Skocz do zawartości
Nerwica.com

wielkamała

Użytkownik
  • Postów

    114
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez wielkamała

  1. One nie zmieniły mojego życia, ale pomogły mi je poukładać. Nie ma cudownej pigułki, która zmieni Twoje życie. Nie warto też się nastawiać, że zmieni się wszystko dokoła, ale ustalić sobie jakiś cel, jakąś rzecz, która powoduje nasz problem i na tym się skupić. Ja bardzo chciałam, żeby ustąpiła gonitwa myśli i natrętne katastroficzne myśli, bo z tego napędzane były inne problemy w funkcjonowaniu. Jestem bardzo zadowolona z leczenia, potrafię myśleć racjonalnie i to pozwala mi patrzeć na otoczenie innym spojrzeniem, także do siebie juz inny stosunek. To też zależy od rodzaju schorzenia, niemniej u mnie stwierdzono nerwicę lękową oraz fobię społeczną, do tego duże dolegliwości psychosomatyczne. W chwili obecnej nie czuję się odrzutkiem społecznym, a "supełki" w mózgu tak się poukładały, że działają niemal jak zegareczek. Czuję taką satysfakcję i wolę życia, że nie w głowie mi samobójstwa jakieś!!!!!
  2. wielkamała

    Na co masz ochotę?

    Na trufle, ostatecznie michałki lub mieszanka wedlowska.......Może zajączek przyniesie?
  3. Od kiedy się leczę, radość przynosi każdy dzień. Nieważne, czy słoneczny, czy pochmurny, słońce jest we mnie. A dzisiaj sprawiłam sobie długi spacer z psem, wychachał się na łące, a że rano rosa- zmoczył sie po same jajka:))) Mi też w butach pływało, ale co tam, uchachana cała:))) Pięknie jest żyć!
  4. Stara prawda głosi, że trzeba z kimś beczkę soli zjeść, żeby go dobrze poznać. Śmiało można powiedzieć, że taką beczkę przez kilkanaście lat obaliliśmy z mężem na spółę. Ideałem jest to, co uważamy za ideał- to, co stworzyliśmy w naszej wyobraźni, spełnienie naszych niespełnionych pragnień, a czasem tzw. owczy pęd, gdzie np w tv czy prasie czytamy jaki jest idealny mężczyzna- przystojny, zaradny, męski, świetny w łóżku opiekuńczy itp. Mój mąż jest ideałem- MOIM IDEAŁEM. Różni się bardzo od moich młodzieńczych imaginacji, dlatego że one też się zmieniły. Jest przystojny, bo myje się i czesze, przygotowuje do łóżka tak, jakby szedł na pierwszą randkę- ze mną. Jest zaradny, bo potrafi zaradzić moim słabościom, myśli o mnie i stara się, żeby zaspokoić moje potrzeby, marzenia, plany. Jest męski, bo boli go mój płacz, bo broni mnie przed światem, nie pozwoli zrobić mi krzywdy, ktokolwiek by chciał to zrobić- nawet jego matka. Jest świetny w łóżku, bo jak jestem zmęczona, to nie zmusza mnie do niczego, tylko przytula, uspokaja, usypia. Uwielbiam jego oczy- przeglądam się w nich jak w lustrze- tam jestem księżniczką, tam nie ma rozstępów na udach, zbędnych kilogramów, jest uśmiechnięta, młoda dziewczyna. Młodość przemija, uroda przemija, ale ta miłość jest nie do zniszczenia. Prześcigamy się wzajemnie w dawaniu sobie i odwdzięczaniu się. Mój mąż też mówi, że jestem jego ideałem. Choć mam już trochę na karku i pewnych rzeczy jak niektórzy twierdzą mi nie wypada, ale szczerze mówiąc wali mnie to. Czasem jestem jego kumplem do piwa, czasem dziką kochanką, czasem matką naszych dzieci, czasem żoną, czasem matką czy ojcem. Czy mnie bije? O tak, bardzo często:))) Najczęściej przy zlewozmywaku, jak przechodzi obok mnie, nie może się powstrzymać od klapsiora w tyłek:))) A ja na to czekam, i jak zapomni to bardzo jestem zawiedziona:))) Piszę to dlatego, że poznałam męża po rozstaniu z "superfacetem", jak wtedy myślałam, chciałam się dla niego ciąć, rzucać pod samochód i tego typu kretyńskie rzeczy, aż mi włosy dęba stają na myśl, co by było, gdybym wtedy to zrobiła!!!!! Nie poznałabym swojego IDEAŁA!!!!!! Widuję go nieraz- o zgrozo! Typ "podstarzałego casanovy" Boszszszsz....... Tfu tfu!!!!!!!! KOCHAM CIĘ MÓJ MĘŻU, chcę się z Tobą zestarzeć.
  5. Ja też nie mam kasy, chodzę na NFZ, jeśli chcesz, to dasz radę, jeśli nie- to zawsze znajdziesz powód do dołowania się.
  6. lekomanka, zawsze możesz komuś powiedzieć, że wybierasz się na studia socjoterapię, psychologię itp. i że idziesz po materiały. Ja leczę się ponad pół roku,tez jestem z małej wioski, nikt nie wie o moim leczeniu, nawet moja rodzina ( oprócz męża). Spotkałam kilka razy znajomych w przychodni i spotkałam się ze szczerym, ciepłym i pełnym zrozumienia spojrzeniem, pełnym zrozumienia, bez zbędnych słów..... Zrozumiałam, że to najlepsza droga, jaką wybrałam.
  7. seroxat biorę od pół roku, parogen 2 mce był. Problemy są takie same, one nie zniknęły, bo to nie jest pigułka szczęścia, kto tak myśli, ma potem problemy ze zrezygnowaniem brania, bo na początku jest euforia, wspaniały stan, można góry przenosić, a jak ktoś to zabiera ( zejście z leków), to czujemy strach, że teraz wszystko wróci. Nie przyzwyczaiłam się do leków, jako do złotego środka. Biorę go jak witaminę C. Pomógł mi poukładać myśli i wzbogacił jakieś tam hormony, których miałam niedobór. Wszystko zależy odemnie. Niektóre problemy zniknęły, zrozumiałam że brały się z tego, że sama się nakręcam i nie myślę racjonalnie. A na te, które zostały patrzę zupełnie innym okiem. Potrafię sobie z nimi radzić. Założyłam zeszyt ( sama na to wpadłam), gdzie zapisuję wszystkie moje przemyślenia i wydarzenia. Kartka na pół- po jednej stronie pozytywne, po drugiej negatywne. Wizualnie to naprawdę wygląda inaczej. Pozwoliło mi to również nie skupiać w sobie tylko i wyłącznie negatywnych emocji. Powodzenia w leczeniu życzę. I nie ma : " nie umiem, nie chcę, nie mogę" jest: " teraz nie umiem, ale się nauczę, teraz nie mogę, ale zrobię wszystko, żeby móc, nie chcę, tylko pragnę, potrzebuję!!!!" Trzymać się!!!!!
  8. cytrynka84, biorę 20 mg. Połączenie 20mg seroxat, 1000% mojej determinacji w dążeniu do pomocy sobie, 1000% optymizmu, 1000% wiary, że się uda daje wynik: 1000% poprawy i milion % satysfakcji. Pod koniec maja psycholożka zaproponowała próbę schodzenia z leku. Nie boję się wogóle, bo wiem, że sobie poradzę, inaczej nie może być!!!!
  9. kreatywna,30 czy po tym leku działającym na skutki odstwienne libido choć troszkę wzrosło? Bo u mnie usnęło, odkąd biorę i śpi......... cytrynka Ja brałam seroxat z przerwą na parogen (zamiennik) bo akurat w aptece seroxatu nie mieli, a ja byłam "na głodzie" hehe, raczej nie odczułam różnicy w samopoczuciu (nadal świetne), choć różnica w cenie jest kolosalna!
  10. wielkamała

    Na co masz ochotę?

    Na Colę z Biedrony, tylko że u nas w "mieście" nie ma Biedrony.... co ją zastąpi?
  11. Dokładnie! Nic nie dzieje się bez naszego udziału, choćby w najmniejszej mierze.
  12. Sprawdzał, ale z jakąś taką obawą i ostrożnością do tego podchodzi, że odczułam, że nie jest pewny......... Czytam ulotkę, ale tam nie ma konkretnych nazw leków antybiotyków, tylko jakieś składniki, pochodne.... ja- laik w tym się nie orientuję...((( Jak wykupię antybiotyk, to chcę mieć pewność, że nie będzie interakcji, a nie dopiero po przeczytaniu jego ulotki, z której i tak wiele się nie dowiem......
  13. Witajcie! Przepraszam, jeśli już ktoś pisał na ten temat, ale zależy mi na czasie i nie ogarnę wszystkich postów. Moja nastoletnia córka bierze od niedawna Setaloft 50mg. Wszystko jest o.k., tylko że teraz taka pogoda, że się ostro przeziębiła, wgl ma tendencje do zapadania na choroby górnych i dolnych dróg oddechowych. Wcześniej też troszkę chorowała, ale obyło się bez antybiotyku. Teraz znowu jest chora i nie wiem, czy raczej nie będzie potrzebny antybiotyk jednak. Nasz lekarz rodzinny nie bardzo wie, jaki antybiotyk można łączyć z Setaloftem.... Bardzo proszę o pomoc, jeśli ktoś brał antybiotyk przy Setalofcie, to jaki?
  14. Chętnie na nie odpowiem, ale chcę dostać odpowiedź na moje pytanko?
  15. wow, zabiłeś mi ćwieka Rozumiem, że chlebek sobie sam produkujesz i wypiekasz? Czy nie jesz?
  16. A wodę też "hodujesz"? Przecież w wodzie to chemii co niemiara.........
  17. Zenonek- lubię Cię Ja też lubię mięsko, ale raczej agresywna po nim nie jestem. Intertronic- chyba masz obsesję na temat zatrucia chemią..... W obecnych czasach wszystko jest nią nafaszerowane- chleb, mleko, warzywa i owoce. Więc Ty też jesteś zatruty?
  18. Lek jest po to, żeby mi pomóc a nie zaszkodzić. Możliwe skutki uboczne lub działania niepożądane wymienione w ulotce są w celu informacji, że jeżeli występuje coś, co nas niepokoi to może to być działanie tego leku i może trzeba go zmienić lub zmienić dawkowanie go. Jak kogoś boli głowa i bierze tabletkę to też czyta uważnie ulotkę? Hehe, nie radzę, bo od tego może bardziej rozboleć. Cieszę się z samej świadomości, że coś może mi pomóc, bo wcześniej widziałam moją sytuację jako beznadziejną..... Tabletce nie musisz tłumaczyć się ze swoich słabości, nie musisz patrzeć jej w oczy i rozdrapywać ran, nie musisz słuchać: "weź się w garść, albo przestań się lenić itp. Połykasz ją, popijasz wodą, puszczasz oczko do lusterka i zdobywasz świat! A ulotki dobrze się w piecu palą
  19. Biorę seroxat już prawie pół roku i nie utyłam, a wręcz schudłam. Zawsze miałam problemy z wagą, a teraz wyglądam tak, jak kiedyś chciałam. Do tego rano 15-20 minut spacerku z psem. Nie czuję zwiększonego apetytu, a kiedyś wstawałam w nocy i opróżniałam lodówkę. Nie zatrzymuje też wody w organizmie, bo piję jej dość dużo to wiem. Ulotkę czytałam, ale nie zrobiła na mnie wrażenia, na ten przykład w ulotce łagodnego syropku na kaszel dla dziecka wyczytałam możliwe działania niepożądane: bóle brzucha, biegunka, krwawienia z przewodu pokarmowego i zespół czegoś tam.... jakbym miała czytać ulotki wszystkich leków, wpadłabym w paranoję... Po seroxacie nie mam żadnych skutków ubocznych, no może poza początkową sennością, co dla mnie raczej błogosławieństwem było aniżeli skutkiem ubocznym. Tam coś piszą, że skłonności samobójcze itp, jeny! Jakie samobójstwo?! Mi się dopiero teraz chce żyć! Od rana mam "zaciesz" na buzi czy słońce czy deszcz.
  20. Wszystko zależy od organizmu i od podejścia. Ja wmówiłam sobie, że leki mi pomogą i muszę je brać, choć naczytałam się różnych opinii, że na początku jest jeszcze gorzej itp. W moim przypadku nic nie było gorzej. Na początku zadziałało trochę jak placebo- ale to raczej z przyczyny mojego stanu, gdzie otworzyłam się po iluś latach i poczułam euforię. Jedyne co to senność o dość wczesnych (jak dla mnie) godzinach- ok 19 już "ziewajka" i 21 odlot. Ale to też duży plus w kierunku mojej chronicznej bezsenności spowodowanej lękami. Po jakimś czasie to się stabilizuje i nie ziewam tak często. Natrętne, galopujące myśli ustąpiły, lęki można powiedzieć się uspokoiły. Piszę- uspokoiły, bo nie ustąpiły całkowicie (cudów nie ma), ale pozwalają mi na spokojne życie. Żołądek zaczął żyć swoim życiem po wielu latach skrętów i kotłowań. Ostatnio jadąc na spotkanie do pracy zaczęłam myśleć, że go nie mam, ponieważ nie czułam bólu. Zaczęłam myśleć intensywnie o tym spotkaniu z szefem, a on ( żoładek, nie szef hehe) ani drgnął!!!! Jeszcze w kwestii uzależnienia. Nie czuję się uzależniona, czasem nawet zapominam że mam wziąć lek, a kiedyś jak nie wzięłam jeden dzień, to nic, ale to nic się nie działo! Leki pomogły mi i to bardzo, chodzę też na terapię do psychologa, który stwierdził, że żeby nie moja determinacja i podejście do leczenia, to nawet najlepszy lek by mi nie pomógł. Pozdrawiam i powodzenia życzę!
  21. wielkamała

    L4 od psychiatry

    To zależy jakie są w pracy zasady. Albo brak zasad. Któregoś razu byłam u mojego szefa na jakiejś rozmowie, a na biurku prościutko rozłożone zwolnionko mojej koleżanki, gdzie mogłam sobie wszystko przeczytać łącznie z pieczątką lekarza. Potem kilka osób wpadało po podpisy na dokumentach i oni również mogli sobie poczytać o przyczynie nieobecności w pracy koleżanki. Do tego jeszcze szef niewybrednie komentował przyczynę tego zwolnienia. Ja zostawiając swoje zwolnienie widziałam również parę osób wchodzących po mnie do szefa, więc sądzę, że też mogli zostać chcąc czy nie chcąc "uświadomieni". W tamtej jednak chwili mnie to bujało. Nawet, jak bym chciała oskarżyć szefa o ujawnianie poufnych danych, to jak mu udowodnić???????? Do sądu? Heh, a kto się przyzna że widział? Taka tajemnica poliszynela........
  22. wielkamała

    L4 od psychiatry

    Jestem osobą, która bardzo zgrabnie ukrywa swoje emocje. Choć w środku szaleje burza, na zewnątrz jestem miłą i sympatyczną osóbką, pełną energii.... Nikt z pracy nie widział mnie w moich stanach depresyjnych, lękowych, kiedy wyładowywałam swoje emocje w różny sposób. Kiedy przyniosłam im zwonienie od psychiatry potraktowali mnie, jakbym wzięła je "na lewo" , bo chciałam sobie odpocząć od pracy, po prostu nie chciało mi się pracować wg nich. Strasznie mnie to rozśmieszyło i śmieszy do dziś, bo idąc zanieść zwolnienie panicznie bałam się nalepki "świr" i porozumiewawczych spojrzeń. Wróciłam już do pracy i nic się nie zmieniło w traktowaniu mnie. Tak, jakby nie było sprawy:)
×