Od dwoch lat borykam się z jedzeniem kompulsywnym. Z tym, że wystepuje u mnie naprzemienne głodzenie się (lub pozwalam sobie tylko na jeden posiłek w ciągu dnia) które trwać może kilka miesięcy lub kilka dni, a potem zwykle następuje kryzys jakiś impuls i zaczynam batalię z obżarstwem.
Jestem tym już wykończona, moje ciało jest rozciągnięte jak worek z piaskiem , patrząc w lustro samej siebie nie poznaje Od dziecka zawsze byłam chuda a wręcz moja matka musiała mnie zachęcać(lub zmuszać) do jedzenia i tak było do czasów liceum wsród znajomych byłam uważana za osobe o "normalnych" rozmiarach.
Ciągłe efekty jo-jo sprawiły, że całkiem mam rozchwianą wagę nie mówiąc o chwiejności psychicznej.
Brzydzę sie samej siebie, najgorsze sa te napady niepochamowanego głodu kiedy moj mozg zdaje sie byc odseparowany od reszty ciała i staje sie jedna wielka czarną otchłanią....Kiedy spotykam sie ze znajomymi ciągle myśle o tym że oni widzą jak bardzo przytyłam i czy zauważyli że stałam sie zamknieta. Wydaje mi sie że wszyscy udają ze patrzą na mnie tak samo( lub poprostu mnie nie zauważaja).
Od miesiąca biorę fluoxetyne (rok temu przerwałam jej stosowanie)raz dziennie, raczej sprawiła efekt placebo bo faktycznie jem znacznie mniej i zanotowałam moze dwa napady w tym jeden dzisiaj niestety.....jednakże mniejszy apetyt nie zniwelował myśli powracających na temat jedzenia lub niedopuszczenia do siebie żadnych mysli na ten temat, co powoduje ze mam w głobie tykająca bombe ktora w każdej chwili grozi wybuchem.
Zastanawiam się w ogóle na skutecznosci jakichkolwiek tabletek na zaburzenia odzywiania, ktore sa jednym z OBJAWOW innych zaburzen psychicznych. Dlatego dobija mnie ta myśl że najpierw musze sobie poradzic z depresją i zaburzeniami osobowości a wtedy kompulsje przestaną stanowic dla mnie problem
Straciłam kontrole nad swoim umysłem i ciałem.