-
Postów
535 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez TheGrengolada
-
Mam głupie wrażenie nieistnienia przez ostatnie dwa miesiące. Teraz wracam dopiero do świata, to tak jakbym była w długiej podróży w puszczy i dopiero teraz wróciła do domu. To nie derealka, to nie wywołuje lęku, ale tak jakoś nieswojo mimo to.
-
u mnie zatykajace ucho tez poteguje dd,a myslalam ze tylko ja tak mam Strasznie mnie to denerwuje, zaraz tracę ochotę na jakiekolwiek rozmowy i wyłączam się z towarzystwa, bo mówienie wywołuje u mnie jakieś dziwne uczucia odrealnienia, tak jakby mój głos nie był mój :/
-
Tak, w czasie upałów jest trochę gorzej i u mnie. Najbardziej jednak denerwujące jest to, że zatyka mi jedno ucho i to potęguje uczucie derealizacji :/
-
U mnie również TK nic nie wykazała, a miałam podobne objawy, co Ty. Ja bym się na Twoim miejscu nie przejmowała, nerwicowcy mają przecież tendencje do wyszukiwania różnych problemów. Dla świętego spokoju mozesz chyba poprosić swojego lekarza (psychiatrę, czy neurologa - jeśli pod kontrolą któregoś z nich jesteś) o jakieś badania, żeby wykluczyć różne choroby (podkreślam: dla świętego spokoju). Poza tym po gwałtownym odstawieniu leków różne rzeczy mogą się dziać.
-
Może chodzi o jakiś inny stresujący czynnik, albo coś Cię przerasta. W sumie wszyscy tutaj takie coś mamy, jedni na to reagują derealizacją, inni bólem głowy. U mnie ból głowy często przytrafia się, gdy muszę podróżować. Tutaj doszukiwałabym się właśnie winy stresu, którego tak właściwie nie odczuwam, gdzieś musi w głębi głowy mi siedzieć.
-
Przez tryb życia rozumiem zredukowanie zajęć na uczelni. Wcześniej miałam taki rozkład zajęć, że byłam tam cały dzień z przerwami ok 1,5 godziny. Być może i zmęczenie przyczyniało się trochę do bólu głowy, ale o dziwno, nawet gdy miałam zajęć trochę mniej i mogłam wrócić do domu wcześniej, bo na przykład jakiś wykładowca coś odwołał, także głowa mnie bolała. Zdecydowałam się przestawić mój plan i wprowadzić w ciągu dnia dłuższą przerwę na relaks tak, że na uczelni byłam tylko przed południem i wieczorem. Przestałam się tak denerwować i skupiać na mojej głowie wiedząc, że dam jej trochę czasu na odpoczynek, że zaczęło być lepiej.
-
Może więcej morze w takim razie? Miałam podobne przygody z głową, ale trochę zmieniłam tryb życia i się uspokoiło.
-
Magdaa, kiedy myślę o derealizacji, to natychmiast ją dostaję. Może tak samo jest u Ciebie: myślisz o tym bólu, więc go wywołujesz, a jak jesteś zajęta jest lepiej?
-
Zaczynam się akceptować. Zaczynam powoli być z siebie dumna.
-
Derelka zaatakowała po podwójnej dawce środków na sen. Ale dotlenienie się na rowerze pomogło :)
-
Skąd jesteś? Nie ma w okolicy jakiegoś większego miasta?
-
Przeczytałam Twój post. Widzę, że masz masę negatywnych doświadczeń i złych emocji nagromadzonych w sobie, wszystko powiązane jest ze złą sytuacją w domu. Jesteś świadoma tego, co czujesz i to jest już jakiś plus sytuacji, ale moim zdaniem powinnaś iść na terapię, aby dalej poznawać siebie, swoje potrzeby i umieć się bronić przed złym wpływem innych. Masz wokół siebie cennych ludzi i na pewno nie zostawią Cię, warto żebyś nauczyła się jak poprawnie budować relacje i z nimi, bo czasem nieświadomie przenosimy złe nawyki, które wpojono nam w domu na nowe relacje. Skoro piszesz o myślach samobójczych, może i leki okażą się potrzebne. Ale mam wrażenie, że najwięcej pomóc może terapia.
-
Shadowmere, brzmi rozsądnie - ale najgorzej jest, kiedy po prostu siedzę sobie przy biurku, a tutaj nagle coś zlatuje w dół po niteczce, po prostu nie da się nie skoczyć z przerażenia na równe nogi :/ no ale może będzie lepiej, jeśli się z tym oswoję didol, na pewno sprzątanie jest jakimś wyjściem, przerabiałam to w sumie niedawno, ale żadnych gości nie znalazłam, co najwyżej trochę pajęczyn za meblami. Późnym latem pojawia się ten problem, że wchodzą pająki do domu przez okno i różne inne szpary, bo chyba wyczuwają już zimę i ciągną do światła. Trochę jednak trudno mi siedzieć w domu przy zamkniętym oknie, zwłaszcza, że czasem bywa jeszcze nieznośnie ciepło. Dzięki Wam za odpowiedź :)
-
Generalnie należę do tych ,,niewrażliwych": zniosę widok krwi, myszki, węże i inne gady i płazy. Ale pająki mnie przerastają, dostaję po prostu ataku paniki. Nie nazwałabym tego arachnofobią, ale po prostu pająki są czynnikiem wywołującym u mnie typowy atak paniki jak przy nerwicy lękowej. Macie jakiś pomysł, jak sobie z tym radzić? Zbliża się jesień, więc będzie tych potworków coraz więcej...
-
Mam tak jak Ty, to znaczy: ucieczka (upadam, albo mam ciężkie nogi i z trudem je podnoszę), ciąża (podczas snu boję się, jak pogodzę to ze studiami), studia (spóźniam się na zajęcia, zapominam czegoś przygotować), pociągi (czekam w nocy na pustym peronie po którym plączą się dziwni ludzie na pociąg, albo spóźniam się na niego, albo ktoś pod niego wpada). Dwa ostatnie są zrozumiałe - to jest związane z moim trybem życia i pewnymi obawami, które są w niego wplecione. Ale nie wiem, skąd się bierze ta ucieczka - przecież ja nie muszę przed niczym uciekać, chyba że to jest metafora czegoś? - no i ciąża - w niepokalane poczęcie w moim przypadku nie wierzę
-
emb220, nie mogę powiedzieć, że pokonałam już w pełni nerwicę, po prsotu walczę z nią i widzę, że są tego skutki. A jeśli chodzi o przepis, to chyba nic mądrego nie powiem: leki + terapia + cierpliwość. jacas, bardzo urodziwy żółw, kiedyś też miałam żółwia, nawet podobnie ubarwionego :) Korba, zdrowy człowiek chyba nie zrozumie nerwicowca. Może ta osoba nie chciała Cię urazić, po prostu miała gorszy dzień i sama potrzebowała spokoju i nie była świadoma, że coś takiego może Cię zaboleć?
-
Moje samopoczucie sprzed kilku dni wyjdaje mi sie dziś czymś bardzo abstrakcyjnym. Bardzo dobrze się czuję, a to dzięki muzycznemu festiwalowi, na którym spędziłam ostatnie trzy dni. Jestem zmęczona, ale pełna chęci do życia, świat dla mnie odzyskał swoją niesamowitość. Wracałam w nocy do domu i uśmiechałam się do siebie - coś niespotykanego od dawna! Bardzo się cieszę, że się przemogłam i wytrzymałam w bardzo nerwicogennym miejscu tyle czasu - pełno ludzi, duszno, gorąco, głośno. Jasne, że miałam ataki, ale mówiłam sobie, że to tylko ta głupia nerwica i na pewno nie pozwolę jej zepsuć tego cudownego czasu. Udowodniłam sobie, że umiem sobie radzić z atakami paniki, udowodniłam sobie też, że umiem cieszyć się. Teraz tylko pora na odespanie i potem do działania Chce mi się żyć! Nie poddawajcie się: na takie momenty warto czekać!!! :)
-
Jestem zmęczona, ale bardzo szczęśliwa. Na trzy dni zapomniałam, co to jest nerwica... a teraz jestem pełna pozytywnej energii i chcę tym bardziej wykończyć ją całkowicie
-
Kurczę, jaki lęk Czekam, aż Xanax zacznie działać... Nienawidzę tego dnia.
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
TheGrengolada odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Dlaczego - cholera - nikt mnie nie rozumie? Chcę zniknąć. -
Oooo! To ciekawe, bo drzemki u mnie tylko to uczucie pogłębiają (gdzieś już jęczałam w tej sprawie w tym temacie).
-
Lęk przed wieczornym wyjściem z domu...
TheGrengolada odpowiedział(a) na Luxurious temat w Nerwica lękowa
U mnie podobnie. Ja w chwilach paniki przygotowuję łokcie, żeby w razie czego kogoś w żebra uderzyć. Ale generalnie przeraża mnie myśl, że wieczorem mogę być w jakimkolwiek innym miejscu, niż mój dom. -
To widzę, że nadal mam problem, bo ja cały czas mam tendecje do udowadniania czegoś. Chociaż chyba nie jest to do końca złe, jeśli chodzi o zawodową stronę życia (oczywiście w rozsądnych ilościach).
-
Być może i je miałeś, ale wydaje mi się, że nerwica bardzo zmienia podejście do siebie. Z dnia na dzień, kiedy zaczynasz już mieć siebie dość z powodu ciągłego złego samopoczucia i różnych objawów psychosomatycznych, zaczynasz wątpić w swoją jakąkolwiek wartość i użyteczność. Nieprzyjmowanie krytyki to chyba ratunek dla szczątków poczucia własnej wartości, oczywiście tylko taki pozorny, bo człowiek stara się przedstawiać siebie jako osobę zdecydowaną, pewną siebie, dopiero w samotności krytyka uderza. Nie jestem psychologiem, tak to próbuję sobie tłumaczyć.
-
Mam podobnie. Niekoniecznie chodzi o ciało, generalnie to dotyczy wszystkich aspektów życia. To się bierze chyba z mojego niskiego poczucia wartości, a to na pewno jakoś jest powiązane z nerwicą.