Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lucy86

Użytkownik
  • Postów

    188
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Lucy86

  1. O, właśnie! Psychiatra, u której byłam, użyła pojęcia: "osobowość anankastyczna", ale nie znalazłam w podręczniku, na czym to dokładnie polega. Ja mam wrażenie, że moi rodzice wyrobili we mnie taką osobowość. Zawsze musiałam być najlepsza, najlepiej się uczyć, mieć najwięcej sukcesów. Dopiero w drugiej klasie liceum nastąpił bunt i powiedziałam: dość! Wtedy miałam pierwszy raz na semestr dwóję (akurat z matmy, którą lubię :/), co było dla wszystkich w rodzinie szokiem. Potem znowu wróciłam do swojego perfekcjonistycznego stylu bycia - świetnie napisana matura, dostanie się na wymarzone studia...teraz już zaczęłam trochę odpuszczać - chyba za dużo wzięłam na siebie i to mnie przeciążyło...Mam tylko nadzieję, że jak mój chłopak wróci, to wszystko jakoś się unormuje, a nie nasili...
  2. Ja mam wrażenie, że te natręctwa biorą się z jakiegoś dążenia do perfekcjonizmu. Piszemy, że a to coś nam w partnerze przeszkadza, a to coś między nami nie pasuje. Nie macie wrażenia, że gdzieś w Was drzemie jakaś wizja doskonałości?
  3. Oj znowu się beznadziejnie czuję A już tak było dobrze - mam dość tej huśtawki... W dodatku te myśli są ostatnio takie sensowne i racjonalne, przez co mnie bardziej przerażają...
  4. Mi lekarz zabronił zwiększać dawkę w zw. ze spadkiem wagi - ważę teraz 49 kg pomimo jedzenia w miarę Powiedziała, że to lek może wywoływać to chudnięcie... A Jakub -> mógłbyś podać mi namiary na pw na tego terapeutę? A co do samopoczucia to czuję się wyjątkowo w miarę dobrze. Słońce świeci, dziś rozmawiałam ze swoim chłopakiem, nawet było mało natręctw, więc w ogóle jestem happy :) Mam nadzieję, że się nie pogorszy...eh...
  5. A to na pewno jestem zainteresowana. Bo mi proponowano spotkania za 100-150 zł. Nie wiem, skąd miałabym wziąć tę kasę :/ Rodzice powiedzieli, że trochę mogą mi dać, ale nie za dużo. Non stop wydają na podręczniki na studia albo kursy językowe, to im się nie dziwię, a ja nie zarabiam :/ A co do wypowiedzi Mii (witam serdecznie :) ) to mam dziwne wrażenie, że tam na Sobieskiego lekceważą ludzi. Ja sobie skojarzyłam, że ja tam byłam 3 lata temu u psychiatry i on po 5-minutowej analizie za każdym razem zapisywał coraz wyższą dawkę leków, a ja chodziłam jak nieprzytomna...bardzo chętnie bym tam pochodziła na terapię, ale ten czas... A zapomniałabym napisać - właśnie dzwoniło moje Kochanie :) Jestem strasznie szczęśliwa, świetnie nam się gadało 40 minut, aż padła komórka (ma do mnie darmowe połączenia :) ), więc jestem duuuużo spokojniejsza :) Pozdrowienia 4 all :)
  6. Jakub czy Ty może jesteś w stanie polecić mi jakiś ośrodek terapeutyczny w Warszawie, gdzie jest terapia indywidualna? Płatność do 100 zł/godzina, bo więcej kasy nie mam skąd wziąć :/
  7. mieciu musisz po prostu to wszystko przezwyciężyć. pracujesz/studiujesz? może spotkaj się z przyjaciółmi, wyjdź gdzieś...samej mi trudno mówić, bo dobiła mnie perspektywa, że nikt mi nie chce pomóc
  8. A co Ty tak wcześnie wstałaś pikpokis? Ja to dziś musiałam, bo jechałam na to spotkanie. Powiem Wam szczerze, jestem sfrustrowana. Ta babka, która mnie tam wysłała, powiedziala, że jest terapia indywidualna i grupowa. Jest tylko indywidualna. Poza tym wygląda to tak, że dziś miałam (15-minutowe!) spotkanie z psychiatrą, która dowiedziała się, co biorę i kazała się zapisać do psychologa. Do psychologa jestem zapisana dopiero na 21 marca, z nim mam się spotkać kilka razy w celu dookreślenia sytuacji, zaburzeń, zrobienia testów i wtedy mnie zapiszą na grupę, na którą muszę jeszcze poczekać, bo jest lista i będę na liście oczekujących :/ Po prostu katastrofa...myślałam, że sobie coś zrobię wracając stamtąd...
  9. Boże, powinnam być najszczęśliwszą kobietą na świecie Marcin przed wyjazdem wysłał tak onet-kartki, że codziennie dostaję jedną - dziś też dostałam na Dzień Kobiet :) Koło 19 przyszedł kurier z bukietem kwiatów, ale nie podpisanym, dopiero teraz z tej kartki się zorientowałam, że to Marcin ustalił z kolegą, że mi wyśle dziś te kwiaty =) po prostu jestem naprawdę pod wrażeniem i w szoku I jak można kogoś takiego nie kochać? :)
  10. Ja się czuję o tyle dziwnie, że pierwszy raz od 2,5 roku nie mogę nawet pogadać przez komórkę ze swoim chłopakiem...jest to dla mnie nowe, dziwne doświadczenie i nie wiem, jak reagować...dzięki za wsparcie i też się 3maj :)
  11. pikpokis jak ona jest młoda, mogła nie mieć do czynienia z taką nerwicą. Ważne, że psychiatra tak to zdiagnozował. Tak naprawdę na studiach psychologicznych człowiek uczy się takich typowych nerwic natręctw w stylu obsesyjne mycie rąk, obsesyjne myśli, żeby zrobić krzywdę matce/ojcu/dzieciom...ważne, żeby wiedziała jak prowadzić terapię :) Ja się dziś czuję średnio, drugi dzień bez kontaktu z Marcinem, nie wiem, dziwnie się czuję
  12. Mi to bardziej wygląda na schizforenię... nerwica natręctw ma inne objawy... koniecznie powiedz mu, aby poszedł do psychiatry...
  13. To fajnie, że nawiązałaś dobry kontakt z terapeutką - to podstawa :) U mnie dziś tak średnio, pociesza mnie myśl, że jutro rano tam jadę. Piszę non stop smsy do mojego chłopaka, chociaż i tak ich nie może odebrać, bo jest bez telefonu na poligonie...ale się zdziwi, jak włączy telefon Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki za Was :)
  14. apsik dzięki za słowa otuchy i za uświadomienie mi tego :) Od razu poczułam się lepiej. Już jutro mam wizytę, może jakoś dotrwam. Dziś, jak wstałam, znowu czułam się tak, że mi nie zależy na moim chłopaku, że nie muszę się z nim kontaktować, a ja wczoraj w nocy miałam atak płaczu, że nie mogę z nim porozmawiać...jakie to wszystko trudne
  15. Wiem, uświadomiłam sobie, że nie wyobrażam sobie życia bez mojego chłopaka. Ale takie "normalne" myśli są 1-3 razy w ciągu dnia, a reszta to piekło. Czasem myślę, że lepiej byłoby ze sobą skończyć
  16. Na pewno te studia nie są jakąś terapią. Są ciekawe, jeśli interesują Cię ludzie, kontakty między nimi, pamięć, osobowość. Jest tylko jeden przedmiot dot. zaburzeń - psychopatologia no i jak idziesz na specjalizację psychoterapia. Na przykład bardzo trudno mi wysiedzieć na psychopatologii, jak babka omawia różne objawy, które ja przeżywam. Z drugiej strony, z podręcznika dowiedziałam się ciekawych rzeczy o nerwicy natręctw, jaka terapia jest najlepsza itp. Można zostać psychologiem, bo nikogo na Wydziale o swoich zaburzeniach nie informujesz. Chociaż mam koleżankę, która z powodu depresji (po rozmowie z dziekan) miała przenoszone egzaminy w sesji. Z tego co wiem w różnych szkołach terapeutycznych robi się na początku autoterapię, więc mam wrażenie, że nie jest to problem. Pozdrawiam serdecznie :)
  17. No ja czekam na wizytę do piątku, trochę trudno się z tym wszystkim zmagać samej, ale cóż...2 tygodnie kiedyś miną, tylko obawiam się, że mogę się nie ucieszyć tak jak powinnam na widok mojego chłopaka, czy nie tęsknić wystarczająco itp., ale jakoś sobie radzę...dobrze, że mam studia - inaczej bym chyba nie wytrzymała
  18. Jakub masz rację. Nerwica tylko zmienia swoją postać. Moja już zmieniła kilka razy, tylko wtedy byłam pewna, że to nerwica, a teraz czasami atakuje mnie z taką siłą, wmawiając mi, że to moje prawdziwe uczucia, że czasem się gubię. U mnie chyba wszystko się zaczęło, jak miałam jakieś 13 lat. Na początku obsesyjnie bałam się, że coś stanie się mojej mamie, byłam z nią strasznie emocjonalnie związana, jak spóźniała się 10 minut, to wystawałam w oknie z napięciem, potem nagle przeszło w lęk, że jestem zagrożeniem dla mojej mamy, że chcę jej zrobić krzywdę, przychodziły mi do głowy tysiące powodów, dlaczego powinnam tak zrobić. To samo przeszło - brałam trochę leków, ale bardziej zmiana sytuacji w domu (mama zachorowała). Takie poboczne natręctwa w międzyczasie to było, że jestem lesbijką, że interesują mnie kobiety (dopiero niedawno w DSM przeczytałam że to też się kwalifikuje do natręctw), na szczęście przeszło szybko i bezpowrotnie, następnie było myślenie obsesyjne, że coś stanie się mojemu chłopakowi, widziałam w myślach, jak wpada pod samochód, jak ktoś go zabija itp., no a od połowy stycznia to już wiecie...przepraszam za takie uzewnętrznienie się trochę, ale mam nadzieję, że nikogo nie zanudziłam :)
  19. Nie wiem jak Wy ale ja mam pewną skalę porównawczą: wcześniej (jak miałam jakieś 15-16 lat) miałam bardzo silne natręctwa, że mogę zrobić coś złego mojej mamie (w podręczniku psychopatologii jest napisane, że zbyt duża nadopiekuńczość matki może to wywołać). I jak przez tydzień jej nie było, czułam się świetnie i byłam bardzo zadowolona, bo zniknął jakby "obiekt" natręctw. Teraz sobie to porównałam i może dlatego lepiej się czuję bez Marcina...ale nastroju wcale takiego dobrego nie mam :/ Choć jak poszłam z psem na spacer rano to radośnie świecące słońce jakoś mnie natchnęło optymizmem :)
  20. Ja też tak mam! Tylko nie opowiadałam o tym psychiatrze, bo uznałam, że to takie trochę dziwne objawy to się chyba w psychopatologii nazywa odrealnienie rzeczywistości i kojarzy mi się z poważnymi zaburzeniami...ale jak Ty też to masz to znaczy, że ma jakiś związek z nerwicą... Dzięki Jakub za informację. Zapisałam się na wstępną wizytę na piątek, dowiem się, kiedy się zacznie ta psychoterapia, mam nadzieję, że szybko. Dziś się czuję strasznie dziwnie. Wczoraj bardzo tęskniłam do mojego chłopaka, płakałam, że wróci dopiero za 2 tygodnie...dziś czuję się jakoś dziwnie zadowolona, że się od niego uwolniłam. Może to i plus, że nie mogę do niego dzwonić przez ten czas (jest na ćwiczeniach na poligonie), bo tak to zaraz bym zadzwoniła i mu opowiadała, jak się czuję, a on pewnie też ma już dość. Ale głupio mi strasznie, że się czuję lepiej bez niego
  21. Ja wzięłam pierwszy raz - mam brać doraźnie oprócz Asentry, zareagowałam strasznie dziwnie: jakaś ogólna bezwładność, zamotanie...ale chyba przejdzie :)
  22. Oj też chciałabym się uwolnić. Nawet nie wiedziałam, że to będzie dla mnie takie trudne, że Marcin wyjedzie na te 2 tygodnie. Pierwszy dzień jestem sama i strasznie mi go brakuje, te rozmowy przez telefon są takie płytkie, nic nie wnoszące. Chciałabym się przytulić, po prostu z nim pobyć...ale jak tak zaczynam myśleć, to od razu mam natręctwa, że wcale nie tęsknię, tylko po prostu czuję się samotna, i każdy może zastąpić te pustkę.. :/ bardzo to wszystko męczące...ciekawe co wyjdzie z tej nowej terapii...zaczynam czuć coraz większą niechęć do psychologów
  23. Jakub u mnie jest podobnie - jak dzwonię do swojego chłopaka w momencie, kiedy mam największą nawałnicę myśli, to się uspakajam. Jego pomoc jest naprawdę świetna - wie, kiedy mną "potrząsnąć", a kiedy mnie łagodnie uspokajać :) Poza tym zrobiłam dziś duży krok, ale teraz niestety znowu się cofnęłam (zawsze o tej porze czuję się gorzej ), ale dzięki temu momentowi wierzę, że będzie z powrotem normalnie :) Mianowicie dziś, jak wracałam do domu, pomyślałam sobie: "Nieważne, jak spędzamy czas i o czym rozmawiamy, ważne że robimy to wspólnie" -> była to odpowiedź na moje głupie obsesje, że my do siebie nie pasujemy, nic nas nie łączy i nie mamy o czym rozmawiać (btw czy trzeba non stop gadać?). Wcześniej się z tymi myślami "kłóciłam" na zasadzie: a mamy o czym rozmawiać i wymieniałam, a to lubimy robić wspólnie i wymieniałam, ale to nic nie dawało, a dzisiaj zauważyłam, że wystarczy sobie powiedzieć z dużą dozą pewności: Nie, jest inaczej! Nie roztrząsać, i obniżyć wagę tych myśli :) A jeszcze jedno: jestem umówiona na piątek w Centrum Psychoterapii na Sobieskiego - czy ktoś je kojarzy? Nie wiem, czy widzieliście mój post wczorajszy, że tamta babka uznała, że się nie nadaje do terapeutyzowania mnie :/ oczywiście, że trzymam kciuki :) na pewno wszystko będzie dobrze :)
  24. Jakub jest nieoceniony ze swoją wiedzą :) Ja też dziś postanowiłam się dokształcić z podręcznika 'Psychopatologii", który muszę wykuć na egzamin i się dowiedziałam, że dużo osób z natręctwami ma także objawy depresji, która im utrudnia walkę z myślami i tworzy się takie błędne koło zaburzeń... Chyba tak jest w moim przypadku. Czasem zupełnie nie mam siły na walkę. Myślę sobie: może rzeczywiście lepiej się rozstać? Ale potem sobie uświadamiam, że bym nie potrafiła, że Marcin jest dla mnie za ważną osobą...ale to wszystkie takie trudne
  25. Ja biorę Asentrę. Skutki uboczne: nie mam zupełnie ochoty nic jeść :/ Niestety utrzymuje się to już 3 tygodnie (tyle czasu biorę lek). Ważę już 49 kg i zaczęłam się trochę przejmować :/
×