Nie wyspałam się, mój sąsiad debil zaczął po 7 wiercić w ścianie. Na odstrzał z takim, najwyżej potem sobie pośpię. Dzisiaj wyjeżdżam za miasto, ale jakoś przez wczorajszą scysję z rodzicami straciłam radość z tego.
Ja niestety w podobnym nastroju, do południa względnie ok, później załamka totalna, kłótnia z matką, potem z ojcem i atak nerwicy gotowy. A teraz jak ojciec wrócił to się nawet narąbać nie mogę.