Skocz do zawartości
Nerwica.com

Korat

Użytkownik
  • Postów

    986
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Korat

  1. brak uczuć, terapeutce pewnie chodziło o to, że po tobie widać emocje i wyrażasz je, ale że najwyraźniej ich nie czujesz z jakiegoś powodu. Ona widocznie twierdzi, że masz emocje, tylko że jesteś od nich odcięta. To by przemawiało za psychologicznym podłożem zaburzeń. Z kolegą wpadliśmy na pomysł, że można by spróbować się wspomóc suplementami, takimi jak np. Tauryna, tyrozyna i acetyl-l-karnityna. One dobrze wpływają na mózg i aktywizują, ja mam zamiar spróbować, wtedy będę mógł hardkorowo się uczyć .
  2. Korzystam z psychiatry i psychologa. Biorę solian 400mg i terapię poznawczo-behawioralną.
  3. zawilinski, zgadzam się z tobą co do motywacji. Bez uczuć da się "bytować", ale jak nic nie robisz bo nie masz motywacji, to cie z pracy wywalą, zawalisz każdą najmniejszą sprawę w swoim życiu i stoczysz się do rangi bezdomnego, w konsekwencji możesz nawet umrzeć. Dlatego ten totalny brak aktywacji to tak cholernie ważny problem, od niego zależy ile jeszcze się pociągnie na tym świecie i w jakich warunkach. Ja ostatnio z terapeutką właśnie nad tym zacząłem pracować, wcześniej pracowałem nad uczuciami, ale to był żal i ból nic mi to na dobre nie wyszło. Teraz w pracy nad motywacją jest lepiej i zauważam postępy. Niestety terapeutka nie była zbyt bystra i za późno to spostrzegła, zresztą ja sam jej w końcu powiedziałem o tej motywacji, bo ona to nawet tego nie widziała. Po 17 wizytach na 20 dopiero terapia zaczyna iść w dobrym kierunku. Być może trochę przedłużę sobie tą terapię, jeszcze zobacze jak się rozwinie ten wątek z motywacją.
  4. brak uczuć, i tak podziwiam to że się zdecydowałaś pójść na aerobik. Mnie to aż skręca na samą myśl o podjęciu takiego wyzwania. Niestety oprócz tych objawów z anhedonią , apatią i brakiem sił, mam jakąś fobię na ludzi. Dzisiaj było ok , do momentu w którym pojechałem na uczelnie. Od tych ludzi zrobiło mi się nie dobrze i ogarnął mnie niepokój. Teraz jak wróciłem do domu jest lepiej i najchętniej bym do końca życia nie wychodził z pokoju.
  5. Dzisiaj miałem tragiczną pobudkę, ale potem obejrzałem skoki narciarskie i ZACHCIAŁO mi się samemu podjąć aktywność. Zrobiłem sobie dobry trening, taki na moje możliwości, czułem go w mięśniach. Może nawet uda mi się popracować nad prezentacją na obronę i umówiłem się do kolegi nawet. Dzień zapowiada się bardzo dobrze. A i byłbym zapomniał. Wziąłem nawet prysznic, a od 3 tygodni nie byłem w stanie go wziąć. Poza tym zauważyłem pewną regularność w tym, że jak oglądam zawody sportowe, to często po nich chce mi się ruszać. Ostatnio bynajmniej zadziałały na mnie tak skoki narciarskie i kulturystyka. magic, jak byłem na oddziale dziennym to mi lekarka powiedziała , że mam objawy dystymii, ale mimo wszystko jako rozpoznanie to dała zaburzenie typu schizofrenii F21, więc widocznie objawy się nakładają. Przynajmniej u mnie.
  6. brak uczuć, czułem spokój i coś mi się chciało robić, było tak normalnie mi po prostu. o 16 znowu walnąłem się na łóżko i przed chwilą wstałem, nie daję rady dzisiaj podjąć aktywności.
  7. Wszystko co dobre szybko się kończy. Wczoraj wieczorem miałem zwyżkę formy, a dzisiaj jestem na maksa oklapnięty. Dopiero przed chwilą wstałem z łóżka. Widocznie natura postanowiła mnie ukarać za to, że mi się na chwilę poprawiło
  8. eh napisałem ci posta, ale internet mi przerwał. A chciałem powiedzieć, że mam nadzieję że mi jeszcze pomożesz. Teraz na pewno ciebie wysłucham :)
  9. Chorzy dzielą się na tych którzy: - są chorzy, bo zadają cierpienie innym - są chorzy, bo cierpią - są chorzy, bo cierpią i zadają cierpienie innym. Tak mi się wydaje bynajmniej. Monika1974, jak ciebie czymś kiedyś uraziłem to przepraszam
  10. Monika1974, najfajniejsze jest to , że dostałem amnezji na to co było złe i nawet nie wiem o czym mówisz :)
  11. Nie chcę tu świecić za bardzo optymizmem, bo patrzę teraz przez różowe okulary i mam "pozytywnie zaburzone" myślenie, ale dzisiejszy wieczór zapisze się pozytywnie w moim życiorysie jako ten w którym wreszcie się zrelaksowałem :) . Nie wiem czemu się tak stało, ale jest fajnie, może leki, a może zrobiłem coś jak należy?
  12. Dzisiaj wieczorem stałem się normalnym człowiekiem, aż szkoda że za niedługo pójdę spać, bo chciałbym się napawać tą normalnością. W chwili obecnej dociera do mnie nawet to , że jeszcze wiele leków zostało których nie brałem a które mogą mnie wyleczyć, że jeszcze warto próbować terapii i coś mi się wreszcie chce robić. Jest mi lekko i mam wolę działania, tak właśnie postrzegam normalność :)
  13. Ciekawe, wróciła mi dzisiaj chęć gadania z kimś. Jak na złość nie mam z kim i zaraz pójdę spać :)
  14. Teraz biorę 200mg solianu rano i tyle samo wieczorem, razem 400mg. Jakoś nie zadowalają mnie jego efekty.
  15. Ja już terapeutce powiedziałem żebyśmy dali sobie spokój z tymi uczuciami, bo to i tak nic nie daje, ale żebyśmy chociaż mogli jakoś popracować nad tym bym miał motywację. Ona mnie nie rozumiała w tej kwestii, bo ja mówię jej , że rozumowo mogę znaleźć szereg argumentów przemawiających za podjęciem aktywność, ale one są jakby martwe i puste i w efekcie i tak nie podejmuję aktywności, a ona że mam starać się znaleźć coś co mnie zmotywuje. Robię to ciągle i ciągle mam ten sam problem , że informacje które mają mnie motywować są w mojej głowie puste. Co ja mam robić, bo już nie wyrabiam z tym? Dałem radę dzisiaj 5 minut czytać, zaiste niewiarygodny wyczyn. Obrona się zbliża wielkimi krokami , a ja tej rąbanej prezentacji nie mogę przygotować i tak jest z każdą konstruktywną działalnością, co za żenada.
  16. Ja nie mogę. Jedno co mi zostało to zrobić prezentację na obronę. Przy dobrym skupieniu to jest jeden dzień pracy, a ja nie mogę się za to wziąć, po prostu nie mogę. Taka apatia i jakiś brak myśli mnie ogarnia, że nie mogę. Jedyne co mi wychodzi, to próżnowanie. Staram się myśleć o zrobieniu tej prezentacji i mam szereg argumentów za tym by to zrobić, ale te myśli tylko dryfują w mojej głowie i nie robią na mnie żadnego wrażenia. Są martwe i puste. Powiedzcie mi , czy jest jakaś praca dla takich ludzi jak my, gdzie nie trzeba sobie wypruwać flaków by przeżyć jeden dzień? Co z rentą, dostał ktoś na to rentę?
  17. brak uczuć, widzisz jacy są lekarze? dadzą ci lek i mówią, czekaj! Jak tu czekać z takim czymś? Zresztą ile mam czekać? Czekam już 8 lat i dzisiaj po wizycie u terapeutki na którą ledwo dotarłem to od 10 do 16 leżałem odwłokiem w łóżku i tylko od czasu do czasu atakował mnie niepokój i chęć nie istnienia. Ja nie mogę już czekać, gdyby była tylko dostępna łatwo eutanazja to marzyłbym o niej. Mi ta terapia gestalt nie pomagała, bo terapeutka mało mówiła, a ja sam z siebie wtedy też mało mówię, nie podsuwała żadnych tematów o czym mógłbym jej mówić, więc to była tragedia i poza tym ciągle powtarzała, że mam się skupić na tu i teraz, aż mnie mózg od tego bolał i to nic nie dawało. Zanim miałem te problemy, to byłem bardzo wrażliwy i byłem przy tym introwertykiem. Bardziej byłbym skory powiedzieć wtedy, że jeśli kiedykolwiek będę mieć zaburzenia, to będzie to osobowość unikająca, a tu proszę odmienny biegun totalnie. Po tym jak mi się te zaburzenia zaczęły, to stałem się jak robot bez serca i tylko potrafiłem się realizować w dziedzinach typowo ścisłych gdzie żadnych uczuć nie potrzeba, a że głupi nie jestem to nawet z tymi problemami co mam dałem radę na studiach technicznych dojść do inżynierki, jeszcze obrona mi została. Przed tymi zaburzeniami w życiu bym nie pomyślał o pójściu na taki kierunek. magic, sam płacę za terapię. Mam oszczędności. Gdyby terapeuci musieli zwracać pieniądze za brak efektów terapii, to zaprawdę powiadam wam że żaden psycholog nie dałby rady wyżyć z tego zawodu.
  18. kasiątko, kiedyś byłem na gestalt i to była totalna porażka w moim przypadku. Jedyna sensowna terapia w moim przypadku to chyba poznawczo-behawioralna, szkoda że niestety ta obecna odnosi taką porażkę. Nawet terapeutka dzisiaj postanowiła zmienić metody i zaczynamy od nowa. Tylko, że zostało nam jeszcze tylko 3 spotkania, więc nie za bardzo to widzę. brak uczuć, widzę że podobnie jak ty mam problem nawet z obejrzeniem filmu. Wczoraj próbowałem obejrzeć Avatara, ale w jednej trzeciej już nie dałem rady.
  19. Ja jestem na krótkoterminowej poznawczo-behawioralnej, to już pół roku blisko i terapia dobiega końca. Obiecałem sobie nigdy więcej nie iść do terapeuty prywatnie, szkoda wyrzuconych pieniędzy. Nic mi kompletnie nie pomógł, nawet depresja wróciła, widocznie ucichła tylko na pewien czas. Ja już wolę sam sobie ze sobą radzić, przynajmniej nie miałbym tego poczucia, że jak chodzę po psychiatrach, to ludzie mnie będą gorzej traktować.
  20. Tylko jak mam nie bazować na wiedzy skoro na emocjach grać nie mogę? Mnie się nie da zmotywować do niczego graniem na emocjach, zawsze to musi być wyrafinowane rozumowanie, które rozumowo mnie przekona, że warto coś zrobić, do tego ta myśl o tym musi być żywa, a to jeszcze inna bajka. Emocje to u mnie leżą totalnie, dlatego pewnie terapeutka przegrała.
  21. brak uczuć, nie wiem od jak dawna pracujesz w tej pracy, ale zakładam że to nie jest obce ci środowisko, więc przynajmniej w tym cie będzie łatwiej, wiesz czego się tam od ciebie wymaga. Mimo wszystko pójdź do pracy, może to oderwanie od tego co było dotychczas na co dzień w domu, zaowocuje jakąś zmianą na lepsze, tak że podołasz. Z tymi moimi metodami, to jest tak że szukam jakichś dróg do osiągania właściwych spontanicznych reakcji potrzebnych do działania i odczuwania. Specjalista pewnie by nazwał to zamianą niewłaściwych myśli automatycznych na te pożądane, jest w tym coś podobnego. Ciężko tu mówić o konkretach, bo przez te lata co szukałem rozwiązań, nabyłem jakichś intuicji i automatycznie reaguje do konkretnej sytuacji i myśli. Trzeba dobrze poznać siebie i mieć dużą zdolność do introspekcji żeby w końcu jakiś efekt osiągnąć. Tu o konkretach nie ma mowy żebym przytoczył, bo te reakcje i moja osoba stanowią jakby jedność, reakcje są dostosowane konkretnie do moich wewnętrznych konfliktów i niepokojów. W każdym bądź razie szukam sposobów by spontanicznie reagować aktywnością na postawione zadania i w ogóle stawiam sobie te zadania, są różne, małe i większe , ale mam coś do czego dążę. Ciężko tu o tym pisać , bo ta spontaniczność raczej na intuicjach się opiera, jakieś instynktowne sposoby ratowania siebie mam, ale tworzą one spójny w miarę system i jakby tak patrzeć na to okiem terapeuty to najbliżej temu do pracy z myślami automatycznymi, zastępowaniu złych myśli dobrymi i zmianie reakcji , czyli psychoterapia poznawczo- behawioralna, w takim osobistym wydaniu. Ciekawe, że jednak tylko jakoś mi moje metody pomagają, a terapia, która w założeniach jest dobra kompletnie odnosi porażkę. Stawiam, że jest tak dlatego z powodu że jestem mocno zamknięty na zewnętrzny świat i tylko własne przeżycia się dla mnie liczą, reszta jest w mojej głowie przekreślona, tak mi się przynajmniej wydaje. Moje sposoby też nie zawsze działają, ale kiedy pojawia się wola i myśl ich stosowania, to coś dają. Efektem jest radzenie sobie lepiej z depresją chociażby.
  22. brak uczuć, z tego co mówisz to faktycznie byś była poziomie 3 mojej skali. U mnie objawy utrzymują się 8 lat, 8 lat ciągłej walki i wymyślania sposobów na obejście tych zniewalających objawów. Trochę już wypracowałem skutecznych metod i tak jak u ciebie, ja kiedyś byłbym w tej skali na 3 a tak to jestem na 5 średnio rzecz biorąc tylko, że terapia to tej skali nic nie ruszyła, więc niestety wyrzuciłem pieniądze i nie wiem czy więcej kiedykolwiek udam się na terapię. Z leków też wolałbym schodzić, bo myślę tak samo jak ty brak uczuć, że jak po 8 latach nic to nie pomaga, to znaczy że lekarze polegli. Mi to samo terapeutka mówiła o odczuwaniu, że na pewno czuję itd., ja podszedłem do tego jak eksperymentator i założyłem , że ok, że ma rację i tak sobie wkręcałem , że tak jest jak ona mówiła. Niestety ani o krztynę nie byłem z tego powodu szczęśliwszy i ani o krztynę nie poprawiło to mojego odczuwania, więc wróciłem do swojego poglądu, że brak u mnie pozytywnych emocji i są czasami te negatywne. Moja terapeutka prawdę mówiąc jest dla mnie przekreślona, nic nie słucham co do mnie gada, zresztą się powtarza i gada rzeczy na poziomie jak do dziecka. To tylko uwłacza mojej godności i dodatkowo mnie dobija, bo mam w pamięci, że w swoim życiu przeczytałem nie jedną książkę z psychologii na poziomie akademickim, ale z racji że nic z nich nie pamiętam, nie mogę z nią dyskutować na wyższym poziomie, więc jestem karmiony dziecinnymi rysunkami itd. Jakieś kółka emocji mi rysuje , taki banał że aż żal mnie bierze za co ja płacę. Gdybym tylko był w stanie skończyć studia z psychologii, to nawet ze schizofrenią prostą chyba byłbym w stanie taką pracę wykonywać i to jeszcze za 80 zł, za godzinę. Nie dziwię się , że ci terapeuci tak kipią optymizmem, nie narobią się, a kokosy zbijają. Jeszcze kilka wizyt i wreszcie będę mieć zaliczoną tą terapię i będę się chwalić lekarzom, że odbyłem w pełnym wymiarze terapię która mi nic nie dała.
  23. Ja czuję emocje, ale te negatywne niestety. Na przykład frustracja, lęk, niepokój, złość. Są one co prawda strasznie stępione, ale jednak są i od czasu do czasu wzmaga się ich intensywność. Z pozytywnymi emocjami to niestety jest tragedia. Pewnie dlatego, że nie ma symetrii w odczuwaniu uczuć, mam te epizody depresji. To są jednak przykłady odchylenia się od stanu stacjonarnego, bo sam stan stacjonarny , czyli ten w którym najczęściej tkwię to pustka, brak zainteresowań, brak aktywności, anhedonia itp. A z tym przypływem sił no to nie wiem jak to wytłumaczyć, po prostu zaczęło mi się chcieć i myśl o ruszaniu się stała się żywa w mojej głowie, do tego zniknęła niemoc i fizycznie byłem bardziej energiczny. Wykorzystałem to i teraz mogę zbierać pozytywy tego , że się ruszałem. Na cele terapii poznawczo-behawioralnej, mam oceniać każdy dzień w skali od 1 do 10. Skale ustawiłem sobie tak, że na 5 jest ten mój stan stacjonarny, 6 to samo tylko, że mogę podjąć aktywność, 7 lekkie odczucie spokoju, 8 spokój, satysfakcja i zdolność do podjęcia aktywności, 4 i niżej to coraz silniejsze objawy depresji. Przy czym 2 i 3 to już myśli samobójcze mocno nasilone. Punktów 9 i 10 oraz 1 jeszcze nigdy nie miałem , ale 9 to byłoby zadowolenie i poczucie szczęścia, 10 to to samo ale bardziej nasilone, a 1 to nie wiem , stan najtragiczniejszy z możliwych. Gdybym w tej skali miał średnią między 7 a 8 to myślę , że by mi wystarczyło, mieć chociażby ten spokój, i wtedy nie potrzebowałbym terapii. Natomiast obecnie średnia z trzech ostatnich tygodni wynosi 5.3 , czyli bardzo blisko tego stanu stacjonarnego, a to w żaden sposób nie jest zadowalający wynik. Tylko raz czułem się na 8 w ciągu ostatnich 3 tygodni, więc to jest praktycznie nic. Jedno dobre, że te punkty na skali się zmieniają, ale to dzięki temu , że mocno naciągnąłem punktację. Wcześniej na tej terapii miałem inną skalę to ciągle tylko między 2 a 3 się mieściłem. Mocno rozciągnąłem skalę i teraz średnia mieści się między 5 a 6, tylko że to mnie nie zadowala , bo 6 to też jest stan stacjonarny na dobrą sprawę, który nie pozwala normalnie żyć, dopiero od 7 czy 8 mogę jakoś w miarę się czuć i jakoś działać. Także terapia odniosła porażkę jakby na to nie patrzeć, bo powinna podnieść moją średnią do 7.5 co najmniej.
  24. Dziwny dzień. Leżałem w łóżku od wczoraj do 14-stej i było tragicznie. Potem obejrzałem skoki narciarskie, wypiłem kawę i gorącą herbatę, i dostałem przypływu sił tak, że nawet trening sobie zrobiłem, po raz pierwszy od dwóch lat co najmniej. Pierwsza część dnia to był dół, brak nadziei na cokolwiek pozytywnego w moim życiu, a druga część dnia to przypływ sił i poczucie , że coś mogę zrobić ze swoim życiem. Mam zamiar się tego trzymać, bo mogę zrobić dzięki temu coś konstruktywnego.
  25. Zastanawia mnie jedna rzecz. Dlaczego osób z takimi problemami jak nasze jest tak mało? Nie wliczam osób z typową depresją, bo to co innego. Nawet schizofreników na innych forach jest pełno, a tego typu ludzi co my, to jak na lekarstwo. Czy to jest aż tak rzadkie? Czy ci ludzie nie mają woli się ujawniać? I skąd zasięgnąć w takim razie informację czy ktokolwiek z tego wyszedł. Bo ja jedynie od lekarki, która mi zdiagnozowała schizotypię usłyszałem, że da się tak dobrać leki by w "miarę dobrze" funkcjonować, a skoro lekarz tak mówi, to chyba znaczy że póki co nie za bardzo da się to wyleczyć. Ja nie mogę, wczoraj dostałem jakiegoś ataku niepokoju i poczucia obcości. Mój kot wydawał mi się obcy, rodzice, koledzy ze studiów, wszystko było obce i niebezpieczne, tylko o ucieczce w nieistnienie marzyłem. Chyba zbyt długa izolacja ryje mi za bardzo baniak, ale nie potrafię tego zmienić.
×