
Martusia
Użytkownik-
Postów
354 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Martusia
-
kiedy byłam w szpitalu, w Zagórzu, podawano mi ten lek. Skutek był fatalny(ale na każdego może działać przecież inaczej), lekarz jednak nie chciał słuchać nawet o zmniejszeniu dawki, jak na początek.Moja mama też uprzedzała go, że mój organizm przy każdej nowej chemii reaguje najpierw skutkami ubocznymi (po szpitalu kiedy wpuszczali we mnie duże ilości wszystkiego, żeby nie bolało, kiiedy będę umierać, a tu proszę.Żyję i odczuwam tego skutki :)) On nie chciał słuchać.Zrobił po swojemu i efekt był przykry. Kiedy przed wyjściem do szkoły(przyszpitalnej) prosiłam najpierw o rozmowę z lekarzem, bo moje sampoczucie było nie do zniesienia.To 2 babki dały mi na siłę lek i szpatułką sprawdzały czy na pewno połknęłam-upokarzające. po wyjściu z tamtąd poszłam do psychiatry i neurologa(bo conwulex to lek na padaczkę) obaj stwierdzili, że jest mi niepotrzebny i pytali co za dupek mi to zafundował. W ogóle to przestałam go brać na własną rękę, stopniowo(a było z czego schodzić, heh).A do lekarzy poszłam po fakcie(wcześniej i tak nie mogłam się dostać do rzadnego).I psychiatra i neurolog powiedzieli, że ok. W sumie wiele leków w swoim życiu przestałam brać na własną rękę, i jak do tej pory zawsze wychodziłam na tym znakomicie. Teraz nie zamierzm w ogóle żadnych brać(!) Chyba, że nie dam sobie rady z moją depresją.Szczególnie mam na myśli rok szkolny i maturę.Ale nawet jeśli to tymczasowo, kiedyś pozbieram się i poradzę sobie sama. Ah, się rozpisałam :) Papa.
-
ja tak się spinałam, że trafiłam w końcu do przychodni, bo bolało mnie już całe ciało. P. doktor, powiedziała mi, ze sama sobie z tym nie poradzę, bo to za daleko zaszło(na prawdę ciężko było się ruszyć).Mięsnie karku, na całej długości kręgosłupa i łydki, były non stop maksymalnie spięte. dała mi jakieś saszetki do rozpuszczania w wodzie i po kilku już było lepiej. teraz też się spinam i prawie cały czas mam zaciśnięte mocno zęby, ale kiedy sobie to uświadomię , staram się w miarę możliwości rozluźnić i rozmasować takie miejsca.
-
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
Martusia odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
Witam. też tak miałam.Powiedziałam o tym mojemu terapeucie.On na to, że to częsta "przypadłość", że "normalna". Nie pamiętam skąd dokładnie się bierze, ale podał mi przykład, że np. jeśli milość dla Ciebie to wartość, to będziesz bluzgał nt seksu.Albo, że np matka po urodzeniu wyczekiwanego dziecka, będzie miala myśli, żeby je zabić. Nic dziwnego, że coś takiego odbiera humor.Ja nie mogłam tego znieść. Sposób(który na mnie podziałał) to "stanąć obok" tych myśłi i poczekać aż miną.Kiedyś nie wrócą. Powodzenia. -
Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)
Martusia odpowiedział(a) na cicha woda temat w Nerwica lękowa
magdalena4 u mie w momencie nawrotów fatalnego samopoczucia (kiedy wydawaloby się, że wszystko wraca do normy), terapeuta uspokajał mnie i powiedział, że nawrót choroby jest kolejnym etapem w terapii.I że lepiej przeżyć go jeszcze w czasie sesji, niż samemu.Czyli wychodzi na to, że dobrze, że tak się stalo.Masz możliwość wykorzystania wiedzy z terapii i przekonania się na ile jest skuteczna. Tak czy inaczej, to przeszlaś jakby do kolejnego etapu i jesteś już o krok bliżej wyleczenia. Przetrzymaj i przestań wątpić. Pozdrawiam :) Ps: Moja terapia dotyczy PTSD, i żeczywiście, wyglądało to tak: najpierw fatalnie(dlatego poszłam do psychologa), po jakimś czasie sporo lepiej, tu znowu kompletne załamanie,( nawrót wszystkiego sprzed pierwszej sesji) a potem to już tylko lepiej.:) -
dlaczego tak się dzieje, że tylu młodych ludzi czuje się przegranymi, miomo, że dopiero wszystko przed nimi. Sama wiem co to znaczy szczerze nie chcieć żyć(paskudne), a wydawałoby się, że nie raz w moim życiu bywało gorzej. Wszystko zależy od nas samych, toczy się walka o nasze życie, o przyszłość.Tylko jak ją wygrać jeśli umycie zębów rano, to ogromny trud, nie mówiąc już o tym, żeby rozpocząć jakąś konkretną czynność. Na prawdę nie wiem jak można z tego wyjść, mimo, że teorię znam. Teraz i tak nie jest najgorzej.Momentami czuję nawet coś takiego w sobie, że nie mogę się poddać.To miłe, nawet jeślii trwa krótką chwilę. Jest bardzo ciężko znieść kolejny dzień, kolejną, nawet niewielką porażkę.Wszystko uderza we mnie z siłą 10x większą niż by to było dawniej.Nic nie jest tak poprostu.Prawie każda czynność mnie męczy, nuży i zadaje niefizyczny ból.Jak to znieść?Jak swoim zachowaniem(które nie jest zależne ode mnie) nie ranić najbliższych osób, które są blisko, chcą pomóc, patrzą na mnie taką beznadziejną, bezradną? Tak naprawdę to nie umiem o tym rozmawiać, choć czasem tak bardzo bym chciała.Czuję jak mnie to zżera od środka, ale nie umiem tego z siebie wyrzucić. Nawet nie wiedzialabym co mam powiedzieć, bo to jest tak zapętlone we mnie, tak zakorzenione. Poza tym ja często nawet nic nie myślę, prawie nic nie czuję.To jak mam opowiedzieć o swoim samopoczuciu?,że co mi jest?Sama nie wiem jak to opisać, to co się będę wyrywać, mówić o tym i oczekiwać, że ktoś zrozumie.Już dawno się pogubilam. Etam, o nie takie ważne.Nie wiem też za bardzo po co o tym piszę. Nie wiem po co robię cokolwiek. Jedyne co wiem, to, że Kocham mojego chłopaka i chcę z Nim być zawsze.Boję się tylko, że nie dam rady. To skomplikowane.
-
jejku dziś tylko 34.Całkiem nieźle jak na to, że niedawno było 47. No proszę głęboka depresja, nerwica w kilku postaciach i PTSD. Ale miło :-) Też mam ten test.Dostałam od mojego terapeuty. W tym jest mały błąd. Numery pytań nie zgadzają się z odpowiedziami.Wystarczy pytania ponumerować od 0-3 i wszystko jasne.Ale to w sumie oczywiste.
-
Ja też mówię niejednokrotnie "Mój Bóg", bo Bóg jest dla każdego. Nie interpretowałabym słów Smutnej dosłownie. "Mój Bóg" nie musi oznaczać, że jest nasz na własność, bo to nie żaden przedmiot. Boga nie można komuś dać czy zabrać. Można pomóc wierzyć( chociaż jak ktoś chce to uwierzy, nie to nie).Albo buntować bez sensu i odbierać ludziom nadzieję, która moim zdaniem nie jest pusta i naiwna.Ty tak robisz. A nawet jeśli nadzieja , wiara, byłaby naiwna i bez sensu? Jeśli taki jest wybór człowieka to niech wierzy, że pluszowy miś go wesprze kiedy będzie tego potrzebował. Nam nic do tego. I nie siej zamętu speedcore terror , to forum nie jest od tego.
-
Witam Cię mocarz. Idąc do psychologa należałoby być z nim stuprocentowo szczerym.Żeby mógł nam pomóc, musi wiedzieć co nam jest i postawić trafną diagnozę. Nie zrobi tego bez znajomości naszego przypadku.Dlatego bardzo bym doradzała szczerość i jeszcze raz szczerość . Bardzo pomocni są terapeuci poznawczo-behawioralni.Sama leczę się u takiego i postępy są wyraźne. Pozdrawam.
-
Witam Cię ina. często tak jest, ze to właśnie nasze najbliższe otoczenie wpędza nas w takie zaburzenia. Nieświadomie czy świadomie, to już inna kwestia, ale to jednak często się spotyka. wiem, że ja mam depresję przez brak zrozumienia, brak akceptacji, przez naprawdę wiele pozornie niewielkich czynników .I przez jedno zdarzenie w moim życiu, które zabrało mi wszystko. Tylko, że pewnie metoda na wyleczenie jest taka sama, niezależnie od czynnika wywołującego taką chorobę. Nawet kiedy podsuwa mi się pod nos wskazówki co zrobić, by poczuć się lepiej, nie mam siły ich wykorzystać.I czekam tak nie wiem na co, bo samo nic się nie zrobi, a moje marne życie mija i mija kolejny dzień i godzina.A wieczorem wyrzuty sumienia, że znowu nie ruszyłam się z miejsca. Chodzi o to ciągłe psychiczne zmęczenie, którego nie umiem opanować, ominąć, ani zrobić nic pomimo zmęczenia.tym bardziej wypocząć. Cały czas tak bardzo chcę odpocząć, a nie mogę, bo myśli mi na to nie pozwalają.Czuję, jak mimo nawet względnie pozytywnego dnia, kiedy jest choć troszkę lżej, brnę w to głębiej i mój zły stan się pogłębia. Jestem zmęczona i nie mam sił by coś ze sobą zrobić.Nie mam sił by z tym walczyć, nawet kiedy bym wiedziała, że wykonam np. dany plan zgodnie z punktami i mi przejdzie to nie mam na to sił.Chciałabym wziąć pigułkę i żeby przeszło raz na zawsze, albo żebym przestała to wszystko czuć. zastanawiam się jak brzmi mój post , czy w ogóle coś wnosi. cześć. idę pod prysznic i spać, nie chce mi się o tym wszystkim myśleś, tak na noc się dołować to chyba nie zdrowo :) Cześć.
-
Witaj Bulsky . czy pogodziłeś się ze zdradą? "zaakceptowałeś" ten fakt na tyle na ile się da? powiedziałeś o swoich odczuciach tej osobie/osobom? Wydaje mi się, że być może nie pozwoliło Ci coś przeboleć tej sytuacji i dlatego tak długo to w Tobie siedzi. Niestety dawniej poczułam co znaczy zostać zdradzonym przez bardzo bliską osobę i wiem jak to potwornie i długo boli. Jednak mówiłam temu chłopakowi jak się czuję, potem nie raz płakałam długimi nocami w poduszkę.Wypłakałam się, wygadałam i choć upokorzenie i reszta przykrych odczuć wtedy nie minęły to było ok.Dzięki temu, że to z siebie wyrzuciłam, choćby w taki sposób, z czasem przestało prawie boleć. Owszem, kiedy o tym myślę, nie czuję nic miłego, ale było minęło i traktuję to jako nowe, przykre ale nowe doświadczenie. Pozdrawiam.
-
Mój Bóg speedcore terror, Mój Bóg, w którego bardzo wierzę. show?! doświadczysz porażki człowieku, na oczach wielu ludzi, którzy być może będą patrzeć z litością, może z pustą sensacją, bo nic ich to nie obejdzie. ale tego ani nie zrozumiesz, ani już nie zobaczysz. Ty widzisz to inaczej i to Twoja sprawa,tylko ,ze ja tego nawet nie chcę zrozumieć.Dla mnie to i tak jest jednoznaczne.
-
Cześć. :) Możesz sobie sam pomóc.Nie wątpię, że pomoc "z góry" nadejdzie, ale trzeba wykazać inicjatywę, chęć i starać się wyykorzystywać każdą szansę. Dawniej zawsze powtarzałam, żeby walczyć nawet kiedy wydaje się, że już zabrakło nam sił.Teraz ze mną jest gorzej niż wtedy i moja teoria mnie często przerasta.Mimo to czekam na najmniejszy zasób energii, by móc choć spróbowć stanąć na nogi. Słyszałam, że należy się cieszyć z każdej drobnostki jaka nam się uda (nawet z umycia zębów, jeżeli to nam sprawia trudność), że to pomaga nabrać sił i nie bezczynnie przetrwać najtrudniejsze chwile.
-
to czy tchórzliwy i obrzydliwy.Przepełnia mnie odrazą, może dlatego, że sama myślałam o tym poważnie. tylko Bóg może życie dawać i odbierać. Przynajmniej powinno tak być. dlaczego będziesz musiał?! nikt nie musi się zabijać, to nasz wybór. Reszty nie komentuję szczegółowo, bo dla mnie to jest poprostu chore.
-
Depresja i jej objawy Depresja jest chorobą w której przynajmniej przez dwa tygodnie utrzymują się przedstawione poniżej objawy: -nastrój depresyjny -utrata radości -obniżenie napędu -pustka emocjonalna -lęk -utrata nadziei -tendencje samobójcze -trudności w podejmowaniu decyzji -kłopoty z koncentracją W zależności od nasilenia objawów epizody depresji określa się jako łagodne, umiarkowane lub ciężkie. Czasem rozpoznanie depresji może nastręczać pewne trudności. Jest to spowodowane tym, że objawy zespołu depresyjnego nie zawsze mogą być tak oczywiste. Istniejące objawy psychopatologiczne często zrzucane są na karb okoliczności życiowych, trudnych sytuacji i traktowane są jako prawidłowe i zrozumiałe reakcje na obciążenia życiowe. Bardzo ważne jest wczesne rozpoznanie depresji - skraca to niewątpliwie cierpienie chorego. Wiele przypadków może być leczonych już w gabinecie lekarza rodzinnego. Jeśli jednak przebieg choroby jest skomplikowany, a leczenie nastręcza trudności - konieczna jest opieka psychiatryczna i psychoterapeutyczna, a w części przypadków także hospitalizacja. Depresja jest wielkim cierpieniem dla chorego - nie potrafi on cieszyć się życiem, wykonywać pracy zawodowej, a najprostsze czynności sprawiają mu ogromną trudność. Pacjent zmusza się do wykonania jakichkolwiek czynności, a kłopoty z koncentracją powodują, że skarży się na osłabienie pamięci, poczucie niskiej wartości bezradność. Lęk, który jest nieodłącznym objawem depresji i ogromne poczucie winy często powodują pojawienie się myśli i tendencji samobójczych, Dołączają do tego obrazu objawy somatyczne. Objawy somatyczne: -zaburzenia snu -zmniejszony apetyt prowadzący do spadku masy ciała -zaburzenia popędu seksualnego -dolegliwości fizyczne [bóle, uczucie napięcia, zimna] -ogólne poczucie utraty sił i rześkości Obniżenie nastroju podlega małym wahaniom z dnia na dzień, jest zwykle niezależne od bieżących wydarzeń, może natomiast wykazywać wahania dobowe (gorsze samopoczucie rano, lepsze w godzinach wieczornych). W przebiegu depresji często występują objawy somatyczne, dlatego jeśli nie można potwierdzić obiektywnie skarg somatycznych, a skargi te nie ustępują pod wpływem leczenia, należy rozważyć możliwość, że za tymi skargami kryje się depresja. Czasami wśród objawów zespołu depresyjnego dominuje poczucie lęku, bądź podniecenia ruchowego, a zaburzenia nastroju maskowane są przez takie objawy jak: rozdrażnienie, nadużywanie alkoholu, zachowania histeryczne, narastanie już poprzednio występujących fobii lub natręctw albo przez dolegliwości hipochondryczne. Często powodem zgłaszania się od lekarza są dolegliwości ze strony narządów wewnętrznych, a nie obniżenie nastroju. Do często zgłaszanych skarg należą: -bóle głowy -bóle plecó -kołatanie serca -bóle brzucha -zaparcia -bóle podczas stosunku płciowego -zaburzenia miesiączkowania -u 2/3 chorych na depresję występują nasilone objawy leku. Należy pamiętać że u pacjenta z zaburzeniami lękowymi. początkowo bez obniżenia nastroju, w miarę upływu czasu może ujawnić się depresja. Rozpowszechnienie depresji Depresje są szeroko rozpowszechnione w społeczeństwie. Najprawdopodobniej to także najczęstsza choroba z jaką styka się lekarz rodzinny. Badania epidemiologiczne wskazują, że w ciągu całego życia choruje na depresję aż 17% populacji ogólnej. Część z tych osób (8-10%) ma objawy o niewielkim nasileniu, które wystarczają jednak do klinicznego rozpoznania depresji. Postacie depresji -Choroba afektywna jednobiegunowa, w której występują tylko epizody depresji, -depresja w chorobie afektywnej dwubiegunowej (to choroba w której występują epizody manii i depresji) -depresja w zaburzeniach adaptacyjnych, -dystymia Przyczyny depresji W powstawaniu depresji biorą udział czynniki: -psychologiczne -środowiskowe -biologiczne Badania dowodzą, że w prawie wszystkich postaciach depresji, choć w różnym stopniu, odgrywają rolę wszystkie trzy wyżej wymienione czynniki. Przyczyny psychologiczne: Sama osobowość i cechy charakteru, to jak reagujemy na sytuacje trudne, nastawienie do samych siebie, umiejętność radzenia sobie z kłopotami, wymagania jakie stawiamy przed sobą, tendencja do reagowania lękiem i niepokojem, to wyznaczniki naszej indywidualnej podatności na zachorowanie na depresję. Często chorobę poprzedza przeżycie utraty kogoś lub czegoś szczególnie ważnego(śmierć odejście, emigracja strata materialna). Predestynowane do zachorowania na depresję są osoby o niskiej samoocenie. Przyczyny społeczne i środowiskowe. Istotne wydarzenia w najbliższym otoczeniu, relacje z innymi, poczucie akceptacji, stopień zaspokojenia pragnień, mogą wyzwalać rzut depresji i wpływać na jej przebieg. Przyczyny biologiczne Przyczyny i patogeneza depresji nie są wciąż poznane. Udowodniony jest wpływ czynników genetycznych, nadal jednak model dziedziczenia nie został jeszcze poznany. Wiele danych wskazuje na to, że w ośrodkowym układzie nerwowym u osób z depresją występują zaburzenia w układzie neuroprzekaźników (serotonina, noradrenalina, dopamina). Depresja i choroby somatyczne W dużej części przypadków depresja ma podłoże organiczne. Może być także następstwem przyjmowania niektórych leków. Przed postawieniem diagnozy i wdrożeniem leczenia należy wykluczyć lub rozpoznać schorzenia somatyczne. Zaburzenia depresyjne są często następstwem organicznego uszkodzenia OUN. W tych schorzeniach obraz kliniczny depresji wykazuje duże zróżnicowanie. Może to być przewlekłe, niezbyt nasilone przygnębienie, nieznaczny lęk, bezsenność lub depresja z pobudzeniem, z silnym niepokojem i tendencjami samobójczymi. W niektórych procesach organicznych depresja bywa przez dłuższy czas podstawowym obrazem klinicznym(niekiedy maską) procesu chorobotwórczego. Może nakładać się na: chorobę Parkinsona, pląsawicę Huntingtona, stwardnienie rozsiane, guzy mózgu, stany poudarowe. Istnieje też duża grupa chorych, których depresja jest zjawiskiem wtórnym w stosunku do schorzeń somatycznych. W odniesieniu do tej grupy używamy określenia - "depresja objawowa" (wszelkie zaburzenia hormonalne, schorzenia reumatoidalne). Przed rozpoznaniem depresji należy ustalić, czy pacjent przyjmował leki, które mogą powodować lub wyzwalać objawy choroby. Niektóre środki farmakologiczne mogą nasilać już istniejące zaburzenia depresyjne oraz osłabiać lub znosić wpływ leków przeciwdepresyjnych. źródło:http://www.csk.lodz.pl/depresja/objawy.htm
-
Witaj kristo Bardzo mi przykro z powodu małżeństwa .Przykro mi też z powodu wypadku i z powodu Twojego samopoczucia. Jeśli sam już nie możesz ogarnąć takiej sytuacji, idź do osoby, która potrafi pomóc i wie co robi-psycholog. Alkohol i dragi nigdy nie załatwiają sprawy.Mogą tylko jeszcze bardziej rozwalić życie, ale o tym pewnie już wiesz. Życzę Ci powodzenia i siły.
-
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
Martusia odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
speedcore terror, nie rozumiem Twojego podejścia.Dlaczego to ich wina, że są zdrowi? To ich szczęście.Nie mają obowiązku , robią to bo chcą nam pomóc i tylko bezduszny człowiek może wykorzystywać czyjeś dobre chęci.Wydaje mi się, że to co napisałam nie ma dla Ciebie większego znaczenia, ale nie rusza mnie to, poprostu chciałam. To my powinniśmy docenić, że ktoś chce pomóc, a nie odwracać to w chorą grę. Pozdrawiam. [ Dodano: Pią Lip 28, 2006 12:53 pm ] dorotka, to, że przychodzą głupie myśli to jeszcze nie powód, żeby im się poddać.W momencie, kiedy przeroodzą się w pragnienia, można naprawdę się wystraszyć. Umyj te okna i myśl o tym, że będą czyste, a nie o wysokości itp. :) Powodzenia. -
czarna_mańka, dobrze znany mi problem. Jestem w liceum. Przez tłum i stres jaki zaczął się nasilać w związku z każdym wyjściem do szkoły, mogłam nie zdać do następnej klasy.Nie potrafiłam się też skupić na nauce.Wszystkie starania wbicia sobie czegokolwiek do głowy, kończyły się odwrotnym skutkiem i histerią. Narazie staram się nie myśleć w ten sposób o przyszłym roku szkolnym, chociaż zaczyna mnie to już prześladować w snach :) , np. dziś. Teraz będę w klasie maturalnej i wiem, że potem nie zacznę studiów dopuki mi to w 100% nie minie. Najpierw uporam się z tym raz na zawsze i dopiero później zacznę dalej się uczyć
-
Nerwica a związek (seks)
Martusia odpowiedział(a) na Beatka temat w Problemy w związkach i w rodzinie
legacy, nie chciałabym urazić nikogo na tym forum. Ale jaki celibat, jaka izolacja.?! Celibat nie jest niczym złym, jeśli czujesz powołanie, marzysz o tym.Na siłę, to musi być straszne cierpienie. Przecież nie tego chcesz.Chcesz spotykać się z tą dziewczyną, więc zrób coś ze swoim nastawieniem, idź do psychologa, powiedz o co chodzi(szczerze do bólu!) i przede wszystkim pogadaj szczerze ze swoją ukochaną, powinna zrozumieć. To nie jest sytuacja bez wyjścia, nie ma takich.Tylko pomyśl i wybierz to słusznę, nie łatwiejsze, ale słuszne.Idź do przodu człowieku i nie strać Jej, może to Twoja Miłość. Powodzenia. -
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
Martusia odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
problemik, moim zdaniem, to brzmi jak stan depresyjny.A takie stany leczy się robieniem czegokkolwiek.Kiedy zapraszają Cię znajomi, a nie masz ochoty iść, zmuś się.Jeśli masz myśl, żeby np. obejrzeć telewizję, potem stwierdzisz, że nie chce Ci się, włącz go i patrz na ten nudny program choć przez chwilkę.Nie dopuść do sytuacji, w której nie będziesz miał sił, by wyjść do kumpli, czy podrapać się w głowę. Wtedy jest najgorzej i najtrudniej tego się pozbyć. Wiem to. To co napisałm, wiem z doświadczenia, poza tym idź do lekarza, to on ma Ci poradzić Trzymaj się. -
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
Martusia odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
milka,chcę Ci bardzo pogratulować. nie poddawaj się i rób tak dalej.To ona ma przegrać i jak wynika z Twojej postawy już jest na straconej pozycji. trochę nie rozumiem tytułu tematu.Dlaczego gorzej? Przecież odnosisz sukcesy.Wychodzisz sama, piechotą.To co jest gorzej? Dawniej, jak napisałaś, zawsze było potrzebne auto(a może i tak nie czułaś się w 100% ok), teraz radzisz sobie z tym.Wydaje mi się , że temat powinien brzmieć, "jest dużo lepiej" :) Jeśli przez 20 lat chorujesz, nie zmienisz wszystkiego za jednym zamachem.Normalne, moim zdaniem, jest złe samopoczucie.Przeceż podjęłaś tak ciężką walkę, można się zmęczyć. Ty jednak nie zrażasz się tym, i to mi się tak bardzo podoba. Gratuluję. Ps: kiedyś słyszałam wypowiedź specjalisty, że im bardziej nasilony jest lęk, tym łatwiej go pokonać.Nie wiem dokładnie dlaczego tak jest, ale pewnie to prawda. Życzę powodzenia. -
dorotka bardzo Ci gratuluję.
-
osrodki leczace stres pourazowy
Martusia odpowiedział(a) na pierm77 temat w PTSD - Zespół Stresu Pourazowego
ja mam na ulicy Jagiellońskiej (Wa-wa Wileńska). Nie pamiętam dokładnego adresu, ale mogę się dowiedzieć. -
Boje się że zrobie krzywdę sobie i bliskim....
Martusia odpowiedział(a) na tigaraka temat w Nerwica natręctw
tutaj odpowiedziałam na bardzo podobny problem. http://www.forum.nerwica.com/viewtopic.php?p=33263#33263. Pozdrawiam. -
Boje się że zrobie krzywdę sobie i bliskim....
Martusia odpowiedział(a) na tigaraka temat w Nerwica natręctw
madzia1978, jestem niemal przekonana, że to nie jest tak groźne na jakie wygląda.Ja mam terapię indywidualną i w pewnym momencie i u mnie pojawiały się myśli tego typu (nie mam dziecka, ale ogólnie co do najbliższysh osób).To straszne, wiem, ae terapeuta powiedział, że to często spotykane.Podał mi właśnie przykład z matką i dzieckiem(między innymi), dokładnie jak Twój.Albo, że np. ktoś uważa miłośc jak o wartośc, a zacznieplugawić nt seksu, albo myśli w kierunku najbliższych typu:zabiję cię, itp. Mnie nie były potrzebne leki, tylko dobry sposób jak sobie z ym radzić i minęło.Coś na ten temat możesz znaleźć w subforum "o nerwicy lękowej" w temacie jak opanować nerwicę. Ps:nie jestem lekarzem, ale wydaje mi się, że leki w momencie kiedy można sobie bez nich poradzić, są zbędne, a szczególnie przy takim maleństwie, które wierzę, że naprawdę kochasz. Powodzenia. -
Czy udajecie przed innymi ze wszystko jest OK???
Martusia odpowiedział(a) na Poetka temat w Nerwica lękowa
są osoby z którymi utrzymuję bliższy kontakt i one wiedzą przynajmniej pobierznie, w czym rzecz, są osoby zupełnie wtajemniczone.Ale, że znajomych mam niewielu to nie mam takiego problemu. :) przynajmniej jakiś pozytyw takiej sytuacji. ogólnie to chyba lepiej się czuję jeśli ktoś na starcie nie wie o moich problemach, łatwiej mi wtedy samej ze sobą.Kiedy ktoś się dowie i pyta o to, a ja opowiadam, zaczynam się bardziej nakręcać, bez sensu. Jeśli nie zanosi się na dłuższą znajomość, nie widzę sensu pisania komuś swojego życiorysu.w innych przypadkach przynajmniej się staram.