Ja też muszę się wyżalić, wyrzucić to siebie, może pomoże, choć kurna wątpię.
Czuję się nieprzystowana do życia, do podejmowania decyzji. Przerasta mnie to wszystko. Co to za okrpony lęk, cholerna niepewność. Dlaczego inni się tak nie przejmują życiem, krytyką, idą za ciosem. Nie mam już do tego siły. Nic mi w życiu nie wychodzi
Już dawno tak źle się nie czułam... od stresu bierze mnie na wymioty... fajnie
Lili7, nie można za abrdzo liczyć na facetów, wyssają z nas wszystkie siły... nie poddawaj się. Wiem, łatwo powiedzieć. A co z rodziną, ośrodkami pomocy społecznej?