Skocz do zawartości
Nerwica.com

_asia_

Użytkownik
  • Postów

    2 857
  • Dołączył

Treść opublikowana przez _asia_

  1. z tego co się orientuję to tak chociaż sama chodzę prywatnie
  2. Aniu, dziękuję. Ciężko mi, ale też i w pewnym sensie jestem z siebie dumna - że pomyślałam o sobie i o tym, co będzie dla mnie naprawdę dobre a nie toksyczne. Jutro jadę do domu rodzinnego, muszę, bo mam coś do załatwienia... Nie chcę, denerwuję się, nie byłam tam od Bożego Narodzenia...
  3. spotkanie z psychologiem skupia się na rozmowie o bieżących problemach, wyżaleniu się, poradzeniu się w czymś itd., u psychoterapeuty przepracowujesz konkretne problemy, zmieniasz utrwalone zachowania, to nie taka sobie zwykła rozmowa jak u psychologa tylko praca nad sobą, w której pomaga Ci właśnie terapeuta wykorzystując do tego różne techniki w zależności od nurtów, w jakich pracuje. -- 10 mar 2011, 20:22 -- no to się nie dziwię... skoro chcesz i tak iść teraz prywatnie to wybierz się do może do psychoterapeuty a nie psychologa co? spróbuj... ja chodziłam kiedyś jakieś 3-4 lata do pani psycholog. kobieta, nie powiem, fajna, psycholog z niej dobry, ale... nie pomogła mi za specjalnie. bo przy moim borderline potrzebna była prawdziwa psychoterapia a nie spotkania z psychologiem. obecnie chodzę do psychoterapeutki 17 miesięcy. i te spotkania z nią dały mi duuuużo dużo więcej niż 4 lata spotkań z panią psycholog. mi potrzeba czegoś więcej niż pogadać o swoich problemach. mi jest potrzebne ich przepracowanie.
  4. u mnie to niestety standard, Agnieszko...
  5. nie wiem jak to ubrać w słowa, żeby dokładnie wyjaśnić różnicę, więc przeczytaj to, będzie prościej : Psycholog to osoba, która kończy studia akademickie na kierunku psychologia. Najkrótsza definicją psychologii mówi, że jest to nauka o zachowaniu człowieka i zwierząt. Podczas swoich studiów psycholog ma okazję zgłębiać dorobek tej nauki, poznaje zatem najważniejsze koncepcje próbujące wyjaśniać dlaczego ludzie zachowują się w taki lub inny sposób. Szereg przedmiotów takich jak psychologia rozwojowa, poznawcza, psychopatologia dostarcza podstawowych informacji o różnorodności zachowań ludzkich i ich przyczynach. Po skończeniu studiów psycholog pracować może w wielu różnych miejscach. Nas interesowała będzie praca z drugim człowiekiem w zakresie pomocy psychologicznej, np. w poradni lub własnym gabinecie. Czym zatem może zająć się psycholog w ramach pomocy psychologicznej? Przede wszystkim tzw. poradnictwem psychologicznym. Poradnictwo oznacza pomoc psychologiczną z reguły związaną z bieżącym problemem z jakim przychodzi klient lub pacjent. Pomoc taka jest najczęściej ograniczona czasowo od jednego do kilku spotkań. Widać od razu, że rodzaj problemów, które mogą zostać poruszone w takiej formie działalności, lokuje się w grupie nie tych najpoważniejszych. Mogą to więc być problemy dnia codziennego, kłopoty w pracy, nieporozumienia z partnerem. Inne rodzaje interwencji, które może podejmować psycholog to np. zadania diagnozy psychologicznej czy interwencja w sytuacjach kryzysowych. Może się jednak okazać, że problemy z którymi przyszedł klient mają głębsze i poważniejsze podłoże i wykraczają poza ramy przeciętnych życiowych trudności. Mogą się one pojawiać u klienta z pewną regularnością, powodować znaczne pogorszenie jego funkcjonowania. Istnieje wtedy prawdopodobieństwo, że takie problemy są wynikiem określonych utrwalonych wzorców zachowania, często niezbyt dobrze dopasowanych do warunków w jakich osoba funkcjonuje. W lżejszej postaci może to przyjmować formę określonej struktury charakteru osoby, w bardziej złożonej, określony typ osobowości. Aby poprawić funkcjonowanie takiej osoby konieczna może okazać się zmiana tych niesprzyjających wzorów zachowania. Praca nad taką zmianą przyjmuje najczęściej postać dłuższego oddziaływania i nazywana jest psychoterapią. Długość takiej formy pomocy może być bardzo zróżnicowana i trwać od kilku spotkań nawet do kilku lat. Osobą przeznaczoną to takiej pracy jest psychoterapeuta. Tu właśnie następuje rozróżnienie pomiędzy psychologiem a psychoterapeutą. Psychoterapeutą jest osoba, która ukończy specjalne przeszkolenie w tym kierunku. Podczas takiej nauki osoba poznaje zarówno źródła zaburzeń w funkcjonowaniu osoby ale przede wszystkim metody i sposoby długotrwałego oddziaływania, którego celem jest określona zmiana u wspomaganej osoby. W Polsce takie szkolenie trwa z reguły od 2 do 4 lat i prowadzone jest wyłącznie przez prywatne organizacje, ośrodki i szkoły psychoterapii. Jest to kształcenie całkowicie niezależne od kształcenia akademickiego na uniwersytetach, na kierunku psychologia. Oczywiście często może mieć miejsce sytuacja, że jedna i ta sama osoba ukończy zarówno psychologię jak i szkołę psychoterapii. Będzie miała wtedy de facto dwa zawody ? psychologa i psychoterapeuty. http://www.psychologium.net/psycholog-psychiatra-psychoterapeuta-%E2%80%93-kto-jest-kim/
  6. Michuj, a tych 4 to było psychologów czy psychoterapeutów? bo spotkania z psychologiem i psychoterapeutą wyglądają trochę inaczej, czasem psycholog nie pomoże, a psychoterapeuta i owszem.
  7. a niech to... Ty się leczysz "tylko" na depresję czy na coś jeszcze?
  8. jestem w stanie to zrozumieć... co do terapii - może nie trafiłeś na odpowiedniego dla siebie terapeutę?
  9. co do brania leków to ja, abstrahując już od faktu, że nie chciałam się "truć" chemią, miałam zawsze przeświadczenie, że żadne tabletki nie będą mną "rządzić", nie będą sztucznie mi poprawiać samopoczucia, uspokajać, itd. być może to lęk przed utratą kontroli nad swoim organizmem, a może też to, że chciałam sama się wyciągać z takich stanów a nie farmakologicznie, bo traktowałabym to właśnie jako swoją porażkę - że nie dałam rady, nie mogłam sobie ze sobą poradzić tylko potrzebowałam leków. I powiem Wam, że faktycznie wychodziłam, miałam gorsze okresy w życiu, gdy nawet nie patrzyłam na swojego psychologa tylko mamrotałam coś tam pod nosem chowając twarz we włosach, ubrana cała na czarno, nie zapalając światła nawet do łazienki, zapłakana, a w czasie wizyt psycholog proponowała mi leki i szpital. Widywałyśmy się rzadko i była w szoku jak ja sama wyszłam z takiego stanu. Gdy po długim czasie do niej zawitałam w ubiegłoroczne wakacje, bo moja terapeutka była na urlopie to wspominałyśmy trochę dawne czasy i powiedziała mi, że miała wtedy duży dylemat czy mnie nie "wsadzić" do szpitala bez mojej zgody, nie miała pojęcia czy dobrze robi, ale czuła wewnętrznie, żeby mnie na siłę tam nie zamykać. I miała rację.
  10. ja sprzątam mieszkanie. czasami pomaga, bo sprzątam aż się zmęczę (a następuje to szybko). albo szybko maszeruję po okolicy, gdy jestem w stanie wyjść. czasem dzwonię do terapeutki i jej głos wpływa na mnie kojąco. zdarza się, że jem, żeby się uspokoić, ale to akurat nie jest dobry pomysł, bo wtedy mam poczucie winy, że muszę jeść, by nad sobą zapanować (była anorektyczka) i tym bardziej kończy się to wszystko cięciem. słucham muzyki, żeby zagłuszyć tę potrzebę pocięcia się. i ostatni sposób... który podsunęła mi terapeutka pożyczając mi to na próbę i okazało się dość skuteczne, więc sobie kupiłam... tylko się nie śmiejcie - przytulam zabawkę (lalkę Anne Geddes) tak jakbym w takich momentach chciała utulić siebie, swoją dziecięcą część.
  11. _asia_

    zadajesz pytanie

    zdecydowanie biologia czy nauka języków obcych przychodzi Ci z łatwością?
  12. złościło mnie postępowanie mojego ex. ale nie miałam wpływu na jego decyzje, to dorosły człowiek i sam za siebie odpowiada...
  13. ja nawet ostrego noża się boje wziąść do ręki,żyletki,a jak się tne to delikatnie,ostrożnie biore w palce,żeby się nie pokajeczyć w palce i trach po ręce czy nodze czy gdzieś tam może dlatego się dłuższy czas przypalałam zapalniczą bo sie zapalniczki nie boje acha i boje się gdy się tak skalecze a jak sie tne to już lekki znikają,im więcej,głębiej się pokalecze to wydaje mi się większą przynosi ulge kurcze, i ja tak mam ogólnie boję się ostrych narządzi, boję się skaleczeń, kiedyś nawet mdlałam na widok krwi. tak jakbym bała się, że coś mi zrobi krzywdę, zada ból z zaskoczenia, gdy ja tego nie chcę (?). sama nie wiem z czego to wynika. również tak jak Ty boję się, gdy się skaleczę. a gdy się tnę to nie.
  14. Dokładnie! ja też podpisuję się pod tym obiema łapkami... nawet mam przykład z moim ex. cierpi na depresję, nie jest z nim tak źle, bo normalnie pracuje, spotyka się z ludźmi itd. bierze leki. mimo to zwykłe ludzkie problemy znów go przytłaczają, więc ostatnio jego psychiatra stwierdził, że leki, które brał nie pomagają i trzeba zmienić. moim zdaniem to nie leki są mu potrzebne tylko terapia, albo chociaż spotkania z psychologiem, prawdziwe przeżywanie swoich stanów, konfrontacja z nimi, praca nad sobą. ale po co, skoro tabletki przytłumią bolesne uczucia, poprawią sztucznie nastrój, po co prawdziwie przeżywać, cierpieć?
  15. no ja niestety też odniosłam takie wrażenie. ja tam już nikogo nie przekonuję, że lekarstwa to syf na dłuższą metę, nie będę "zbawiać świata" na siłę . jak ktoś chce to niech bierze skoro mu pomagają.
  16. dokładnie, mi moja lekarka zdecydowanie odradzała głodówki, nawet krótkie i okresowe, bo to by tylko osłabiło mój organizm, który muszę odżywiać...
  17. _asia_

    zadajesz pytanie

    nie mnie to oceniać, ale podobno tak , bo małe (nr 35) i delikatne ulubione buty?
  18. linka, dzięki za ciepłe słowa... :* Haniu, to prawda, nie powinnam być z kimś kto jest niedojrzały i wygląda na to, że jeszcze bardziej niż ja (a myślałam, że to niemożliwe ), bo pogrążymy się tylko nawzajem... już po wszystkim. przyjechał, skruszony, z 50 tulipanami, przeprosinami i prośbą, żebyśmy znów byli razem. a ja powiedziałam mu to, co zamierzałam... nie chciał się przyznać dlaczego mnie zostawił. przycisnęłam go. w końcu powiedział, że to przez moją chorobę, że go to przerosło, że nie wiedział co myśleć, o moim leczeniu itd. ... Czyli nie dość, że mnie opuścił w trudnym momencie to jeszcze kłamał wcześniej co do powodów rozstania. boli mnie moja decyzja, ale powiedziałam, że do niego teraz nie wrócę, żebyśmy dali sobie czas na odbudowanie zaufania jeśli to będzie możliwe, że zobaczymy co czas pokaże, że nie zrywam z nim kontaktu, ale też nie chcę teraz do niego wracać. szkoda mi znajomości z nim... ale będąc z nim teraz wciąż czekałabym kiedy kolejny raz mnie zostawi, czy nie wyjedzie w końcu zagranicę, to bez sensu... w ciągłym strachu, niepewności, i tak nie wytrzymałabym tak długo. choć to była bolesna decyzja zrobiłam to dla swojego dobra. źle mi teraz, czuję pustkę, którą nie wiem czym mam wypełnić. muszę przetrwać.
  19. Krzysiu, moim zdaniem człowieka można poznać w bezpośrednim kontakcie. Dopóki kontaktowałam się z P przez internet i telefon to wydawał mi się zupełnie dojrzałym i poważnym człowiekiem... Tak więc internet nic a nic nie znaczy, zresztą nie pierwszy raz się o tym przekonałam. -- 10 mar 2011, 12:41 -- powinien być około 13.30...
  20. Dzwonił, że się spóźni, echhh... Krzysiu, ja nie wiem czy zachowujesz się tak jak on, bo Cię nie znam osobiście.
  21. Krzysiu, i ja i on nie jesteśmy dojrzali emocjonalnie. Szczerze mówiąc to jak się okazuje on bardziej ode mnie. Nie mogę z kimś takim być, bo wciąż czekałabym kiedy mnie opuści. Nie wiem co mu strzeli do głowy za jakiś czas. On sam potrzebuje pomocy, nie tyle leków, które bierze na depresję co porządnej terapii. Jego najdłuższy związek do tej pory trwał... miesiąc. Ja "pobiłam ten rekord" - wytrzymał ze mną dwa miesiące. Wolę teraz przez niego pocierpieć niż podwójnie w przyszłości. Żałuję, że go poznałam.
×