
TAO
Użytkownik-
Postów
1 309 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez TAO
-
Po kilku dniach pobytu tutaj, i kilku skromnych i mniej skromnych swoich wypowiedziach, proponuję coś w rodzaju zabawy, a raczej otwartego wątku na wszystko co pozwala wzrastać naszej świadomości. Idea jest taka: Trudno przeczytać wszystkie książki, trudno je nawet poznać a co dopiero przewertować pobieżnie. Jest nas tutaj dużo, każdy z nas ma z pewnością coś, co przemówiło do jego świadomości w szczególny sposób, coś co jest dla niego wyjątkowym. Czasem może być to coś co usłyszał, czasem coś co przeczytał, co wiedział a nie umiał tego nazwać a kiedy na to trafił, to w takiej czy innej formie doznał swoistego olśnienia. Stąd tytuł "PODZIEL SIĘ" Zapraszam zatem wszystkich, jeśli mogę, do dzielenia się tym co najlepsze, najpiękniejsze, wzniosłe i kochające. [Dodane po edycji:] Historia jest o nas i naszych wyobrażeniach o sobie i o innych i o ich wyobrażeniach o nas. Autora i tytuł podaję na końcu, poniżej streszczam. Wyobraźcie sobie, że jesteście w multikinie. Macie ochotę na film, widzicie plakat ze swoim zdjęciem i nazwiskiem jako bohatera pierwszoplanowego tego filmu. Wchodzicie, na sali jest jedna osoba wpatrzona w ekran, cichutko siadacie, żeby nie przeszkadzać, i widzicie całe swoje życie, takim jakie ono jest, ze wszystkimi szczegółami, ludźmi, otoczeniem. Po pewnym czasie macie już dość, przecież znacie to doskonale. Idziecie do następnej sali, tam też jest jedna tylko osoba skupiona na przewijającym się po ekranie obrazie. Okazuje się że to wasza matka a wy już nie jesteście postacią pierwszoplanową, gracie na drugim, może nawet na trzecim planie. Zdarzenia niby te same, otoczenie, ludzie, ale film zupeeeełnie inny. Szczena wam opada, kiedy patrzycie na siebie oczyma waszej matki. Tak samo wam szczena opada kiedy widzicie jak postrzega wszego ojca, wasze siostry, braci, przyjaciół. Wybiegacie z tej sali do następnej, a tam na widowni wasz ojciec wpatrzony w swój film. I tutaj tak samo!!!! Jesteście gotowi zacząć wrzeszczeć NIEEEEEE!!! To nie taaaak!!! Przebiegacie jeszcze kilka sal, i na koniec, wracacie do tej pierwszej. Okazuje się że tym kto tam siedział ty wy sami. Patrzycie ponownie na film, ale po tym co się zdarzyło, to już zupełnie inny film, już nie jest taki jak wcześniej, jak do tej pory. Co się okazało? Całe życie udawaliście kogoś, kogo chcieliście żeby widzieli inni, ale okazało się że i tak nikt, włącznie z waszą najbliższą rodziną nie widział was w taki sposób w jaki chcieliście być widziani. I od tej pory wiecie już kim na pewno nie jesteście, od tej pory wiecie ile energii wkładaliście w swoim życiu w to żeby udawać kogoś zuuuuupełnie innego. Czy było warto? Komu to służyło? Streściłem fragment książki Don Miguel Ruiz'a pt. "Piąta umowa" Uczę się być sobą, kurcze nie znam trudniejszej sztuki... czy kiedykolwiek mi się uda być sobą?
-
To nie musi być narkomanka od razu, największym ryzykiem są luksusowe panienki z uwagi, że idą na każdą perwersję dla wielkiej kasy. A jeśli już mnie tak przyciskasz... Seks dla mnie jest czymś co buduje się nieco dłużej niż niż na jednym spotkaniu... Seks to sztuka... a nie obleśny napis na murze puszczony ze sprey'a. I na tym zakończę oki?
-
No i tu się różnimy zasadniczo, ja wierzę w reinkarnację, wędrówkę dusz, prawo karmy i darmy. Aaa co do doświadczeniaaa... chmmm już pisałem każdy ma swoje tajemnice. Jedną się tu z Wami podzieliłem, wątek- "emocjonalne tsunami" i inne posty. Pozdrawiam. Ludzie! Ten facet twierdzi ze kocha tą dziewczynę, chce z nią być, moim zdaniem trzeba mu pomóc poradzić sobie z opinią zewnętrzną, a tu tyle OSĄDZANIA!!!! Już gdzieś to pisałem, ale napiszę jeszcze raz. Wszystko ma takie znaczenie jakie my temu czemuś nadamy!!!! Nie ma czegoś takiego jak współczucie, nigdy nie wnikniemy do czyichś uczuć, możemy tylko mieć o nich wyobrażenie, ale to i tak jest tylko nasze wyobrażenie!!!! Ja uczę się zadawać sobie zawsze pytanie zanim osądzę A co zrobiłaby Prawdziwa Miłość? Nie ukrywam że idzie mi to opornie niestety...
-
Wyłamiem siem Imbir do herbaty do kawy cynamon i imbir oraz goździk z odrobina cukru, prażone na sucho przez parę minut, aż kawa zacznie pachnieć i zalać to goracą wodą Czy wiesz że masz przed sobą caaaałe życie jeszcze, nawet jeśli to tylko jeden dzień?
-
Bułeczka z serkiem, pomidorem i kawusia Czy powiedziałeś/aś już komuś coś miłego?
-
Nooo smanto, gratuluję, już chętną do bicia piany masz.
-
Sorrki ale "słucham" tego... Nooo mi to pachnie inkwizycją, ciemnogrodem, kuklux klanem, i czym tam jeszcze. Bo facet to może mieć przygody, a kobieta nie!!! Współczuję wszystkim paniom krytykującym ta dziewczynę, sex nie satysfakcjonuje? Ktoś tu pisał już o tym, kolesie leją truciznę, wiozą się twoim i jej kosztem, bo sami są nieszczęśliwi... Ktoś komu nic nie brakuje nie szuka okazji do ranienia innych i siania fermentu, a tu najwyraźniej o to chodzi. I co najlepsze skutek chyba osiągnęli... LINKA: Na tej zasadzie wszyscy powinni chodzić z zaświadczeniami {HIV ujemny} przyczepionymi do czoła... każdy ma swoje tajemnice... nikogo nie można być pewnym na 108%
-
No i bingo!!! To myślę, że już wiesz co masz mu powiedzieć, ostatecznie frajda ma być po obu stronach... Wyraź to bo to z brakiem miłości nie ma nic wspólnego. A jak nie uszanuje... no cóż, LINKA miała świetny pomysł. Lub zaprowadź go do sklepu rybnego... najpierw.
-
Wprost, co znaczy delikatnie, czy powiesz że śmierdzi, czy powiesz że brzydko pachnie to oznacza to to samo. A numer z tym to już mnie takiego nie kochasz to taka manipulacyjka moim zdaniem . Doskonale widział jaki to wywoła skutek. Jeśli on optymista naprawdę to byle czym nie ukatrupisz jego optymizmu, a już nie prośbą o czyste ciuchy. A jak Ty się czujesz, może co czujesz jak on taki na randes vous przychodzi?
-
Na mój nos to normalne dla facetów, czasem mi zwyczajnie czasu szkoda na golenie, jak jestem sam to tez się czasem zdrowo zapuszczam... naczynia mi ze zlewu właśnie chcą uciec. JEDNO mi w tej układance nie pasuje... optymista powiadasz, a nie dba o odżywianie... Poza tym to w normie...jak na po 3 latach tacy bywamy.
-
Samanto Tak jak ci na pw napisałem najprawdopodobniej, pierwszą osobą w Twoim życiu, która obdarzyła Cię prawdziwą i bezwarunkową miłością jest God's Top 10 Czy jesteś gotowa ją przyjąć w tak prosty sposób, jak została wyrażona? Mój wyraz bezwarunkowej miłości był może, jak pisałem bardziej lakoniczny w formie. Czy jesteś gotowa ją przyjąć? człowiek nerwica Do tanga trzeba dwojga, dwojga dusz i dwojga ciał... lub inaczej... Człek człekowi nie dorówna nie poleci orzeł w gó...na. (nooo to może droga dalszych skojarzeń, przez zaprzeczenie)
-
God's Top 10 zgadzam się z Tobą Samanto Wyraziłem to samo, tylko może zbyt lakonicznie...
-
nie wiem nic rozsypal sie moj swiat... Witaj... to co piszesz robi wrażenie. Budowle idą w gruzy gdy fundament jest słaby. Może teraz pora znaleźć w sobie oparcie pod piękny pałac z ogrodem? Kiedy pałac jest piękny wielu gości do niego się zjeżdża. Moim zdaniem to dobrze wróży.
-
chore zauroczenie :(((
TAO odpowiedział(a) na lady_destroy temat w Problemy w związkach i w rodzinie
No witaj, Mam wrażenie, że i tak na zbyt dużo sobie tu pozwoliłem. W moim przedostatnim, a pierwszym w tym wątku poście, napisałem to tłustym drukiem. To, tak jak wiele osób już Ci pisało, sprawa dla terapeuty. To przy jego pomocy możesz znaleźć ten problem kluczowy. Napiszę zatem w ten sposób: Z reguły, wzorce do budowania relacji z innymi ludźmi czerpiemy praktycznie od urodzenia w oparciu o relacje jakie mamy jako dzieci z naszymi opiekunami. Dla niektórych są to rodzice, dla innych dziadkowie, dla jeszcze innych starsze rodzeństwo, czasem ciotki, wujkowie i kto tam jeszcze, kto ma z nami w dzieciństwie znaczący dla nas kontakt. Ponieważ nic więcej o Tobie nie wiem, niż to co tutaj przeczytałem, a ostatecznie przeczytałem wszystko nie mnie się tu wymandrzać. Jak napisałem na wstępie i tak poleciałem po bandzie, postaram się być bardziej ostrożny . To co napisałem to moja sugestia li tylko, a nie pewnik. Zwróciłem też uwagę na beznadziejność sytuacji w jakiej, moim zdaniem, ustawiali się forumowicze. Ty również niestety. Przyglądnij się może też temu "bachorowi wewnętrznemu", który i tu na forum i w pracy tak bardzo mocno pracuje na to, żeby wszyscy zwracali na Ciebie uwagę. Ostatecznie jak czytam, to wcale się z tym ta dorosła cześć Twojej osoby chyba dobrze nie czuje. Pozdrawiam serdecznie. -
Chętnie się dołączam Bez zbędnych wstępów wyliczam co dzisiaj mi wyszło: 1. Wreszcie przywiozłem do domu wiertarkę i będę mógł odkręcić rozeschnięte deski na podłodze, (czekają od 3 tygodni) 2. Zrobiłem przelew, który mi zalegał jak wyrzut sumienia, 3. Wysłałem następne dwie aplikacje do firm headhunterskich i jedną ponowiłem, 4. Zawiozłem swoim psiakom mięso, które już dwa dni w samochodzie trzymałem i śmierdziało a ja zwyczajnie od wtorku nie miałem na to siły bo deszcz pada 5. Wykonałem ważny telefon który mi zalegał i bałem się skutków.(nie taki diabeł straszny Jeszcze mam parę rzeczy w planie... do 24 jest mnóstwo czasu... obiecuje, że jeśli będzie progres to napiszę. Póki co jestem tutaj
-
Hey, Robienie nic to czasem najtrudniejsze zajęcie pod słońcem. Z tego co piszesz wszystko idzie ku pięknemu rozwiązaniu. Twoja dziewczyna idzie do psychologa, Ty jak rozumiem też. To, że postanowiliście w takiej sytuacji mieszkać oddzielnie, to moim zdaniem bardzo dojrzała z Waszej strony decyzja. A ból... czasem trzeba go przeżyć, przepłakać, przeboleć. Moim zdaniem ten związek ma wielkie szanse, ale co komu pisane... któż to wie? A co najważniejsze macie wsparcie rodziców... tak przynajmniej z Twojego opisu wnioskuję.
-
Tak jak my wszyscy, psycholog jest tylko i aż człowiekiem. Każdy lekarz ma swój cmentarz. Głęboko wierzę i doświadczyłem tego, jeżeli trafia się na terapeutę, który stawia się ponad swojego klienta, to na drzewo z nim. Ale to szybko można wyczuć. Prawdą jest, że wielu facetów (o ile nie wszyscy) nosi w sobie potrzebę bycia guru... chmmm. Terapeuta guru, który wie wszystko lepiej, nie jest nastawiony na słuchanie. Przy nim trudno jest usłyszeć siebie , a co dopiero poznać siebie i uwierzyć w siebie, a tak naprawdę to chyba o to chodzi, nie? Dla mnie terapeuta jest od zadawania pytań, których sami nie umiemy sobie zadać. Pytania są po to aby jak najlepiej nawiązać kontakt ze sobą. Czasem szukanie w sobie odpowiedzi na dobrze zadane pytanie potrafi uczynić w życiu człowieka rewolucję. Właściwie zadane pytanie i próba odpowiedzi na nie potrafi otworzyć bramę do wiedzy, która jest w nas samych, do intuicji, mądrości o jakiej nam się nie śniło... Moim zdaniem dobry terapeuta słucha i zadaje pytania, słucha odpowiedzi i znów zadaje pytania, i znów słucha odpowiedzi. Potem pyta o wnioski... No i bywa cierpliwy.
-
Zazdrość o przeszłość seksualną dziewczyny
TAO odpowiedział(a) na artilee temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Nooo taaak, ale zdaje się że go wyłapałem jako świeży,... no spiekłem raka chłe, chłe, gdzie ja mam oczy... będę bardziej uważny dzięki AAAAAA! i proszę w takim razie o usunięcie tego posta jeśli łaska. [Dodane po edycji:] Nooo taaak, ale zdaje się że go wyłapałem jako świeży,... no spiekłem raka chłe, chłe, gdzie ja mam oczy... będę bardziej uważny dzięki AAAAAA! i proszę w takim razie o usunięcie tego posta jeśli łaska. No i wszystko jasne! post miał się znaleźć w innym temacie, owszem aktualnym, o podobnym wydźwieku. -
pomocy Chory związek i zazdrosc dziewczyny
TAO odpowiedział(a) na sebastian_wawa temat w Problemy w związkach i w rodzinie
To nie jest normalny związek. To co mogę Ci zaproponować, to popatrz co Ciebie trzyma w tym związku. Póki co mam wrażenie, że cała ta sytuacja jest po to aby odwrócić Twoja uwagę od samego siebie. Czy jesteś w stanie wziąć odpowiedzialność za swoje szczęście a nie jej komfort psychiczny? Jak widzisz takie branie za nią odpowiedzialności nie daje i tak jej szczęścia, a Ty popadasz w jeszcze większą frustrację. Jak Cię traktowała (traktuje) mama? może warto zerknąć na tą relację, Twoja matka to pierwsza w Twoim życiu kobieta, najważniejsza, bo to ona buduje w dziecku przekonanie o tym jak wyglądają relacje z płcią przeciwną. Ja bym przestał zajmować się partnerką, nie możesz jej do niczego zmusić. Dopóki ona się ze sobą nie poczuje źle i nie poczuje potrzeby zmiany, nic się w niej nie zmieni. To co możesz zrobić to wziąć odpowiedzialność tylko za siebie i swoje szczęście. ZATEM DO DZIEŁA!!! ZRÓB TO!!! SAM IDŹ NA TERAPIĘ ŻEBY DOWIEDZIEĆ SIĘ CO CIĘ W TYM JAK SAM OKREŚLASZ CHORYM ZWIĄZKU TRZYMA!!! Jeśli związek jest chory, a Ty w nim tkwisz to i w Tobie niestety jest choroba. Ale to tylko moje zdanie. -
Zazdrość o przeszłość seksualną dziewczyny
TAO odpowiedział(a) na artilee temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Wiesz... to ta twoja część która za wszelka cenę chce żeby ludzie widzieli cię tak jak Ty chcesz... a to jest po prost niemożliwe. Ci co opowiadają Ci takie rzeczy to podłe hieny, które chcą za wszelka cenę zniszczyć Twoje szczęście i wlać w Twój związek truciznę. Polecam Ci lekturę trzech niewielkich ale pięknych książek indianina - naguala Don Migiel Ruiz'a. 1 Ścieżka Miłości 2 Cztery umowy 3 Piata umowa Można je kupić przez internet, bywają też w co ambitniejszych księgarniach. Może to pomoże Wam obojgu się odnaleźć w tej sytuacji. Rzeczy są takimi jak my je postrzegamy a nie jak inni. To my nadajemy wszystkiemu znaczenie, więc to od Ciebie zależy jakie znaczenie w swoim życiu temu nadasz. Pozdrawiam Ciepło i serdecznie Was oboje Ciebie i Twoją dziewczynę -
czy można wyjść z nerwicy bez leków.Chcę wyjść z tego sama
TAO odpowiedział(a) na altman temat w Kroki do wolności
Dajcie spokój. Nerwica nerwicy nierówna. Każdy z nas jest inny. Nie ma identycznych przypadków. To prawda, bardziej tzw. indywidualna odporność i siła odgrywają tutaj zasadniczą rolę. Z tego co zauważyłem, to jesteś zwolenniczka terapii... Tez jestem zwolennikiem terapii Moja depresja była związana z bardzo silna nerwica wegetatywną i lekami o życie, do tego dwoje maleńkich dzieci 0.5 i 1,5 roku, praca w firmie związana z wyjazdami po kilkaset kilometrów, negocjacje handlowe, seminaria itp. Kiedy wsiadałem za kółko zawsze się pytałem siebie czy wrócę, świadomość że czekają dzieci, ze muszę utrzymać dom, wcale mi nie pomagała. Często miałem zawroty głowy, duszności, lęki, że w każdym momencie mogę zasłabnąć przy ludziach, z którymi prowadzę interesy... potem myśli samobójcze, może by tak skręcić na lewy pas, prosto pod ciężarówkę i przerwać ten koszmar, kiedyś bałem się podejść do otwartego okna, zostałem sam w domu otworzyłem okno, czwarte piętro i coś mnie zaczęło ciągnąć w dół, wcisnąłem się w kąt pokoju i czekałem aż żona wróci i zamknie to przeklęte okno... Bałem się ludzi. raz się obudziłem i z przerażeniem stwierdziłem że nic nie widzę, że jestem ślepy, trwało to kilkanaście minut zanim odzyskałem wzrok... do dziś nie wiem co się działo. Miałem wtedy ok 30 lat, facet w sile wieku i do niczego. Czułem się podle jako rodzic, wychodziłem z dzieciakami na spacer i tez bałem się że jak nagle umrę, dostanę zawału to nawet nikt nie będzie wiedział gdzie te dzieci zaprowadzić do domu. Trzęsły mi się ręce, miałem gonitwy myśli, lub totalne otępienie, szedłem z żona do znajomych na imprezę, siadałem w najcichszym kąciku i zapadałem się we własny świat. Nie umiałem rozmawiać z ludźmi. Ale cały czas racjonalizowałem sobie swój stan, to było ok 17 lat temu, wtedy nerwicę bagatelizowano, chciano mnie futrować lekami. Nie zgodziłem się. Zacząłem sobie powtarzać, że nawet jak mnie szlag trafi to świat się nie zawali, że Życie będzie dalej się toczyć ze mną czy beze mnie. Zacząłem unikać myśli o nadodpowiedzialności, bezsenność leczyłem jedną, dwiema butelkami piwa przed snem... po 6 miesiącach urósł mi mięsień piwny, zawsze byłem szczupły, ale już mogłem spać po 5, 6 godzin a nie jak wcześniej 2 do 3 na dobę. Odstawiłem piwo i o dziwo sen przychodził mimo tego... I starałem się robić swoje, na przekór wszystkiemu temu co się ze mną działo. Świat się nie zawali stało się moja mantrą. Potem co rano, każdego dnia siadałem na 15 minut i medytowałem, puszczałem wolno myśli, na początku szalały po mojej głowie jak opętane, ale byłem konsekwentny, co rano od nowa i od nowa MOJE 15 MINUT BYŁO ŚWIĘTE. Po dwóch latach zaczęło być lepiej i lepiej i lepiej... Potem były krótkie nawroty... ale kiedy ataki leku się zbliżały już doskonale je wyczuwałem i mówiłem sobie, co najbardziej zabawne, TO TYLKO NERWICA! LUBIĘ, JĄ JEST MOJA I POZWALAM JEJ ODEJŚĆ! i bez względu na okoliczności szukałem miejsca gdzie mógłbym usiąść i uspokoić myśli. To pomagało, nawroty lęków były coraz rzadsze tak przetrwałem nastepne 1,5 roku. Po ok 4 latach stwierdziłem ze ZWYCIĘŻYŁEM, POKONAŁEM WŁASNY UMYSŁ!!!! WSZYSTKIM WAM ŻYCZĘ TEGO SAMEGO -
Kurcze, wydawało mi się że to jasno opisałem... ...potworny, agresywny, czternastoletni bachor w skórze 38 letniej i dość atrakcyjnej kobiety. Udowadniający całemu światu, ze ma być tak jak on chce, a jak nie to tupanie nóżkami w dość mało wybredny sposób. Właśnie, teraz zakładnik jest argumentem do zmuszania mnie do wizyt w jej domu. Traktuje ludzi jak rzeczy... pisałem już, że dziecko z pierwszego jej związku wylądowało u ojca. [Dodane po edycji:] I w tym moja nadzieja... to dziecko też porzuci, chociaż wcale mi się to nie podoba. Chyba że się zdarzy cud... Życie w jakiś cudowny sposób o nią zadba i natchnie do pracy ze sobą... ale na to jak pisałem nie mam wpływu... Tu i teraz jest takie jakie jest.
-
chore zauroczenie :(((
TAO odpowiedział(a) na lady_destroy temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Celowo to przerysowałem... Ponad to nie mam nic do dodania... Tu się nic nie zmieni bez ruszenia tzw. problemu kluczowego. Para idzie w gwizdek... no cóż jeśli niektórzy tak lubią... Pozdrawiam.