Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jaśkowa

Użytkownik
  • Postów

    1 159
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Jaśkowa

  1. Mi zoloft bardzo pomógł stanęłam po nim na nogi nie brałam 9 miesięcy niestety mam nawrót od jutra znowu zaczynam przyjmować zoloft trzymajcie kciuki
  2. Tygryska dziękuję mam nadzieje, że uda mi sie ten urlop spędzić " normalnie" i nie wykończyć siebie i innych przy okazji moimi atakami bethi moja psychiatra na urlopie dobrze, że mam z nią kontakt telefoniczny bo inaczej ciężko by było wytrwać a termin następnej wizyty daleki, swoją drogą szok kompletny jak dla mnie ile osób ma problemy i chodzi do psychiatry, żeby w prywatnej klinice czekać tygodniami na wizytę bo wszystko zajęte
  3. no wrócę pewnie, że wrócę tylko teraz jadę na wczasy na dwa tygodnie więc nie dam rady na cito walcze póki co aby leków znowu nie zacząć brać ( zoloft) Boże jak bym chciała, żeby to było chwilowe
  4. Tygryska nie chodzę bo miałam zaleczoną nerwicę od 9 miesięcy nie miałam ataku czułam się jak młody Bóg a tu nagle jak mnie nie zetnie z nóg to nie wiedziałam jak się nazywam koszmar na terapię chodziłam wcześniej i przerwałam bo pisałam pracę broniłam się na studiach i czasu nie miałam a poza tym czułam się super aż do ostatniego piątku gdzie wszystko wróciło
  5. a ja po mimo trzeciego nawrotu ( póki co najsłabszy z dotychczasowych) walczę bo wiem jak to jest być zdrowym i czuć się świetnie, bethi Ty tu nie leż tylko szybciutko wstawaj (.... życie nie ogląda się za siebie i nie czeka na to co już było.)
  6. purga przeczytałam Twój opis i wymiękłam bo to tak jakbyś pisała o mnie tylko mi jeszcze dochodzi przy tym przyspieszony metabolizm, wymiotuje czasami i mam rozwolnienie
  7. qrcze znowu poranek do bani telepie mnie, a wczoraj wieczorem czułam się już zupełnie normalnie co za męczące cholerstwo, tak mnie telepie od rana, że wzięłam 1/4 tabletki hydroksyzyny i czekam na poprawę bo jak na razie szczękościsk, odruch wymiotny, pieczenie na policzkach
  8. chyba mam nawrót choroby no cóż można było się spodziewać, zaczęło się w piątek od wymiotów , dziś nie jest lepiej od rana lecę na hydroksyzynie, mam jadłowstręt, telepie mną, lekarz mówi, że powinnam dać radę bez leków, hahaha łatwo powiedzieć dzisiejszy dzień - kolejny dzień piekła
  9. no właśnie negatywne odczucia to dobre określenie, czuję takie zniechęcenie niezadowolenie połączone ze złością to jest taki ułamek sekundy, najdziwniejsze, że czuje to do osób, które lubię są mi bliskie a nagle na samą myśl, że mają przyjść czuje się źle..........
  10. mam na myśli wywołanie ataku lęku na myśl o kimś drugim znajomym np: na samą myśl, że ma wpaść do Ciebie koleżanka czujesz gorąco na twarzy, ściska Ci się żołądek masz odruch wymiotny, zaczyna się klasyczny atak lęku.....
  11. Mam pytanie czy zdarzyło Wam się czuć nagłą niechęć do bliskich Wam osób na samą myśl o nich mieliście uczucie, że dostaniecie ataku paniki?
  12. Dabrówka Twój ostatni post to jakbym czytała o sobie miałam robione wszystkie możliwe badania wydałam majątek ( dobre auto bym za to miała) i efekt był taki że byłam książkowo zdrowa a czułam, że po woli umieram nerwica daje tak nieprawdopodobne objawy somatyczne, że aż trudno w to uwierzyć, ja gdy siniały mi paznokcie i dostawałam plam białych na ciele ( zapaść naczyń) a do tego miałam rozwolnienie i wymioty plus drgawki z zimna choć byłam gorąca to sądziłam, że umieram, gdy poraziło mi wzrok ( depersonalizacja) i widziałam wszystko jak we śnie doszukiwałam się guza w mózgu zrobiłam rezonans, który oczywiście to wykluczył, i mogłabym taki wymieniać i wymieniać, jadłowstręt, światłowstręt, drętwienia, byłam nawet u egzorcysty bo wpadł mi pomysł, że to być może opętanie, itd. Moja psycholog powiedziała mi, że miała na oddziale człowieka, który był cały sparaliżowany nie mógł ruszyć niczym, a był to objaw nerwicy, gdyż neurolog wykluczył inne schorzenia, dopiero po czasie objawy ustąpiły tak samo nagle jak się pojawiły, ale koleś się leczył robił coś z tym. Przyszedł mi jeszcze jeden pomysł ja miałam bardzo wysoką Prolaktynę i po jej zbiciu też poczułam się lepiej, a co do magnezu przy nerwicy potas magnez bardzo skaczą i czasami nie do wykrycia są te anomalie, zresztą przy ciężkich napadach lęku wytraca się elektrolity bardzo szybko i ich brak może powodować nasilenie się objawów somatycznych.
  13. NnNn no super gratuluje słusznej decyzji i trzymam kciuki .... najtrudniejszy pierwszy krok
  14. NnNn skoro oglądasz nałogowo piłkę nożną to może warto zacząć w nią grać samemu? A dzieci w jakim są wieku? może któreś z nich zarazisz swoją pasją zapiszesz na szkółkę piłkarską i zaczniesz chodzić z nim? Zawsze to jakiś punkt zaczepienia!!!
  15. u mnie to było tak zawaliłam swoją głowę moją pasją wstawałam rano i już kombinowałam co tu zrobię jakie schronisko odwiedzę gdzie zorganizuje następną zbiórkę darów siedziałam na forach a i owszem , ale kompletnie nie związanych z moją chorobą tylko psich poświęciłam się bez reszty czemuś innemu i pewnie, że na początku było ciężko, ale dookoła byli ludzie zdrowi nie znający mojej choroby na maxa zakręceni zaangażowani w to co robią i oni mnie podkręcali pozytywnie, ja po prostu nie miałam czasu na chorobę na myślenie o niej, bo mój umysł był zaprzątnięty zupełnie czymś innym, mało tego gdy nawet było źle to i tak szłam bo miałam zobowiązanie, musiałam dowieźć jedzenie dla głodnych psiaków, pojechać z psem na wystawę na koniec Polski itd. I nagle okazało się, że funkcjonuje normalnie, że nie myślę o chorobie, że ona znika, że śmieję się coraz częściej wzruszam, ale łzy nie prowadzą do nostalgii do depresji........
  16. BlueOrange to samo jest z więźniami którzy odbywają długie wyroki choroba to tez więzienie tylko, że kraty są w naszej głowie tylko od nas zależy czy znikną........
  17. Obawiam się, że forum tak na prawdę Ci nie pomaga bo tylko utwierdzasz się w przekonaniu, że coś się z Tobą źle dzieje,piszesz czekasz jak nakręcony na odpowiedź i tylko to się liczy a tak być nie powinno Czy w Twoim, życiu nigdy nie było niczego innego, jakiejś innej fascynacji do której mógłbyś wrócić i oderwać się od pisania i czytania forum non stop. Może miałeś jakąś pasję, hobby?? Piszę tak bo mnie w walce z chorobą bardzo pomogła moja pasja ( kynologia) w dużej mierze ona pozwoliła mi wyjść na prostą. Może tędy droga? Ja rozumiem, że czytasz tu ludzi, którzy czują podobnie jak Ty i to daje złudne wrażenie, że jeszcze nie zwariowałeś do końca, że jeszcze żyjesz, ale co to za życie? To wegetacja!!! Twoja choroba po woli staje się Twoim hobby Twoją fascynacją a to najgorsze co może być szczególnie teraz gdy nadal jesteś chory nie czas jeszcze na to, pogrążasz się i ściągasz w dół, zamiast wyfrunąć z tej matni. Pomyśl o tym!!
  18. Jenny1989 ja też kiedyś bałam się mówić o tym w szerszym gronie sądzę, że to przychodzi po woli z czasem, teraz leci mi koło szanownej czteroliterowej co kto pomyśli, mało tego przez to, że zaczęłam o tym mówić okazało się że dookoła jest mnóstwo ludzi chorych jak ja, tylko boją się odezwać nie jesteś sama jest nas bardzo dużo (niczym reklama domestosa " będą nas miliony" buahahahahahahahahahah)
  19. Ci to jeszcze nic najlepsi są tacy co na wstępie wiedzą skąd Ci się to wzięło ( mam na myśli podłoże lęku) jeden taki usilnie chciał mi wmówić, że byłam molestowana seksualnie i stąd te lęki i za Chiny nie dał sobie wytłumaczyć, że nikt mnie nie molestował nigdy jego drugą specjalizacją była seksuologia pewnikiem dlatego miał wicherka w tym temacie, dziś na samo wspomnienie uśmiecham się , ale wtedy do śmiechu mi nie było zaczęłam popadać w jakąś paranoję, że może faktycznie tylko amnezja pourazowa mnie dopadła, wykończyłam pół rodziny pytając o to faszerował mnie seroxatem i xanaxem i pogadankami na temat sexu - czysty obłęd
  20. Jenny1989 kiedyś jeden psychiatra jak do niego poszłam powiedział mi, że moje "akcje" to "pikuś" w porównaniu z tym co inni przechodzą z jednej strony poczułam ulgę, że jednak nie jest tak źle z drugiej byłam wściekła jak może tak bagatelizować mój " osobisty dramat" potem trafiłam do innego, wysłuchał i pomógł i działa do tej pory życzę Ci abyś też takiego spotkała ( inna sprawa, że ja nie mam problemu z uzewnętrznianiem się taki typ rzygacza emocjonalnego ze mnie jest )
  21. i tu pies pogrzebany, że mało mamy specjalistów przez duże "S" w tym temacie większość psychiatrów, psychologów odwala pańszczyznę bierze kasę i jest zadowolonych a ludzie cierpią i to niewyobrażalnie ja przebrnęłam przez kilku takich "profesjonalistów" za nim trafiłam na moją panią Dr i psycholog, być może gdyby nie ojczym lekarz, pieniądze i znajomości do tej pory tkwiłabym w martwym punkcie a być może już by mnie nie było....
  22. Piotrek ja jestem przykładem tego jak leki połączone z terapia pomagają być może ja jedna to zbyt mało na dowód poparcia, ale żyję mam się dobrze, był moment, że bez leków bym nie istniała choć pewnie to tylko złudzenie wtedy tak to czułam, jednak od początku gdy tylko mnie w końcu prawidłowo zdiagnozowano poszłam na terapię, pierwsza totalna klapa ( tak to ja z koleżankami mogę pogadać ) druga strzał w dziesiątkę efekty były szybko widoczne, do tego jestem typem "poznaj wroga swego" szukałam, czytałam, pytałam gdzie się da wypatrując w tym swojej drogi do "wolności" i znalazłam łatwo nie było, ale nikt nie mówił, że łatwo będzie........
  23. AronFtv pięknie napisane idę na kawkę ktoś chętny
  24. Lekom-nie trzeba było tak od razu problem polega tylko na tym, że ludziska uczą się na błędach i jak byś ich nie namawiał to i tak zrobią swoje tak to działa, niektórzy jak tonący brzytwy łapią się leków upatrując w nich ostatnią szansę na życie i nie widzą, że to może być szansa ale na śmierć... tak się zastanawiam nad tym Twoim drugim nawrotem po wypadku to chyba był PTSD czyli zespół stresu pourazowego? Moja koleżanka miała bardzo podobnie po śmierci brata po tym jak zginął w wypadku na szczęście jest dość dobrym Andragogiem liznęła trochę psychologii i dała radę bez leków, niestety jej mama walczy nadal na prochach tylko i wyłącznie na prochach i nie bardzo daje się namówić na terapię po mimo naszych usilnych starań
  25. NnNn a może każdego dnia idź w inne miejsce tak po troszeczku powiększaj ten "zakazany" rewir, któregoś dnia zapewne okaże się, że możesz wejść i pójść wszędzie bez lęku z całego serca Ci tego życzę
×