Skocz do zawartości
Nerwica.com

ja to ja

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia ja to ja

  1. Witam. Od jakiegoś czasu, to będzie już ze dwa lata pewnie, cierpie na nerwice. Normalnie problemy ze snem, różne lęki, czasem przygnębienie, imaginowanie sobie różnych chorób. Długo nikomu o tym nie mówiłem, w końcu zaczałem się leczyć i było jakoś lepiej, może nie super ale dawałem rade zasnąć bez myśli samobójczych. Długo byłem sam, kochałem się w jednej dziewczynie, przez którą w sumie ten lęk się rozwinął, bałem się odrzucenia i w zasadzie nigdy nie spróbowałem, nawet nie wiedziałem czy coś z tego będzie. Przegadaliśmy razem wiele nocy, z nią czułem się jak nie ten człowiek. Przy niej moja eurydycja wychodziła poza moją normalną skale, lubiłem jej imponować. I tak to się ciagnęło od zeszłego maja. Miałem okresy, kiedy dawałem sobie z nią spokój, bo ta niby niespełniona miłość wyżerała mnie od środka, lecz jedno zamienione słowo i wracałem do punktu wyjscia. Mijał czas, a ja dalej nosilem ją głęboko w sercu. Postanowiłem się wziąć w garść i związałem się z inną dziewczyną. Było wszystko dobrze, lecz pewnego razu usiadłem na łóżku i pomyslałem "przecież ja jej nie kocham" i zaczał się koszmar. Ogromny stres, że się zaangażowałem w związek a i tak wiem, że nic z tego nie będzie. Długo mi zeszło zanim z nią zerwałem, bo po prostu bałem się ją skrzywdzić. Zaczałem znów rozmawiać z tamtą dziewczyną i nagle zaczeło się układac. Otworzyła się na mnie, zaufała mi a ja znów pomyślałem "czy to na pewno jest to". I znowu wraca mi to samo. Jestem w punkcie, z którego mogę iść jeszcze w dwie strony, ale wiem, że ona nie będzie na mnie czekała do końca świata. Nie wiem co mam robić. Czuje strach przed zaangażowaniem się, przed bliskościa, boje sie tej odpowiedzialności ciążącej na mnie, chociaż realnie nie powinienem się tak czuć. Ktoś kiedyś powiedział, że miłość uskrzydla a ja czuje się jakbym miał betonowe buty. Chciałbym się odblokowac bo kocham ją okropnie, ale boje się, że ją skrzywdze. Czasami mam momenty, że nie chce się do niej odzywac, a czasami mam siłe, że góre mógłbym dla niej przenieść. Cóż mam robić, aby zmienić swoje nastawienie? Aby opanować ten pieprzony lęk. Czuje, że moje życie jest nic nie warte, jeśli mam je spędzić sam do końca swych dni, bo jak narazie nie widzę jakiegoś światełka w tunelu. Moja wypowiedź może przypominać trochę sen wariata, także przepraszam za wszelkie nieścisłości i błędy.
×