
TAO
Użytkownik-
Postów
1 309 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez TAO
-
Agnieszka_1988, No Agnieszko, szmaty to te w burdelu, a do burdelu to idą dżentelmeni. Logika z którą próbowałem tu polemizować jest jasna... jak Kali ukraść krowę to dobdzie, jak Kalemu... uuuuu, to źle. Nie dawaj się wciągać, bo jako mężczyzna mam wrażenie, że w tym wątku, przysłowiowe blondynki podszywają się za mężów... Tu się gra toczy; żeby jeszcze logiczna... to gra ego tak wielkiego i pustego jak balon stratosferyczny. A założyciel wątku...? Cóż, jego tutaj nie ma, prosił o wsparcie a dostał ocenę... "szmaciarza", bo ze "szmatą" się związał... zatem milczy. Karawana już dawno odjechała a burki szczekają, i szczekają, i szczekają...
-
LINKA!!! tu teorie naukowe nowe się wygłasza a Ciebie nie ma? Założę się że nie wiedziałaś że zdolności przywódcze są kształtowane na drodze ewolucji i przekazywane genetycznie!!! Nooo to szkoda, że na ten rok noblistów już wybrali... echhhhhh ale niefart.
-
linka, Ja mam nieco inne zdanie, serio, i bardzo do mnie przemawia to, co napisane o roli kobiet w "Rozmowach z Bogiem" Walch'a. Pocieszę Cię, ze świat matriarchatu wkrótce powróci... głęboko w to wierzę. [Dodane po edycji:] Nooo widzisz, a parę dni temu coś tu przebąkiwałem o ciasnocie umysłu...
-
Agnieszka_1988, Ufff!!! i Ciebie oświeciło niebożątko drogie Może warto było uważniej przeczytać wypowiedzi na tym wątku, nie mam wątpliwości, że na innych zrobiłabyś duuuuużo więcej dobrego i z pożytkiem dla siebie. Lubie Cię czasem poczytać.
-
Panna_Modliszka, Obawiam się że ustawiasz się na straconej pozycji... Bądź czujna, strata energii to rozrzutność, a natura nie lubi marnotrawstwa...
-
Panna_Modliszka, Te typy tak mają... Już myślałem że w ripoście przesadziłem... chmm, mam chyba jednak tzw. intuicję. Szkoda Twoich słów... linka, A w afryce to murzynów biją. Staram się nie oceniać, tu w zasadzie też nie oceniam, stwierdzam jedynie fakt. Ta dyskusja to żenada. Powtórzę zatem: kuklux klan, ciemnogród, ciasnota choryzontów, antyfeminizm, i co tam jeszcze. Mohair'owe berety to pikuś przy tym. Ale to jak ze Św. Piotrem... "Powiadam Ci Piotrze, nim pierwszy kur zapieje..." itd. Cóż, życie szybko prostuje takie oceny... ale kiedy i jak wyprostuje, niestety nie dowiemy się nigdy, bo do tego żeby się przyznać, że wyprostowało, trzeba mieć wieeeele odwagi, nawet na anonimowym forum.
-
Czy mam szanse na takie zycie jak kiedys??
TAO odpowiedział(a) na zagubiony83 temat w Depresja i CHAD
Trzymam kciuki , współczuję i życzę rychłego podniesienia. -
Tutaj nie pozostaje nic innego jak oprzeć się na tym co można przeczytać. Reszta to już sfera wyobrażeń i staram się tego unikać. To właśnie dlatego używam zwrotów: możliwe że, prawdopodobnie, moim zdaniem, etc... Sprawy zawsze będą takimi, jakimi będziesz chciała je widzieć. Jeden mówi: "OOO! Ta szklanka jest do połowy pełna!!!" Inny powie: "EEEE.... Ta szklanka jest do połowy pusta..."
-
Czy mam szanse na takie zycie jak kiedys??
TAO odpowiedział(a) na zagubiony83 temat w Depresja i CHAD
zagubiony83, Prześledziłem krótko wątek. Moja depresja i nerwica wegetatywna zaczęły się w identycznych okolicznościach. Lekami nie dałem się futrować. Zasuwałem mimo ciężkich objawów, totalnej frustracji i podejrzenia o stan przedzawałowy. Generalnie, uwierzyłem w jedno... mimo bardzo uciążliwych dolegliwości somatycznych, mówiłem sobie "nic mi nie jest". Z pracy w firmie nie zrezygnowałem, robiłem w gacie ze strachu, że się wykończę i pracowałem, na wolniejszych obrotach, ale pracowałem. Miałem myśli samobójcze, lecz im się nie poddawałem, mówiłem sobie że to mój umysł płata mi figla, więc muszę to ignorować i konsekwentnie ignorowałem. Ostatecznie poszedłem tez do psychiatry, po 9 sesjach i odmowie brania leków terapię zakończyłem. Miałem jednak nieco inną sytuację, dwoje małych dzieci. Czy możesz, umiesz znaleźć sobie jakąś kotwicę? Chłopie, jest tyle rzeczy jeszcze do zrobienia, masz 27 lat dopiero. Jeśli miałbym się odnieść do postów o szatanie, to... chmmmm, uczyniłem sobie poranny rytuał, 15 minut medytacji i powtarzania mantry. Te 15 minut było święte, zmuszałem się do tych 15 minut początkowo. I nie myślałem wtedy jak się czuję, klepałem mantrę i puszczałem wolno myśli. To puszczanie myśli nie przyszło tak od razu, przyszło z czasem, powoli i prawie niezauważalnie. Nie czułem w każdym bądź razie żeby szatan wychodził ze mnie tak za jednym zamachem, pewnie wychodził po kawałku..? Ciekawe czy się poskładał potem... skubany jednak się poskładał, bo poszedł do KAMILA, ale jak widzę on sobie świetnie z nim poradził... AAAA, a za tą informację o medytacji, chcę, żebyś sobie po każdej takiej sesji płacił 10 zeta!!!!!! Na żadne fundacje, śmacje i taaakie tam, tylko sobie, bo jak nie to szatan do Ciebie wróci... Obawiam się, że jak dalej będziesz się wsłuchiwał w to czy i które leki pomagają jak się po nich czujesz, staniesz się niewolnikiem dyskusji o nich i o tym czy pomagają czy nie (jeśli już tak nie jest). Na tym się skończy. Dwubiegunówki nie masz, przynajmniej nie z tego co opisujesz. Spróbuj odstawić leki i zacząć choć trochę działać, na przekór wszystkiemu. Skoro chciałeś skończyć ze sobą, to co za różnica czy zrobisz to sam, czy kojfniesz w pracy. Przynajmniej zaoszczędzisz rodzinie kłopotu, a jak walniesz samobója w chacie to rodzinka z definicji ma policję i prokuratora na karku. Nie chcesz żyć jak hrabia, to nie żyj. Tu nie żartuję, ja sobie tak przetłumaczyłem przy swoich skłonnościach samobójczych. -
powalczmy trochę,, na rymy";)- dodawajcie spontaniczne tekst
TAO odpowiedział(a) na majka16 temat w Literatura
harpagan83, Moje uznanie, przemęczyłem wasze teksty, Twoje mi znacznie lepiej wchodziły, zdecydowanie więcej klasy. Ortografia... fakt, przewraca, reszta wydżebista jak na amatora, z inteligentnym pazurem. Pozdrawiam. -
Pozwolę sobie napisać jeszcze, jako ojciec 4-ki dzieci, kilka prywatnych obserwacji w połączeniu z wiedzą tzw. wyczytaną i przetrenowaną gdzieś tam... Miłość dzieci do rodziców jest bezwarunkowa i nieprzemijalna, nawet jeśli twierdzą na zewnątrz coś zupełnie innego, nawet jeśli są w jakimś stopniu świadome krzywd, których doznały od rodziców. Wielokrotnie dzieci widząc swoich rodziców nieszczęśliwymi chcą za wszelką cenę przejąć ciężary dźwigane przez ukochane przez nie osoby. Stąd tutaj moja sugestia TSBH Często takie sytuacje bywają chęcią odwrócenia uwagi rodziców od ich problemów. Zaznaczam, że nie jestem fanatykiem Hellingera, mam do tej metody a zwłaszcza do osoby samego Hellingera wiele dystansu, niemniej uważam, że wiele skorzystałem biorąc udział w ok 50 ustawieniach. Łącząc to z odkryciami, jakich dokonali; Ney, Alice Miller, Firestone i Cuttlet chociażby, myślę że przynajmniej mgliste pojęcie o takich relacjach mam. Ponadto bardzo mi się podoba podejście Colina Tippinga z jego "Radykalnym wybaczaniem"(w necie link do "Metoda Tippinga") do relacji spotykających się na tym świecie ludzi. Stąd moje sugestie zarówno w Twoją stronę, jak i w stronę założycielki wątku. [Dodane po edycji:] aleksandraaniela, No bo moim zdaniem popełniasz klasyczny błąd. Nie jesteś w stanie pomóc mamie, a już na pewno nie pokazując jej, jej błędy, zwłaszcza kiedy jest na terapii. Obawiam się że to powoduje właśnie jeszcze większy mętlik w jej głowie. Moim zdaniem w takiej sytuacji nie ma przestrzeni na przyglądnięcie się sobie i dokonanie wielu odkryć na swój temat. Twoje próby, mimo że pełne dobrych intencji, mogą działać na nią jak pranie mózgu. Szczerze, to współczuję jej. Z jednej strony terapeuta, z drugiej córeczka ze swoimi, no co tu dużo mówić, pretensjami. Nie istotne czy słusznymi czy nie. Twoja matka, jak rozumiem, zdecydowała się spojrzeć demonowi lęku w oczy, to wielka rzecz, bo zdecydowała się an terapię. Czyli nie odrzuca myśli "to ja skopałam". To co robisz, to dowalanie jej, a nie pomoc. Możesz pomóc tylko sobie... patrząc na siebie, zmieniając siebie tak, aby nie grać w grę którą uprawia Twoja matka. To samo z partnerem i każdym innym napotkanym człowiekiem. Zaglądnij może do netu na Metodę Tippinga. Książka "Radykalne Wybaczanie" to koszt ok 30 zeta wraz z wysyłką o ile pamiętam. Również z uwagi na to, że ustawienia Hellingerowskie z reguły są prowadzone z udziałem dużych grup, koszty są niewielkie, dwa lata temu, to było ok 30 zeta za udział i 70 do 150 za ustawienie własnego systemu. System ustawia się raz na parę lat, rzadko częściej, zatem nie jest to chyba jakiś nadzwyczajny koszt, biorąc pod uwagę to co można z tego wyciągnąć dla siebie.
-
wierzę i doświadczam Czy boisz się miłości?
-
To poczucie winy nalezy schować głęboko w....... Trzeźwo przyznać że się "skopało", stwierdzić że nie da się tego odwrócić i zmienić się teraz tak aby wesprzeć dziecko. Ale najpierw, jak rozumiem to co piszesz, musiałaś się z nim zmierzyć, uznać to, potem dopiero schować głęboko w..... ? chmmmm? I to właśnie nie jest wyparcie. Natomiast szukanie winy we wszystkich dookoła tylko nie w sobie, brak przyznania się przed sobą "oki, skopałem, skopałam, biorę to co moje a reszta niech zostanie ze swoim", to jest całkowite wyparcie. To też jeden z elementów procesu uwalniania energii w TS BH. Czy spotkałaś się z ta metodą? Może i Tobie wiele by to wyjaśniło? Jak rozumiem świetnie sobie radzisz, dodatkowe narzędzie może być jak modernizacja maszyn w fabryce, przyspiesza i usprawnia proces produkcji.
-
By koń o swej sile widział, żaden by na nim nie siedział Nie rób drugiemu miedzy drzwi
-
Witam, dziś na wesoło. Historia o kowboju pożądliwym kobiety, indiance i... ZIELONYM KONIU. Jedzie kowboy przez prerię, (czasy wielkiej kolonizacji zachodu), jedzie trzeci tydzień samotnie, ani gęby do kogo otworzyć (chyba ze koniowi na ucho), że o jakieś kobitce nie wspomnę. Nagle po środku prerii wigwam indiański się pojawia... a w środku pięknej urody squaw, nagusieńka, jak ją Stwórca stworzył. Patrzy nasz kolonizator, rozgląda się dookoła, nigdzie żywej duszy, ale z obawy przed ukrytymi indianami, nie rzuca się na dziewczynę tylko grzecznie pyta: - Chcesz się pokochać? A ta milczy i tylko patrzy mu w oczy pięknymi, swoimi oczami. Wziął nasz bohater szkapę za uzdę, odszedł od wigwamu i myśli jak piękność do zabawy nakłonić. I... wymyślił. Wskoczył na konia, koltami zaczął wywijać, woltyżerskie sztuczki uskuteczniać, na sam koniec z siodła przed wigwamem ląduje i woła: - Chcesz się pokochać? Indianka jak przedtem, milczy jak zaklęta i tylko oczami go świdruje. Wziął zatem po raz wtóry nasz bohater szkapę, od wigwamu jak niepyszny odchodzi... ...i myśli. Postanowił do rozmowy nakłonić obiekt pożądania swego używając fortelu. Pomyślał: "Konia na zielono pomaluję zatem, ona musi zapytać czemu koń zielony, a ja jej na to: - Co tam koń zielony, choć się lepiej pokochać!!!" Jak pomyślał tak zrobił. Z zielonym koniem pod wigwam podszedł i nagle słyszy: -No to co kowboju, chcesz się kochać czy nie? On jej na to wypalił: Co tam się kochać, zobacz jaki koń zielony!!!!! O umyśle, doświadczasz mnie czasem srogo... zakręceniem swoim... nawet tu na jednym wątku dałem się zakręcić... na którym? Nie powiem
-
Ewidentnie, rodzice wypierają, to bardzo częsty przypadek. Ich poczucie winy jest prawdopodobnie tak wielkie, że sama myśl o tym co "skopali" jest nie do zniesienia. Wina i jej poczucie to straszny demon, któremu trudno zagląda się w oczy. Czy jest jakaś możliwość przedstawienia im sprawy tak aby spróbowali chociaż, zająć się swoją częścią bez oglądania się na siebie? Myślę, że masz jeszcze jedną możliwość. Zobacz w necie strony Berta Hellingera i spróbuj skontaktować się z kimś kto najbliżej Ciebie zajmuje się terapią systemową BH. Cały Twój system rodzinny robi wrażenie baaardzo uwikłanego. Świadczy o tym wypieranie Twoich rodziców a Ty jesteś integralną częścią tego systemu i chyba jakimś cudem najmniej obciążoną . Moim zdaniem wiele się wyjaśni jeśli zrobisz sobie ustawienie całego systemu rodzinnego, znajdziesz miejsce swoje, rodziców i brata. Jest wielce prawdopodobne, że wtedy też uwolni się duża część, nazwałbym to, przytkanej energii. Podczas ustawień dzieje się wiele cudów, również z ludźmi których ustawienia dotyczą, a którzy nie są w sam proces zaangażowani. Teraz poruszasz się w totalnej niemocy... niestety. Podczas ustawiania systemu, być może dowiesz się, czy cokolwiek możesz a jeśli tak, to w jaki sposób. Ponadto istnieje cała tzw. Biblioteka Hellingerowska, z szeregiem pozycji dotyczących tej tematyki. Książka, która naświetli Ci metodę i o co w niej biega ma tytuł "Bez korzeni nie ma skrzydeł". Autorem jest uczeń Hellingera, którego nazwiska niestety nie pamiętam. Możliwe, że teraz już są lepsze pozycje, od trzech lat nie zajmowałem się Hellingerem bliżej, wiec nie jestem na bieżąco, a z tego co wiem metoda cały czas ewoluuje . Mam głębokie przekonanie, że to może być bardzo pomocne w odnalezieniu dla Was wszystkich drogowskazu w tej cholernie trudnej sytuacji. Pozdrawiam serdecznie.
-
No to tak: 1. Upiekliśmy z Szymem ciasteczka na spotkanie z jego bratem a moim najmłodszym. 2. Dzionek na spotkanie piękny. 3. Szym po raz pierwszy od 7 miesięcy zobaczył swojego najmłodszego brata, Muniego. 4. Już drugi raz widziałem najmłodszego od 7 miesięcy. 5. Spędziliśmy piękny czas na placu zabaw, na śmiechu i poznawaniu nowego. 6. Po powrocie zbudowaliśmy z Szymem w settlersach imperium. 7. Wieczorem Harry Potter udał się do banku Gringotta po następnego horkruksa. Niby nic... a cieszy AAAAA i zjedliśmy zajedobre ruskie!!! [Dodane po edycji:] Dziś odkręciliśmy z Szymem nieszczęsne deski. Potem odrobiliśmy lekcje. Potem kotlety serowe Potem klocki lego Potem podróż na spotkanie z mamą Szyma. Następny weekend już za dwa tygodnie... szybko zleci. [Dodane po edycji:] A co u Ciebie? Jakoś się nie chwalisz inicjatorko...
-
No i super... nie trafiłem na ten wątek wcześniej, dzięki.
-
_Pete_, Rambo123, Nikogo nie nazwałem szmatą... to mnie dziwi... Ty dalej nazywasz szmatą kogoś o kim wiesz tyle co nic. To się nazywa agresja. To wszystko. jansol, Tak, masz rację, agresja zawsze mnie rusza... I oceny zwłaszcza anonimowe Jeśli uważasz ze kogoś oceniłem, komuś coś narzucam... chmmm, trudno Ot i wszystko. [Dodane po edycji:] El Chupacabra, WIĘCEJ!!!! Ps.dzisiaj widziałem się wreszcie z małym
-
Wiesz, u nie tez tak bywało... nie potrafiłem na zawołanie przytulić żony, życie było szybkie, człowiek na dorobku, miałem dodatkowo przez 4 lata nerwicę, później było lepiej, ale też i wspólnoty tej szczególnej brakowało. Miałem swoją ścieżkę, której niestety nie zona nie chciała ze mną dzielić. Dbałem o swoje sprawy, było źle, dbałem o dom... też zawsze nie tak... ot komfortowa sytuacja!!! ZAWSZE ŹLE. Pewnego dnia spakowałem swoje ciuchy zostawiłem wszystko i dałem w długą... To ja dopiero obudziło, poszła na terapię, i zaczęła łapać kontakt z tym co przeszkadzało jej się cieszyć drobiazgami. Ja też miałem swoje za skórą, tez pracowałem. Po czterech latach usłyszałem: Gdybyś nie odszedł nie zrobiłabym takich postępów w życiu... Cóż, żyjemy teraz oddzielnie, ale już bez agresji, frustracji, wzajemnych pretensji, dbamy wspólnie o dzieci, i dalej zajmujemy się sobą bez zwalania win na siebie. Każde z nas zrozumiało, że miało swój udział w całym tym cyrku. Teraz oboje jesteśmy orędownikami stwierdzenia: Szukaj swojej części w związku, bo tylko za nią jesteś odpowiedzialny/a. Na nic więcej nie masz wpływu. Zmieniając siebie zmieniamy swoją rzeczywistość, i tak to działa. Pozdrowionka
-
Napisałem na temat tutaj wiele, podpuściłeś kol. Pete Nikogo nie obrażam, nie wyzywam, w przeciwieństwie do tych którzy używają epitetów. Postawiłem tylko, moim zdaniem oczywiście, kwestię agresji wobec rzeczonej dziewczyny, stawiając parę pytań... Nikt z was jej nie zna, a ferujecie wyroki niczym na sądzie ostatecznym. W tym temacie skończyłem zatem. Moja ostatnia wypowiedź ostatecznie odwołuje się do wypowiedzi Jasno' la. Podtrzymuję to. A na bicie piany z wami nie mam ochoty, ani to konstruktywne, ani twórcze. Nie jestem tutaj po to żeby się boksować na poglądy, i obrzucać gooownem. Pozdrawiam zatem i życzę więcej tolerancji, i przestrzeni dla siebie przede wzsystkim, wtedy przestrzeń dla innych sama przyjdzie. Póki co zioniecie agresją w tym temacie.
-
Dziś sprzątnąłem ważną rzecz... Złamas komornik niech mi skoczy na pukel. AAAA i byłem na koncercie najstarszego... dali chłopcy czadu... moja krew
-
_Pete_, Bo facet może zawsze pchać gdzie chce i komu chce i szmatą nie jest, a kobieta jest... Myślisz że tym kolesiom loda tylko ta dziewczyna strzelała? Jakby wszystkie w mieście to robiły to do każdej by polecieli.... I ich szmaciarzami nie nazwiesz... Poza tym ja tu nie widzę patosu... tylko ciasny umysł ma potrzebę ocen i to jeszcze obraźliwych... Wiesz ci co tak to krytykują od lat z góry 5-ciuset, teraz zbierają żniwa w postaci afer pedofilskich. Gdybyś miał posprzątane z seksem w swoim życiu nie reagowałbyś tak agresywnie. Ciekawe co Cię chłopie rajcuje... pornoski z mamuśkami czy stylizowane kicie na trzynastolatki? A może wdzianka z czarnego lateksu, baciki i kajdanki... Niejednej suce (nie sorrki szmacie) spuściłbyś wpier... nie? A spusciłbyś za kogo?.... .... Wystarczy już. Często czyścisz przed dzieciakami historię przeglądarki? Chyba żeś sam dzieciak. Ot i masz ripostę. [Dodane po edycji:] jansol I bardziej w tych kategoriach sprawę bym rozważał... W chwili słabości widza o takim fakcie może "zabić". Tu widzę prawdziwe wsparcie dla założyciela wątku, czy potrafi nie zrobić później z tego użytku..?
-
Proszę uprzejmie, do usług, napisz jak wyszło... możesz jeszcze dodać ziarenko kardamonu Ja już nie zasługuję... wychodzę z tej pułapki... JA JESTEM GODZIEN!!!!!! LitrMaśalanki taaak taak taaak!!!! smile smile smile Don't forget everytime, everywhere, continously Ja na razie spadam a jak Wy?
-
Nie wiem czy to dobrze napiszę... De gustibus non disputandum est. A szacunek szacunkiem... fajnie gdy jest w obie strony.