Skocz do zawartości
Nerwica.com

greenbook

Użytkownik
  • Postów

    162
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez greenbook

  1. gazlupkowy, oczywiście że gdybym miała wybór to bym się z tego wyleczyła, tak jak my wszyscy na tym forum!! Tylko gdyby to było takie proste to nie było by nas tutaj, nie chodzilibyśmy na terapie i wydawali pieniędzy - bylibyśmy po prostu szczęśliwi... Powiedzcie mi tylko czy to wkońcu przyniesie jakieś efekty?? I czy to normalne że ma się poczucie kroku w tył w czasie trwania terapii dodam że chodzę dopiero ok jakiś 2 miesięcy:(
  2. W piątek jak byłam na terapii dowiedziałam się, że mi jest podobno tak dobrze jak jest teraz, że nerwica daje mi poczucie bezpieczeństwa, że gdy mam nerwicę to wiem co będzie, a gdybym jej nie miała to nie wiedziałabym jaka bym była. Czy sama siebie wtedy bym jeszcze lubiła, czy też nie. Jaka byłabym bez nerwicy...
  3. Witajcie... Jakoś mi dzisiaj ciężko, właściwie jest mi ciężko od piątku... nie mogę sobie dać rady z myślami i lękiem!! Po piątkowej terapii czułam się gorzej niż przez całe poprzednie miesiące... Mam wrażenie że zrobiłam kilka kroków do tyłu, ciągle boje się, że nigdy się z tego nie wyleczę i już zawsze będę wrakiem człowieka, który nie potrafi walczyć o swoje i boi się zaryzykować i iść w stronę swoich marzeń i pragnień po prostu wymiękam dzisiaj. Na piątkowej terapii dowiedziałam się że chyba sama nie chcę się wyleczyć, ale to jakaś bzdura, ja mam dosyć tego stanu, chcę być szczęśliwa i cieszyć się życiem, spełniać marzenia, a nie być więźniem nerwów i mojego bezpiecznego miejsca o nazwie "DOM", ale czy to wogóle możliwe?? Czy ta terapia, wydane pieniądze wreszcie przyniosą jakieś efekty?? Przepraszam Was że marudzę ale nie daje już dzisiaj rady... -- 01 sie 2011, 12:00 -- Mam 24 lata i sama nie wiem czego chcę od życia:( Tzn wiem zdrowia, a wszystko resztę by jakoś było... Jestem żałosna...
  4. Nic się nie martw!! Trafiłaś na odpowiedni temat na tym forum. Napisz coś więcej o sobie. Czy masz jakaś diagnozę?? Czy leczysz się gdzieś?? A przy okazji poczytaj trochę postów w tym temacie i zobaczysz że mamy takie same problemy. Przy okazji odpowiedź na pytania jeśli oczywiście masz taką ochotę. 1.Czy ktoś z Was jest DDA?? DDD?? 2.Jeśli tak to które z rodziców piło?? 3.Czy Wasi faceci i dziewczyny są podobne w jakiś kwestiach do Waszych rodziców?? 4.Jeśli tak to w jakich i do którego?? 5.Czy planujecie ślub z Waszymi partnerami?? 6.Czy Wasi partnerzy wiedzą o Waszych myślach?? 7.Jeśli tak to jak zareagowali?? 7.Czy oprócz tych myśli macie inne zaburzenia nerwicę lękową, depresję?? 8.Czy w Waszych lękach, depresji macie wsparcie u Waszych partnerów, czy są dla Was oparcie, możecie liczyć na ich wsparcie?? Czy Was rozumieją, lub starają się zrozumieć, jak to okazują?? 9.Czy macie wsparcie u jakiegoś członka Waszej rodziny lub u jakiegoś przyjaciela, który wie o problemie?? Pamiętaj tylko że to nerwica i że my tu wszyscy kochamy chyba aż za bardzo:) trzymam kciuki. p.s a mi tak jakoś dzisiaj smutno... od kilku dni jestem podłamana, nic mi się nie chce... wiecej negatywnych myśli mnie nachodzi.. może to przez to że mam dostać okres... czy Wy też jesteście bardziej podatne na nerwicę gdy jesteście przed okresem, czy mi się poprostu pogorszyło ostatnio?? Wogóle to coś cicho tutaj ostatnio... pozdrawiam -- 01 sie 2011, 11:47 -- Nic się nie martw!! Trafiłaś na odpowiedni temat na tym forum. Napisz coś więcej o sobie. Czy masz jakaś diagnozę?? Czy leczysz się gdzieś?? A przy okazji poczytaj trochę postów w tym temacie i zobaczysz że mamy takie same problemy. Przy okazji odpowiedź na pytania jeśli oczywiście masz taką ochotę. 1.Czy ktoś z Was jest DDA?? DDD?? 2.Jeśli tak to które z rodziców piło?? 3.Czy Wasi faceci i dziewczyny są podobne w jakiś kwestiach do Waszych rodziców?? 4.Jeśli tak to w jakich i do którego?? 5.Czy planujecie ślub z Waszymi partnerami?? 6.Czy Wasi partnerzy wiedzą o Waszych myślach?? 7.Jeśli tak to jak zareagowali?? 7.Czy oprócz tych myśli macie inne zaburzenia nerwicę lękową, depresję?? 8.Czy w Waszych lękach, depresji macie wsparcie u Waszych partnerów, czy są dla Was oparcie, możecie liczyć na ich wsparcie?? Czy Was rozumieją, lub starają się zrozumieć, jak to okazują?? 9.Czy macie wsparcie u jakiegoś członka Waszej rodziny lub u jakiegoś przyjaciela, który wie o problemie?? Pamiętaj tylko że to nerwica i że my tu wszyscy kochamy chyba aż za bardzo:) trzymam kciuki. p.s a mi tak jakoś dzisiaj smutno... od kilku dni jestem podłamana, nic mi się nie chce... wiecej negatywnych myśli mnie nachodzi.. może to przez to że mam dostać okres... czy Wy też jesteście bardziej podatne na nerwicę gdy jesteście przed okresem, czy mi się poprostu pogorszyło ostatnio?? Wogóle to coś cicho tutaj ostatnio... pozdrawiam
  5. O tak. A im jestem starsza, tym jest gorzej, bo czas ucieka. Wkoło śluby, ciąże, dzieci, a ja wciąż w mojej beznadziei, bierności, z myślami samobójczymi jak zbuntowana nastolatka. I przy tym wszystkim czuję się stara - nic mnie już nie czeka, zmarnowałam życie. Patrzę tylko, jak inni w swoim życiu realizują sobie moje dawne marzenia. mam dokładnie tak jak opisujesz... ale jeśli możesz to odpowiedź mi na pytanie ile masz lat?? I czy ktoś potrafi powiedzieć dlaczego ja też się boje że zmarnuje, zmarnowałam sobie życie i nic mnie już nie czeka, dzieci ślub... a za razem nic nie robię, tylko trwam w tym stanie czekając na cud, wprawdzie chodzę na terapie ale po ostatnim spotkaniu mam wrażenie że cofnęłam się o kilka kroków do tyłu... bo terapeutka powiedziała mi takie słowa "sama musisz chcieć coś z tym zrobić , na terapii nie doświadczysz cudu..." jestem załamana...
  6. Witajcie, Ja też jadę co tydzień 120km na terapie... ale mam nadzieję, że w końcu się wyleczę z tego wszystkiego... Właśnie dzisiaj wróciłam z terapii i sama już nie wiem czasami wydaje mi się, że jest lepiej, a czasami że wróciłam do punktu wyjścia. Właśnie dzisiaj po cały dniu i wieczornej terapii tak się czuje, że wróciłam do samego początku, a nawet się cofnęłam o parę kroków wstecz... Czy to normalne?? Czy też czasami tak macie że czujecie się gorzej niż przed rozpoczęciem terapii?? Ja już czasami nie daje rady...
  7. Kurcze co tu tak cicho czy wszyscy się już wyleczyli?? matilda, Ja na wszystkie punty z Twojej listy powyżej odpowiedziałabym tak samo, czyli jest między nami jakaś zależność jak widać. Napiszcie co tam u Was...u mnie ostatnio tak w miarę czuję się trochę lepiej...
  8. wuj dobra rada, ten temat dotyczy PSYCHOTERAPIA DZIAŁA!... A nie PSYCHOTERAPIA TO SYF NIE WIERZCIE W PSYCHOTERAPIĘ... Załóż sobie nowy temat psychoterapia nie działa albo coś w tym stylu i tak kto będzie chciał sobie wejdzie i poczyta o tym że terapia nic nie daje... Ja wiem z własnego doświadczenia że leki na pewno pomagają ale nie leczą przyczyny tylko objaw. Leki biorę od bardzo dawna ale nigdy mnie nie wyleczyły, dlatego uważam że leki mogą być pomocne przy terapii żeby się po prostu lepiej czuć i nie było takich uciążliwych objawów a co za tym idzie można się było skupić na problemie i rozwiązywać go a nie tylko leżeć na łóżku z głową pod poduszką i myśleć jak mi jest źle bo mam milion objawów somatycznych nerwicy... Natomiast terapia daje wiele, rozwiązuje konflikty wewnętrzne, pomaga nam poznać siebie i nasze potrzeby nie dać sobą manipulować... miałam dużo wątpliwości na początku terapii bo było gorzej niż przed rozpoczęciem i stwierdziłam poco mi to ale teraz po kilku miesiącach wiem, że to w końcu pomoże i będzie dużo lepiej... Dzisiaj np byłam u koleżanki i tam nagle zrobiło mi się źle, miałam wrażenie że zemdleje + inne objawy nerwicy chciałam przeprosić ją i uciec do domu i wtedy przypomniały mi się słowa terapeutki "Proszę Pani to jest tylko nerwica i jej objawy to Pani nie zabije, nigdy Pani nie zabiło więc teraz też za chwile będzie dobrze, proszę się tak bardzo tego nie bać" - za jakąś minutę wszystko wróciło do normy... i niech mi ktoś jeszcze powie że leki mi tu w czymś pomogły a nie terapia...
  9. ja to ja, Witaj, wejdź na ten temat "Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?" w nerwicy natręctw. Tak jest bardzo dużo osób z podobnym problemem jak Twój. Poczytaj i napisz coś od siebie, a My na pewno pomożemy. Pozdr
  10. gazlupkowy, witaj, właśnie mam ten sam problem, też chodzę na psychodynamiczną i na razie szukamy przyczyn, które wywołują u mnie nerwicę, problemy teraźniejsze i z dzieciństwa jakieś konflikty wewnętrzne ogólnie wszystko. Już wiele się dowiedziałam ale teraz nie wiem jak zmienić siebie i rozwiązać problemy. Zawsze wszystko planuję i lubię wiedzieć co będzie dalej, Tylko proszę nie piszcie "zmienić sposób myślenia" bo to wiem, tylko jak?? Także gazlupkowy, podpisuję się pod Twoim postem.
  11. Witajcie, przepraszam że nie było mnie tutaj przez kilka dni, byłam zawalona pracą i codziennie wracałam o 22 po dwóch zmianach... (okres urlopów i brak czasu)... Dzisiaj jadę na terapię i myślę że jutro coś więcej napisze bo już widzę pewne związki między naszymi odczuciami, ale to gdy będę miała więcej czasu. Jeśli mogę coś napisać skąd taki pomysł mi się wziął to tak ukończyłam psychologię (poszłam na nią oczywiście z kilku kwestii a jedną z nich jest to że myślałam że jak się wszystkiego nauczę odnośnie psychologii to będę umiała pomóc sama sobie). Mam nadzieję, że chociaż na coś przydają się moje studia i może pomogę Was i sobie też. matilda, ja również pospisuje się pod Twoim postem rękami i nogami mam identyczne odczucia punkt po punkcie, u mnie też występuje to nagle, przy codziennych czynnościach nagle bum i ta myśl obrzydliwa... U mnie w bardzo dużym stopniu występują potem wyrzuty sumienia, że jak mogę tak myśleć jestem okrutna, zdradzam go psychicznie, on jest taki cudowny tyle dla mnie robi, a ja jestem taka i mam takie myśli to mnie chyba najbardziej dobija w tym wszystkim. zagubiona13, nic się nie martw, ja gdy napisałam Wam o tym problemie przez chwilę byłam zadowolona że mam taki plan i że to może wypalić, a potem znowu myśli "jejku a jak dowiemy się wszystkie czegoś czego się tak naprawę boimy", ale prawda jest taka że po pierwsze, to są tylko nasze myśli, po drugie jestem przekonana w 100% że to lęk, po trzecie zobaczycie że z tego wyjdziemy razem... i to co przeanalizujemy tylko nam pomoże "wyleczyć się". Mam do Was kilka pytań odnośnie naszej analizy... 1.Czy ktoś z Was jest DDA?? DDD?? 2.Jeśli tak to które z rodziców piło?? 3.Czy Wasi faceci i dziewczyny są podobne w jakiś kwestiach do Waszych rodziców?? 4.Jeśli tak to w jakich i do którego?? 5.Czy planujecie ślub z Waszymi partnerami?? 6.Czy Wasi partnerzy wiedzą o Waszych myślach?? 7.Jeśli tak to jak zareagowali?? 7.Czy oprócz tych myśli macie inne zaburzenia nerwicę lękową, depresję?? 8.Czy w Waszych lękach, depresji macie wsparcie u Waszych partnerów, czy są dla Was oparcie, możecie liczyć na ich wsparcie?? Czy Was rozumieją, lub starają się zrozumieć, jak to okazują?? 9.Czy macie wsparcie u jakiegoś członka Waszej rodziny lub u jakiegoś przyjaciela, który wie o problemie?? Na razie tylko takie kwestie przychodzą mi na myśl. Zobaczymy co napiszecie.. Pozdrawiam
  12. człowiek nerwica, dzięki za poparcie, ale widzę że coś tutaj cicho i czekam na odpowiedzi osób których dotyczy ten problem pozdrawiam
  13. iza800, Przed wyjazdem zająć się czymś co odwróci Twoją uwagę, spacer, zakupy, książka, film cokolwiek... zakup melisy, jakiś tabletek ziołowych np validol które możesz wziąć podczas podróży i później na wakacjach... ewentualnie zobaczyć gdzie jest najblizszy szpital i jak ewentualnie będziesz mogla wrócić do domu... choć zobaczysz ze nie będzie to potrzebne
  14. iza800, nie poddawaj się w żadnym razie... to jest tylko lęk i nic Ci nie zrobi. Przerabiałaś to wielokrotnie na pewno i jak widać nie oszalałaś ani nie umarłaś tylko nadal jesteś wśród nas:) Jeśli to Cię pocieszy to mam tak samo jak Ty gdy mam gdzieś jechać na kilka dni to od razu dopadają mnie myśli że na pewno sobie nie poradzę, że pewnie coś mi się stanie na wakacjach, że osoby z którymi pojadę dowiedzą się co mi jest i zrobię sobie wstyd. To jest straszne wiem o tym, ale odważ się i jedź gdy się poddasz będzie jeszcze gorzej... Zobaczysz że dasz radę trzymam kciuki i czekam na wiadomość jak Ci poszło Pozdrawiam
  15. okularnica, mam identycznie że rano czuje się źle potem z godziny na godzinę jest coraz lepiej a wieczorem to już sielanka:) to chyba normalne u nerwicowców czy osób depresyjnych... Moja terapeutka tłumaczyła mi to tak, że nie wiemy co przyniesie dzień i dlatego się stresujemy, poza tym że jak otwieramy oczy to budzimy się do rzeczywistości, która w naszym przypadku nie jest taka kolorowa jak się wszystkim wydaje. Wieczorem natomiast nie mamy się już czego bać, daliśmy rade cały dzień i nic nam już nie grozi oprócz odpoczynku i snu...
  16. Witajcie!! Wpadłam na taki pomysł żeby poprawić nam wszystkim samopoczucie i żebyśmy wszyscy raz na zawsze wyleczyli się z tego paskudnego natręctwa. Pomysł jest taki albo w tym temacie albo w nowo założonym pod nazwą "terapia naszego problemu" albo innym zaproponowanym przez nas tu zgromadzonych wypisali wszystkie nasze myśli które przychodzą nam na ten paskudny temat o "co gdybym przestała kochać"... Wszyscy mam nadzieję wiemy że to jest tylko natręctwo myślowe, ja jestem o tym przekonana bo jest nas tylu w tym temacie jedno przychodzą inni odchodzą a potem wracają itp. Później żebyśmy wypisali nasze wspólne cechy które charakteryzują nasz problem... teraz będę strzelać DDA, uzależnienie psychiczne od naszych partnerów, lęk przed wiązaniem się na stałe przed założeniem rodziny, nie zaspokajanie naszych potrzeb przez naszych partnerów, kochanie za bardzo, mechanizm obronny na to że możemy ich stracić itp... Wydaje mi się że wiele nas łączy temat natręctwa, strach przed nim, kto nas lepiej rozumie niż my sami którzy przeżywają to samo na co dzień i to ze boimy się tego samego i to że kochamy co jest niezaprzeczalne, to że nerwica właśnie uderzyła w to co naprawę kochamy czyli w naszych biednych facetów i nasze biedne dziewczyny... Sądzę tez, że możemy sobie naprawę pomóc przeanalizować to wszystko od początku do końca, gdy to wszystko przegadamy, zobaczymy że łączy nas nie tylko temat natręctwa ale i też jego podłoże tak myślę... Gdy czytam wasze posty a robię to od kilku lat czasami tez się udzielam (jakis rok temu) to tak jakbym czytała swoje myśli. DLATEGO UWAŻAM ŻE MOŻEMY SOBIE POMÓC SAMI. Obecnie chodzę na terapie ale nie rozmawiam o tym problemie zbyt wiele bo może się boje usłyszeć najgorszego... Kiedyś powiedziałam o tym na wizycie u psychiatry i usłyszałam że życie jest różne i że nasz umysł się zmienia a co za tym idzie lepiej się nie wiązać na stałe bo możemy się odkochać.... teraz to już się boje oddzywać bo wiem że nie spotkam się ze zrozumieniem kogoś kto tego nie przeżył na własnej skórze... Nie wiem co myślicie na temat tego pomysłu czekam na każdego posta z Waszą opinią czy zakładamy nowy temat a ten zostawiamy na tzw "jęczarnię i wyżalenie się czy piszemy wszystko tutaj. Nie wiem też czy w ogóle jesteście za tym pomysłem czy to co tutaj piszemy w tym temacie jest wystarczająco uspokajające dla nas?? piikipokis witam się serdecznie znowu w temacie, bardzo mi przykro że musiałaś do nas wrócić ale z drugiej strony miło mi spotkać żywą legendę, założycielkę tego tematu, która dała mi wiarę i uświadomiła mi że to tylko natręctwo myślowe i lęk... i że nie tylko ja tam mam, także bardzo Ci za to dziękuje i miło mi Cię poznać bo znam Cię tylko z tego co czytałam godzinami zapłakana kilka lat tamu... Czekam na Waszą opinię i witam Was po roku nieobecności...
  17. zagubiona13, bardzo Ci dziękuję za odpowiedź. Wiem że trzeba w to wszystko uwierzyć na razie jednak nie wierze być może dlatego że terapia trwa zbyt krótko albo dlatego że nigdy mi nic nie wychodziło i zawsze się poddawałam tzn zawsze wygrywała nerwica... U mnie w rodzinie było troszkę inaczej tzn mój tata pije od kiedy pamiętam ale zawsze utrzymywał rodzinę, pracował po 10-12 godzin dziennie nigdy go nie było w domu a jak już był to pijany i tylko się czepiał, straszył nas męczył głownie psychicznie bo nawet nigdy klapsa nie dostałam do tego moja mama która nas chroniła, która starała się nam zastąpić matkę i ojca zawsze obiad lekcję i czekanie... Teraz gdy jestem starsza mama i ja jesteśmy bardziej przyjaciółkami ona zwierza mi się ze swoich zmartwień a ja jej ze swoich robimy razem wiele rzeczy bo od dziecka ona miała mnie a ja ją. Wiedziałam zawsze że jest coś takiego jak DDA ale zawsze uważałam że mój tata nie leży pod płotem albo nie boje nas to znaczy że DDA nie jestem i nigdy nie byłam dopiero na terapii uświadomiłam sobie że to tak nie jest i ze DDA JESTEM I MAM WSZYSTKIE CECHY DDA... do tego doszły problemy w związku to znaczy bardzo kocham swojego chłopaka nie wyobrażam sobie życia bez niego ale boje się ze on mnie zostawi prędzej czy później że nie wytrzyma ze mną że w końcu sam stwierdzi mam dosyć jej leków i ciągłego zamartwiania,, bo nie ma co ukrywać moje nerwica bardzo na niego rzutuje np tym że nie mam odwagi się pobrać albo wyprowadzić z domu. ech to jest straszne wszystko... No nic trzeba być dobrej myśli leczyć się chodzić na terapię i wyleczyć się z tego diabelstwa raz na zawsze... Gdyby ktoś miał jeszcze jakieś metody zaproponowane przez terapie w celu ujarzmienia tych cech DDA będę wdzięczna za każdego posta... Pozdrawiam Was kochani i bardzo dziękuję, że jesteście i że zawsze mogę tu wejść i zobaczyć że nie tylko ja mam takie problemy ale jest nas wiele.
  18. Thazek, dzięki za radę jest ona jak najbardziej trafna i muszę ją na poważnie przemyśleć, na razie jednak muszę się poczuć trochę lepiej ale bardzo Ci dziękuje... Monika1974, możesz wstawić link do wątku co udało Ci się przepracować bo nie mogę znaleźć z góry bardzo dziękuje... Czy ktoś jeszcze ma jakieś metody sprawdzone i przepracowane problemy na psychoterapii?? -- 10 lip 2011, 19:29 -- Thazek, zapomniałam dodać obecnie mieszkam ze swoim chłopakiem już od 5 lat 2 lata na studiach i teraz już prawie 3 lata w moim rodzinnym domu
  19. Thazek, pracuje, mam też tytuł licencjata od października mam zamiar iść na magisterkę ale jak zwykle się boje... mam też plany z moich facetem jesteśmy razem od 6,5roku ale tego żeby wyjść za mąż i wyprowadzić się z domu boje się najbardziej dlaczego: bo może powielę sytuację mojej mamy?? Bo jak się wyprowadzę to nie będę kontrolowała sytuacji w domu?? A gdy się nie wyprowadzę i nie wyjdę za mąż to mój ukochany się w końcu wkurzy i mnie zostawi (i tak znosi moją nerwicę bardzo dzielnie) po prostu masakra jeden wielki mętlik w głowie i tyle problemów nie rozwiązanych spraw że aż się boje że nigdy ich nie rozwiążę i zostanę sama jak palec no może z nerwicową mamą która chyba też ma już mnie powoli dość.... przepraszam że marudzę...
  20. Thazek, no właśnie jakbym czytała o sobie mama z nerwicą i brat też z nerwicą myślałam że tylko moja jest taka fajna:) A terez po 2 latach terapii jest Ci lepiej, nie zwracasz na to wszystko już tak uwagi... To jest łatwo powiedzieć nie zwracaj uwagi jeśli mnie to rozrywa od środka:( A czy jest jakaś inna metoda na to niż przyjęcie tego na klatę i nie zwracanie uwagi?? Nie ma jakiegoś czarodzieja który sprawi że z dnia na dzień będzie super... śmieje się teraz... Ale czy to jest aż takie proste nie zwracać na to uwagi?? i czy to wtedy minie ten ból??
  21. Witajcie... mam taki problem który nęka mnie od początku trwania terapii a byłam już na 5 godzinie wiem to mało ale już nie daje rady i muszę się komuś wyżalić mam nadzieję, że ktoś będzie mi umiał dać odpowiedz na moje pytanie bo sam to przechodził... Mianowicie na terapii razem z moją terapeutką znalazłam kilka problemów i rzeczy przez które jestem dziś nerwicowa. Dam Wam taki przykład Jestem DDA i mój ojciec do dzisiaj ma na mnie duży wpływ np rozmawiam z nim a on mówi " wali cię jak zawsze, znowu masz durne pomysły - rypie cię na całego " (powiedział mi tak w sytuacji gdy szłam się opalać na ogród bo było akurat ładne słonce a jest lato a ja jestem blada jak ściana - poszłam się opalać po godzinie 14 rozsądnie a on taki tekst) takich przykładów mam wiele ale ten mi akurat przyszedł na myśl. Moja terapeutka na takie coś mówi musi pani zmienić sposób myślenia żeby umieć sobie z tym poradzić.... ale jak!!!!!!!!!! Wiem że ojca nie zmienię to co dam do CHOLE.. zrobić żeby mnie to nie bolało i nie wywoływało u mnie nerwicy POWIEDZCIE CO????? Co mówią Wasi terapeuci jak wy sobie radzicie i co robicie z informacjami od waszych terapeutów "zmienić sposób myślenia" ale jak????
  22. Witajcie!! Przyłączam się do tematu. Jestem DDA co wiem od niedawna oraz mam nerwicę lękową i w małym stopniu ale mam nerwicę natręctw myślową. Wydaje mi się że to że jestem DDA ma całkowite połączenie z tym że teraz mam nerwicę i czuje się jak czuje... cóż życie. Mam ją już od ok 10 lat ale teraz już po prostu mam dosyć i zabrałam się za poważną terapię u wykwalifikowanego terapeuty dlatego jeżdżę co tydzień 100km na 1h terapii. Zmierzam jednak do tego że na terapii dowiedziałam się że jestem DDA dowiedziałam się też że mam wiele konfliktów wewnętrznych itp boje się jednak że sobie z nimi nie poradzę i nie będę potrafiła zmienić swojego sposobu myślenia. Na razie na terapii dokładnie 5 godzinie ciągle tylko szukamy problemu. Terapeuta zadaje pytania a ja opowiadam o swoich problemach. Doszliśmy już do wielu rzeczy: - niskie poczucie własnej wartości - dda dziecko bohater i trochę dziecko ofiara - strach przed związkami bo mogę powielić historię rodziców i mojej nieszczęśliwej mamy (jestem ze swoim chłopakiem już 6,5 roku) - ciągła opieka nad poszkodowanymi w życiu członkami najbliższej rodziny - lęk przed wyprowadzą z domu (tak nadal mieszkam z tatą alkoholikiem) - do tego lęki lęki i jeszcze raz lęki o wszystko i o nic poprostu boje się już wszystkiego I widzicie ja to wszystko zaczynam widzieć rozumieć i w ogóle ale tu jest pytanie JAK SOBIE Z TYM PORADZIĆ?? JAK ZROBIĆ ŻEBY ZMIENIĆ MYŚLENIE CO ZROBIĆ ŻEBY JE ZMIENIĆ... Na razie czuje się jak ktoś kto ma milion problemów o których wie i zdaje sobie z nich sprawę ale nie umie ich w żaden sposób rozwiązać... to jest poprostu strasznie i co raz bardziej się boje... mam wrażenie że jest gorzej niż przed terapią bo to że wiem o wszystkich swoich problemach jest dla mnie CHYBA gorsze niż nie wiedza bo ni jak nie wiem jak je rozwiązać. Z drugiej strony wiem że jak ich nie rozwiążę to nigdy nie będę szczęśliwa i przede wszystkim ZDROWA!! Czy może mi ktoś coś poradzić jak wy to robicie jak zmieniacie swoje myślenie co zrobić żeby je zmienić co zrobić żeby nie bać się zmian???? Jejku mam już dosyć tego wszystkiego.... Proszę o pomoc!!!!! Mam wrażenie że jestem z tym wszystkim sama jak palec.... bo nikt z mojej rodziny nawet mój facet nie potrafią tego wszystkiego zrozumieć dlatego piszę do Was którzy to przeżywacie na co dzień i którzy mnie na pewno nie wyśmiejecie... Czekam z niecierpliwością
  23. Moja dzisiejsza jazda konna!! Polecam wszystkim świetna terapia i super zabawa!!
  24. Out of the blue, Witaj!! Widzę, że mamy podobny problem!! Też jestem DDA i jak ja to nazywam mój tata jest jakby "dobrym alkoholikiem" tzn takim, który utrzymuje rodzinę, który pracuje po 12 godzin dziennie, którego nigdy nie ma. W domu oczywiście mama która pilnuje lekcji, wspólne obiady niby sielanka.... ale... ciągle czekanie czy tata przyjdzie znowu do domu pijany czy będzie się czepiał, czy będzie wykańczał rodzinę głupimi docinkami czy będzie dręczył psychicznie brata i mamę.... czy wróci do domu podpity i czy będzie dopijał w domu. Czy przyprowadzi ze sobą kolegów i w domu obróci flaszkę albo kilka piw.... Tak jak piszesz pozornie szczęśliwy dom. Do tego kolejne podobieństwo nigdy nie lubiłam jak tata był w domu, wolałam żeby prawował od rana do nocy i nie przebywał z nami, gdy przychodzi niedziele zastanawiałam się czy tata zje z nami obiad czy znowu będzie sam siedział przed telewizorem ile piw wypije od rana i czy potem pojedzie gdzieś samochodem... Jak jakiś znajomy albo poprostu sąsiad w sklepie widzi mnie to padają słowa "a ty zawsze uśmiechnięta - co robi młodość, jak miło widzieć osobę, która zawsze ma głowę podniesioną i cieszy się z kropli słońca" ech a w środku zupełnie inna osoba, smutna przybita niepewna bojąca się wszystkiego... Też uczęszczam na terapię indywidualną od jakiś 3 tyg. wiem że jestem DDA zawsze to wypierałam nie chciałam w to wierzyć. Myślałam że DDA jest się wtedy gdy ojciec boje regularnie i leży pod płotem przez całe noce... Mam nadzieję, że terapia coś da i już niedługo będę mogła żyć normalnie... Out of the blue, niestety nie znam żadnych metod na wyparcie wydarzeń i informacji, ale sądzę, że pomoże Ci w tym terapia. Napisz jak Ci idzie od jak dawna chodzisz na terapię, jak pracujecie może wymienimy się informacjami... Mam taż takie pytanie czy opiekujesz się resztą rodziny?? Mieszkasz z rodzicami?? Pozdrawiam -- 28 cze 2011, 08:48 -- Out of the blue, Jeśli masz ochotę pogadać to napisz na priva albo możemy pogadać któregoś wieczora na gg. Pozdrawiam raz jeszcze...
  25. zotralinka, niestety nie wiem bo mieszkam na 2 koncu Polski ale pisze bo prawie nikt tu nie zagląda na DDA... a co Cię trapi?? Pozdrawiam
×