Skocz do zawartości
Nerwica.com

chojrakowa

Użytkownik
  • Postów

    7 765
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez chojrakowa

  1. Gorzej jak wszystko rozumiesz a nie umiesz czuć inaczej. Wściekam się.
  2. Carica, ja chwilowo to nawet nie jestem pod opieką żadnego psychiatry. Na którymś z wypisów wysmarowali mi w ogóle chad z rapid cycling do dalszej diagnozy ale temat rozszedl soe po kościach. Noe wiem co mi jest. Na razie jest ok, znaczy super. Duzy napęd, motywacja, nastrój różnie ale raczej na plus. I głupoty mi chodza po glowie
  3. Tak. Pustka. Zębata otchłań, która pożera. Zabijam domowymi sposobami, żaden godny polecenia.
  4. Nathaliee, witamy rozgość się. Szukam psychiatry. Znaczy najpierw hajsu, potem psychiatry. Marze o spokoju, o stabilizacji, równowadze a wciąż jestem mile od tego... Dla mnie od końcówki lata jest co roku dupny czas ma tak ktos? Rany, mam straszny chaos w glowie, zero skupienia, myśli w zdania nie mogę skladnie pozamieniać.
  5. Wszystko można, czemu nie. Mam przemyślenia na kacu jakieś dziwne. Zupełnie słabo jestem osadzona w tej rzeczywistości, skaczę od bandy do bandy i wykańcza mnie to psychicznie i fizycznie. Nathaliee, nie wiem czy dobrze. Skrajności z definicji są do dupy i dużo kosztują. Kac minie pędzę dalej, ku przyjemnościom, bo wszystko jest ok. Póki wszystko jest ok.
  6. Carica mądrze prawi Mam górkę. Rano odczuwałam chwilami takie rozluźnienie i spokój że aż mi było nieswojo. Pytanie czy to samo przejdzie czy jakaś emocja to popsuje i kieeeedy. Na razie mogę wszystko i chcę wszystko. Już! Poza moim cudownym samopoczuciem gdzieś błyska mi w baniaku że powinnam chyba jednak udać się do psychiatry, bo to nie jest normalne. Ale nie czas się zamartwiać
  7. Raczej niekoniecznie. Ja chodziłam na poznawczo-behawioralna, indywidualnie ale to chyba byla kwestia terapeutki, która mi pasowała a nie nurtu którym szla. Rozważam wskoczenie na stabilizator, mianowicie na lamo. Topamax nie spełnia oczekiwań, nie mogę tal często pić a huśtawki są nie do zniesienia. I apetyt mam. Na kreskę.
  8. Nathaliee po to ten wątek jest. Kiedy się teraz widzisz z lekarzem? Poniosło mnie znów, chce mi się rzygac, nie chce zyc.
  9. Nathaliee, rozkojarzona jesteś, czasu sobie daj. 50 sertry to niewiele, może za mało. Jak człowiek ma duże napięcie to takie rzeczy się dzieją. Ja mam koszmarne dziury i problemy z pamięcią w ogóle, ale nie wiem na co to zwalić. I na samo zaburzenie możnaby w sumie, ale innych czynników nie brak. Jasne, że kocham, najbardziej na świecie. Jak dziecko, jak piesek. A potem nienawidzę i czuję się skrzywdzona i chcę gryżć i ranić. A potem boję się, że odejdzie, tak bardzo się boję, że robię wszystko, żeby tego nie zrobił. Ale ja nie wiem czy on chce odchodzić, chyba nie. Nie potrafię ocenić, a emocje galopują z prędkością światła. Znamy się ze dwa lata, jesteśmy razem z pół roku, to skomplikowane jak wszystko.
  10. Nathaliee, częściowo właśnie na tym polega "terapia" tudzież "leczenie" SSRI. One spłaszczają emocje, spłycają je. Wiele rzeczy Cię nie rusza, albo rusza mniej. Coś Cię omija. To czas, aby popracować nad sobą, nad tym, dlaczego nie chroniona przed bodźcami funkcjonujesz źle. A potem odstawić ten szajs. Uwaga elaborat. BPD to zaburzenie z pogranicza nerwicy i psychozy, mówią. Podpisuję się obydwoma rękoma. Bo jest źle. Miesza mi się zupełnie wszystko, fakty i mżonki, podejrzenia, lęki, wspomnienia wszystko naraz. To mnie zniechęca do wszystkiego. W dodatku daję się ponosić na falach tych paranoi i płynę ile wlezie. Nie okaleczam się jeszcze, przynajmniej nie bezpośrednio, ale wiele mi nie brakuje. Wam umysł też płata takie sztuczki? Tracę nad tym kontrolę i nie wiem jak ją odzyskać. Wszystko ma maksymalny kontrast: czarne-białe, dobry-zły, kocha-nienawidzi, priorytet-nieważne. I dzień w dzień ta sama cholerna myśl, która zabija mnie kawałek po kawałku: nie da się mnie kochać. Nie bardzo mogę jeść, okropnie schudłam. Z jednej strony mnie to cieszy, z drugiej nie mam siły chodzić ani pracować. Spalam się co dnia, resztki dojada pustka. Jak z tym żyć, co? Może powinnam pozbyć się tego mężczyzny i udawać, że popsuł wszystko. I udawać szczęśliwą singielkę. I udawać, że żyję. Ale to bez sensu. Bo dobrze wiem, że w środku jestem zupełnie pusta, popsuta i doszczętnie zgniła. Terapia? Za co? Czuję się wariatką. Resztę gorzkich przemyśleń zostawię dla siebie.
  11. Nathaliee, morbitalem. Kontrast, wariuję. Niechciana, niekochana, zdradzana, chooj wie co jeszcze. Taki pakiet border standard, nie mogę przestać się bać. Nie umiem oddzielić leków od prawdy. Nie dają mi spać ani jeść.
  12. Melduje się. Jest tu kto? Mam ochotę odrąbać sobie łeb. Powiedziec mu żeby spiehrdalał i juz nigdy w życiu nie zamienić z nim słowa i patrzeć jak się wije w rozpaczy. Albo zwinąć sie w kłębek i wtulić w niego i zapomnieć o wszystkim co zle. Czyli o wszystkim. Nie dźwigam, nie ogarniam, chce mi się jeść, pic i ćpać. W odwrotnej kolejności w sumie. Albo chociaż spać, ale na to zbyt długo sie czeka. Co u Was dziewczęta?
  13. A ja biorę wytrwale. Co prawda prawie wdupiłam się w psychozę (noe pierwszy raz ) ale szybko zmniejszyłam dawkę i się unormowało. Dziwnie działa ten lek, mogłabym esej napisać. Biorę bardzo małą dawkę aktualnie, rozważam zwiększenie. Jak to jest z tym dzieleniem dawki na dwa? Czemu tak? Ja biorę popołudniu raz, a może błędnie, bo gdzieś mi się o uszy obiło ze jednak soe powinno na dwa. Tylko dlaczego?
  14. Nie mam pomysłu, liczę że minie, zwykle mijają. Ale te są strasznie natrętne. Śmieją mi się w twarz na samo hasło psychiatra/farmakoterapia.
  15. Wróciły jak tajfun. Ile trzeba czasu żeby zniknęły zanim przyjdzie wybierać między leczeniem albo zgonem?
  16. Nie, po prostu podświadomie poszukujemy ludzi potwierdzających nasze schematy. Jesli np sama uważasz się za niewiele wartą najszybciej przygruchasz sobie faceta który nie będzie cię doceniał. I przyklepane, bo to znajome przecież, a jak znajome i się zgadza to bezpieczne. Ja mam dzisiaj slaby dzień. Bardzo. Od wczoraj seria niefortunnych zdarzeń podkreśla moje paskudne schematy pt bezsilna i nie dość dobra. Dużo lęku i poczucia winy i jakieś podejrzenia z kosmosu że wszyscy tylko czekają żeby mnie skrzywdzić z moim K na czele. Wczoraj prawie się doprosiłam o karę, chwała niebiosom że ma na tyle łeb na karku że wyczuł pismo nosem i przegadaliśmy problem zamiast go rozwiązać moim cudownym sprawdzonym sposobem... ( co by przyniosło ocean zniszczeń ofc)
  17. Noszila, jasne że tak, welcome home Ilość kar jakie sama sobie wymierzyłam chooj wie za co i dokuczek serio wszelakich to pojęcie przechodzi... Największą w życiu złość i nienawiść czułam jak dotąd do samej siebie.
  18. A dla mnie border to przede wszystkim niesprecyzowane, rozmyte JA, zupełnie zależne od stanu emocji. Z resztą jak i wszystko w życiu. A emocje zawsze na maxa, a jak nie to i tak podświadomie się do tego dąży, tym się karmi. Ja bardzo analizuję rzeczywistość, staram się odnajdować fakty i na nich na chłodno się opierać ale to tak ładnie brzmi jak się pisze a w zyciu, no wiadomo... Nie ma nic piękniejszego niz rownowaga ale gdzie ona jest to chooj wie
  19. Pneum, owszem tak. A teraz cyrk na kółkach. Ja mam paranoje i czekam na cios a on - nie wiem. Nie umiem ocenić. Co u ciebie? Chyba znalazłam psychiatrę, oswajam się z myślą żeby iść pogadać.
  20. Takie pustki w borderowym hasioku ze można się spokojnie spuszczać nad swoim żałosnym życiem pseudouczuciowym i modzi nawet się nie burzą. Wrócił na kolanach bo jestem jego sensem życia, tfu. Nic to nie ułatwia, tak przynajmniej mogłabym się pokreślić z czystym sumieniem. Padam na ryj i dostałam zapalenia pęcherza, czyli stresik zacny.
  21. Odsunął mnie zupełnie. Odeszłam. On jak ma problem to się odcina a ja tego nie zniosę. Nie wiem co dalej, moze sztuka albo dwie gowno we łbie totalne niech żyją związki.
  22. On już mnie nie kocha. I tym razem to nie moje urojenia tylko szara rzeczywistość. Chyba wyrzygam flaki z bólu. Mam ochotę wyć jak pies.
  23. Hehe po polsku. Inni lepiej znoszą odrzucenie niż my ;p 25mg substancji czynnej, daje sobie czas i nurkuję w literaturę medyczną. I szukam psychiatry z prawdziwego zdarzenia...
  24. Traktuje mnie jak worek treningowy. I usprawiedliwia się tęsknotą za synem. Ale pomiędzy ciszą a gadaniem bez przerwy cos jeszcze jest nie? Odpisuj jak ci wygodnie a jak przegina to powiedz ze nie musi ci meldować o wszystkim co robi i tyle. Przecież nie umrze od tego. Nie wiem jak to możliwe, na 25 czuje sie super wbrew wszelkiej logice stabilnie jak nigdy. Nie idealnie bo bym sklamala, sa mankamenty ale widze spory zysk w tym neuro szicie.
×