doksia, tak, już cały zeszły tydzień byłam w pracy. od poniedziałku do środy przeżywałam koszmary, potem jakoś było lepiej. dzisiejszy poranek był masakryczny, więc znowu się spóźniłam do pracy, ale potem było już ok.
zdaję sobie sprawę z tego, że ta praca jest dla mnie elementem terapii i ratunkiem. chciałabym, żeby wróciła mi motywacja i zakręcenie tym, co robię, radość i satysfakcja z wykonywanej pracy, zespołowej i samodzielnej. byłam w tym naprawdę dobra....
Basiu, dlaczego wzbudziło to w Tobie złość? Zastanawiałaś się nad tym?
[Dodane po edycji:]
Monika1974, od kiedy pamiętam mówisz o odczuwanej złości. nie doszłyście jeszcze na terapii do jej źródła?
-asia-, czasem tak jest... jakie czasem... prawie zawsze, że opowiadasz o sobie jak automat... mnie się czasem wydawało, że moja terapeutka jest smutniejsza ode mnie, gdy jej o czymś ciężkim opowiadam. udaje Ci się przynajmniej potem jakoś te emocje rozładować? chyba ważne jest, abyś na tyle jej zaufała, żebyś nie bała się pokazać emocji. to bardzo ważne, jak również bardzo trudne. mi to z trudem przychodzi, po latach ukrywania emocji. ale powoli przychodzi...