Jest mi źle ze swoją samotnością. Przyszła jakaś rodzinka, rozkazują mi iść z koleżankami i kupować sukienkę na wesele. Ani nie mam z kim łazić, ani nie mam zamiaru zakładać takich szmatek.
Ale nie po to tu weszłam. Przepełnia mnie zazdrość i nienawiść. Cholernie boli mnie to, że byłam dla niektórych 'okresem przejściowym' między prawdziwymi przyjaciółkami. Mam 16 lat i gów*o wiem, ale cholernie chciałabym, żeby mieć do kogo się przytulić. I chcę, do cholery, mieć z kim rozmawiać.
Skoro tyle osób, które wydawało mi się moimi przyjaciółmi, a zostawiało mnie, zastanawiam się co jest ze mną nie tak. Bo gadka 'nie zasługujesz' jest jakoś nie ten...
Problem tkwi chyba we mnie.
Za bardzo przywiązuję się do ludzi. Może jestem zbyt inna