Nie wiem, co powiedzieć. Moja mama chorowała na tą chorobę, a umierała przez miesiąc.
To są rzeczy, których nie da się opisać, a z osobą, która traci, trzeba być - fizycznie, mentalnie, jak tylko się da. I tyle.
Oooo, a to sobie sama wymyśliłam podczas terapii, kiedy powiedziałam, że trzeba zostawić jedno krzesełko w kręgu więcej, bo tam będzie siedział mój border
Dowiedziałam się, że jestem:
piękna
pełna uroku
esencją kobiecości
To mi dziś sprawiło radość.
I jeszcze to, że mój ulubiony terapeuta z grupy zgodził się podjąć się mojej terapii indywidualnie
I że na grupie mieliśmy głupawkę
Całkiem dobre, choć pogoda mówi inaczej. Ale tym się nie przejmuję, wystarczy się ciepło ubrać i zabrać parasol. O 8.30 mam terapię na oddziale. A jak u Ciebie?