lubudubu, dokładnie tak samo... Z tą różnicą, że miałam ciężkie dzieciństwo, więc tego jaka teraz jestem nie mogę zwalić na "wkroczenie w dorosłość". Ze szkolnej prymuski, która może nie była zbyt popularna, ale zawsze jakiś znajomych miała, stałam się samotną nieudaczniczką bez grama motywacji. W większości akceptuję siebie taką, jaką jestem (choć z kilku wad z chęcią bym zrezygnowała, bo ciężko się tak żyje), bardziej boli mnie to, że inni mnie nie akceptują...