Straszny dzień, jeszcze gorszy tydzień. Nie wiem, co się ze mną znowu stało. Ciągle jestem roztrzęsiony, załamany, a najgorsze są wieczory. Było już lepiej, a teraz znów zamykam się w sobie i tylko myślę, jaki to jestem "nieszczęśliwy". Czyżby to może brak ludzi, którzy byliby mi bliscy? Samotność nie zawsze jest dobra... Z każdym dniem jest coraz gorzej. Chyba już tylko zostało czekać na śmierć, ale ile można się jeszcze męczyć na tym świecie...