Nieeeeeeee. To (moim zdaniem) zupełnie nie tak. Dlaczego i jak zmienić wyobrażenie? Wręcz przeciwnie - trzeba zacząć nazywać fakty i swoje odczucia po imieniu. Czyli dążenie do prawdy - odzieranie się z iluzji, marzeń i wyobrażeń. Jak NAPRAWDĘ odczuwaliśmy relację z mamą - i jak ona naprawdę reagowała na nasze problemy, emocje, etc. Konkrety. I WRESZCIE zacząć na to REAGOWAĆ adekwatnie, stanąć po swojej stronie, zacząć mówić, jak się wtedy czuliśmy. Bo zobacz - dopóki wyobrażasz sobie, że matka była ok, że biedna była, nie taka zła - to winę zwalasz na siebie i to ty w swoich oczach jesteś nie-ok, zła, winna, taka i owaka, no i poczucie własnej wartości leży. Gdy jako dziecko np. słyszałam krytykę i krzyki matki to dla zachowania dobrego obrazu matki (dla poczucia bezpieczeństwa) obwiniałam siebie - że widocznie to ja taka beznadziejna byłam, że zasługiwałam na wieczne wrzaski i wyzwiska. A teraz mogę zacząć mówić, jak bardzo mnie to rani i jak wielki żal mam do niej za tę krytykę, że to bez serca było. I to niekoniecznie chodzi o rozmowy z matką tu i teraz. Chodzi o stawanie po swojej stronie, w swojej głowie. Łatwiej powiedzieć, trudniej wykonać, ale to chyba ten trop...
Z tego właśnie wynika, że trzeba zmienić wyobrażenie powstałe w dzieciństwie, kiedy była potrzeba zachowania dobrego obrazu matki. Jeśli chcesz reagować adekwatnie, to ten obraz musi się zmienić. Inaczej nie zareagujesz w ogóle.