Skocz do zawartości
Nerwica.com

greenbook

Użytkownik
  • Postów

    162
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez greenbook

  1. [quote name="zagubiona13" Zaryzykuję - ale powiem' date=' że jestem pewna,że nie, że dotyczy to wielu dziedzin, ale skupiłaś się na tej najważniejszej dla Ciebie.Czy nie jest tak, że ze wszystkim jesteś w stanie sobie poradzić, wszystko znieść, bo nic nie jest dla Ciebie takie ważne?Tylko to się liczy?Ale temu nie jesteś w stanie podołać, bo jak już napisałam to najcenniejsze w Twoim życiu?Wygasiło Ciebie to chorubsko...jak większość z nas. Podjęłaś jakąś walkę z tymi natręctwami?Spróbuj, "nie masz nic do stracenia"a zyskać możesz wszystko. Pozdrawiam.[/quote] Podpisuje się pod tym rękami i nogami!!
  2. Witajcie Dziewczyny!! U mnie też ostatnio ok! Całkiem nieźle sobie radzę, i też wolę nie zapeszać:) Ostatnio strasznie pokłóciłam się z moim X potem miałam kolejny dzień straszny, ale jakoś sobie poradziłam i tak jak piszę czuje się dobrze:) A jak u Was dziewuszki?? Mam nadzieję, że też się wszystko układa bo mało tutaj zaglądacie. Pozdrawiam
  3. zagubiona13, My też zawsze wszystko robimy i robiliśmy razem. Spotykaliśmy się co dziennie nawet jak była szkoła. Jak mój X był na studiach a ja jeszcze w LO to gadaliśmy codziennie godzinami przez tel. dosłownie godzinami (dobrze ze mieliśmy za darmo do siebie). Często tez jechał do mnie nawet jak miał zajęcia albo ja do niego... dla mnie każda godzina bez niego była godziną straconą. Jednak gdy opadły trochę różowe okulary i nasza miłość stała się dojrzalsza. Trochę te emocje opadły - dlatego jest mi się ciężko z tym pogodzić. Tzn i tak widujemy się codziennie bo mieszkamy razem i wszystko robimy dalej razem... ale pewnie wiesz że po 6-7 latach nie jest tak jak na początku, a ja bym chciała żeby było tak jak na 2-3 randce :) Też tak masz Co do terapii to przez pierwsze kilka spotkań głównie wałkowałyśmy przeszłość, teraz jednak są to spotkania mieszane trochę przeszłości ale większość tego co jest teraz i obecnych problemów, można powiedzieć na bieżąco. Bardzo mnie to cieszy bo przeszłość nie zawsze była kolorowa i bardzo ciężko było mi się przyznać do wielu rzeczy i pogodzić się z wieloma rzeczami. Właściwie to nadal się nie pogodziła, ale moja terapeutka mówi że to przyjdzie z czasem.
  4. zagubiona13, hehe dobre... no fakt brak stałości to u NAS wszystkich stałość. U mnie też:) To też jesteście długo razem... niektórzy mówią, że jak stare dobre małżeństwo. My poznaliśmy się gdy byłam w LO miałam wtedy 17 lat... i tak już się ciągnie ponad 7 lat:) A czy też miałaś zagubiona13, taki epizot ze swoim X gdy nie byliście razem?? tak jak sqnik, ??
  5. Cześć dziewczyny. U mnie dzisiaj troszkę gorzej niż ostatnio, ale wiem przynajmniej dlaczego więc STARAM się tym nie przejmować. Choć niestety to bardzo trudne... zagubiona13, wiem co czujesz. U mnie na terapii zawsze jest bardzo trudno. To taka straszna walka. Rozgrzebywanie tego co było, bardzo trudne wspomnienia... Ale musimy to przejść bo bez terapii na pewno się nie obędzie. Często udzielam się w temacie "psychoterapia działa" i tak wszyscy piszą, że jeśli terapia zaczyna działać to z reguły jest bardzo ciężko. Wiele osób twierdzi wtedy że terapia im szkodzi. I chcą z niej zrezygnować - to jest niestety kolejny mechanizm obronny:/ Co to tego co napisała Ci wróżka to kilka lat temu też napisałam do jednej i odpisała masz teraz ciężkie chwile ze swoim facetem, nie układa się Wam i wasze drogi się rozejdą i każdy ułoży sobie życie z kimś innym - to było jakieś 4-5lat temu jak mieliśmy mały kryzys i co jesteśmy już razem ponad 7 lat także to brednie... wiem, że takie słowa bolą, bo od razu pasują do naszej sytuacji, ale to my decydujemy o tym co się stanie a nie wróżka na podstawie jednego czy dwóch smsów. Także głowa do góry. sqnik, jak samopoczucie, to co opisałaś w ostatnim poście chyba najlepiej świadczy o tym że kochasz swojego faceta nad życie. Jeśli widok tamtej dziewczyny tak na Ciebie podziałał to nie mam wątpliwości. Czasami myślę sobie, że mój X ma inną żonę i dzieci, i ze nie jestesmy razem po czym gdzieś widzę go z tą żoną w kościele czy w mieście. Jejku chyba bym tego nie przeżyła:/ Nie wyobrażam sobie że jakaś inna kobieta mogłaby być u jego boku... Od razu łzy się cisną do oczu:/ Czy Wy też tak macie??
  6. sqnik, my właśnie mało spacerujemy, częściej wychodzimy gdzieś ze znajomymi. Wtedy jest różnie raz są myśli, a raz ich nie ma... Ale mi chodziło o coś innego.... Czy nie bałaś się przed wyjazdem że będzie źle gdy już pojedziecie?? A jeśli czułaś się źle kilka dni przed wyjazdem to jak sobie z tym poradziłaś?? izaak17, ano banalne:) To tak jak powiedzieć hipochondrykowi - że jest zdrowy i ma sobie już więcej chorób nie wymyślać, ale komuś kto myje ręce nieustannie że jak ich nie umyje to wcale nic mu się nie stanie - to wszystko jest banalne! zagubiona13, cieszę się że chociaż z myślami jest lepiej, czytałaś może post Hanusia, mam nadzieję, że my też tak niedługo będziemy pisać jak ona... Co do burzy emocji to mi ostatnio moja terapeutka powiedziała tak: "wszyscy ludzie się denerwują, każdy ma raz obniżony nastrój a raz jest w euforii, tyle że Ci ludzie nie zwracają na to uwagi, a my ciągle się zastanawiamy, wsłuchujemy się w nasz organizm i zastanawiamy się czy jest dobrze czy też nie" Może tak na to spójrz. Pozdrawiam was dziewuszki i wracam do pracy...:)
  7. Hanusia, Miło mi Cię poznać!! Kolejna żywa legenda tego tematu. Przeglądałam Twoje posty wiele razy, widziałam, że było ciężko. Jednak to co piszesz że jesteś szczęśliwą żoną i matką dodaje otuchy maksymalnie... Mam nadzieję, że już niedługo sama napisze takiego posta że jestem szczęśliwą mężatką z gromadką dzieci!! Bardzo tego pragnę Dziękuję Ci że napisałaś choć kilka słów do nas to naprawdę bardzo budujące i pomocne, że ktoś z tego wyszedł i teraz jest szczęśliwy... Napisz nam przy okazji jak poszła u Ciebie terapia i jak było z lekami w tamtym czasie, bo z tego co pamiętam z postów to chodziłaś na terapie i brałaś seronil. Pozdrawiam serdeczne i jeszcze raz dziękuję za posta... sqnik, ja biorę leki, i chodzę na terapie. Co do Twojego weekendu na Słowacji to cieszę że był w miarę udany. Faktycznie szkoda, tych myśli, że się pojawiały, ale mam nadzieję że mimo to odpoczęłaś ze swoim ukochanym:):* U mnie faktycznie lepiej, ostatnio po terapii chyba.... mam nadzieję, że będzie coraz to lepiej i wszystko się ułoży. sqnik, a jak to było z Twoim wyjazdem dokładniej?? Bo ja tam mam że jak mam gdzieś jechać daleko od domu na wakacje to zawsze boje się, że właśnie tam "daleko od domu" dopadną mnie lęki i sobie nie poradzę. Właśnie we wrześniu szykuje mi się wyjazd wakacyjny. Jak to jest u Ciebie, jak sobie poradziłaś?? zagubiona13, matilda gdzie się powiewacie kochane??
  8. matilda, chcecie zamieszkać sami we dwoje?? Kochane, kończę zaraz prace i niedługo jadę na terapię, trzymajcie kciuki napiszę jutro jak było a tym czasem trzymajcie się i korzystajcie z miłych chwil z Waszymi ukochanymi... Pozdrawiam
  9. Witajcie!! Jakoś mi od poniedziałku ciężko!! Wczoraj pełno złych myśli, z którymi coraz ciężej mi sobie poradzić!! Ale puki co się nie poddaje, wiem że jeśli się załamię to będzie jeszcze gorzej więc nie chcę do tego dopuścić... Dzisiaj mam wizytę u terapeutki muszę się porządnie zabrać za siebie bo tak dalej nie można... ale jest ciężko uwierzcie mi ciężko... zagubiona13, cieszę się, że terapia jakoś idzie, głowa do góry będzie dobrze. Tak jak mówiła terapeutka to długa droga, u mnie też to będzie długa droga i to mnie martwi bo z natury jestem niedoczekana... chciałabym żeby było dobrze już teraz zaraz a nie za kilka miesięcy czy lat... tym bardziej że tak mam wrażenie że niszczę mojemu X życie, że po co jest ze mną tylko go trzymam na siłę, a był by pewnie dużo szczęśliwszy z kimś innym. Poza tym mam 24 lata mój X ma za kilka lat 30 i że już powinniśmy być po ślubie mieszkać w swoim mieszkaniu, a my tak żyjemy i nic... taka próżnia, mam poczucie że nie mam czasu na leczenie bo już powinniśmy mieć ślub, nie wiem czy rozumiecie o co mi chodzi:( ;( poza tym ciągła myśl on i tak cie zostawi bo jesteś nic nie warta i w końcu znajdzie kogoś kto będzie wstanie spełnić jego marzenia ech... dobija mnie to... sqnik, dokładnie, nie martw się tymi wspomnieniami one są mam nadzieję dobre, i pewnie w waszej przyszłości czeka Was jeszcze coś co będziecie kiedyś wspominać unlucky_girl, dokładnie nie diagnoza nam pomoże ale praca nad sobą, trzymaj się!! matilda, miły jest Twój dzisiejszy optymizm, wiem, że powinnyśmy pisać o dobrych rzeczach ale czasami nie idzie, gdy myśli kołaczą Ci się już któryś dzień Tak sobie myślę dziewczyny, mieszkamy pewnie w różnych miejscach w Polsce - może jakaś mała terapia grupowa wszystkie razem?? Co o tym sądzicie, może warto by było się spotkać?? Oczywiście to takie marzenia, pewnie każdy woli pozostać anonimowy!?
  10. sqnik, dokładnie tak jak piszesz. Moja terapeutka twierdzi, że mam bardzo wybujały obraz miłości i związków. Nie miałam dobrego wzorca z rodzinnego domu, ale za to czytałam bardzo dużo romansów i obejrzałam chyba wszystkie komedie romantyczne jakie wyszły!! Jak wiadomo obraz miłości i związków jest grubo przesadzony i w normalnym życiu raczej się to nie zdarza. A moja podświadomość szuka chyba takiej idealnej miłości jak w "Pamiętniku" czy też "Jesiennej miłości" N. Sparksa. Z czasem gdy z mojej miłości spadły różowe okulary zaczął się okres analizowania... Dlatego tez często wspominam to co działo się gdy się poznawaliśmy, gdy potrafiliśmy siedzieć po 12 godzin razem i patrzeć sobie w oczy, po czym rozmawialiśmy jeszcze 3 kolejne godziny przez telefon, gdy rozeszliśmy się do domu. Niestety teraz takiego czegoś nie ma i nie będzie bo widzimy swoje wady, czasami się na siebie wkurzamy, razem mieszkamy wiec brudne skarpetki walają się po domu, a szklanka od herbaty czy kubek po jogurcie stoją całe dwa dni na szafce w kuchni... Takie jest życie!! Czy Wy też macie taki zaburzony obraz miłości?? Bo domyślam się że skoro większość z nas jest DDA to pewnie nie mieliście dobrych wzorców związków w domu??
  11. sqnik, mojego faceta też moi rodzice bardzo lubią:) Czasami mam wrażenie że lepiej się z nim dogadują niż ze mną, to bardzo budujące. Jeśli chodzi o moich kolegów to nie mam z nimi żadnych wyobrażeń.... tfu tfu:) Bardzo często wspominamy z moim przeszłość, jak się poznaliśmy (tzn w jakich okolicznościach)... zawsze stwierdzamy przeznaczenie, inaczej być nie mogło. Bardzo lubię wspominać bo jak tak się patrzy z perspektywy lat to wiele razem przeszliśmy dobrych i złych rzeczy i mam nadzieję, że skoro jeszcze się nie rozstaliśmy mimo wielu zakrętów to już zawsze będziemy razem... Dzisiaj mam jakiś podły dzień, wiele myśli, jeden temat... ech:( może jutro będzie lepiej...
  12. zagubiona13, dokładnie też mam takie wrażenie jakby to wszystko działo się obok mnie, jakbym patrzyła na nas z góry... z tego co mówi moja terapeutka to to jest derealizacja a ona jest ucieczką od problemów, naszym kolejnym mechanizmem obronnym na problemy, które się dzieją... Dla mnie to chyba najbardziej uciążliwy objaw czucia się jakby pod kloszem!! Co to myśli na temat ślubów, dzieci, wyprowadzki z domu i zamieszkania sam na sam z moim X to jest jakaś masakra!! Nie chce Was straszyć ale przez NL i NN odwołałam już ślub z moim X i teraz panicznie się go boje, bo co będzie jak kiedyś jednak nie będziemy chcieli być razem albo nie będzie nam dobrze razem albo mój X zacznie pić i stanie się dla mnie potworem co wtedy jak będziemy już po ślubie. Co do dzieci to marze o nich od dawna ale chyba jeszcze nie jestem gotowa na dzieci, na razie mam za dużo problemów sama ze sobą, żeby opiekować się jeszcze dzieckiem. Co do wyprowadzi to dla mnie kolejny temat rzeka. Jestem bardzo negatywnie nastawiona na wszelakie zmiany, jakieś kroki które mają mnie prowadzić w nieznane takie jak ślub, wyprowadzka. Jejku jak ja bym chciała żyć bez lęków, nie martwić się niczym, nie bać się własnego cienia i żyć tak jak inni ludzie... którzy nie zastanawiają się tak jak my nad wszystkim i zaśmiecamy nasz umysł wszystkimi lękami jakie tylko są możliwe:( ;( aż się płakać chce, jak sobie pomyśle że może mnie to nigdy nie czeka... Chodzę na terapie już 2 czy 3 miesiąc, myślałam że jak pójdę to raz dwa się wyleczę i powiedzmy już w grudniu 2011 będę szczęśliwą mężatką, a ostatnio terapeutka mnie sprowadziła na ziemię mówiąc to nie tak szybko, na to potrzeba nawet kilku lat regularnej terapii... A ja mam takie wrażenie że nie mam czasu że muszę to zrobić szybko bo mój X nie będzie na mnie wiecznie czekał i w końcu znajdzie sobie kogoś bez problemów... Na razie jednak twierdzi, że nie wyobraża sobie życia bezemnie miło to słyszeć ale jak on długo jeszcze będzie czekał:( Ale się wygadałam, aż mi troszkę lżej na sercu... A co tam u Was?? zagubiona13, chyba jutro na terapię co?? Czekam na relację:) -- 08 sie 2011, 18:04 -- unlucky_girl, cieszę się, że zeszliście się ze swoim chłopakiem... zobacz gdybyś go nie kochała miałabyś to gdzieś czy się zejdziecie czy nie, po zerwaniu czułabyś się wolna jak ptak, a tak chyba nie było skoro jesteście już razem, to chyba najlepszy powód że go kochasz... sqnik, jak Twój facet dogaduje się z Twoją mamą, nie ma nieporozumień, jakiś wzajemnych żalów, problemów związanych z tym że mieszkacie pod jednym dachem??
  13. sqnik, My mieszkamy razem już ok 5lat. Kilka lat na studiach i teraz w moim rodzinnym domu. Mój X też ma po prostu bliżej do pracy, a jego rodzice mieszkają 30km od nas i głupio by było żeby codziennie jeździł tyle do pracy, dlatego też mieszka u mnie. Tak, też mam takie myśli jak Ty, ale nie że się sobą znudzimy, tylko też mam opory przed kupowaniem czegoś wspólnie, przed robieniem jakiś remontów "bo on i tak pewnie mnie zostawi, przez moją nerwicę, albo wogóle się rozstaniemy" paranoja jakaś. Mimo tego iż mieszkamy razem to widzimy się mało bo pracujemy, potem każdy ma jakieś obowiązki, ale dla mnie ważne jest to że zjemy razem obiad i wieczorkiem przytulimy się w łóżeczku, teraz nie wyobrażam sobie żeby mogło być inaczej. Tak, ja tez tak mam z mówieniem Kocham Cię to jest jakaś paranoja.... A Wy mieszkacie sami razem czy mieszkacie z Twoją rodziną? Co do lęku przed lękiem to u mnie to jest kluczowa sprawa tego że czasami wysiadam. Na każdym kroku boje się leku i tak się go boje tego lęku przed lękiem że sama go sobie wywołuje w końcu... Jadę np gdzieś w piątek, a już w poniedziałek boje się że jade bo jakbym się denerwowała to co!!! Tak mnie to wkurza że nie wiem... zagubiona13, jak tam dzisiaj samopoczucie?? Kiedy kolejna terapia?? unlucky_girl, a jak u Ciebie?? Mam nadzieję, że już troszkę lepiej, dogadałaś się ze swoim??
  14. zagubiona13, dziękuje za to co napisałaś, trochę mnie uspokoiłaś. Ja tak już mam że jak ktoś coś napisze to od razu moje myślenie się włącza i mam wszystkie cechy danego zaburzenia czy choroby. Od razu odnajduje wszystkie cechy u siebie i się przejmuje. Czyli jeśli dobrze rozumiem to Twoje myśli odnośnie Twojego chłopaka są mechanizmem obronnym na odrzucenie tak?? Czyli wychodzi z tego, że bardzo kochasz, chcesz kochać i kochasz tylko Twój mechanizm obronny stara się przekonać Cię że jest inaczej... Wychodzi na to że to tylko choroba a nie prawda jak się zresztą boimy... Moja psychoterapeutka też mi powiedziała że u mnie to jest mechanizm obronny na zranienie na to że on moje mnie opuścić. Takie myśli nie pojawiają się u mnie gdy jest wszystko ok, gdy jestem "zdrowa" ale wtedy gdy się pokłócimy, gdy on zrobi coś wbrew mnie albo gdy nie ma dla mnie czasu - co dla mnie jest katastrofą i wtedy włącza się mechanizm obronny "jeśli Ty go zostawisz pierwsza - to on Cię nie zrani, i nie będziesz się czuła opuszczona" tak to bynajmniej rozumiem!! A jak jest u Ciebie, czy zauważasz jakieś zależności między tym co napisałam u Ciebie?? Trzymaj się!!! -- 06 sie 2011, 11:51 -- A może reszta z Was z podobnym problemem zauważa coś takiego u siebie, że te myśli to tylko mechanizm obronny żebyśmy się czuli się opuszczeni, zranieni, odepchnięci itp??
  15. zagubiona13, zmartwiło mnie to co napisałaś. Czy psychoterapeutka powiedziała Ci jak się z tym uporać?? Jak czytam o Borderline to też mam wiele cech charakterystycznych głównie poczucie odrzucenia, nie jestem jednak autoagresywna, mam bardzo dobrą pamięć do detali także coś mi pasuje ale większość nie pasuje ale też mam wiele cech osobowości unikającej i DDA... Lekarze zawsze mówili spokojnie to tylko nerwica!! :) Jestem zaniepokojona bo chyba już sama nie wiem co mi jest... Czy możliwe żeby lekarze wiedzieli że mam taką i taką osobowość ale nie chcieli mnie martwić słowami tylko nazywali to wszystko nerwicą?? Jak myślicie. zagubiona13, jak się dzisiaj czujesz??
  16. zagubiona13, nie martw się. Sądzę, że ta diagnoza nie jest pewna... w Borderline chodzi min o strach przed odrzuceniem a co za tym idzie unikanie związków itp. a to jest też cecha DDA strach przed odrzuceniem, wydaje mi się też że przez 30min żaden psychoterapeuta nie jest w stanie stwierdzić od razu Twojego problemu, sądzę że na to potrzeba jednak kilku wizyt. Pewnie nie opowiedziałaś jej nawet o połowie swoich problemów. Poza tym to wszyscy w tym temacie powinniśmy być osobowościami borderline bo mamy podobne odczucia i problemy, a nie sądzę żeby tak było. Także uszy do góry i dasz rade, tylko nie przejmuj się na zapas bo może wcale nie będzie aż tak źle jak myślisz po dzisiejszym dniu... A co ona Ci jeszcze powiedziała na jakiej postawie wysunęła takie wnioski??
  17. zagubiona13, daj znać jak dzisiaj na psychoterapii... i nic się nie martw jak będziesz płakać to całkowicie normalne. Ja od 2 m-c chodzę i zawsze sobie obiecuje, że nie będę płakać ale to puki co niemożliwe i teraz już nie obiecuje sobie że nie będę płakać tylko gdy mam na to ochotę i temat jest trudny wyje ile wlezie:) Pozdrawiam i czekam na wiadomości jak poszła wizyta... trzymam kciuki mocno:)
  18. zagubiona13, Trzymam kciuki za jutrzejsze spotkanie z psychoterapeutą!! Zobaczysz że będzie dobrze. A jaki nurt psychoterapii wybrałaś?? Psychodynamiczny cy behawioralny a może jeszcze inny?? Opowiedz o swoim problemie i napisz co na to powiedział psychoterapeuta?? unlucky_girl, nie martw się, wszystko się ułoży!! Skoro jest Ci ciężko to pogadaj ze swoim i może znowu będziecie razem:* Trzymam kciuki!!
  19. zagubiona13, widzisz czyli powodem gorszego samopoczucia była po prostu kłótnia więc nie ma się czego bać... będzie dobrze:) u mnie już trochę lepiej dzisiaj... Zobaczyłam dzisiaj w mieście kobietę w ciąży i nagle taki lęk, kamień na sercu, aż mi wszystkie wnętrzności podskoczyły że mnie nic tak pięknego nigdy nie czeka jak ciąża:(
  20. no właśnie czym się różni i jak dopasować terapię do konkretnych zaburzeń??
  21. Ja właśnie nie wiem czy w moim wypadku psychodynamiczna jest wskazana czy lepsza by była behawioralno-poznawcza!!?? Jakie są tego wyznaczniki??
  22. unlucky_girl, Piszesz nie chcę się czuć źle... - każda z nas nie chce się czuć źle, każdy z nas boi się tych wszystkich myśli, ale jeśli się poddasz to poddasz się nerwicy i ona wygra. Ty po prostu uważasz że gry zerwiesz to wszystkie problemy się skończą bo nie będzie już tych myśli, ale zobacz ok nie będzie tych myśli ale nerwica pozostanie, a Ty nie będziesz miała już faceta ale nadal będziesz miała nerwicę i co będziesz czekać aż natręctwa dotkną kogoś innego kogo kochasz, lub będą o innej tematyce?? \ Piszesz nie chcę go zranić, boje się tych myśli - to najlepszy dowód na to że go kochasz czyż nie?? Gdybyś go nie kochała to było by Ci wszystko jedno czy będziecie razem czy też nie - a wydaje mi się z tego co piszesz że tak nie jest, nie jest Ci obojętne co się z nim stanie... Czekam na odpowiedź. I trzymaj się U mnie nadal nie za ciekawie wszystkie objawy się nasiliły, ale walczę dalej i nie poddaje się żebym kiedyś mogła być szczęśliwa z moim X. Co się u Was dzieje?? Czemu nikt tu nie zagląda??
  23. zotralinka, ja mam 24 i bardzo podobne odczucia, ale mam nadzieję, że jeszcze wiele nas czeka miłych rzeczy... śluby dzieci rodzina tego nam życzę przede wszystkim nie można się poddawać i trzeba iść w stronę marzeń...
  24. sens, niestety nie wyjaśniła skąd ten wniosek, ale zapytam przy następnej wizycie. Zapytała się tylko "co daje mi nerwica" a ja odpowiedziałam że nie wiem ból, lęk strach to daje mi nerwica, zabiera mi tez nadzieję i marzenia krok po kroku. Na to ona powiedziała że tak długo trwam w nerwicy że już nie znam siebie zdrowej i być może boje się jej nie mieć bo nie wiem jak będę funkcjonować bez niej... a zawsze lękam się nieznanego i a ja już naprawę nie wiem jak to jest bez lęków bo mam je od ok 10 lat... Jeśli chodzi o nurt to tak psychodynamiczny. Dokładnie tak jak napisałeś prawda czasami boli, a ja jestem taka że jak mi ktoś coś powie to to analizuję i potem się tym martwię. No nic trzeba dalej walczyć i w końcu się wyleczyć... Dziś już nie myślę idę spać i zobaczymy co przyniesie kolejny dzień oby nie był gorszy od poprzedniego... A jak u Was przebiega terapia w jakich nurtach pracujecie o czym rozmawiacie?? Jak długo już chodzicie??
  25. Dzięki za odpowiedzi... Chyba za bardzo nastawiłam się na to że z dnia na dzień będzie dobrze, a psychoterapia to będzie sielanka i raz dwa wszystko wróci do normy!! Oczywiście nie rezygnuje tylko walczę dalej bo nic mi innego nie pozostało:( Trzeba zejść na ziemię i zacząć walczyć o sobie i nie poddawać się tak jak to zrobiłam dzisiaj... jest ciężko ale trzeba dać radę fish-ka, Dziękuję za Twoją odpowiedz pewnie masz rację że o to chodziło. Mam nadzieję, że masz rację i nie jestem destrukcyjna...
×