Skocz do zawartości
Nerwica.com

Enoona

Użytkownik
  • Postów

    104
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Enoona

  1. może warto by było poszukać ludzi wśród, których czujesz się dobrze? Może pomogą, powiem Ci, że gdyby nie ludzie, którzy jeszcze chcą ze mną rozmawiać słuchać tych wszystkich moich wywleczeń jak to jest źle i okropnie - to już dawno bym się poddała. Dzisiaj napisał do mnie kolega z grupy (Bogu dzięki za tą grupę, na lepszą trafić nie mogłam) i pół żartem pół serio zaczął ze mną rozmawiać :) powiedział, że potrząsnąłby mną gdyby mógł i żebym potrząsneła sama sobą, bo nie można się poddawać w przeddzień ostatniego tygodnia sesji... Jestem mu strasznie wdzięczna, że mnie opierniczył za głupie gadanie, nie zmotywowało może za bardzo do uczenia się (znaczy zmotywowało na 20min), ale spowodowało, że odechciało mi się ryczeć...
  2. Enoona

    [Bielsko-Biała]

    hm, ZWM też miły, ale to inne klimaty... Ja na ZWMie uwielbiam Assam, tzn... kiedyś był fajniejszy - zanim stał się taki sławny jak jest teraz... ale Lipki to taka myślodsiewnia ;] gdzie można siąść na trawie i patrzeć się godzinami na miasto... rysować, czytać, oddychać... Czasami warto wyjść z miasta... dla mnie Bielsko to teraz głównie urok takich miejsc - niemiejskich... bo miasto mam teraz ogromne (studiuje w Krakowie), gdzie dzieje się zwykle wiele więcej niż w BB. Jak teraz myślę o Bielsku to raczej o takich lipkach, zaporze, cygańskim lesie bądź wyprawie w góry...
  3. hm, ja nie mówię, że mam depresję w sumie... jestem leniem, wiem o tym, mam całe zero silnej woli i nie potrafię ruszyć dupy, dopuki ktoś mi noża do krtani nie przyłoży... ale teraz jak dochodzi do tego zły humor, to nawet nóż mi nie pomaga, heh. Jutro mam 3ci termin egzaminu, wczoraj uczyłam się pół dnia - to fakt, ale dzisiaj wstałam ze złym humorem i nie zrobiłam niemal nic... Psychicznie nie wytrzymuje już sesji, a do tego problemy w relacjach z ludźmi i ogólnie różne problemy całkowicie odbierają mi siły... (hyh, chyba mały offtop, przepraszam)
  4. No a ja właśnie - mówię bardzo sporo. Tzn, zawsze byłam otwarta na ludzi, kocham towarzystwo dobrych osób, dlatego też się wczoraj umówiłam na to piwko, bo siedzę teraz sama w mieszkaniu i świruje... tak bez odzewu nikogo, wrrr... Wśród ludzi czuję się pozytywnie i to nie chodzi o to, że jakoś ukrywam problemy, że pokazuje inną twarz tylko po prostu przy ludziach nie myślę o problemach... przynajmniej do niedawna tak było, teraz jak mówię paplam jak najęta o rzeczach o których nie powinno się mówić... i to mnie zaczyna mocno przerażać.
  5. Enoona

    [Bielsko-Biała]

    ja nie mam pewnie jednego jakieś 5minutek spacerkiem rili love that place... kiedyś spędzałam tam każde popołudnie, czasem do zachodu słońca, uczyłam się tam, chodziłam z przyjaciółką, fajne czasy...
  6. hm, shinobi, ale od czegoś się chyba zaczęło, tzn nie czytałam całego Twojego wątku, ale to chyba tak jest, że jak wpadniemy w jakieś gówno to łatwiej nam się w nim pogrążać niż próbować z tego wyjść...
  7. Nie wiem gdzie to umieścić... Chciałam się zapytać czy też Wam się zdażyło, gadać o wszystkim w sumie nie do końca tego chcąc... Ostatnio z kim nie rozmawiam wyciągam na światło dzienne wszystkie swoje brudy... Do wszystkiego się przyznaje, nic nie potrafię ukryć, ani zahamować się przed powiedzeniem tego co mi gdzieś tam na serduchu leży. Źle się to kończy ostatnio, bo przyjaciela chyba przestraszyłam, mamie naopowiadałam takie rzeczy, że miałam pogadankę i w sumie wstydzę się, że jej to wszystko powiedziałam... Jak umówiłam się z kumplem na odstressowywujące piwko to opowiedziałam mu wszystkie "krachy" mojego życia, choć miało to być odstressowywujące dla nas obojga i też było mi głupio =/ Masakra jakaś...
  8. Enoona

    [Bielsko-Biała]

    no mnóstwo, ale to nie przeszkodziło cudownemu widokowi na miasto i sztuczne ognie... <3 tylko potem ludzie zaczeli strzelać nam pod nogi i się groźnie zrobiło Eh... tęsknie za lipkami, mam na nie tak niedaleko z domu, tylko średnio chce mi się do tego domu jechać
  9. heh, coś w tym jest, weszłam tu, bo zgadzam się z tytułem tematu. Dla mnie to jest takie błędne koło... Nie potrafię się zmotywować - mam zły humor - mam zły humor - nie potrafię się zmotywować - czuję się beznadziejna, bo znów nic nie zrobiłam - mam zły humor więc nic nie chce mi się zrobić itd... Tylko od czegoś się głównie zaczyna... Raz to jest tak, że mam zły humor, bo ktoś mi go zepsuł - więc nie mam siły nic robić... Kilka dni później nie mam siły nic robić - więc zaczynam mieć zły humor jak widzę, że marnuję kolejny dzien...
  10. Enoona

    [Bielsko-Biała]

    hahah, ja też! z 14stoma osobami z grupy ^^ świetnie to wyglądało... zastanawiam się tylko jaki był mega syf po tym wszystkim
  11. opiekuneczka, wiesz, w życiu nie chodzi o to jakie się ma wykształcenie, tylko jak jesteśmy sobie w stanie poradzić z życiem. Wyższe wykształcenie w dzisiejszych czasach nie jest trudne do zrobienia. Skoro jest taki jak mówisz to pewnie był kujonem... Znam takich ludzi, co mają średnią koło 4-5 a jak walną pytaniem na zajęciach to wszyscy się za głowy łapią, bo pytają o takie banały, że szkoda gadać. Ale w dzisiejszym szkolnictwie wszystko opiera się na schematach, które można wykuć na pamięć - nie mając pojęcia o prawdziwym życiu. Nie przejmowałabym się na Twoim miejscu wykształceniem, radziłabym porządnie zastanowić się czego chcesz i czego oczekujesz od partnera. Czy to wszystko ma sens skoro nie potraficie się porozumieć.
  12. Ja się zgadzam z wypowiedziami powyżej, dziewczyna mocno igra sobie z Twoimi uczuciami, widać chodzi jej głównie o zabawę. Wiem jak to jest mniej więcej, jak miałam 15-16 lat otaczałam się głównie ludźmi z internetu, bardzo mi się podobało podkręcanie kolegów, oczywiście na seks przez kamerkę internetową nigdy bym się nie zdecydowała, ale pisanie zawadiackich smsów, wysyłanie wyzywających fotek i flirtowanie, było dla mnie normą... Mogę Cię jedynie ostrzec, że to się dobrze nie kończy, teraz - pomimo tego, że się wstydzę tamtych czynów, mam mocne problemy w budowaniu związków, właśnie zepsułam jeden, przez zbyt mocne podkręcenie tempa. Teraz jestem raczej lojalna i jak jestem z facetem - to z jednym i potrafię to rozgraniczyć, bo mam wielu przyjaciół płci przeciwnej, ale nie kręce z nimi póki jestem z kimś, ale wiem, że jak miałam 16 lat to zdarz było mi się flirtować z chłopakami, pomimo tego, że deklarowałam komuś, że go kocham... Teraz jak patrzę wstecz to żałuje, że moja przygoda z seksem zaczęła się tak wcześnie... Od tego czasu jestem bardzo nakręcona i bardzo dużą wagę przykładam do tej części związku, jasne, to jest ważne, ale nie najważniejsze. Związki, które rosną głównie w łóżku to nie związki, które można nazwać ideałem. Bardzo chciałabym się wyzbyć tego wszystkiego, a to nie jest proste.
  13. Enoona

    [Bielsko-Biała]

    o, Bielsko... jakoś go wcześniej nie zauważyłam... trochę tęsknię za Bielskiem... ale nie chce mi się tam wracać... nie wiem czy widzieliście http://spacer.bielsko.pl/2489.html?PHPSESSID=f9d1aeaaea8bdce7700651650b2ab34b ale dobra zajawka :) przynajmniej tak mogę sobie pospacerować Btw, Kocham Lipki ^^ jak ktoś nie był to polecam jak się już ładna wiosna zrobi :)
  14. owszem jestem bardzo zmienna. Sesja idzie kijowo... ale ludzie otaczają mnie boscy Z chłopakiem zerwałam, jakoś poszło, popłakałam się ze 2 razy, ale już jest ok, czuję się kobietą i nareszcie mam wrażenie, że robię coś dla siebie :) Zrywanie utwierdiło mnie w przekonaniu, że miałam rację. Mój już były cały czas się uśmiechał, śmiał z moich argumentów, posprzeczaliśmy się nawet o to kto ma rację na koniec i podobno to ja się nie starałam Ogólnie uśmiechnięta choć w szkole nie idzie (czyli nie aż tak zmiennie, bo drugi post z rzędu piszę, że jest dobrze ) -- 19 lut 2012, 18:13 -- Dobra... jednak zmienna... pewnie macie mnie już dość no ale co tam... Mam wrażenie, że wszystko czego się dotknę - psuje się... Przyjaciel przestał być przyjacielem... Pocałował mnie, wyznał miłość, parę dni było spoko, a teraz mam wrażenie, że mnie unika... Mam wrażenie, że wszystko poleciało tak szybko, że wypadliśmy gdzieś na zakręcie... I to był właśnie powód dla którego nie chciałam chłopaka z grupy, nie wiem jak się pojawić na uczelni, jak z nim przebywać... co mu powiedzieć... nie potrafię się uczyć... myślę tylko o tym, że wszystko milczy... Chyba już nigdy nie będę o niczym poważniejszym myśleć w stosunku do przyjaciół... bo teraz tak mi szkoda tej beztroskiej przyjaźni... która mam wrażenie już nie wróci... -- 19 lut 2012, 23:15 -- No i wszystko się wyjaśniło... mój przyjaciel, który przestał być przyjacielem na chwilę, bo mnie pocałował, powiedział mi, że mnie kocha... oprzytomnił sobie, że w sumie to kocha swoją była... ale wiecie, chyba mi to nawet pasuje... gdyby nie fakt, że trochę się zagalopowaliśmy i teraz jest dziwnie... Mam tylko nadzieje, że nasza przyjaźń na tym aż tak nie ucierpii i, że wszystko wróci do normy...
  15. Hehe, dziękuje Aria ja już nie brnę w te katusze, jest mi dobrze z moim 'narazie przyjacielem' choć już przestaje być przyjacielem, hehe. Co prawda związek jeszcze nie zakończony, ale zakończy się niebawem. Nie chce zrywać przez telefon, bo jest to dla mnie kompletny brak szacunku i taktu, ale jak tylko uda mi się z nim umówić, to tak właśnie zrobię Humor mi dopisuje, dzięki Wam i dzięki 'narazie przyjacielowi', nareszcie czuję się czegoś warta Byle by jeszcze sesja udała się zdać i będę mega szczęsliwym człowiekiem ;]
  16. nextMatii, hm, nie wiem jak to odebrać? życzliwie czy też nie?^^
  17. Em... nie, tzn, myślowo tak, nie czuję już nic w stosunku do mojego 'przyszłego-byłego', jestem szczerze zaczarowana kimś innym :) Tyle dobrze, że ten Ktoś wie, jaka jest sytuacja, wie, że jeszcze jestem w związku, sam przerabiał długo swoje ciche dni ze swoją poprzednią dziewczyną i długo walczył z myślami czy zerwać czy nie. Heh, masakryczne uczucie, jestem w czarnej dupie jeśli chodzi o uczelnie, ale rozpiera mnie radość, bo znalazłam pokrewną dusze, trochę się boje tego, że to wszystko tak nieubłagalnie prze do przodu, ale ponoć warto chwytać szanse - skoro taka się nadażyła. Co do mojego przyszłego byłego - myślę, że on dobrze wie, co się szykuje. Nie odzywam się już drugi tydzień, po prostu nie mam ochoty z nim rozmawiać. Będę musiała, bo nie uznaje zrywania przez smsy, ale już mnie to jakoś nie rusza. Jak tylko znajdę dzień, w którym znajdzie się choć odrobina czasu to z nim porozmawiam. Nie życzę mu źle, nie chcę robić mu na paskudę, ale ten związek po prostu nie ma prawa bytu. Jak zrywaliśmy w wakacje - ostrzegałam, że jeśli jeszcze raz będę przez niego płakać to się nie zawaham, od tego czasu płakałam już nie raz, ale teraz uzmysłowiłam sobie, że to nie ma sensu! Pamiętam jak tamtego dnia powiedział, że jeśli jeszcze raz zrobi mi krzywdę to nie będzie błagał o nic, zostawi mnie w spokoju i taką mam nadzieje, że tak będzie po tej rozmowie.
  18. co to syndrom pszczółki Mai? Ja się dzisiaj czuję dobrze, nadal mam kaca moralnego, ale czuję się dobrze.
  19. etien, też mi się tak wydaje, że poza jęczarnią i ostatnią literą to wszystko tak jakoś wolno się rusza Miałam dobry humor, nawet bardzo, pomimo zapewne oblanej wytrzymałości materiałów... ale mama zadzwoniła i mi go zepsuła... rodzice znów pokłóceni i jak tu myśleć o tym czy ma się szanse na miłość jak niemal wszystkie związki w okół są poryte...
  20. załamka... jak to ogarnąć? oczy mi się zamykają, mózg zamula, a tu tzeba się uczyć...
  21. heh, a ja muszę, bo tak sobie umyślili... Wzory to na tym kolosie największy problem, bo ja to wszystko rozumiem, ale się wzory mylą. Najlepsze jest to, że cały ten przemiot ma służyć zrozumieniu tematu, bo nikt tego w dzisiejszych czasach nie liczy... wszystko jest znormalizowane, podane w tabelach, ale nie, babka będzie robić największe problemy z zaliczeniem... Kocham wszystkie panie prowadzące... mają cudowne humorki...
  22. BłękitnaAbstrakcja, to dopiero na następnym roku, a do niego nie dotrwam nie no żarcik... Po raz n-ty wypisuje maczkiem kartkę wzorów, które jeden do drugiego są tak podobne, że mi się w oczach mieni i jak ja mam to spamiętać?
  23. super! mam dwie zaliczeniówki w tym samym czasie, kto mnie przekroi na pół?
  24. Nie rozumiem do końca tych opisów CHADu, heh... ale moje życie to taka huśtawka, której sama nie potrafię opanować. Tak jakbym 3 razy w miesiącu miała dostać okres. Ciągle jest tak, że jednego dnia jestem w zajebiaszczym humorze, aż skaczę - zamiast chodzić, uśmiecham się od ucha do ucha, nucę itd... następnego dnia nie potrafię wyjść z łóżka, w kółko ryczę i nie mogę wyłączyć złych myśli... a czasami nawet jak nie mam o czym złym myśleć to sobie do wymyślę, żeby były. A jak się zacznę zastanawiać czemu w sumie mam zły humor to nie potrafię sobie tego racionalnie wytłumaczyć. Najgorzej jest jak nie ma nikogo w pobliżu. Ostatnio dosłownie zmuszam bliskich mi ludzi do siedzenia u mnie, bo wiem, że jak zostanę sama to zacznę ryczeć, choćby nie było powodu, to kończy się na przeleżeniu dnia w łóżku i płaczu... serio...
×