Mam nerwicę, ale wcześniej to były takie drobne natręctwa jak liczenie wszystkiego co robię - może być 3,5 itp, chodzenie jedynie po kładkach chodnika, standard. Ale jakoś tak po 1,5 roku związku pojawiło mi się, że chyba do siebie nie pasujemy, że coś jest nie tak, choć było idealnie, ale jakoś to odganiałam. Teraz brałam przez miesiąc leki na depresję (dość ciężko, nie chciałam w ogóle wychodzić z domu) i te myśli zaatakowały z podwójną siłą zaraz po odstawieniu leku. Jestem z moim chłopakiem już 2,5 roku, myślimy o zaręczynach, a tutaj taka sytuacja. Ale dziś było nawet dobrze, więc się nie poddaję :) Bardzo się uspokoiłam, jak przeczytałam ten temat i dowiedziałam się, że nie jestem sama, a poza tym, że to "tylko" obsesja, a nie prawdziwy problem. Pozdrawiam serdecznie.