Skocz do zawartości
Nerwica.com

Viii

Użytkownik
  • Postów

    200
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Viii

  1. Odnoszę wrażenie iż temat winien się zwać "co gdybym przestał być nim/nią zauroczony?". Dosłownie! Miłość to wyraz który został w naszych czasach tak spłaszczony że przestaje mi się podobać. Kocham mój samochód, kocham moje łóżko, kocham lody waniliowe... DEFINICJA; Angielskie słowo Miłość (love) pochodzi od sanskryckiego słowa lobha (żądza) - zdziwieni? Dobrze, ja też byłem :) Kocham go/ją za to że.... - * Miłość jest bezwarunkowa, nigdy nie oczekuje nic w zamian. Pożądanie, to kontrakty, by realizować ego. PODSTAWA KTÓRĄ KAŻDY POWINIEN ZNAĆ - * Kochaj siebie. Nie możesz kochać innym, jeżeli wpierw nie pokochasz siebie. To nierealne. Kiedy kochasz siebie, możesz tak naprawdę poznać siebie. Nie będziesz wtedy uciekał od siebie, od swoich lęków. KOCHAJ SIEBIE
  2. Viii

    "Objawy" zakochanego

    Przepełnia go uczucie którym chce się dzielić. Błysk w oku to prawda którą widzi. Człowiek ten wie że Miłość jest jedynym rozwiązaniem tego czego szukał. Rozumie że nie można nie kochać - obojętnie co się myśli. "Kobiecie wydaje się, że zna mężczyznę. Mężczyźnie wydaje się, że zna kobietę. Nikt nikogo nie zna! Poznanie kogoś nie jest możliwe, pozostaje tajemnicą."
  3. A może po prostu Ci, którzy się wyleczyli, już nie wchodzą na to forum ?? - Ja wchodzę Wyleczony - ale tak bym tego nie nazwał. Jestem świadomy procesów zachodzących we mnie :)
  4. Viii

    Natręctwa myśli...

    Dytsw - a z kim/czym toczysz walkę? Skoro to jest w Tobie? Jak twierdzi prof.Dabrowski w swojej teorii DEZINTEGRACJI POZYTYWNEJ, wszystkie kryzysy, nerwice, traumy, depresje służą naszemu rozwojowi. I ja się pod tym podpisuję. Walkę zmień w zrozumienie i miłość - to jest recepta na zdrowie - Uwierz mi na słowo
  5. Viii

    Natręctwa myśli...

    "juz nie wiem sama co jest moim przekonaniem" - widzę że jesteś już zmęczona tym zmaganiem się z NN. Ja poradziłem sobie z tym w sposób następujący - akceptowałem wszystko. Każdą myśl. Trzeba zrozumieć że to tylko myśli. Jeśli chcesz je tylko "obserwować" a nie być ich niewolnikiem - zacznij medytować. Po prostu siedzieć w ciszy i skupieniu. Nie znam lepszej techniki. W momencie w którym zaczniesz "obserwować" myśli - będziesz wiedziała co jest Twoje a co nie Twoje, czym jest prawda a czym haluny i myśli które tworzymy. Nerwica nie przychodzi znikąd... my ja tworzymy przez wpływ tego co się dzieje lub działo wokół nas. Żeby być Panem swoich myśli - trzeba wiedzieć czym one są - poczytaj i dowiedz się czym są myśli i jak można je zmieniać.
  6. Generalizujesz dawson33 Skąd wiesz co myślą wszyscy? Takim stwierdzeniem prowokujesz :) Ale to dobrze. Mnie sprowokowałeś - chętnie sie spotkam w przyszłym tygodniu. Najbardziej odpowiada mi centrum Bydgoszczy. Dzień - piątek lub sobota. Czy są zainteresowani na sali??
  7. Viii

    Co teraz robisz?

    Nabijam posty w liczniku
  8. Witam. Zamieszczam link do wywiadu z Panią Jolantą w którym opisuje swoją nerwicę, jej przyczyny oraz wiele innych. Mam nadzieję że się przyda. Pozdrawiam nerwusky :) http://www.gala.pl/gwiazdy/wywiady/zobacz/artykul/jolanta-fraszynska-przerwalam-sztafete-nieszczesc.html
  9. Witam wszystkich. Chciałem się podzielić wspaniałą propozycją książkową która odmieniła moje podejście do życia. "Kto zabrał mój ser- Johnson Spencer" - i tyle. Cała książeczka liczy około 80 stron - mało co nie? PRZEKAZ NATOMIAST JEST NIESAMOWITY!! Książka opisuje losy 4 postaci których sens życia stanowi poszukiwanie Sera, który jest dla nich pokarmem i źródłem szczęścia. "Każdy z nas ma swoje własne wyobrażenie o tym, czym jest Ser, i dąży do jego zdobycia, ponieważ wierzy, że Ser uczyni go szczęśliwym. Gdy już zdobędziemy Ser, łatwo się do niego przyzwyczajamy. A gdy znika lub gdy ktoś go zabiera, przeżywamy wielką tragedię." Ser to metafora wszystkiego, czego pożądamy w życiu - zdrowia, pieniędzy, uznania, dobrej pracy, szczęśliwego związku czy wewnętrznego spokoju. Labirynt to po prostu całe nasze życie, lub jeden z jego obszarów - rodzina, firma, społeczeństwo, świat wewnętrzny. Książkę wygrałem tydzień temu na pewnym spotkaniu. Jest to o tyle śmieszne że bardzo rzadko udaje mi się coś wygrać :) Czy męczą Cię myśli o tym że: - nie żyjesz tak jak chcesz? - że tkwisz w sytuacji której nie chcesz, nie akceptujesz? - chcesz zmienić to co się dzieje ale nie wiesz jak? Książka ta pomoże Ci wykonać zdecydowany krok w kierunku zmian - na przekór wszelkim obawom - i rozpocząć zupełnie nowy rozdział Twojego życia... Pokonaj lek przed zmianami i uwolnij się z klatki umysłu który Cie ogranicza! "Kiedy pokonasz swój lęk, będziesz wolny."
  10. Można - jestem tego żywym przykładem :)
  11. Dlatego tak mi źle że ma takiego faceta któremu musi to mówić - na pewno musi? Wystawiłeś sobie ocenę po tym całym rachunku sumienia. Jestem do niczego, krzywdzę innych... itd. Mam świadomość tego iż problem jest szerszy ale szczerze sobie odpowiedz: Czy zebrałeś całą dotychczasową wiedzę? Czy zrobiłeś wszystko co w Twojej mocy by powstrzymać to co się dzieje w firmie? Jeśli nie to co Cię powstrzymuje? Chciał bym żebyś zapoznał się z tym: http://www.opoka.org.pl/biblioteka/I/IP/jak_sie_nie.html oraz tym teoria-dezintegracji-pozytywnej-prof-k-d-browskiego-t13754.html Pozdrawiam i trzymam kciuki :)
  12. "Wątpliwości można mieć jedynie w stosunku do myśli, nie można ich mieć w stosunku do rzeczywistości. Nie jesteś w stanie na czystym umysle spojrzeć na to, co teraz robisz i uznać że robisz coś innego. Bo zawsze robisz to, co robisz."
  13. - i zazwyczaj boli. Ciężko się z tym pogodzić - lecz tylko to przynosi ulgę i pozwala na zmianę.
  14. Drogi Mariuszu, Pracuje tzn. prowadzę własną działalność gospodarczą która spędza mi sen z powiek. Jak się okazało prowadzenie własnej firmy jak stwierdził mój kolega jest skokiem z samolotu bez spadochronu, a za to z hodowlą jedwabników. W moim przypadku lot jest bardzo długi. Ponoć ci którzy spadając z dużej wysokości umierają na zawał serca zanim spotkają się twardym gruntem. Obawiam się że u mnie jest podobnie, czasami liczę już dni kiedy to się stanie a czasami proszę Boga aby zabrał mnie do siebie, bo ten krzyż który noszę jest ciężki i nie potrafię znaleźć sposobu aby go udźwignąć. - Bóg nigdy nie daje nam więcej niż byśmy byli w stanie unieść :) Poza tym szacunek dla Ciebie bo Ty chociaż spróbowałeś otworzyć firmę - miałeś odwagę którą powinieneś poszukać ponownie. Przypomnij sobie jak ją otwierałeś. Ile fantastycznych myśli i wizji miałeś :) Gdyby nie to że bardzo kocham żonę dla której zrobił bym wszystko pewnie już by było po wszystkim. - a siebie kochasz? Ile jest w Tobie miłości do samego siebie? Zastanawiałeś się kiedyś nad tym? Myślałem o rozwodzie ale pewnie do tego nie dojdzie bo za bardzo mnie kocha i jest za mną na każdym kroku. Ja nie potrafię się już bardziej Jej odwdzięczyć za to że jest ze mną i przy mnie. - nie jestem Twoja żoną ale myślę że wystarczy jej to że jesteś - zapytaj ją :) Może Bóg, los (bo już sam nie wiem w co wierzyć) zwróci chociaż na Nią uwagę i choć jedna ważna rzecz się ułoży. Obecnie jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji materialnej, ratuje nas to że mieszkamy z rodzicami, ale Oni też nie mają łatwo. Staramy się nie mówić o naszych problemach, ja staram się nie mówić o problemach - dlaczego o tym nie mówisz? dlaczego nie chcesz się tym podzielić? Większość ludzi uważa że lepiej nie mówić żeby nie martwić (ja też tak myślałem i robiłem). Teraz mam zupełnie inne zdanie. Widzę że dusisz to w sobie.... Jesteście rodziną i powinieneś w końcu podzielić się swoimi zmartwieniami, problemami, uczuciami... powinieneś się nawet popłakać. To nie jest oznaka słabości - to odwaga, szczerość i prawda. Macie trudną sytuacją finansową dlatego RAZEM powinniście się z tym uporać. Co by się nie działo - zawsze macie siebie :) Ambicje, chęci, charyzma, pozytywne podejście po prostu ulotniło się. - to jest w Tobie nadal... tylko musisz to odszukać :) Jak co roku zrobiłem sobie rachunek sumienia, znany jestem z tego że potrafię patrzeć bardzo obiektywnie nawet wobec własnej osoby. Nie wiem co źle zrobiłem czy robie to pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy po analizie tego co się dzieje wokół mnie, nas. - dlaczego od razu źle? Potraktuj wszystkie efekty Twojej pracy jako informację zwrotną. Przykład - składam rower, nie jedzie - co robię? Albo go jebne w kąt i stwierdzę nie da się, albo siadam ponownie rozkładam i składam na nowo - już nie tak jak poprzednio. Co do ekonomii Twojej pracy itd. nie wypowiadam się ponieważ nie wiem jaka to branża etc. Otwórz się przed rodziną. Porozmawiaj z nimi - to najlepsza terapia :)
  15. To jest kwintesencja większości problemów nerwicowych. Zaraz ktoś powie "no dobrze ale co jeśli, co gdyby" - i to jest kolejna historia (historia czyli nasze wyobrażenia i myśli na dany temat np. końca świata). Gdyby choć część ludzi zrozumiała zawartość tego co pisałeś lub bloga pana Szaffera - uwolniła by się od cierpienia. To jest prostsze niż się Wam wydaje
  16. "Czego się boisz? No właśnie czego? W pierwszym odruchu zapytany odpowiesz to co jest dla ciebie powierzchownie oczywiste. Boję się wychodzić z domu, boję się, że mam atak serca, raka mózgu, czy żołądka, boję się że zrobię jakieś głupstwo pod wpływem obsesyjnych myśli itd. Ale sam wiesz, że ta odpowiedź jest nieprecyzyjna i nie opisuje dobrze uczucia które odczuwasz. W pierwszym etapie choroby może w ogóle nie byłeś pewny, że o uczucie strachu tu chodzi. Byłeś może całkiem przekonany, że rzeczywiście coś złego się z twoim organizmem dzieje. Od tego czasu przeszedłeś serię badań i za każdym razem okazywało się, że fizycznie wszystko jest w porządku. Mimo to się boisz. Zrozumiałeś już to uczucie. Na poziomie racjonalnym wiesz, że nic złego z tobą się nie dzieje. Po kolejnych badaniach przyjąłeś i zaakceptowałeś racjonalnie fakt fizycznego zdrowia swojego organizmu. Jednym to pewnie zajmuje dłużej innym krócej, ale ostatecznie hipoteza o somatycznej przyczynie twojego fatalnego samopoczucia upada. Świadomie wiesz, że obawa o atak serca, raka, czy, że coś stanie ci się skoro tylko oddalisz się od swojego domu, albo, że zrobisz coś głupiego, jest bezzasadna, a w każdym bądź razie bardzo mało zasadna. Czego więc się boisz? Swoich wyobrażeń. Zastanów się nad tym. Nie znasz żadnego z tych doświadczeń, które na ciebie rzekomo czyhają. Nie miałeś nigdy ataku serca, więc skąd wiesz czy jest się czego bać? Byłem kiedyś świadkiem śmierci na atak serce w czasie imprezy rodzinnej. Starszy człowiek znienacka w czasie tańca stracił przytomność i zmarł. Nie cierpiał, nie bał się, nie wyczekiwał. Stracił przytomność i w efekcie zmarł. Gdyby akcja reanimacyjna się powiodła, wróciłaby mu świadomość i zapewne nie wiedziałby nawet kiedy ją stracił. (Byłem świadkiem również takiej sytuacji powrotu do świadomości po omdleniu, choć nie spowodowanym zatrzymaniem akcji serca.) Gdzie tu miejsce na strach? Nie ma. Miejsce na strach jest tylko gdy wyobrażasz sobie, że ciebie mogłoby to spotkać. Gdy wchodzisz myślami w mrok wyobraźni i gdy tej wyobraźni towarzyszą mroczne uczucia. To ich się boisz. A nie jesteś gruboskórny i masz tę wyobraźnię bogatą. Mógłbyś ją wykorzystywać twórczo w rożnych dziedzinach, może zresztą to robiłeś, niestety w skutek takich czy innych okoliczności stałeś się jej więźniem w nerwicy lękowej. " Reszta na stronie: http://moja-nerwica.republika.pl/czegosieboisz.html
  17. Ja się śmierci nie boję... nawet mnie ona ciekawi. I możecie mówić że -"tylko tak piszę" ale wiem swoje. Miałem podobne myśli co Ty Pawel_1111. Jak sobie z nimi poradziłem? A no tak że zacząłem szukać odpowiedzi. W internecie jest mnóstwo materiałów dotyczących śmierci, wiary, końca świata itp. itd. Wystarczy że wpiszesz w google -"lęk przed śmiercią - jak sobie z nim radzić". Samo nie przyjdzie. Musisz sobie pomóc chłopie! Inaczej tylko kłębisz i gubisz się w pytaniach i wątpliwościach. Szukaj, szukaj, szukaj..... jak mawiał Jezus Chrystus - "szukajcie a znajdziecie".
  18. Czego się konkretnie boisz? Śmierci?
  19. Dla mnie najlepsze miejsce to teren niedaleko starego rynku. Mogę być na 14-15:00 :)
  20. Viii

    Natręctwa myśli...

    "wifi....u psychiatry leczę się od 15 lat" - może go zmień.. skoro nie pomaga "borę CITAl....a te pioruństwo wraca" - bo z tym walczysz zamiast zaakceptować i zrozumieć jak działa "wkręcam sobie takie jazdy do łba....ę to w pale sie nie miesci....całymi dziami drązę i analizuję całe swoje życie......głowa boli od tego myślenia......obecnie zastanawiam się czy żyję czy nie....ale jazda prwada....jem, palę papierosy.....ubrałam choinkę....i wogóle wszystko a we łbie mi siedzi jedna myśl.....czy ja napewno żyję???" - żyjesz :) Tylko skupiasz się na czarnowidztwie. Zapominasz o wszystkim co świadczy o Twoim piękne, życiu, dobru - skupiasz się i skupiasz i skupiasz na negatywnych rzeczach dodając im realności. "jak tak można...wogole myślec" - można - ja też tak myślałem... już tego nie robię :) "jestem wariatką....to pwene..." - to Twoja diagnoza, według mnie nie wydajesz się być wariatką - natręctwa o tym nie świadczą Boże jak tu dalej żyć...?? - czy wiesz czym są natręctwa? Kompulsje? Nerwica? z czego się bierze? jakie są przyczyny? Czy czytasz książki na temat wychodzenia z niej? Stwierdzasz że coś Ci jest... a wiesz co dokładnie? -- 10 sty 2013, 13:20 --
  21. Znałeś odpowiedź jak widzisz :) Paweł - Uwierz w swoje możliwości!! Uzupełniaj swoją wiedzę - bądź świadomy :) Walt Whitman: ~Wiem że jestem nieśmiertelny, nie mam wątpliwości że umierałem już tysiące razy, śmieje się z tego co ty zwiesz unicestwieniem, bo znam bezkres czasu.
×