Witam, właściwie to na początku miałam nie pisać tylko się porozglądać, ale jakoś się w tych wszystkich tematach nie mogę odnaleźć. Według wszystkich znaków na niebie i ziemi mam nerwicę, a prawdopodobnie bonusowo niedoleczoną depresję (leczyłam się na nią 3 lata temu, ale zrezygnowałam, bo męczyli mnie psycholodzy i czekanie w kolejkach do nich).
W depresję nie chce mi się wnikać, ale z objawów nerwicy to kiedyś miałam:
- (jak byłam bardzo mała) obsesyjne bluźniercze myśli o Bogu i zmarłych
- sprawdzanie czy mam zapięty rozporek ()
- sprawdzanie czy czymś nie śmierdzę (zwłaszcza jeśli chodzi o ręce, na zdjęciach z tego okresu trzymam je najczęściej przy nosie)
Jakoś dopiero teraz kojarzę objawy z konkretnym zaburzeniem. Obecnie przejawiam całe mnóstwo dziwnych myśli i zachowań, jeśli chodzi o te najbardziej denerwujące to:
- gdy trzymam nóż albo czajnik myślę, co by się stało gdybym kogoś tym uszkodziła
- ze trzy razy w nocy sprawdzam, czy mój chłopak oddycha (jeśli w domu śpię z psem albo z kotem, tak samo)
- milion razy w ciągu dnia sprawdzam, czy mam w plecaku portfel i obie komórki, na zajęciach sprawdzam kilka razy czy mają wyłączony dźwięk, poza tym sprawdzam kilkadziesiąt razy dziennie czy mają zablokowane klawiatury, czy nie zadzwoniłam albo nie wysłałam do kogoś przypadkiem smsa
- sprawdzam kilkanaście razy dziennie czy lodówka jest zamknięta i kran zakręcony
- i biegam do toalety nawet jak nie muszę (jeśli mogę to mniej więcej co 20 minut)
To by chyba były moje główne zaburzenia. Nie chcę iść z tym do lekarza, bo od tego czuje się jak jeszcze większy psychol, a poza tym biorę już sporo tabletek na inne dolegliwości i nie chcę psuć wątroby kolejnymi. A poza tym jestem ambitna, samowystarczalna itp itd. Co zrobić? Niech mi ktoś poradzi (o ile komukolwiek będzie się chciało przeczytać to w całości).