Skocz do zawartości
Nerwica.com

_asia_

Użytkownik
  • Postów

    2 857
  • Dołączył

Treść opublikowana przez _asia_

  1. Kasiu, no po Twoich objawach, o których kiedyś pisałaś podejrzewałam, że masz problem z jelitami. Na Twoim miejscu przeszłabym na pewno na dietę, o której Ci pisałam. Jeśli masz przerost drożdżaków to kolonoskopia wyjdzie dobrze (chyba, że jest ogromny przerost, wtedy mogą być już widoczne w kolonoskopii zmiany), a Twoje problemy będą się utrzymywać i stan zapalny też, oprócz tego problemy ze stawami, mięśniami, neurologiczne i szereg innych. Namawiam Cię jeszcze raz na zmianę trybu życia, bo to jest najlepszym lekarstwem.
  2. siła psychiki jest ogromna. tak notabene to kiedyś usłyszałam od psychiatry: "nie dam Pani leków, bo jest Pani do nich tak źle nastawiona, że i tak Pani nie pomogą". -- 19 mar 2011, 11:23 -- bardzo ciekawe spostrzeżenie... nasuwa się więc pytanie jak skuteczne jest leczenie oparte na ich chemicznym wyrównywaniu?
  3. Kasiu, ale gdzie Cię tak konkretnie boli i jak? czy boli Cię, gdy zginasz nogę przyciskając ją do brzucha? (przy wyrostku ból się powinien zdaje się nasilać). Nie masz przy tym jakichś biegunek/wzdęć/zaparć/niestrawności? Może to jelita?
  4. właśnie napisałam długaśnego posta i mi go wcięło zanim zdążyłam wysłać, bo internet mi się rozłączył, grrrrrrrrr!!!!!!!!!!!!!! więc zmykam na razie, bo cierpliwość straciłam.
  5. Zenonek, Ty z kolei mówisz o bardzo skrajnych przypadkach. Poza tym to, co napisałeś (o zamykaniu ludzi w domach dla obłąkanych, głodzeniu ich, zabijaniu) - to świadczy o stosunku społeczeństwa w przeszłości do zachowań odbiegających od normy. Wtedy nie było ludzi zajmujących się problemami duszy (psychologów, psychoterpeutów). W ogóle nie bardzo zwracano uwagę na emocjonalne problemy. To, że ktoś w jakiś sposób odbiegał od przeciętnej wzbudzało strach, odrazę i zwyczajnie takich ludzi chciano się pozbyć, odseparować od "zdrowych". Napisałeś nie o radzeniu sobie ludzi z tymi problemami, ale o braku zrozumienia i traktowaniu ich przez potencjalnie zdrowych, to dwie różne sprawy. Będę też polemizować w kwestii, że gdy ktoś sobie jakoś radzi to nie ma poważnego problemu. Na swoim przykładzie. Radzę sobie bez leków. Ale jeśli już przyczepiać mi te chorobowe łatki to mam borderline, zaburzenia lękowe, okresowe stany depresyjne, jestem po dwóch anoreksjach (z drugiej wyszłam bez pomocy psychologicznej) i kilka innych "drobiażdżków". Miałam i mam nadal ciężką sytuację rodzinną, bardzo byś się zdziwił jakbym opisała, co ze mną wyprawiano w domu w dzieciństwie i okresie nastoletnim, jak ze mną postępowano. Dwa lata temu był też czas kiedy bałam się wszystkiego, i byłam przy tym załamana, kilka lat wcześniej przechodziłam też depresję, o której już kiedyś pisałam. Z tego wszystkiego wychodziłam bez leków, ku zdziwieniu psycholożki, psychiatry, które proponowały leki i oddział. Miałam poważne problemy. Ale sobie z nimi poradziłam. Teraz też mam problemy i staram sobie z nimi radzić. Bo zawsze będą jakieś trudności, to jest wpisane w życie. Można pakować się w błędne koło (leki). Niektórzy jednak mimo wszystko podejmują walkę inaczej. -- 19 mar 2011, 08:35 -- zapewniam Cię, że wiem co to są poważne zaburzenia lękowe, natręctwa i depresja. to wszystko nie jest mi obce. co do tej równowagi w mózgu (lub jej braku) - skoro negują to psychiatrzy jako fachowcy i niektórzy z nich mają tyle odwagi, by o tym mówić to ja tym bardziej nie jestem pewna, że coś takiego istnieje. prędzej skłaniam się ku temu, że istnieje brak równowagi pierwiastków w organizmie, braki witamin, minerałów, które powodują rozchwianie naszego ciała i duszy.
  6. pionkami, które nieźle zarabiają
  7. no właśnie, dokładnie tak, to jest logiczne, co mówili Ci lekarze – jak to zmierzyć, przecież nie ma na to badań laboratoryjnych, testów, itd. :/ o samej serotoninie nie było tam chyba mowy (obejrzę jeszcze raz to zwrócę uwagę), skupiono się przede wszystkim na rzekomym braku równowagi chemicznej w mózgu w przypadku CHADu, gdyż np. w Stanach wielu lekarzy naprawdę łagodnie mówiąc przesadza i pakuje leki w ludzi, którzy jak każdy z nas mają okresowo lepszy, okresowo gorszy nastrój. praktycznie u co drugiej osoby stwierdza się tam CHAD! w ogóle mówią o tworzeniu coraz to nowych etykietek, praktycznie każdemu człowiekowi można by teraz jakąś przylepić. i wlepić na to leki. przecież w przeszłości ludzie też się rozwodzili, byli bardzo nieśmiali, stresowali się, umierali im bliscy, tracili pracę itd. a jakoś sobie radzili bez leków. bo bolesne emocje są wpisane w nasze życie i człowiek jest sobie w stanie z nimi poradzić tylko coraz mniej w to wierzy, coraz mniej się wysila i szuka łatwych rozwiązań. tymczasem koncerny farmaceutyczne wymyślają pigułki na każdy bolesny dla nas stan i oferują szczęście, gdy będziemy je łykać. tylko czy to jest rozwiązanie? ucieczka od tych uczuć? przecież kiedyś i tak będziemy musieli się z nimi skonfrontować. czy chcemy do końca życia brać leki? :/ niestety, w USA problem ładowania leków w ludzi dotyczy również masowo dzieci (!!!). to straszne. robione są w szkołach naprawdę bardzo pobieżne testy, na podstawie których stwierdza się u dzieci i młodzieży zaburzenia psychiczne (a każdy przecież czasem czuje się smutny, każdy trochę się stresuje przed wystąpieniem, każdy bywa zły – a tak bardzo ogólnie formułuje się pytania w tych testach) i przekonuje rodziców do brania leków. bardzo ciekawe a zarazem przerażające są wywiady z niektórymi z nich oraz ich rodzicami. wymyślono mnóstwo jednostek chorobowych na określone stany duszy. bo chorobę można leczyć lekami. gdy mamy np. chorą wątrobę można to zdiagnozować badaniami laboratoryjnymi. przyjmuje się leki, by ją zregenerować. w przypadku zaburzeń psychicznych badań takich nie ma. dużo rzeczy jest subiektywnych, wiele także przesadzonych bądź wymyślonych. ludzie „zaleczają” stany emocjonalne lekami, tak naprawdę dużo więcej robi ich wiara niż te same leki, których działanie do końca nie jest znane (i psychiatrzy to przyznają) i w wielu przepadkach jeśli chodzi o poprawę stanu emocjonalnego nie mają większego znaczenia niż placebo. długo by o tym pisać. szkoda, że ten dokument nie jest dostępny po polsku, wtedy mogłoby go obejrzeć jeszcze więcej osób. a bardzo rzeczowy i fachowy. -- 19 mar 2011, 07:46 -- a co z CHADem u dzieci? w 1996 dr Joseph Biederman (związany w swoim życiu z 25 firmami farmaceutycznymi) "stwierdził", że występuje ono także u dzieci. Opublikował artykuły i środowisko psychiatrów je uznało. Coraz więcej dzieci zaczęto więc diagnozować w tym kierunku, otrzymywały leki (po których notabene wcale nie czuły się lepiej). wspaniały pomysł na dobry interes. w 2008 roku wyszło na jaw, że dr Biederman za współpracę z tymi firmami farmaceutycznymi zainkasował 1,6 miliona dolarów. I to ukrywał, zatajał. gdzie tu troska o pacjentów, i to młodych? liczy się zarobek. przecież to przestępstwo!!! przecież każde dziecko jest czasami bardzo żywe, wesołe, a czasem smutne, zmęczone. jaki CHAD??!!?? (abstrahując od tego, że nie można zmierzyć tej równowagi chemicznej w mózgu, nie ma na to dowodów, testów klinicznych). najbardziej szkoda jest właśnie dzieci, które rosną, rozwijają się. u nas na szczęście nie jest to powszechne, ale w Stanach dzieci wkręcane są w tą całą machinę farmaceutyczną.
  8. Kasiu, Kochanie, będzie dobrze, zobaczysz, bądź dobrej myśli, dobrze, że lekarz dociekliwy, chce sprawdzić co jset grane... A gdze tak konkretnie Cię w tym boku boli? Ja też praktycznie w nocy nie spałam, ech. :/
  9. Bardzo ciekawe, że negatywnie o psychofarmaceutykach wypowiadają się w tym dokumencie właśnie psychiatrzy, neurolodzy, psycholodzy. Nic dziwnego, w końcu dobrze się na tym znają.
  10. coś mnie, przyznaję, zdziwiło i chciałabym się tym podzielić (na tym polu moja wiedza jest niewielka ). w dokumencie, który oglądałam niektórzy psychiatrzy wypowiadali się, że nie ma żadnych obiektywnych wyników badań, testów oraz w ogóle dowodów na to, że istnieje coś takiego jak brak równowagi chemicznej w mózgu. że to wszystko jest bardzo subiektywne. ale robi się na tym niezłą kasę. i że psychiatrzy zapytani o to prywatnie (a więc nie przez pacjentów) to przyznają. ale do publicznej wiadomości się tego nie podaje. dziwne to.
  11. Kasiu, przeczytałam, co się z Tobą działo. Tak mi przykro, że tak źle się czujesz...
  12. Zenonek, no tak, ale właśnie problem w tym, że te leki często na dłuższą metę, długofalowo powodują wręcz nasilenie złego stanu psychicznego (fizyczne skutki uboczne tym razem pomijam), i z niezbyt ciężkiego stanu może powstać problem cięższej altylerii. Tak jak Marek77 słusznie napisał - te leki "prawie" leczą. Wyciszają na pewien czas objawy (krótszy bądź dłuższy), ale wciąż czytam na forum posty osób, które biorą wciąż nowe leki, próbują różne, niektórzy biorą je już długo i jakoś wyleczeni nie są, albo ich stan niby się na jakiś czas poprawia a potem znowu po jakimś czasie to do nich wraca. I żeby jeszcze tylko to - bo często dochodzi coś jeszcze innego. W ogóle moim zdaniem wiele z tych leków nie daje nic oprócz powodowania szkód w organizmie. A zaleczanie psychiki w niektórych przypadkach następuje na zasadzie efektu placebo (tak jak to np. wynika z badań w przypadku Prozacu).
  13. tak w ogóle to ciekawe dlaczego czas testowania psychofarmaceutyków przed dopuszczeniem ich do sprzedaży skrócił się z dwóch lat do roku a w końcu obecnie do kilku miesięcy... naprawdę polecam ostatni link, który podałam. mowa w nim właśnie o lekach psychotropowych.
  14. dokładnie. ostatno oglądałam dokument o koncernach farmaceutycznych (m. in. Eli Lilly). na ulotkach wielu leków psychotropowych dopiero po pewnym czasie pojawiły się informacje o możliwych myślach i tendencjach samobójczych. a nastąpiło to wtedy, gdy bliscy ludzie osób, które je brały (np. Zoloft i Prozac) i które zabiły się bez wyraźnego powodu zaczęli w końcu ostro protestować i wnosić oskarżenia. a ludzi tych było i jest coraz więcej. koncerny farmaceutyczne próbowały przez pewien czas przemilczeć ten możliwy objaw uboczny - próby samobójcze - nie umieszczając go w działaniach niepożądanych na ulotkach. -- 18 mar 2011, 19:24 -- Angielsko-niemiecki dokument o miliardowym interesie zbijanym na farmaceutykach :
  15. _asia_

    zadajesz pytanie

    zero lubisz cynamon? (ja uwielbiam )
  16. ciekawe artykuły. co do szczepionek to ja się trzymam z daleka od tych przeciwko jakiejkolwiek grypie odkąd 10 lat temu po jednej o mało co się nie przekręciłam. od tamtej pory takie szczepionki są dla mnie BE.
  17. dokładnie. ja tam nie mam telewizora. jednak to nie tylko telewizja, reklamy, ale również sami lekarze szerzą bzdury przyczyniając się tym samym do pogorszenia stanu zdrowia pacjentów. mam w tym momencie na myśli dentystów oraz ich propagowanie fluoru (że niby zapobiega próchnicy i wzmacnia zęby). fluor jest trucizną, odpadem z produkcji aluminium. i robi o wiele więcej szkód w organizmie niż pożytku. Z resztą pisałam o tym już w innym wątku. ma przede wszystkim fatalny wpływ na stan kości oraz naszego mózgu. moja rodzina od dawna wspominała, że właśnie po pierwszej fluoryzacji zaczęły mi się psuć zęby. i to strasznie. wcześniej się z tego śmiałam, ale gdy zaczęłam bardziej interesować się kontrowersjami na temat fluoru przestałam się śmiać. na szczęście coraz więcej ludzi jest świadomych szkodliwości fluoru, w tym jego zgubnego wpływu dla naszej psychiki, układu nerwowego (a jest dodawany do niektórych leków - w tym właśnie antydepresyjnych!). w okresie II wojny światowej hitlerowcy używali fluoru, by umysłowo "obezwładniać" jeńców (żeby stali się obojętni, nieszkodliwi, bezwolni, itd.). to wszystko się jednak publicznie przemilcza. Po angielsku na temat fluoru: zaczęłam dwa lata temu używać pasty bez fluoru z przymusu. mój organizm zaczął być bardzo (!!!) wrażliwy na wszelkie chemiczne "trucizny". po umyciu zębów pastą z fluorem piekło mnie w buzi, paliło, suszyło. próbowałam różnych past. to samo. w końcu musiałam odstawić nie wiedząc jeszcze nawet o szkodliwości fluoru. mój organizm wyczuwa każdy szajs i zmusza mnie do unikania go. oto, co fluor potrafi zrobić z zębami (filmik amatorski, ale bardzo obrazowy, pokazuje m. in zdjęcie zębów organizmu zatrutego fluorem):
  18. _asia_

    zadajesz pytanie

    ja uwielbiam spacery w taką pogodę!!! co na śniadanie?
  19. _asia_

    zadajesz pytanie

    zebranie się w końcu do pisania eseju, który mnie jakoś odstrasza i już któryś dzień się do niego przymierzam, na pewno spacer, po południu terapia i zobaczymy jak ten dzień się jeszcze potoczy... co Ci się dziś śniło?
  20. _asia_

    zadajesz pytanie

    nieeeeee!!! co najchętniej kupujesz?
  21. _asia_

    zadajesz pytanie

    to, że gdy nie widzę mojej terapeutki to próbuję żyć normalnie, jestem opanowana, robię wszystko, żeby jako poukładać swoje życie, nie myśleć o niej, a potem wystarczy jedna sesja i wszystko (moje starania) idzie na marne, znów zaczynam mieć jakąś obsesję na jej punkcie, mojego uczucia do niej, więc znowu zaczynam walkę o emocjonalne zdystansowanie się do niej i tak w kółko. jestem już tym zmęczona. A Ciebie?
  22. _asia_

    zadajesz pytanie

    dla mnie ani to, ani to co Cię najskuteczniej uspokaja wyłączając farmacyutyki i papierosy (jeśli palisz)?
  23. Agnieszko, co do tego Twojego wykładowcy – czy zauważyłaś, że on jest taki również w stosunku do innych studentek? Czasami jest tak, że wykładowca ma taki hmmm... „charakter”. Sama na studiach miałam takiego lektora, który ogólnie zaczepiał dziewczyny, zwracał ich uwagę, często w dziwny przy tym sposób. :/ Czy on przejawia takie zachowania tylko w stosunku do Ciebie? Rozumiem Twoje zainteresowanie nim, bo w tej sytuacji też chyba by mnie jakoś zaintrygował i ciężko byłoby mi go wybić sobie z głowy.
  24. jeśli znacie niemiecki to polecam: http://www.youtube.com/watch?v=Ej_1LKHdxiM&feature=related i jeszcze jeden link do filmiku o lekach przepisywanych przez lekarzy o jakże wdzięcznym tytule "działanie uboczne - śmierć" (niestety również po niemiecku):
×