Skocz do zawartości
Nerwica.com

Viii

Użytkownik
  • Postów

    200
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Viii

  1. Viii

    Terapia szkodzi?

    Ja uważam że najlepszym psychologiem jesteśmy my sami dla siebie. Dlatego według mnie dobry terapeuta to taki który który "skłania nas do pracy ze sobą". Do tego dodał bym jeszcze 2 rzeczy --> ruch + czytanie książek. Metody EFT nie krytykuje ponieważ z tego co czytałem pomogła też ludziom. Może na was Was nie działą ale innemu pomoże. Dopóki nie spróbujesz to się nie dowiesz :)
  2. Viii

    co nam dolega?

    Co nam dolega?? To czym nas nakarmiono. To czym żyłem do tej pory czyli nędzny widok syfu jaki się dookoła dzieje. Moja rada - jeb..ć system. To przez niego
  3. Ciekawe to co napisałeś, tym bardziej że napisałeś że pochodzisz z tego środowiska. Mam podobne zdanie do Twojego. Co zauważyłem to fakt że psychiatrów i psychologów jest coraz więcej. Jest ich praktycznie cała masa. Trafić na człowieka z powołaniem to nie lada wyczyn. Są ludźmi jak my więc wykonują dany zawód dla zysku oczywiście (Nie skreślam tutaj wszystkich psycho doktorów). Wierzę bowiem że są ludzie z powołania. Lekarze maja podpisane układy z firmami farmaceutycznymi dla których to wystawiają recepty leków które niejednokrotnie są "wynalazkami" z krótkim okresem testowania. Poza tym skupiają się oni także często na danej szkole np. Freuda. Może to być ograniczeniem czasami bo jak ktoś się uprze że tylko Freud ma rację to będzie leczył tylko tymi metodami i koniec. A to z kolei może nie działać na wszystkich itd. Anyway - terapii absolutnie nie neguję. Radzę upewniać się komu powierza się nas samych i nasze sekrety. Ja sam uczęszczam na psychoterapię więc widzę i poznaje schemat działania tego typu lekarzy. Trzeba stawiać pytania o odpowiednie wykształcenie, kursy czy szkolenia. Niech się maja na baczności pseudo fachowcy :)
  4. Viii

    Natręctwa myśli...

    Generalnie jest to tylko odwracanie uwagi od myśli które i tak przyjdą ponownie. Do póki uciekamy - druga stona atakuje. Jeśli przestaniesz uciekać i stawisz im czoło zobaczysz że jest to jedyna droga ku wolności :)
  5. Viii

    Masturbacja

    To Ci raczej fizycznie nie szkodzi. Moze to kwestia higieny, ze lapiesz jakies infekcje? Porozmawiaj też o tym ze swoja partnerką.
  6. Viii

    Masturbacja

    A czy Ty byłeś po poradę u specjalisty? Seksuologa lub lekarza pierwszego kontaktu? Wiesz - czytając objawy w internecie ja miałem raka, zawał i kilka innych chorób których tak na prawdę NIE miałem. Warto pójść z tym co masz do powiedzenia do lekarza który zna się na tym o wiele lepiej niż potencjalny forumowicz
  7. Viii

    Marihuana

    Harpagonix,A dlaczegóż to nie chcesz pójść do lekarza hmmm??? Czego się boisz? Na tym forum możesz oczekiwać wsparcia lub materiałów które Ci uświadomią wiele rzeczy ale nie spodziewaj się diagnozy.
  8. A zdradziłaś go? Czy zrobiłaś coś co na to wskazuje?
  9. Viii

    Natręctwa myśli...

    "Czy w przypadku natrętnych myśli dostarczanie sobie ogromnej ilości bodźców - dźwiękowych, świetlnych itd. pomaga się "uspokoić"? Ktoś się spotkał z czymś takim?" Nie odpowiem Ci na to pytanie bo nie mam doświadczenia w tym zakresie. Wydaje mi się jednak że dostarczanie wielkiej ilości bodźców doprowadzi do rozkojarzenia. Obawiam się że mogą one odciągnąć uwagę od nerwicy na jakiś czas po prostu. Jestem ciekawy opinii kogoś kto już próbował. Witaj misieharibo :) Świetnie że zdecydowałaś się na terapię - to 1 krok do zdrowia. Gratulacje!!! Od siebie mogę tylko dodać że ja także miałem takie lęki i natręctwa. Zapewniam Cie że są do wyleczenia - musisz tylko zrozumieć bezcelowość ich powtarzania. Ja pozbyłem się tych natręctw kiedy zaprzestałem ich robienia... Tak przestałem robić różne rzeczy i powtarzać ich sekwencje w nieskończoność - dlaczego?? Bo tylko w ten sposób można je pokonać. na początku oczywiście nie wierzyłem że coś może się zmienić byłem niczym niewolnik moich natręctw. Z czasem jednak zrozumiałem że nie ode mnie zależy większość tych wszystkich rzeczy o które się boje. Wiem - trudno zrozumieć od razu że można przestać - ale tak właśnie jest. Spróbuj raz a przekonasz się :) Nie krytykuj i nie potępiaj siebie za to że powtarzasz te czynności. Wiele osób się z tym zmaga. Powiedz sobie że " trudno - na razie powtarzam te czynności ale z biegiem terapii się z nich uwolnię" :) Życzę wytrwałości. Pozdrawiam.
  10. Dziękuje Bardzo za zaproszenie ale tym razem niestety nie zawitam. Odkładam kasę na prawo jazdy żeby na kolejny zlot dojechać własnym autem. Niemniej życzę przyjemności! Wypijcie za zdrówko moje i reszty forumowiczów :) Pozdrawiam!
  11. Kafka Ja od niecałego roku uczęszczam na psychoterapię i z cała pewnością polecam jakakolwiek terapię! Gratuluje odwagi - każdy krok który stawiasz do przodu zmierza ku wolności :)
  12. 1 doświadczenie z NFZ na Błoniu w Bydgoszczy - 30 minut pytań (z arkusza). Po czym diagnoza - krótko zwięźle i na temat."- no to jest od tego i tego" "serotonina się Panu zmniejszyła". 0 pytań o powody tego czy coś. Recepta. Next please!! Prywatnie - wyznaczona godzina (musi tak być - zarówno terapeuta jak i pacjent muszą się trzymać pewnych zasad bo bez tego ani rusz), najpierw ja potem terapeuta, spokojnie, relax. Terapeuta zbiera informacje na Twój temat by później starać się pomóc rozwiązać problem do którego trzeba dojść samemu i samemu go rozwiązać. Nie ma porównania - ja nie czekałem na NFZ. Koszt mojej terapii 70pln. Mogę podać namiary - ja jestem zadowolony. W Klinice Wojskowej nie byłem.
  13. Świadomość - zawsze mnie uszczęśliwia. Mówią że niewiedza jest błogosławieństwem - nic bardziej mylnego!
  14. Viii

    Natręctwa myśli...

    Twoje pytanie to także myśl - w dodatku skrupulatna (czyli taka która potrzebuje 100% potwierdzenia). Ja także bałem się schizofrenii - jak 90% nerwusów. Swoja drogą to nie wiem dlaczego??? Jeśli chcesz uzyskać odpowiedź 100% - udaj się do lekarza specjalisty. Forum służy wsparciu - nie diagnozom. Ja kasuję takie myśli/pytania na wejściu. Pamiętaj - to jest myśl a myśli tworzą emocje – uczucia jak lęk, strach. "Viktor E. Frankl (fragment) Psychoterapia dla każdego Instytut Wydawniczy PAX Warszawa 1978 Gertrudzie Paukner poświęcam Właśnie ta obawa przed chorobą psychiczną powstrzymuje większość takich chorych od porady psychiatrycznej. Nie mniej niż 2/3 ankietowanych w tej sprawie pacjentów leczonych w poliklinice neurologicznej, na oddziale więc nie psychiatrycznym, zapewniało leczącego ich lekarza, że przenigdy nie poszliby na oddział psychiatryczny, właśnie z lęku przed wszystkim, co się łączy z psychiatrią. Również w takich przypadkach terapia winna zaczynać się od samych korzeni zła. A zło tkwi w tym, że wszyscy tego pokroju neurotycy padają ofiarą błędu. Nie wiedzą, w każdym razie, zanim o tym im się nie powie, że lękają się czegoś, czego lękać się, właśnie przy swym nerwicowo-natrętnym usposobieniu, nie mają żadnego, nawet najmniejszego, powodu. Mianowicie właśnie oni nie mogą zachorować psychicznie, ponieważ jest rzeczą znaną wszystkim psychiatrom, że ludzie skłonni do wyobrażeń natrętnych lub na nie cierpiący są po prost odporni na prawdziwe choroby psychiczne a więc na psychozy. ..."
  15. Viii

    Natręctwa myśli...

    Polecam ten filmik: http://www.youtube.com/watch?v=dQ5jNq7ad2Q&feature=channel&list=UL
  16. Viii

    Eksperyment Rosenhana

    Polecam książkę Paulo Coelho - "Weronika postanawia umrzeć".
  17. Viii

    Natręctwa myśli...

    "Czy myśli mogą być nie natrętne? " - mogą i będą jeśli będziesz stawiać im opór. To właśnie na tym polega że jeśli starasz się je od siebie odepchnąć tym więcej ich jest. Ja miałem osobiście różne myśli - od seksualnych po mordercze. Najpierw musicie dotrzeć do tego (uświadomić sobie) że są to TYLKO MYŚLI które powodują owe lęki. Może być także odwrotnie (zależy od przypadku). Żeby to zrozumieć potrzeba czasu oraz wiedzy. Tutaj pomogą psychoterapia, książki i wypowiedzi innych osób które sobie z tym poradziły. Kiedy już to zrozumiesz - zmniejszy się obawa. Następnie kiedy te lęki będą się pojawiać - pozwól im być. Powiedz sobie" to tylko myśli i jeśli chcą to niech będą - i tak nie zrobią nic złego a ja nie jestem w stanie tego zrobić. Kocham i znam siebie - więc nie zrobię tego". Ja osobiście stosuję taką metodę że kiedy myśli przychodzą mówię sobie "tak wiem - coś jeszcze?? - bo nie mam czasu", lub po po prostu godzę się na te myśli. Wtedy one nie maja z czym walczyć. NIE MOŻNA PRZECIEŻ POKONAĆ KOGOŚ KTO SIĘ PODDAŁ :) Więc nie stawiaj temu oporu - uświadom sobie że to tylko myśli i że nie jesteś jedyna osobą która takie myśli posiada w swojej głowie. Jeśli ktoś chciał by porozmawiać - zapraszam GG 9724034
  18. Viii

    Eksperyment Rosenhana

    Coś w tym jest - niewątpliwie. "Wiele z zaburzeń opisanych w DSM to rzekome zaburzenia wieku dziecięcego. Jak trafnie zauważył dziennikarz Washington Post w jednym z artykułów na łamach tej gazety, jeśli Mozart urodziłby się dzisiaj, zostałby zdiagnozowany i leczony w zgodzie z wytycznymi DSM i APA, co skutkowałoby "przywróceniem jego stanu psychicznego na właściwe tory". Żegnajcie symfonie, serenady, koncerty."
  19. Viii

    Eksperyment Rosenhana

    Eksperyment Rosenhana Autor: Andrzej Skulski (zredagowany przez: Magda Głowala-Habel) http://interia360.pl/arty...rosenhana,24689 "Zdrowy w chorym otoczeniu'' - tak brzmiał tytuł pracy prof. Rosenhana, opublikowanej w magazynie naukowym "Science''*. Mowa w niej o ośmiu uczestnikach niebywałego dotąd eksperymentu, który po opublikowaniu nieźle wstrząsnął psychiatrią. Prof. David Rosenhan był amerykańskim profesorem psychologii na Uniwersytecie Stanford i już w 1968 roku jako 40-latek zadał sobie pytanie, czy rzeczywiście istnieje różnica pomiędzy byciem "normalnym" i kimś potocznie nazywanym "wariatem". Aby poszukać odpowiedzi na to pytanie zorganizował on 4-letnie badania, które przeszły do historii psychologii, jako "Eksperyment Rosenhana". W tej iście szerlokomskiej pracy towarzyszyło mu 7 osób (czterech mężczyzn i trzy kobiety): trzech psychologów, jeden lekarz pediatra, student psychologii, malarz i gospodyni domowa. Francuski filozof Michel Foucault po zakończeniu badań życzył Rosenhanowi "Nagrody Nobla za humor naukowy"... Plan Rosenhana wydawał się w miarę prosty i miał odpowiedzieć na pytanie, jak długo psychiatria będzie potrzebowała, aby orzec, że w przypadku tej ósemki ma do czynienia z "normalnymi" ludźmi, którzy faktycznie nigdy wcześniej nie mieli żadnych form tzw. zaburzeń psychicznych. "To pytanie nie jest ani niepotrzebne, ani zwariowane" napisze on później we wspomnianej publikacji. "Nawet jeżeli jesteśmy osobiście przekonani, że potrafimy rozgraniczyć, co jest normalne, a co nienormalne, to nie ma na to przekonywujących dowodów". Co prawda Księga Diagnostyczna (DSM) Zjednoczenia Psychiatrów Amerykańskich dzieli pacjentów na kategorie według symptomów, co ma umożliwić odróżnienie osoby zdrowej od "chorej psychicznie", ale w Rosenhanie pojawiło i umocniło się zwątpienie w sens tak stawianych diagnoz. Stwierdził on, że "choroba psychiczna" nie jest diagnozowana na bazie obiektywnych symptomów, a na subiektywnym postrzeganiu "pacjenta" przez obserwującego lekarza. Wierzył, że do rozjaśnienia problemu przyczyni się właśnie jego eksperyment, w którym sprawdzone będzie, czy ludzie nigdy nie cierpiący na żadne "choroby psychiczne" zostaną w szpitalu rozpoznane, jako zdrowe i jeśli tak, to na jakiej zasadzie to się odbędzie. Przygotowania do eksperymentu wyglądały zawsze tak samo: pan profesor oraz współuczestnicy projektu przez kilka dni nie myli zębów, panowie się nie golili, następnie pseudopacjenci ubierali się w nieco przybrudzone ciuchy, pod fałszywym nazwiskiem umawiali telefonicznie z wybraną kliniką psychiatryczną i krótko po tym pojawiali się tam twierdząc podczas przyjęcia, że... słyszą głosy. Było to oczywiście nieprawdą, tak jak nieprawdziwe były podane przez nich nazwiska i zawody. Mało tego, nawet opisywane przez pseudopacjentów "głosy" nie miały odniesienia do znanych w psychiatrii opisów, gdyż nie ma głosów "pustych", "próżnych" i "głuchych", jak to z premedytacją przedstawili uczestnicy eksperymentu w pierwszej rozmowie z lekarzem... Po diagnozie, która w siedmiu przypadkach brzmiała "schizofrenia", a w jednym "zespół depresyjno-maniakalny", nasi "pacjenci" zaczynali zachowywać się już tak, jak na co dzień w normalnym życiu, o głosach więcej nie wspominali, przestrzegali regulaminu, byli kooperatywni wobec lekarzy i personelu oraz mili i rzeczowi w swoich wypowiedziach. Ich zadaniem było przecież jak najszybsze przekonanie lekarzy i personelu szpitalnego o swoim zdrowiu psychicznym i wyjście z kliniki bez pomocy z zewnątrz. Jak się szybko okazało ich wzorowe zachowanie nie zmieniło niestety postaci rzeczy, a raz wypowiedziana diagnoza okazała się już nieodłączną i stygmatyzującą etykietą pacjenta. Naukowcy z niepokojem obserwowali nagminnie pojawiającą się psychiczną i fizyczną brutalność personelu wobec hospitalizowanych. Eksperyment okazał się, więc już w początkowej fazie bardzo niebezpieczny, przez co część jego uczestników poczuła wyraźny strach "przed pobiciem lub gwałtem". W efekcie tych pierwszych doświadczeń do projektu dokooptowano prawnika, z którym ustalono plan ewentualnego działania na wypadek okaleczenia lub śmierci któregoś z uczestników eksperymentu i dopiero wtedy grupa "ruszyła" na kolejne kliniki. Ogólnie eksperyment przeprowadzono w 12 szpitalach, po części tych starszych, o ściśle konwencjonalnym podejściu do "pacjenta", a po części w nowoczesnych, nastawionych badawczo. Nikogo nie rozpoznano, jako zdrowego a pobyt w szpitalach psychiatrycznych trwał średnio blisko 3 tygodnie (od 7 do 52 dni). W czasie eksperymentu pseudopacjenci otrzymali 2100 różnych leków antypsychotycznych, które po kryjomu wypluwali; były to różne preparaty na za każdym razem te same objawy. Grupie badaczy aż niewiarygodny wydawał się fakt braku zainteresowania ze strony lekarzy i personelu, którzy "przechodzą koło człowieka, jakby go nie było". Okazało się, że po raz wypowiedzianej diagnozie nikt już nie traktuje pacjenta, jak człowieka, a jego zachowania, jakie by nie były, będą już zawsze odbierane, jako symptom "choroby psychicznej". Notatki na przykład, które początkowo nasi pseudopacjenci robili w tajemnicy i szmuglowali poza szpital, już po krótkim czasie mogły być czynione bez kamuflażu, gdyż ani lekarze, ani obsługa szpitala się tym nie interesowali. Z raportów szpitalnych wynikało później, że ciągłe prowadzenie notatek było jednym z symptomów choroby psychicznej. Nie wyjdziesz, aż się nie przyznasz! Rosenhan w swoim eksperymencie podkreśla szczególny problem władzy psychiatrii nad "pacjentem". Zdiagnozowanie u pseudopacjentów (w jednej rozmowie!) "schizofrenii" oznaczało nieuchronne zaszufladkowanie ich, utratę podstawowych praw i od tego momentu nie tylko każde ich (bądź co bądź normalne) zachowanie było interpretowane już, jako choroba, ale do diagnozy dopasowywany był cały ich życiorys! Jeden z uczestników eksperymentu odnotował pół żartem pół serio, że w klinice miał poczucie "bycia niewidzialnym", gdyż statystycznie 71% psychiatrów i 88% sióstr i sanitariuszy w ogóle nie reagowało na proste pytania, które zadawał im w ciągu dnia, jako "pacjent", a jeśli była jakakolwiek reakcja to wyglądało to tak, jak w poniższym przykładzie: Pacjent: Przepraszam, panie doktorze... Mógłby mi pan powiedzieć, kiedy będę mógł skorzystać z możliwości spaceru w ogrodzie? Lekarz: Dzień dobry Dave. Jak się pan dzisiaj czuje? (Lekarz odchodzi nie czekając na odpowiedź...). Samo wyjście ze szpitala psychiatrycznego okazało się w każdym przypadku niemożliwe bez przyznania się "pacjenta" do tego, że... jest chory. Dopiero po takim określeniu się nasi pseudopacjenci opuszczali szpitale. Dodajmy tylko, iż nie, jako "zdrowi", ale ze zdiagnozowaną "schizofrenią w remisji" (czyli zaleczoną na pewien czas)... Wielkie oburzenie psychiatrii konwencjonalnej, jakie wybuchło po upublicznieniu badań Rosenhana przyniosło za sobą niespodziewanie drugą fazę eksperymentu, przy czym pierwsza jego część została odrzucona przez rozzłoszczonych psychiatrów, jako "wybrakowana metodycznie". Dyrekcja jednego ze szpitali psychiatrycznych stwierdziła wtedy w debacie publicznej, że "w naszej klinice coś takiego nie mogłoby mieć miejsca", na co Rosenhan odpowiedział eleganckim wyzwaniem na pojedynek obiecując, że na przestrzeni następnych 3 miesięcy wyśle tam swoich pseudopacjentów. Trzy miesiące później, kiedy doszło do weryfikacji drugiej fazy "Eksperymentu Rosenhana" okazało się, że wyzwany na pojedynek szpital ze 193 ogólnie przyjętych w tym czasie pacjentów określił 41, jako podejrzanych o bycie pseudopacjentami Rosenhana i kolejnych 42, jako zdemaskowanych pseudopacjentów. Tylko, że druga faza projektu prof. Rosenhana polegała na tym, jak się okazało, że... nikogo tam nie wysłał... Jako materiał uzupełniający, który bardziej "po polsku" traktuje sprawę, dołączam i polecam do obejrzenia poruszającą sztukę Teatru Telewizji pt.: "Kuracja", według książki Jacka Głębskiego (reż.: Wojtek Smarzowski, w roli głównej: Bartek Topa). Sztuka opowiada o psychiatrze naukowcu, który chcąc poznać tajniki swoich podopiecznych postanawia symulować schizofrenię, stając się "zwykłym pacjentem psychiatryka". O eksperymencie mało kto wie, a sytuacja szybko wymyka się spod kontroli... *Publikacja: On Being Sane in Insane Places w: Science, 179, 250-8.
  20. Witam. Miałem podobną sytuację do Was. Jestem w trakcie wychodzenia z tego wszystkiego. Chętnie porozmawiam i podzielę się doświadczeniem. GG 972 40 34 Krzysztof
  21. Witam :) Chciał bym pomóc osobom cierpiącym na tego typu nerwicę :) Moja historia jest podobna do Waszych - nie ma w niej nic więcej ani mniej. Kilkanaście lat męczarni związanej z "myślami". Wszystko zaczęło się od bluźnierczych myśli na temat Boga i wielu innych jak Maria Magdalena. Były one na prawdę straszne. Najgorszymi myślami jednak są te które zmuszają do zwątpienia w samych siebie (jak mogłem tak pomyśleć? jestem niegodny Boga, jestem okrutny, Bóg mnie ukarze za to itd.) Nie będę się rozpisywał o sobie ponieważ nie o to chodzi. Po 1 - nie jesteście sami. Nie cieszy mnie ten fakt oczywiście (nikomu nie życzę nerwicy oraz innych chorób) ale świadomość tego że wiele osób to przeżyła i ma to za sobą (pokonała to) pomaga! Mało tego - mogą Oni także pomóc Wam swoimi spostrzeżeniami i praktycznymi poradami. Po 2 - świadomość. Zapytaj sam/a siebie czy wiesz co w ogóle znaczą słowa których się boisz... Ja przez długi czas bałem się słowa duch, szatan, diabeł czy innych --> ZUPEŁNIE NIE ZNAJĄC ICH ZNACZENIA. I od tego trzeba zacząć. Trzeba najpierw uświadomić sobie czego się boję. Ja np. przez spory okres czasu bałem różnych rzeczy na podstawie filmów które obejrzałem a tak na prawdę miały się one nijak do rzeczywistości. Po 3 - NIE musisz się bać tych myśli. Bóg doskonale wie o Twojej chorobie zatem wie że tego nie chcesz i że to nie są rzeczy których pragniesz. Bóg Cię Kocha --> http://www.youtube.com/watch?v=2GjfEXi0FFc&feature=related Po 4 - polecam kilkuodcinkowy program z Szymonem Chołownią i ks. Grzegorza Strzelczyka pt. "Gotowi na śmierć". http://strzelczyk.edu.pl/n/e107_plugins/content/content.php?cat.37 Te materiały wiele mi dały a i samej śmierci przestałem się lękać. Świadomość oraz miłość jest drogą do zwalczenia tych myśli... i wielu innych Wiem bo jestem tego przykładem. Pozdrawiam Nerwusy!
  22. Witam - chętnie udzielę informacji. Mam pytanie odnośnie programu - kiedy miała by się emisja?
  23. Przeczytałem... nie widzę żadnych niepokojących rzeczy. Nie obawiaj się też że napisałeś coś nie tak - tutaj masa ludzi ma problemy... różnego rodzaju. Mam dla Ciebie takie ćwiczenie: zamknij oczy i powiedz sobie "ciekawe jaka myśl przyjdzie jako pierwsza" I jak? Przez pewien czas na początku nie było żadnej co :) Nie wiem czy zauważyłeś ale najpierw w Twojej głowie pojawiła się myśl a dopiero potem lęk. Twoim problemem nie jest fakt że "tak jest" tylko myśli (przemyślenia) typu "a gdyby tak było" albo "a co jeśli jestem taki". Jak zauważyłeś to są myśli a nie fakt z którym musisz walczyć. Lęk tylko potęguje Twoje myśli - czerpie energię z nich. Myśli mamy różne - ale nie lubimy zwłaszcza tych których się boimy (odczuwamy lęk lub dyskomfort, możliwość utraty czegoś). Jeśli chcesz zacząć walczyć to najpierw dowiedz się jak. Walka z lękiem nie polega na atakowaniu go i próbach tłamszenia czy też ucieczce. To bardziej zaawansowana sztuka polegająca na akceptacji oraz sposobach radzenia sobie z nią. Nie jestem specjalista więc radzę Ci udać się do psychoterapeuty który Ci w tym pomoże.
  24. Viii

    Natręctwa myśli...

    Zamiast dzielić się wsparciem i dbać o to żeby klimat tego forum tworzył rodzinny nastrój zajmujecie się kłótniami. Miłość - to jest klucz do sukcesu! Miłość + świadomość jest kluczem do totalnego wyjścia z tej choroby. Ludzie szukają magicznych środków lub rzeczy typu kopnięcia prądem itp. ażeby wrócić do stanu jaki utracili. Problem jest wewnątrz - nie na zewnątrz. Zewnętrzne objawy są wynikiem wewnętrznych sporów i niedociągniętych spraw które odłożyliśmy (ale nie tylko). Odkładaliśmy je zbyt długo i było ich zbyt wiele. Miarka się przebrała i wszystko się wylało. Teraz trzeba to pozbierać, przeanalizować i złożyć z powrotem w całość. Miłujmy się - nie szukajmy problemów między sobą ponieważ mamy ich w dzisiejszym świecie i tak zbyt wiele. Zamiast myśleć nad kolejnym zdarzeniem, swoją racją i upartym udowadnianiu swojej wizji - zostawmy to i cieszmy się tym co jest... dana chwilą :)
×