Skocz do zawartości
Nerwica.com

Toshiro

Użytkownik
  • Postów

    354
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Toshiro

  1. Takie „ratowanie się” od wyimaginowanej katastrofy w postaci udaru, czy zwału to gra na największym lęku - lęku przed śmiercią. Z doświadczania wiem że jakiekolwiek bronienie się, stawianie oporu i próba określenia w lustrze aktualnego stanu pogłębia dziwną reakcję somatyczną (reakcję ciała). Nie patrz w lustro podczas ataków, mimo że to pierwsze co przychodzi Ci do głowy. Lustro strasznie proteguje strach w chwili paniki, u mnie zapętlało atak. W moim przypadku to co widziałem potęgowało grozę, reakcje nasilały się i widziałem więcej nieprzyjemnych rzeczy, co znów mocniej potęgowało grozę - i tak w kółko. Uwierz mi, ciało jest w stanie znieść o wiele więcej niż psychika, a mówi to ktoś kto widział naprawdę straszne reakcje swojego ciała i nie potrafił ich wtedy opanować. Te reakcje były dla mnie za każdym razem objawem straty zmysłów bądź umierania. Moje reakcje stawały się ekstremalne najczęściej przy kontroli swojego stanu podczas silnego lęku w lustrze. Lustro odegrało kluczową role przy rozwoju moich napadów. Nie chce opisywać tego co widywałem, bo pewnie i tak uznane było by to za przesadzone. Musisz uwierzyć mi na słowo, był to hardcore rodem z horroru. Moje ataki wiązały się z totalną hyperaktywnością układu walcz lub uciekaj, czyli pobudzeniem pierwotnego układu sympatycznego. Smaczku tym atakom dodawał pewien efekt w postaci bardzo rozszerzonych pulsujących źrenic – szałowe wrażenie w lustrze. Jak się dowiedziałem po 2 latach był to efekt pobudzenia układu o którym wspomniałem. Jest takie przysłowie: Nie przeglądaj się w lustrze bo możesz zobaczyć diabła - w moim przypadku sprawdzało sie to w 100% Pierwszy atak pojawił się spontanicznie od absolutnego, wszechogarniającego przekonania że umieram. Późniejsze ataki były kopiami pierwszego. Swojego czasu byłem na betablokerach (zmniejszają wpływ adrenaliny na ukł. krwionośny.), muszę przyznać że bardzo mi pomogły. Później psychoterapia i dotarcie do przyczyny lęku przed śmiercią (brutalne doświadczenie śmierci bliskiej osoby w dzieciństwie). Aktualnie jestem zdrowy. Pełnego ataku nie miałem od 2 lat. Od roku nie miewam nawet lęków. Jednak napady pozostawiły ślad w mojej psychice, tzn. mimo że ich nie mam, wiem że nie zapomniałem „jak się je robi” (to cholernie dziwnie brzmi ale tak jest). Celem tego postu jest ostrzeżenie przed efektem lustra. Lustro to potężna rzecz.
  2. Christina jest taka jaka jest, może trochę nazbyt komercyjna. Jaka jest naprawdę chyba wie tylko Ona. Jeśli chodzi o ten gatunek muzyki rynek wymusza sex image niestety... Muszę przyznać że głos jest jej mocną stroną. Jednak można wyrażać swoją głębię mniej agresywnie, przykladem jest Katie Melua - Piece by Piece
  3. Możesz sprecyzować to wrażenie? Co uważasz że myślą, dlaczego to robią?
  4. Co masz na myśli mówiąc przeskakiwania obrazu?
  5. Może się trochę spouchwale, ale czy to nie przypadkiem Pan Malcolm któremu damskie towarzystwo "Wiśta"? Mamy Cię!
  6. Wyjąc do księżyca Auuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu! A to ponieważ aktualnie jestem sam
  7. Orgazm nie jest szkodliwy, ale któryś z kolei może być trochę męczący. Tak na poważnie to seks bez przesadnej częstotliwości raczej nie może pogłebić nerwicy/depresji.
  8. Toshiro

    Catharsis

    Witaj God's Top 10! Mógłbyś oświecić mnie z Twoim nickiem. Skąd ten nick i dlaczego mógłby być zastrzeżony?
  9. Toshiro

    hej

    Witaj kasiu1234!
  10. Toshiro

    Fobia szkolna

    Myślę że w głębi podświadomości po prostu obawiasz się czegoś... Najprawdopodobniej chodzi o zwrócenie na siebie uwagi i kompromitację. Jest jedno bardzo wartościowe ćwiczenie stosowane przy obawach kompromitacji które mam od mojej psycholog. Co najważniejsze, jest ono skuteczne i pomagało mi w podobnych sytuacjach! Należy wyobrazić sobie trudną sytuację i pomyśleć (tak pomyśleć) o najgorszym scenariuszu. Należy odpowiedzieć sobie na pytanie czego się boję, czego się obawiam w danej sytuacji. Każdą obawę należy skonfrontować z potężnym zdaniem: „I co wtedy się stanie?” Odpowiedź w Twoim przypadku może być np.: „Nie będę potrafią ułożyć poprawnego zdania...” i ponownie rozpatrujemy problem zadając pytanie docierające do jądra problemu: „I co wtedy się stanie?” Możesz odpowiedzieć sobie „Inni zwrócą na mnie uwagę. Wszyscy zauważą że nie jestem w stanie sklepać zdania” i tu znów zadajesz to magiczne pytanie „I co wtedy się stanie?” Możesz odpowiedzieć: „Zrobi mi się głupio na oczach całej grupy” , ale nie poddawaj się i atakuj lęk dalej: „I co wtedy się stanie?”. Jeśli będziesz mieć kolejną odpowiedź atakuj dalej! W pewnym momencie, czasem po kilku, czasem po kilkunastu pytaniach dotrzesz do punktu w którym dojdzie do Ciebie że tak naprawdę nie jesteś bezpośrednio zagrożona. Nic się wtedy nie stanie! Sytuacja nie może zrobić Ci jako osobie (całości) tak naprawdę krzywdy. Metoda bazuje na teorii, iż wszystkie lęki pochodzą od głównego lęku naszego ego – zwierzęcego nieokreślonego lęku przed śmiercią.
  11. Toshiro

    I'm new Neurotic Guy

    Witaj in da neurotic club
  12. Toshiro

    Witam serdecznie

    Witaj Lusi ! Ciekawe stwierdzenie. Ataki paniki zapewne...
  13. Osobiste pytanie, mimo to odpowiem. Wybieram kobiety raczej młodsze, przebojowe, przyciągające mężczyzn. Zwykle takie które mają za sobą multum związków. Są inteligentne i twardo stąpają po ziemi, pragną ciepła i czegoś poszukują. Mogę stwierdzić że są często mniej wrażliwe w odbiorze świata. Mniej analizują, bardziej żyją chwilą, a przede wszystkim nie mają problemów egzystencjalnych. Dla przykładu moja ostatnia partnerka nigdy nie zastanawiała się nad życiem po śmierci co wtedy było dla mnie szokiem. Dziś juz nie jest... Zwykle kobiety mówią, że doświadczają przy mnie tzw. prawdziwej miłości , często pierwszy raz w życiu (bardzo miłe). Na początku jest maksymalna sielanka, coś na kształt uzależnienia obustronnego, miłosnego haju. Po niewiarygodnym iskrzeniu wyraźne stają się różnice w poglądach, wartościach i rozumieniu wielu spraw, pojawiają się pierwsze problemy. W końcu któreś z nas zauważa jak duża dzieli nas przepaść. Oczywiście nie muszę mówić, że związki dla mnie (mimo że długie) kończą się klapą. Rozstanie najczęściej na zasadzie obustronnego „Kocham Cie”, ale po prostu tak musi być. Czasem pojawia się inny facet, ale jakby na to nie patrzeć te biedne kobietki nie potrafią się same odkleić od neurotyka. Płacz, zgrzytanie zębów i nieprzespane noce obustronnie - jak przy jakimś uzależnieniu. Byłem rzucany i rzucałem mniej więcej proporcjonalnie. Obecnie wyrwałem się ze schematu i od ponad roku jestem sam. Są bolączki bycia w związku oraz są bolączki bycia samemu. Ja chwilowo wybieram te drugie
  14. Toshiro

    witam,witam!

    Witaj wśród nas Lenko23!
  15. Witaj Kwiatuszq! Jesteśmy prawie tak fajni jak brygada RR
  16. Toshiro

    Witam

    Witam Szakira!
  17. Suzuki jezeli próbujesz sprawy duchowe rozwiązać umysłem to sobie go zwichniesz . Jak już gdzieś pisałem umysł jest od babrania się w sprawach ziemskich. Natomiast jeśli takie umartwianie się sprawia Ci przyjemność to chciałem zwrócić uwagę że oprócz chrześcijaństwa i buddyzmu jest jeszcze kilka głównych nurtów religijnych Co bedzie to bedzie. Nic nie nie jest pewne. [ Dodano: Sro Wrz 27, 2006 3:06 pm ] Czasem z pozoru proste czy płytkie stwierdzenia mają w sobie najwięcej głębi. Bo dlaczego ten sens miałaby być niezwykle skomplikowany? Może właśnie całą prawdę tak łatwo przeoczyć ponieważ jest tak prosta... Pozdrawiam
  18. Moim zdaniem niestety w przypadku związku u neurotyka ta druga osoba jednak nas trochę określa. W jej oczach widzimy bardziej kompletną całość siebie niż w sytuacji gdy jesteśmy samotni. Uważam że w pewnym sensie taka osoba skleja nasze kawałeczki i daje punkt zaczepienia. Taki związek rysuje jaśniej nasze granice: tu jesteś Ty i twoje potrzeby, a tu zaczynam się Ja i moje. To bardzo cenny nabytek dla naszego ego bo ono lubi być gęste od form z jasno naznaczonymi granicami. Lubimy widzieć siebie jako odrębność, indywidualność. Dlatego czasem tak trudno nam wypuścić tą drugą połówkę na wolność gdy związek dobiega końca. Dlatego też przebywając dłużej sami, czujemy się coraz bardziej nieokreśleni i to nas boli. Wierzę że każdy z nas tak bardzo szuka indywidualności i różności że dochodzi do przyklejania form do siebie. Jeśli np. powiem o tym że lubię dotykać torebkę herbaty to pokaże Ci że jestem różny, wyjątkowy – bo to niespotykana cecha. Skutecznie wzbogacę swoje ego o coś niezwykłego, coś indywidualnego co określi mnie i pokaże moją unikalność. Im bardziej dziwna akcja czy właściwość, tym lepiej dla mojego ego bo granice pomiędzy mną a innymi będą wyraźniejsze, w rezultacie będę bardziej określony i wyrażony. To całkiem normalne, nie tylko dla neurotyków. To i potrzeba widzenia granic nie wyklucza jednak miłości. Miłość prawie zawsze uwarunkowana jest w pewnym stopniu tym co dostajemy. Mimo że to stwierdzenie mało romantyczne, uważam je za prawdziwe. Idealizacją takiej miłości jest chyba miłość bezwarunkowa, tutaj jednak mam zupełny brak doświadczeń. Może ktoś powie więcej? Piszę wyłącznie z punktu widzenia i obserwacji siebie, więc liczę się z tym że ktoś może się ze mną nie zgodzić
  19. Chocco wydaje mi sie że potrzebujesz trochę „uziemienia”. Po pierwsze uważam że powinieneś wrócić na psychoterapię, bo właśnie tam znajdziesz odpowiedzi na dręczące Cie problemy. Twoje problemy powstały w zwykłym ziemskim świecie relacji międzyludzkich oraz twoich wewnętrznych i tu je musisz (na spokojnie, bez nadmiernej analizy) rozwiązać. Ezoteryka i duchowość są wbrew pozorom dla osób twardo stojących na ziemi. Jeśli stoisz już mocno na solidnym gruncie, to i tak musisz równoważyć je zwykłym życiem. Nie wszystkie metody medytacyjne są bezpieczne czy przyjemne i nie wszystkie należy przeprowadzać w każdym stanie psychicznym. Wiele z nich wręcz prowadzi do chwilowych zaburzeń psychicznych i zmian w odczuwaniu świata (co zostaje bardzo często pominięte w literaturze) i należy się ich podejmować wyłącznie w sytuacjach gdy nasza psychika ma solidne „oparcie o podłoże”. Prawdziwa ezoteryka bierze się z doświadczeń, a nie deluzji (złudzeń). By uniknąć tych ostatnich po prostu potrzeba nam spraw ziemskich. Spójrz jak zwyczajnie ziemskie jest życie mnicha, czy to katolickiego, czy też buddyjskiego: pranie, sprzątanie, gotowanie, praca w ogrodzie i inne codzienne obowiązki wypełniają im ponad 2/3, a w niektórych przypadkach i więcej czasu życia klasztornego. W ciągu ich trwania mnisi koncentrują się wyłącznie na wykonywanej czynności, nie filozofują nad niczym. Takie uziemienie ma swoje powody i jest głęboko mądre. Nawet w odrębnej kulturze dalekiego wschodu gdy mistrz buddyjski wyczuwa problemy psychiczne u swojego ucznia po prostu wysyła go na psychoterapię . Przed tak zwanymi retreat'ami (turnusami) medytacyjnymi stwierdza się stan psychiczny chętnych i dopuszcza jedynie tych którzy nie wzbudzają wątpliwości. Próby pojęcia spraw duchowych umysłem mogą prowadzić do poważnych kłopotów. To działa zupełnie tak samo jak infantylny obrazek przegrzewającego się komputera któremu wprowadzono za trudne zapytanie. Umysł NIE JEST narzędziem od odkrywania tajemnic duchowych, umysł jest od babrania się w sprawach ludzkich. Spróbuj mocno skoncentrować się na kwestiach ziemskich. Zauważ że jest to trening duchowy, to trening równowagi i budowanie solidnych podstaw. Wróć na psychoterapie i potraktuj ją również jako trening duchowy, jako budowanie solidnego gruntu pod inne praktyki jeśli przyjdzie taka potrzeba. Skoncentruj się na spacerach, obowiązkach domowych, relacjach z ludźmi. Żyj zwyczajnie i zacznij czerpać z tego przyjemność. Ezoteryka i prawdziwa duchowość jest tak naprawdę wszędzie tam gdzie umysł ma pytanie, ale świadomie pozwalasz sobie na nie nie znać odpowiedzi.
  20. Generalizacja. Znam męskie kobiety i kobiecych mężczyzn. Wrażliwość, postrzeganie świata, przyjaźni czy też miłości to cecha indywidualna.
  21. To o czym mówisz może być spowodowane tzw. zmęczeniem seksualnym (za często). Energia seksualna w wierzeniach indyjskich - Ayurvedzie jest uznawana za energię życiową. Wyczerpanie jej na jednym poziomie prowadzi do obniżenia jakości życia i możliwości użycia jej na innych poziomach. Jeśli marnujesz energię seksualną wzmocnieniu ulega tzw. Vata Dosha. Vata Dosha to energia życiowa regulująca: -wydalanie: nasienie, mocz, odchody, śluzy, slina, pot i inne -poruszenia fizyczne i mentalne włączając w to respirację, bicie serca, motywację, determinację i kontrakcję mięśni (czyżby układ parasympatyczny, a w deregulacji sympatyczny?) -odpowiada za dostarczanie informacji sensorycznych z otoczenia oraz ciała do mózgu. -reguluje metabolizm i jego prędkość Z kolei nasza medycyna potwierdza, iż za częste orgazmy u mężczyzn (codziennie lub klika razy dziennie) powodują odbicie i wzmocnienie funkcji układu sympatycznego (walcz lub uciekaj) a przez to odczucia poddenerwowania, rozdrażnienia i uwaga: nerwowości oraz lękliwości. Ostatecznie taki stan może prowadzić do braku koncentracji. Dodatkowo udowodniono, że częste ejakulacje wyczerpują zapasy cynku i tłuszczu DHA - substancji pomagających utrzymać zdrowie komórek mózgowych i chroniących przed depresją. A to z kolei na powrót kompletnie potwierdza wierzenia indyjskie. [ Dodano: Sro Wrz 27, 2006 12:05 pm ] Jeśli jest na odwrót tzn. Twoja aktywność seksualna jest mała i występują objawy o których mówisz. Może po prostu masz większe "sprawy na głowie" niż seks i nie potrafisz się na tym skoncentrować. Jesteśmy tylko ludzmi a nie maszynami, takie rzeczy się zdarzają.
×