Skocz do zawartości
Nerwica.com

szczypszczyp

Użytkownik
  • Postów

    64
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez szczypszczyp

  1. Ja to w przyszłości, jak wytrzymam, to zostanę scenarzystką i reżyserką! Innej opcji nie widzę.
  2. Książkę. No i jeszcze za małe ubrania, polar i bluzkę. c:
  3. L:), to zapraszam nad polskie morze. Kąpiel w lodowatym morzu jest bardzo zdrowa.
  4. No i kolejna awantura. Chyba się zabije, coraz bardziej tego chcę. I nie widzę innego wyjścia. Ach, no i oczywiście siostra spiskuje przeciwko mnie, żeby mnie gdzieś wysłać czy coś w tym stylu, pięknie.
  5. Czuję się okropnie. Bardzo chcę, by moja mama była szczęśliwa. Czuję, że ją wykorzystuje, że jest dla mnie za dobra, że nadużywam jej dobroci. Bardzo bym chciała umrzeć, nie mam już sił na co, ale nie chcę, by moja mama potem cierpiała. Cały dzień spędziłam na rozmyślaniu o śmierci, ciągle płacze, ale chcę, by moja mama była szczęśliwa. Stoję między młotem, a kowadłem, samobójstwo uszczęśliwi mnie, ale jednak może zniszczyć moją mamę. Czuje, że ją niszczę, będąc taką beznadziejną córką. Ona nic nie wie, że mam takie myśli, nic nie wie o moim stanie psychicznym i przez to mam kłopoty w szkole, a ona nie wie dlaczego.
  6. szczypszczyp

    zadajesz pytanie

    Piękno. Wolałabyś/wolałbyś żyć w średniowieczu czy prehistorii?
  7. szczypszczyp

    Filmy i seriale

    Skinsów pierwszą generacje. No i Kiepskich uwielbiam od zawsze.
  8. szczypszczyp

    Nakarm psa

    Kurcze, zawsze serce mnie zaczyna boleć. Najchętniej wzięłabym je wszystkie do domu!
  9. szczypszczyp

    witam

    Hej. c: A jak z samooceną? Wiesz, ja nigdy w związku nie byłam i mogę tylko po pitolić to, co mi się wydaje słuszne. Masz 24 lata, więc chyba doskonale wiesz, że na tym facecie świat się nie kończy. Nikt ze szczerą pewnością Ci nie powie, że nie ma jeszcze szansy na związek (dopóki żyjecie). Ale nie warto płakać, zadręczać się myślami o nim, o tym, czy jeszcze kiedyś wrócicie do siebie. Natomiast należy, może nie od razu szukać nowego związku, ale nowych znajomości. Wizyta u psychiatry to chyba dobry pomysł, pomoże, doradzi i utwierdzi Cię w przekonaniu, że Twoje życie się na tym związku nie skończyło i nie można marnować swego istnienia na rozpaczaniu po stracie. Powodzenia.
  10. Ja to bym kebaba zjadła. Takie dobrego.
  11. brak uczuć, bo się zamartwiasz tym cały dzień, i pewnie przed pójściem spać. Dla mnie sen jest czymś, do czego coraz częściej uciekam. Można by nawet powiedzieć, że jestem uzależniona. Gdy już kładziesz się spać, po prostu pomyśl o czymś innym i nie ważne, że tamte myśli będą chciały Ci się znów wpierdzielić, po prostu ignoruj je. Musisz wiedzieć, że o sen trza dbać i tam możesz w 100 procentach czuć się wolną. c:
  12. szczypszczyp

    zadajesz pytanie

    Ostatnio kiepską. Ile centymetrów mierzy Twój kciuk?
  13. Zdążyłam sobie troszkę wyrobić tak jakby własną wiarę, ale pewnie znajdują się ludzie na świecie o podobnych poglądach. Mianowicie nie wierzę/nie popieram/nie angażuje się w Kościół ogólnie przyjęty w Polsce. Czyli nietolerancja, że za każdy grzech będę musiała odpokutować, cierpieć. Nope. A tym bardziej nie wierzę w kazania księży, którzy mają zamknięte oczy byleby tylko móc oglądać filmy na plazmie. Napisałam z dużej litery Kościół, bo chciałam powiedzieć o tych wszystkich zagorzałych katolikach, wytykających palcami homoseksualistów, metali, rastamanów i innych ludzi, którzy na ogół uważani są przez właśnie tych wiernych chrześcijan za satanistów. Mój Bóg wybacza wszystko (grzechy ciężkie też, te, za które grzesznicy idą ponoć do piekła) i wierzę, że tak naprawdę jest, chociaż oczywiście nie powiem nikomu, że ma się zabić, czy sprawdzić, czy jednak pójdzie do nieba czy piekła. Moja wiara różni się wieloma rzeczami, np. wierzę w reinkarnację. Człowiek to dusza, która wędruje po świecie z jednego ciała do drugiego. Ma określony cel, który musi osiągnąć by przejść do innego wymiaru, czyli Nieba. Taka karma. Jak w jednym życiu nie wypełni zadania (nie znamy go) to idzie do następnego i tak aż do skutku. Nie wiem, czy się wyraziłam dość jasno, bo moje myśli są lekko zagmatwane.
  14. Do pewnego momentu, kiedy popełniłam jakiś "grzech", czułam się jak niewolnik, który sprzeciwił się swojemu Panu, i wie, że poniesie srogie konsekwencje. Całe szczęście, DO MOMENTU. Było tak, aż nie wyrobiłam sobie własnego zdania o grzechach i sprzeciwianiu się Kościołowi. Większość tych ludzi, którzy "są tak blisko Boga", teraz, są dla mnie ludźmi strasznymi. W moim kościele proboszcz gadał głównie o tym, jak to dzielnie kładziemy na tacę, jak to nasza wspólnota nie ma długów. Kościół od kilkunastu lat nie jest wykończony, a dom parafialny kwitnie. Więc jak ja mam wierzyć w tą współczesną wspólnotę? Jednakże w Boga wierzę, i trochę wychodzę na tym na minus, bo myśl o Bogu wrzuca mnie w dołek i zakopuje. Tak o. Bez większego powodu. Więc szczerze powiedziawszy wiara jest dla mnie po części zgubą.
  15. Nie masz powrotu do niej? Do Twojej PRAWDZIWEJ miłości? Próbowałeś? Możliwe, że cierpisz z powodu braku JEJ - chociaż niekoniecznie musisz tak czuć. Postaraj się nawiązać z nią kontakt, spotkać się, porozmawiać, przekonać, by Ci wybaczyła. Staraj się cały czas, a w międzyczasie znajdź może sobie jakie hobby? Postaraj się wypełnić jakoś pustkę, którą nazwałeś "PRAWDZIWĄ MIŁOŚCIĄ". Nie musisz mieć obok siebie tej jedynej, bo jeśli taka się napatoczy, to po prostu będzie i już. Szukaj jej, ale z podniesioną głową i uśmiechem, bo z czasem nawet ten udawany przeradza się w szczery.
  16. A ja już dość dawno zauważyłam, że gdy tylko chcę z siebie wyrzucić te emocje, z kimś porozmawiać, bo czuję się silniejsza, przychodzi to zło jeszcze tego samego dnia, w którym z kimś szczerze rozmawiałam. Przychodzi mocniejsze, i znów przegrywam. Na przykład, gdy mówię o problemach z rodzicami, których już dawno nie było, nagle przestają one być przeszłością i stają się teraźniejszością. Takie przywoływanie i ożywianie nieszczęścia. Więc u mnie rozmowy są niewskazane, przynajmniej tak mi się wydaje, a sama sobie nie poradzę, więc co mam robić? To porozmawiam, poczuję się odrobinę lepiej, a tu nagle za pięć minut kolejne nieszczęście. I już nie jestem w stanie się otworzyć i tkwię w tej beznadziei kolejne tygodnie. Zamknięte koło. Czuje się jak szczur w zamkniętym labiryncie.
  17. Mój dzisiejszy obiad. Niesmaczny, ale wybrzydzać nie będę.
  18. szczypszczyp

    Co mam zrobić?

    Naprawdę dobrym pomysłem jest ignorowanie. Teraz się cieszą, gdy mogą Cię znów pognębić, gdy widzą, że sprawia Ci to przykrość. Musisz po prostu uwierzyć w to, że to są zwyczajni ludzie bez wartości. W życiu liczą się wartości, w które człowiek wierzy, a nie to, ilu ma przyjaciół, jakiej jest orientacji, albo jak wygląda. Zdanie takich ludzi jest bez wartości, dopóki się ta osoba nie zmieni i nie zmieni swojego stosunku do innych. Takich ludzi ni w ząb nie powinno się cenić, stawiać jako przykład, czy chcieć być takim jak oni. Po co się przejmować nikim? c: Nie rozumiem dlaczego przestałaś się kolegować z tym chłopakiem, bo jest gejem? Tahela ma rację, jeśli tak jest.
  19. Właśnie. Twój problem to nieśmiałość. Nie jesteś głupia, tylko nieśmiała, a ludzie nieśmiali ciągle mówią, robią coś w popłochu. Jak nie wiesz co powiedzieć, bo myślisz, że to co chcesz powiedzieć jest głupie, po prostu się nie odzywaj i uśmiechnij. Nie musisz ze wszystkimi rozmawiać (tylko nie ignoruj ich tak chamsko, ale uśmiechaj się). Ludziom nieśmiałym powinno się wybaczać jakieś drobne głupoty, o których mówisz. Wygląd nie ma nic do inteligencji. Skoro mówisz, że niektórzy mówią Ci, iż jesteś atrakcyjna, uwierz w to. Przestań powtarzać sobie o tym, że jesteś głupia. Za bardzo uwierzyłaś w to, co mówią inni. Każdemu się zdarza powiedzieć coś głupiego, a Ty zakodowałaś sobie, że tylko głupoty mówisz, i rzeczywiście, mówisz, ale przez tą blokadę, którą sama założyłaś. Mów co myślisz, bo zamartwianie się co ludzie pomyślą na moje poglądy potrafi tylko zgubić.
×