Terapia nie dorasta do pięt dziewczynom W ogóle te wszystkie bzdety o dobrodziejstwach pracy nad sobą kojarzą mi się z religijnym praniem mózgów, a terapeuci z nawiedzonymi księżmi bądź jakimiś tam równie nawiedzonymi animatorami młodzieży oazowej. Religia kilkanaście lat temu zryła mi beret, i dlatego jej z całego serca nienawidzę.