Z jednej strony chcę coś robić- z drugiej mi się nie chce,mam lenia.
Córka u dziadków-powinnam się cieszyć"wolnością" te 2 dni co jej niema ale jakaś nutka zdenerwowania jest,że coś tam nabroi i ciągłe
zerkanie na telefon czy jest jakiś sms w tej spr.
Chciałabym łyknąć jakieś prochy-poczuć się inaczej-a z drugiej strony...po co.Co mi to da?
Chce mi się spać-ale zaraz leci mój "serial" i wole przetrzymać i iść po 21 do wyra.
Facet mnie wkurza,że "mogli by Cię już wziąć na ten oddział" -nie wiem czy ja go męczę czy faktycznie jestem już aż tak bliska idiotyzmu.
Chce mi się płakać,ale będe mieć czerwone oczy i facet zobaczy...znów pytania" czemu płaczesz,co sie dzieje..." wole nie.
Chciałabym stracić jakieś 5kg na wadze ,ale tylko na gadaniu i myśleniu o tym się kończy.
Brak mi cholernego powera do życia,nic mi się nie chcę...