie?
  11. Chciałam się zapytać w oddzielnym temacie o coś... zapytać o radę. Ostrzegam, że temat będzie bez ogródek, jeśli ktoś nie chce czytać o tak bezpośrednich rzeczach to niech nie czyta. Chciałam się zapytać, czy zdażyło Wam się będąc w związku woleć się masturbować niż uprawiać seks ze swoim facetem? Tzn, chodzi o to, że ostatnio nie sprawia mi to przyjemności. Wręcz mam z tym problem i wydaje mi się, że go sobie wkręcam. Bo jak jestem z nim wydaje mi się, że nie mogę, bo coś mi się dzieje (aż tak dokładnie wolałabym nie pisać co)^^, ale przy masturbacji tego nie mam, więc to raczej nie jest problem fizyczny. Co o tym myślicie?
  12. Co chcesz przez to powiedzieć? że będąc z kimś na stałe niepowinno się mieć przyjaciół odmiennej płci? Heh, jasne, że czasami jest jakieś napięcie nawet jeśli nie seksualne to sam fakt, że przychodzi nam na myśl "z nim się tak dobrze dogaduje, lepiej niż z moim chłopakiem", ale często to, że się z kimś lepiej dogadujemy jest właśnie wynikiem tego, że jest tylko przyjacielem :) Ja mam wielu przyjaciół facetów i jak już pisałam wcześniej, z wieloma z nich nigdy bym nic nie zaczęła, bo po a) są moimi przyjaciółmi i wolę tego nie psuć, b) nie ciągnie mnie do nich w ten sposób, nie czuję chemii :)
  13. Enoona

    zadajesz pytanie

    mam! i to takie fajne! w czerwono czarno białe kropeczki ;3 oglądasz seriale?
  14. Enoona

    X czy Y?

    ręczne! przyjaźń czy miłość?
  15. haha, poprawiła mi humor twoja odpowiedź xD tak mi się śmiechowo zrobiło nie wiem dlaczego^^
  16. Enoona

    Witam.

    Vett, czytam Twoją historię od początku i chciałam Ci powiedzieć, że takie dziewczyny jak Ty nie muszą mieć źle w życiu. Jasne! Brak wsparcia w rodzicach to duży problem, wiem o tym. Ja co prawda nie miałam nigdy tak źle, ale zawsze byłam porównywana do mojego młodszego brata, który ma wiecznie pasek na świadectwie (a ja prawie nigdy). A jak coś zepsuje to porównują mnie do starszego brata, który dwa razy oblał studia i już się nie uczy, i wmawiają, że będę sprzątaczką. Ale wracając do tego co chciałam powiedzieć. Twoje zainteresowania mogą Ci pomóc, jeśli tylko dasz radę się wybić i ogarnąć z tymi między-ludzkimi relacjami. Ja też zawsze byłam taka "mało kobieca", przechodziłam przez wiele okresów, ale nigdy nie wiązało to się z byciem stuprocentową dziewczyną. Na przełomie podstawówki i gimnazjum, byłam gruba, brzydka i źle się uczyłam, słuchałam hip-hopu, ubierałam się w zaduże bluzy z kapturem i skejtowe buty. Wszyscy się ze mnie śmiali, a ja sama nieraz popłakałam się w szkole. Później byłam metalem (tak wiem, niezły przeskok). Ubierałam się na czarno (choć mama była przeciwna), chodziła w glanach i miałam wszystko w dupie, gruba byłam nadal, więc ludzie dalej mnie nie lubili. Niestety ludzie w dzisiejszych czasach mają jakąś schize, że grubość zaraża, heh, ale szczerze to ich problem. Prawie zawsze wolałam się bawić samochodzikami niż lalkami, grać z chłopakami w nogę i łazić po drzewach^^ łamać się też swoją drogą xD Ale teraz to procentuje, bo! nigdy do końca nie dałam się stłamsić :) Studiuje automatykę i robotykę na wydziale gdzie jest 6 dziewczyn na 190 osób na roku. Jasne, że jest wiele osób, które mnie wyśmiewa, ale co z tego. Ja to wmiarę lubie i dobrze mi na tym kierunku z ludźmi o podobnych zainteresowaniach, którzy mnie rozumieją :) A kumple? Będąc jedną z nielicznych dziewczyn można wszystko załatwić. Każdy chce Ci pomóc, pożyczyć notatki, a nawet zatańczyć na imprezie :) Naprawdę się nie przejmuj, z radością mogę obalić mit, że kobieta powinna być kobieca^^ jasne, że może np chodzić dostojnie, ubrać się ładnie jak trzeba, ale to przychodzi z wiekiem (w Twoim wieku nienawidziłam wyglądać jak dziewczyna^^ ganiłam mamę za każdą koszulkę z koronką w którą chciała mnie wcisnąć, zresztą nadal nieraz gonie^^ żeby być kobiecą muszę mieć humor) :) a zainteresowania każdy ma swoje i nie należy z nich rezygnować, bo ktoś tak chce. Znam parę dziewczyn, które uwielbiają grzebać w samochodach i studiują na moim wydziale. Są uśmiechnięte i nie wstydzą się tego :) Trzymam za Ciebie kciuki i wierzę, że wyrośnie z Ciebie porządna kobieta, która skopie (oczywiście np swoimi umiejętnościami nie dosłownie) nie jedną kobietę po tyłku... bo jak dla mnie lepiej być zapaloną miłośniczką motorów, niż zmuszonym kimkolwiek :) (P.S. Teraz ja się rozpisałam ^^)
  17. Heh, jak dla mnie przyjaźń damsko-męska istnieje. Jestem na kierunku gdzie dziewczyny to rodzynki. Mam 22 chłopaków w grupie na 24 osoby zawsze miałam więcej kolegów niż koleżanek. Przyjaźnie się z niejednym chłopakiem i uważam to za naturalne. Jasne, że zadarzają się też tacy, o których myślę w niekoniecznie koleżeński sposób ale po 1wsze wolę pozostać na stopie kumpelskiej, bo związki lubią niszczyć przyjaźń... a w klasie/grupie - jak dla mnie - nie zdrowo mieć byłego Btw, co uznajecie za przyjaźń. Bo jak dla mnie nawet po przespaniu się z kimś - można się z nim przyjaźnić, nie będąc ze sobą. Mam takiego przyjaciela. Jasne, że czasami o nim myśle, ale on wie, że ja mam chłopaka i jakoś nie przeszkadza mu to żeby się ze mną przyjaźnić i spotykać na stopie przyjacielskiej
  18. Ja do swojej też często tak mówię, tzn... jak słyszę, że rodzice się kłócą to schodzę na dół i mówie, że mogłoby mnie nie być, bo by nie byli razem... Moja mama wciąż mówi, że daje ' po sobie jechać' (może nie tak dosłownie), bo my (ja i bracia) jesteśmy na świecie. Mój ojciec to taki świr, że wszystko co złe wytyka matce: - bo ona nas źle wychowała... Jak ma wąty do mnie to nie powie mi tego w twarz tylko katuje matke... a ja jak to słyszę, żałuje, że się urodziłam. Do tego boje się każdej porażki, bo wiem, że to moja mama za nią oberwie. Wiec wycofuje się ze wszystkiego co w moim mniemaniu mnie przerasta, choć po chwili zastanowienia stwierdzam, że wiele rzeczy z których w życiu zrezygnowałam - byłabym w stanie osiągnąć jakbym się przyłożyła. Ból w tym, że ja się nigdy zbytnio nie przykładam. Patrzmy ta sesja. Wiem, że materiału jest ogrom, ale nic mi się nie chce. Robię te najłatwiejsze rzeczy, które są tak naprawdę najmniej ważne, bo reszta mnie przeraża... najgorsze jest to, że jak nie zacznę się tego uczyć to nigdy to nie stanie się łatwiejsze i to jest takie okrutne błędne koło.
  19. Hm, mnie się wydaje, że jak niczego nie pamięta (wydaje mi się, że nie pisał tu o samym wykorzystaniu tylko, że NICZEGO) to dziewczyna mogła mu coś wrzucić. Tzn, może to mało prawdopodobne, ale po 3 piwach rzeczywiście nie powinno się coś takiego wydarzyć. Dziewczyna była z patologicznej rodziny, więc kto wie do czego miała dostęp i co jej mogło przyjść do głowy. Hm, ale ja bym jednak walczyła o swoje. Może rzeczywiście to nie Twoje dziecko... a może akurat uda się udowodnić, że Cię wykorzystała. Oczywiście, że wykorzystała. Jakby Ciebie przeleciał Twój 'przyjaciel' tylko dlatego, że byliście blisko emocjonalnie, a Ty tego nie chciałaś, to nie czułabyś się wykorzystana? Jak chłopak nie chciał = stało się to bez jego woli = gwałt. Jak dla mnie.
  20. Enoona

    UŚMIERCONA ŻYCIEM

    Pięknie piszesz. Chciałabym też tak, we mnie jest dużo uczuć, ale brakuje mi kunsztu. Kunszt mam większy do wyliczania całek raczej
  21. Enoona

    Zagubione teksty

    A stwierdziłam, że też się podziele. Ostrzegam, że jestem raczej ścisłowcem, a piszę dla wyładowania złych emocji. "Dwie strony medalu" (P.S. można czytać na dwa sposoby Jestem taka zagubiona... Dlaczego zachowuje się jak maminsynek, którego matką jest smutek. Zamiast odciąć pępowinę, wciąż wracam do tego samego stanu. I nie pozwalam sobie być szczęśliwą. Tak jakbym była tak wychowana... Prędzej wbić sobie nóż w plecy, niż komuś... Nawet jeśli ten ktoś... Nawet jeśli coś bardzo rani, nie potrafię tego ukrócić. Wbijasz mi nóż w plecy każdego dnia. Sprawiasz, że boję się siebie. A ja wciąż usadawiam Cię wśród Aniołów. W moim sercu, w moim niebie, wciąż jest miejsce dla Ciebie. Nawet, jeśli moja głowa wciąż powtarza: "to chore"... Ja... chora, zastanawiam się czy to wszystko... nie jest moją winą! Czy to nie moja głowa. Nie jestem gotowa! Krzątam się i płaczę. Czekam, aż sobie wybaczę, bo już wiem, że tak trzeba. że muszę, że to czas... By wszystko to porzucić! _______________________________________________________ "Patologia" Jak w patologicznej rodzinie ostatnio czuje się... Moje dni są okropne, a czasami tylko złe. I może jestem jak takie dziecko, prowadzone strachem. I nawet jeśli nie dzieje się nic złego... nie potrafie żyć! W szkole się uśmiecham, lecz to nic nie znaczy... po powrocie, bez ludzi... tylko siedzę i płaczę. A Ty... Nie zrobisz nic, bo nic nie wiesz. Bo nie rozumiesz mnie. Twoje obietnice są ulotne... jak te od ojca pijaka! Który pamięta tylko krótkie chwile, a reszta jest nic nie warta. I co mam zrobić, jeśli ja nie chce tak żyć... nie chce wciąż się smucić i kryć. I już nie wiem, czy jeszcze coś z tym zrobie, bo za wiele mam przykrych wspomnień o Tobie. _______________________________________________________________ "Milimetr" -„Pokaż mi jak żyć. Jak się bawić i jak śnić. Powiedz mi czy nie jest za późno – by zacząć wszystko od nowa. Proszę naucz mnie... jak się nie chować. Bo sama zagubię się w świecie! Nie rozumiem czemu tak, codziennie inaczej, lecz źle patrzę na świat. Bez uśmiechu, ciekawości. A w Tobie wciąż tyle radości, tyle wspaniałych, pozytywnych uczuć. A może to tylko maska...?” Wciąż samotna, chorobliwie zamknięta z bólem w jednej celi. Wybrałam sobie cel o milimetr za daleko aby strzały doleciały. Milimetr! Tak nie wiele, ale jednak. I męczy mnie to. Zrezygnować już nie mogę, bo uczucia trzymają nóż na karku, a przede mną przepaść. Daleko, tam w otchłani widzę kolorowy ląd, krainę szczęścia, proszę weź mnie stąd, bo skoczę. Na skrzydłach wzleć, przecież jesteś aniołem – przynajmniej tu – w moim świecie, mój drogi. Jak tak dalej pójdzie... zakołyszą się nogi, a ja runę w dół. Bez ratunku. I piękno krainy nie uniesie mnie, rozbryzną się uczucia i myśli i ja sama. Nie będzie bólu, nie będzie trwogi, rozbryźnie się krew i biust, i ręce i nogi. Rozbryznę się cała. Cóż za różnica są tylko dwie drogi. Rozbryznę się tam lub pod nożem uczuć. A gdy będę umierać, Ty przysuniesz się o milimetr w moją stronę. -- 13 sty 2012, 16:41 -- Z dziś: Wydałam z siebie niemy krzyk rozpaczy. Kraina, w której żyje, wciąż źle na mnie patrzy. Zza drzew wyłaniają się demony codzienności, które przerażają mnie bardziej niż wszystko inne. A najgorszy z nich ma przerażające imię: Rutyna. Wszystko kołysze się na codzień, jak na łodzi. Na pierwszy rzut oka to nic nie szkodzi, ale gdy się przyjrzysz, wszędzie panuje sztorm, a Ty masz chorobę morską i robi Ci się nie dobrze. Rzygasz za burtę, wylewasz z siebie litry nienawiści do swojego życia. Wszystko co Cię wspierało, nagle znika. Jesteś sam. Nie masz się do kogo odezwać, nie ma kto Cie ratować, a Ty nie potrafisz się utrzymać. Wylatujesz za burtę i codzienność Cię pożera. Nie zostaje po Tobie nic, tylko strzęp istnienia. __________________________________________________________ Inne (stare) ale mi pasuje: I chyba tylko czas może pozbierać mnie do kupy... I Ty i nikt nie poradzi tu nic... Do okoła leżą szczęścia mego trupy! Bo to nie mój problem - tylko mojej głowy... Mój mózg na zrozumienie serca... poprostu nie jest gotowy! A i samo serce tak naprawdę się waha. Wszystko już szlag strzelił... Wszystko się rozpada.
×