Skocz do zawartości
Nerwica.com

jasaw

Użytkownik
  • Postów

    8 399
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez jasaw

  1. chocovanilla, kiedy czytam Twoje posty, odżywa we mnie to, co przeżywałam przed laty. Chciałabym jakoś Ci pomóc. Wiem, jak to boli. Może zacznij od tego, że jesteś na pewno potrzebna dziecku. Na początek buduj siebie od nowa, wiarę w siebie i w swoje prawo bycia i życia. Jestem z Tobą..... Niechęć do samego siebie i poczucie winy jest dla każdego źródłem cierpienia
  2. KLUCZEM DO POZYTYWNYCH ZMIAN JEST SAMOAKCEPTACJA Moi Drodzy, większość ludzi boi się chorób, bólu, niesprawności. Jednak dopóki nie uspokoimy swojej psychiki, nie wyciszymy się, różne problemy będą się mnożyć w naszych głowach. Trzeba szukać najróżniejszych sposobów, odpowiednich dla nas, w celu pozbycia się tego. Ja, wsłuchując się w ciszy w swój organizm, analizuję...czy rzeczywiście coś się dzieje, poza niepokojem, że może coś się stanie za chwilę. Najpierw rozluźniam całe ciało - relaksuję się, a później, słuchając delikatnej muzyki....i zastanawiam się .. ...co mi właściwie jest??? Najczęściej dochodzę do wniosku, że to wymyślony ból, a nawet wymuszony przeze mnie, przez moją niecierpliwość, przez mój wieczny pospiech i przymus....szybko, szybko, bo nie zdążysz
  3. dominika92, jeśli tak, to bardzo dobrze Trzeba wierzyć, że nic złego się z nami nie dzieje, to tylko "głupie" myśli i już Pozdrawiam _____________________________ Jeśli rzeczywiście kochamy siebie, wszystko nam się udaje ____________________________
  4. Noopii, może spróbujesz relaksacji odprężających, jest tyle możliwości??? Na mnie działa to znakomicie, oczywiście nie można od razu oczekiwać cudów. Polecam.... http://www.djoles.pl/mp3/pobierz/813301,ewa-foley-louise-l-hay-medytacja.html http://www.djoles.pl/mp3/pobierz/474387,ewa-foley-doskonale-zdrowie-medytacja.html http://hjdb.wrzuta.pl/audio/3KSklSLV4T8/ewa_may_-_02_-_cwiczenia_relaksacyjne_medytacja_z_korolami_spokoj_umyslu http://www.wrzuc.to/XbPBWX7THK.wt - trening autogenny Schultza http://w810.wrzuta.pl/audio/12cY0Z8NaTK/trening_relaksacyjny_jacobsona Może wybierzesz coś dla siebie???
  5. dominika92, dołączam się do gratulacji!!!!
  6. dominika92..oj, tak. To jest zmora chyba wszystkich cierpiących na nerwicę. Trzeba od czasu do czasu wykonać różne badania, by się troszkę uspokoić. Ale oczywiście to nie znaczy, że problem całkowicie minie. Pozostaje nam uwierzyć i przekonać siebie, że to "tylko"nerwica. Ja kilkanaście lat temu "wyszłam" z choroby N, która była, moim zdaniem, spowodowana życiem w nieustającym stresie, bez możliwości odreagowania go. Wówczas nie były powszechnie spotkania z psychologami onkologicznymi. Musiałam radzić sobie sama..a łatwo nie było. Dzieci dojrzewające, w trudnym dla Nich okresie. Przez te wszystkie lata, gdy nie ma nawrotów choroby, boję się potwornie. Ciągle także mam guzki na szyi, w krtani itd.... staram się jak mogę, by odganiać złe myśli, albo je bagatelizuję, ignoruję, lub rozmawiam ze sobą. Jeśli ma się wolę życia, ona nie dopuszcza do świadomości horrorów. Pamiętajmy o tym. Cieszmy się każdym drobiazgiem:porannym słońcem, pięknie rosnącymi kwiatkami, udanym i smacznym obiadem, serdecznością okazaną przez bliskich i obcych ludzi. To pomaga..... Jeśli rzeczywiście kochamy siebie, wszystko nam się udaje!!!!
  7. chocovanilla, znam ten problem z autopsji. Wiele, wiele lat temu moje małżeństwo, może nie przyczyniło się bezpośrednio do powstania nerwicy, bo to się pojawiło już w dzieciństwie, ale z pewnością wpłynęło na odnowienie objawów tej choroby. Mój mąż, podobnie jak Twój, nie rozmawiał ze mną, o wszystkim sam decydował, jedynie dzieci /miałam -i mam-dwóch synów/ trzymały mnie przy życiu. Byłam krytykowana za wszystko. Nie pozwoliłam jedynie podważyć mojego prawdziwego macierzyństwa. Tak silnego, głębokiego, że dało mi właśnie siłę przeciwstawienia się agresji, słownej na szczęście,ale równie niszczącej... Przyszła choroba N, po wielu latach trudnego życia...i wyzdrowienie, a potem wyzwolenie się od osoby, która była wobec mnie niezwykle toksyczna. Od wielu lat jestem z człowiekiem, który mnie kocha naprawdę, rozumie mnie i świat w ogóle. Mamy świetne porozumienie, łączy nas wielka przyjaźń. Jeśli masz tylko odrobinę nadziei na poprawienie Waszych relacji, próbuj...może jest jeszcze szansa dla Was. Jeśli nie mamy obok przyjaciela, lojalnej osoby, wszystko staje się trudne, nie do zniesienia. Porozmawiaj z Nim szczerze, czy potrafi i chce z Tobą być i wspierać Cię w chorobie. To jest wiele znaczący wyznacznik, stosunku do nas. Ja zrezygnowałam z pierwszego małżeństwa, gdy usłyszałam od ex małżonka, że jestem "jakaś nie tego..." W ustach człowieka wykształconego zabrzmiało to jak wyrok na mnie.....rana nie zabliźniła się do dzisiaj!!!!!
  8. siasia...Twoja rada dla dominika92jest prosta i skuteczna. Tak trzeba próbować, opanowanie lęku w domu jest podstawową, wg.mnie sprawą. Ja łykam Maglek B6 /podobno to jeden z lepszych magnezowych preparatów i tanich do tego, bo zawiera mleczan magnezu - 1 x dz, oprócz tego Lecytynę 1xdz, poza tym leczę serce i nadciśnienie, dodano mi także potas w związku z tym. I tak jak napisałam wcześniej, co 4-5 godz. łykam Kalms. Na pewno wielkie znaczenie i wpływ na psychikę ma obciążanie wątroby ciężkostrawnymi potrawami, a ponieważ mam cukrzycę typu 2 /posterydową, po leczeniu choroby N /stosuję lekkostrawną dietę i ale mimo to, 1xdz zażywam 1 łyżeczkę ostropestu plamistego mielonego. Pozdrawiam Was serdecznie!!!!
  9. dominika92....jeszcze jedna sprawa, nie wiem czy leczysz swoją nerwicę,czy też sama sobie próbujesz pomóc??? Ja nie korzystam, jak dotąd z pomocy specjalistów, bo mam warunki /renta/, że mogę pracować sama nad sobą dotąd, dopóki jest to znośne. Przy okazji spotkania fizjoterapeuta, który "walczył" z moimi spięciami mięśni szkieletowych - skutki nerwicy, doradził mi, abym nasycała swój organizm lekami ziołowymi. Chodziło o to, by w ciągu dnia łykać, co kilka godzin, te tabletki /w moim przypadku Kalms i dodatkowo magnez i potas/. Tak też robię, średnio co 4 godziny 1 tabletkę. Nie jest tragicznie...a nawet z dnia na dzień coraz lepiej !!!
  10. dominika92..napisałam do Ciebie i wszystko straciłam, niechcący coś nacisnęłam... Trudno...nie odtworzę go, ale polecę Ci interesujący link, który dla mnie jest niezwykle przydatny. Może i Tobie przyniesie ukojenie??? http://www.djoles.pl/mp3/pobierz/813301,ewa-foley-louise-l-hay-medytacja.html Nie obawiaj się, kontroli nie stracisz, trzeba jedynie pracować nad umiejętnością skupienia się, cierpliwością. Przydatna jest muzyka relaksacyjna, poważna, chili out. Dobrą metodą jest czytanie, wykonywanie wszystkiego, nawet najprostszych, rzeczy z należytą uwagą i spokojem. Próbuj, poszukuj, nie rezygnuj, nie poddawaj się !!!!
  11. Od ponad miesiąca stosuję relaksację-medytację w oparciu o terapię Louise L. Hay. Czytam tez Jej książkę. I wczoraj zdarzyło się coś interesującego.... podczas słuchania i wykonywania wszystkich ćwiczeń, zawartych w relaksacji, poczułam pełne rozluźnienie, psychiczne i fizyczne. Było to wspaniałe uczucie. Lekkość i spokój niezwykły ogarnęły mnie. Pomyślałam, że nareszcie zaczynam reagowac właściwie Co najciekawsze, nie zasnęłam jak zwykle, lecz zaczęły do mnie powracać wspomnienia z dzieciństwa, w których rodziły się, prawdopodobnie, moje lęki. Szloch wstrząsnął moim ciałem ..łzy pociekły niemałe. Uświadomiłam sobie coś ważnego... byłam drugim dzieckiem z trójki. Musiałam słyszeć od bardzo kochanej, skądinąd Mamy, że jeśli będę nieposłuszna odda mnie, wywiezie do Babci.Stąd powstał mój lęk, strach przed "pozbyciem się" mnie z domu Rodziców. Dlatego nie chciałam nigdzie wyjeżdżać, a jeśli już, to obawiałam się, czy Rodzice będą chcieli, bym do Nich wracała.. dlatego najczęściej rezygnowałam z kolonii, wycieczek, bo bałam się konsekwencji po powrocie. I tak utrwalił się we mnie lęk przed wyjściem z domu, który powracał kilkakrotnie w czasie mojego życia i teraz w trudnym dla mnie okresie, pojawił się także... !!!
  12. "Niechęć do samego siebie i poczucie winy jest dla każdego źródłem cierpienia" Sądziłam od zawsze ...,że ja jestem winna wszelkiemu złu, bo jestem "jakaś" dziwna, jak mawiali moi bliscy. Pomyślałam... a trwało to ok.40 lat i doszłam do wniosku, że to nieprawda. Lubię porządek, jasne sytuacje, nie znoszę alkoholu,pragnę spokoju - czy to jest naganne, czy to świadczy o mojej odmienności??? Może po prostu ludzie wokół mnie chcieli żyć inaczej, nie byli przesadnie pedantyczni., lubili zabawić się??? Ale czy to powód, by mnie ostro krytykować, odrzucać, deprecjonować moje działania??? Nie można było powiedzieć - my sądzimy inaczej, my żyjemy inaczej i już!!! Może po prostu chcieliby tak jak ja, ale albo nie potrafili, albo nie chciało się im... Ja czułam się odrzucona, bez akceptacji, z emocjonalnymi rozterkami. Choroba N, rozwód, nowe, cudowne małżeństwo, wspaniale rozumiejące mnie, dorosłe już, dzieci - można powiedzieć - drugie, spokojne, szczęśliwe życie ... ale nerwica żyje nadal, odzywa się, szuka wyjścia, tłumiona przez lata, nie czuje się już dobrze w moim, prawie uzdrowionym ciele. Muszę jej w tym pomóc, nie zrezygnuję.... Ale to boli, mimo wszystko... Pozdrawiam.
  13. Nie ma jak u Mamy...oczywiście u tej, która rozumie, przytuli, podbuduje. Ja niestety już JEJ nie mam. Ale mam dorosłe dzieci ... jestem w "pogotowiu", w razie potrzeby jestem..uczę się być przy Nich, ale nie przytłaczać Ich. Teraz rozumiem, co oznacza być matką synów. Chociaż chcesz jak najlepiej, Ich Kobiety są czujne, wrażliwe na wszystko co mówię i robię. Ja czułam podobnie,gdy byłam młoda. Teraz wiem, jak boli niezrozumienie ze strony przyszłych Synowych, wiem, jak boli odrzucenie. Staram się to wszystko oswoić, jest już znacznie lepiej. Najważniejsze jest dla mnie szczęście Młodych, ja usuwam się. Nie chcę tylko, by mnie raniono
  14. tahela, po co "katujesz się" takimi tragediami??? To źle wpływa na psychikę, już i tak zbolałą. Nie lepiej posłuchać muzyki lub coś poczytać, by oderwać się od i tak trudnej codzienności... Ja kiedyś też aplikowałam sobie tego typu horrory, na dobre mi to nie wyszło. Odkryłam niedawno w mojej kablówce myzen.tv, czy coś w tym rodzaju. Piękne obrazy...uspokajające. Na bolący zębodół polecam PARODIUM ŻEL...p/bólowy, antybakteryjny. Ja to stosuje w różnych problemach zębowo-dziąsłowych. Skuteczny bardzo. Kosztuje ok.18 zł, ale warto, bo jest bardzo wydajny!!! Współczuję i pozdrawiam...
  15. Trudno człowiekowi żyć bez akceptacji, zrozumienia.....często odrzucamy pomoc, jeśli nie czujemy, że inni są nami autentycznie zainteresowani. Mam to od dziecka..wydaje mi się, że ciągle komuś przeszkadzam, właściwie nie jestem nikomu potrzebna!!!! Ratuje mnie od tych myśli - mój Mąż, który bardzo stara się mnie wspierać, zrozumieć, jest niezwykle kochany, dobry. To bardzo dużo. W w innej sytuacji nie dałabym rady... Dzisiaj miałam gorszy dzień. Dobiła mnie jeszcze nieprzyjemna rozmowa z moim Dzieckiem-dorosłym. Czasem nie możemy się porozumieć, a mnie to strasznie boli. Zwijam się w sobie, zamykam. Nie chcę jednak, by tak bliska osoba mnie raniła. Nie zgadzam się na to.. Nie obwiniam Go za wszystko, ja czasem też mam problem ze zrozumieniem Go.. Każdy ból nas niszczy...
  16. To prawda...jesień dla większości ludzi jest trudna, przygnębiająca, depresyjna...a już szczególnie dla znerwicowanych. Ja należę jednak do tych, którym upały dokuczają dużo bardziej. Piękne barwy jesieni pobudzają mnie lekko, ale nie za bardzo, nie tak jak ostre, letnie słońce. Zima także nastraja mnie dobrze, pozytywnie. Tak mam od dziecka... Co nie znaczy oczywiście, że codziennie czuję się świetnie... Choćby dzisiaj...ciągle czymś się denerwuję, mam znacznie podwyższone tętno. Oczywiście radzę sobie.W każdym razie staram się..... Muzyka jest moim nieodłącznym towarzyszem. Przeważnie włączam radio RMF WORLD MUSIC, rytmy etno mają w sobie jakąś pozytywna energię, wyciszają mnie. Sięgam po ciekawą książkę, tabletki ziołowe /tylko i wyłącznie/, minerały oraz poddaję się relaksacjom najróżniejszym. I tak próbuję wyjść z tego męczącego mnie kręgu...nie poddaję się, choć często miewam dosyć!!!! Pozdrawiam i życzę wytrwałości.......
  17. annws, Ja korzystam z różnych form relaksacji, głównie polecanych przez E Foley. Znalazłam te linki poszukując muzyki relaksacyjnej. W zależności od nastroju wykorzystuję te formy relaksu. Codziennie, przed snem słucham tego .... http://www.djoles.pl/mp3/pobierz/813301,ewa-foley-louise-l-hay-medytacja.html W ciągu dnia mam włączone radio internetowe RMF World Music i tak wyciszam się, czego i Tobie życzę, bo to jest pierwszy krok prowadzący do uporządkowania swoich myśli....
  18. Oczywiście, każdy stara się znaleźć sposób na swoje "wariacje nerwicowe". Ja też to robię...poszukuję!!! Zgadzam się, że nie zawsze nasze metody skutkują, ale czegoś trzeba się trzymać. Ja nie mogę łykać żadnych chemicznych, psychotropowych leków. Czuję się po nich okropnie, wręcz nasilają moje lęki, obawy, objawy. Z pewnością każdy człowiek potrzebuje innego podejścia, innej terapii, innych leków. Dla mnie spokojna muzyka, leki ziołowe w większych, dopuszczalnych ilościach plus magnez i potas, a także relaksacje i gimnastyka, przynoszą powolne zmiany. Tego się trzymam. Najbardziej mnie męczy, że muszę wychodzić z domu w obecności Męża, to obciąża moją psychikę, że jestem /być może, choć nie usłyszałam nigdy nawet słowa niezadowolenia/ ciężarem. Ale ja mogę sobie tak działać, małymi kroczkami - jestem na rencie. Wiem, że w przypadku młodych ludzi, to jest problem ogromny, ale nie należy tracić nadziei, uchwycić się drobiazgów, choćby iskierki nadziei, że może być lepiej, że musi być lepiej!!!! Wytrwałości wszystkim życzę....
  19. ewa7723 Właśnie to jest ten problem...dlaczego mnie to spotyka, dlaczego mnie męczy, dlaczego nie mogę żyć spokojnie??? Jeśli uda się nam znaleźć przyczynę lęków i ataków, będzie to pierwszy krok do wyjścia z tego błędnego koła. Ja jestem na etapie ustalenia, że sama tworzę sobie problemy, wyobrażam sobie i wyolbrzymiam wszystko. Jakbym chciała wywołać, osiągać stan złego samopoczucia, bo przecież niemożliwe, bym czuła się dobrze. Doszłam już do dzieciństwa, które spędziłam w lęku, obawie o zdrowie mojej Mamy. Pielęgnowałam w sobie przekonanie, że ja też jestem niezdrowa, bo niby dlaczego miałabym być!!! Moja choroba N, która pojawiła się już w dojrzałym wieku, utwierdziła mnie w tym...jestem chora, chociaż wyniki od ponad 10 lat są bardzo pozytywne, ja nie wierzę, że jestem wyleczona, bo na pewno mam uboczne skutki leczenia, itd, itd.... Ale nie poddam się, walczę, staram się polubić siebie i uzmysłowić sobie, że mam pełne prawo do bycia zdrową i spokojnego życia. Na szczęście nie mam wątpliwości...to mi się uda !!!! Nie poddawajmy się....!!!
  20. Magdo....przeczytałam Twój post ze smutkiem i podziwem...dla Ciebie!!!! Jesteś bardzo dzielną osobą, wierzę więc, że uwolnisz swoje dziecko od tego koszmaru alkoholowego. Ono najbardziej chłonie cały ten klimat, emocje. Jeśli tylko masz jakąś szansę, by uciec z tego "piekła"..zrób to, dla Was!!! Szkoda życia...może znajdziecie jakieś rozwiązanie i we troje zamieszkacie w spokojnym i szczęśliwym miejscu??? Życzę Wam tego z całego serca!!!! Spróbuj tej relaksacji ....http://www.djoles.pl/mp3/pobierz/813301,ewa-foley-louise-l-hay-medytacja.html ...może spodoba Ci się.....
  21. annes Wierzę, że nam się uda. Trudno w to uwierzyć, ale te wszystkie objawy same stworzyłyśmy / oczywiście po wykluczeniu chorób zdiagnozowanych,somatycznych/. Dlatego poradzimy sobie z nimi, znajdziemy antidotum na te "stwory". Wczoraj moje dziecko sprezentowało mi - zakup na Allegro -książkę Louise L. Hay / na niej bazuje Ewa Foley/ MOŻESZ UZDROWIĆ SWOJE CIAŁO / cena ok.18 zł/. Jestem przekonana, że może ona okazać się pomocna wielu młodym ludziom w zrozumieniu świata i siebie. Kiedy ja byłam młoda, trudno było znaleźć pomoc w takich sprawach, szczególnie osobom, które nie mieszkały w dużych miastach. Cieszę, że to się zmieniło i dzięki temu zwiększyły się szanse młodych zagubionych, znerwicowanych, niepewnych siebie..... Pozdrawiam serdecznie.....
  22. annes[/b, kiedy przeczytałam Twój post, zobaczyłam siebie sprzed 30 laty /teraz mam 54/. Ta ogromna odpowiedzialność za los maluszków, obowiązki domowe / u mnie dość toksyczne małżeństwo dodatkowo/, są niezwykle obciążające dla osoby podchodzącej poważnie do życia, dlatego rozumiem Ciebie. Uwierz mi, trzeba znaleźć w tym wszystkim czas dla siebie. Aby dzieci były szczęśliwe ,/niezależnie od wieku/ my musimy być zdrowe... dlatego polecam Ci link, który pomoże Ci trochę na pewno, potrzeba tylko ok. pół godziny spokoju, najlepiej codziennie, np.gdy dzieci będą już spały... . _____________http://www.djoles.pl/mp3/pobierz/474389,ewa-foley-pokonaj-stres.html Myślę, że nie łamię regulaminu forum??? Mam nadzieję, że choć troszkę poczujesz się spokojniejsza, mnie to pomaga!!! Pozdrawiam Cie serdecznie!!!!! http://www.djoles.pl/mp3/pobierz/474389,ewa-foley-pokonaj-stres.html
  23. annes, tylko ktoś, kto cierpi podobnie ja Ty, może zrozumieć, co znaczą te wszystkie objawy. Ja to znam i wiem, jak mi utrudniają normalne funkcjonowanie. Mam zawroty, mam uciski, mam momentami słabe widzenie... Poradzę Ci, byś starała się, w bezpiecznym miejscu - w domu, zastanowić chwilę, co tak naprawdę dzieje się z Tobą, gdy czujesz ucisk głowy??? Przez chwilę obserwuj siebie, spokojnie - czy przewrócisz się, czy zasłabniesz.... Kiedy przekonasz się, że taki stan trwa niedługo i tak naprawdę nic się nie stało, zrozumiesz, że to objaw nerwicy, po prostu i trzeba z nim powalczyć troszkę. Radziłabym Ci zrelaksowanie się...przy muzyce lub przy treningu Jacobsona, Schultza. Być może nadmiar obowiązków sprawił, że jesteś przemęczona,że nie potrafisz odreagować nawarstwiających się stresów - tak jest w moim przypadku . W porównaniu ze mną, jesteś bardzo młoda, wierzę więc, że poradzisz sobie z tym problemem albo sama, albo z psychologiem. Ja cały czas próbuję...powodzenia Ci Życzę!!!!
  24. Siasia, mnie udało się wyjść...poszłam z Mężem do sklepu, po zakupy. Nie czułam się pewnie, ale i tak, gdy się ściemni, odczuwam większy komfort. Odnoszę wrażenie, że, po prostu, odbiera się wtedy mniej bodźców wzrokowych i moje chore oczy lepiej to znoszą. W ogóle, gdy posiedzę zbyt długo przy komputerze, zaczynam odczuwać napięcia mięśni pleców i oczu, a to z kolei, wzmaga u mnie poczucie niepewności, lęku. I tak to wszystko się nakręca...nie poddam się, będę rozpoznawać problemy swoje - do skutku, już nie chcę tak żyć......
  25. kornelia_lilia, to z pewnością intuicja mnie tu przywiodła....cieszę się bardzo!!!! Masz rację, że świadomość, iż jesteśmy komuś potrzebni jest bardzo pomocna w dochodzeniu do zdrowia w ogóle. Ale nie zawsze moje życie tak wyglądało i dlatego teraz "zbieram owoce" tamtych przeżyć...Staram się nie powracać do czasów dla mnie przykrych, ale chcę, żeby ludzie wiedzieli, jak bardzo, niedobrany związek dwojga ludzi, może być toksyczny. Nie twierdzę, że ja jestem "kryształowa", ale nigdy nie chciałam nikogo skrzywdzić,sprawić przykrości. Od dziecka cierpiałam, gdy czułam nieszczerość, wrogość, niesprawiedliwość wobec siebie i innych. Ciągle słyszałam..jesteś jakaś dziwna!!!! Wymyślasz sobie problemy itp. Nikt nie starał się zrozumieć, dlaczego tak myślę i czuję. Macierzyństwo trochę mnie wzmocniło. Czułam, że to najważniejsza moja życiowa rola. Kochałam dzieci miłością intuicyjną, naturalną. Dzięki nim ocalałam.... Teraz po latach, gdy spotkałam człowieka sprawiedliwego, mądrego/jesteśmy małżeństwem ponad 10 lat/, mimo ciężkiej choroby,która także pogłębiła moją troszkę uśpioną nerwicę,żyję jakby od nowa... Wiem, że trudno pojąć..dlaczego więc nerwica powróciła???? Ja myślę, że mój organizm znalazł stosowny moment, warunki, by pozbyć się złej energii, która nagromadziła się przez lata życia niemiłego... Tak podchodzę do tego problemu, może dlatego nie tracę optymizmu??? Ale jak przekazać go, jak podzielić się nim z innymi??? Tego nie wiem, a chciałabym... Nic mnie nie cieszy bardziej niż spokój, radość, uśmiech dookoła, nawet ludzi mi nieznanych. Ale martwi mnie brak potrzeby odwzajemniania serdeczności, życzliwości. Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie. -- 04 lis 2011, 11:34 -- Dzień Dobry wszystkim... Piękny dzień, a mnie prześladuje pytanie: po co mam wyjść z domu, kiedy nie muszę, nie mam potrzeby???? Tak naprawdę nie wiem, czy to lęk, czy niechęć z innego powodu, mną powoduje???? Ogólnie chęć do życia mam ogromną, ale dlaczego nie czuję potrzeby, choćby spaceru??? Oczywiście wychodzę z domu, ale, moim zdaniem, za rzadko. Nawet gimnastyka nie zastąpi ruchu na świeżym powietrzu... Muszę zastanowić się nad tym -- 08 lis 2011, 15:28 -- Byłam dzisiaj na dłuższym spacerze. Mimo najróżniejszych objawów spowodowanych lękiem, np.ból głowy, uginające się kolana, zawroty głowy nie zrezygnowałam. Po krótkim czasie dołączył do mnie Mąż, który jednak obawia się, bym nie wystraszyła się, by nic mi się nie stało. Uwielbiam ten stan po powrocie ... jestem z siebie zadowolona - udało się !!!! Z pewnością piękna, słoneczna pogoda sprzyja lepszemu samopoczuciu, choć mnie nie przeszkadza deszcz, śnieg, mróz. Najbardziej nie lubię upałów, ostrego słońca. Jesień mnie zachwyca. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że ze słońca zrezygnować nie można. Jestem człowiekiem północy /chyba!!!/, zimnolubnym!!! Nadal sama próbuję...relaksacje, tabletki ziołowe, muzyka uspokajająca i książki. W tym szukam spokoju, wyciszenia. Ja mogę sobie pozwolić na cierpliwość i powolne dochodzenie do siebie. Jestem na rencie. Ale WY MŁODZI....chwytajcie się wszystkiego, co choć trochę Wa pomaga. Uwierzcie w siebie...przekonajcie siebie sami, że macie prawo być zdrowi i funkcjonować bez problemów!!! Pozdrawiam ! -- 15 lis 2011, 23:37 -- Dzisiaj, po raz pierwszy od wielu, wielu tygodni, poczuła, że chce wyjść z domu...cieszy mnie to bardzo. Ciekawe, czy do jutra nie minie?????
×