Skocz do zawartości
Nerwica.com

eldruto

Użytkownik
  • Postów

    133
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez eldruto

  1. hej:) CHcialbym sobie walnac wlosy w jakis kolor, np jaskrawy zielony, czerwony albo niebieski. Na poczatek moze czyms niezbyt trwalym, ale tez nie takim zeby mi po 2 dniach zeszlo. Czytam po necie i widze ze sa tonery do wlosow (http://www.rockmetalshop.pl/product-pol-37126-FARBA-DO-WLOSOW-NEON-BLUE-FRB-17-DIRECTIONS.html) Problem w tym, ze pisza ze toner jest na uprzednio rozjasnione wlosy. O co z tym chodzi? Czym sie rozjasnia wlosy? Nie chcialbym ich zniszczyc. Kolor mam taki normalny, jak wiekszosc facetow - ani czary ani blond. Farbuje ktos wlosy? Wiecie co sie stanie jak nie rozjasnie wlosow a poloze na nie ten toner? Kolor bedzie za ciemny? (interesuje mnie dosc jaskrawy kolor a nie odcien) czym je rozjasnic? dzieki:)
  2. hmmm.... kiedys myslalem ze cos ze mna nie tak - ciagle sie potrafilem zamyslac - zawsze - jadac samochodem, idac, stojac, pracujac, jedzac.... zawsze. I za kazdym razem probowalem przestac, i za kazdym razem kolejne fiasko. Im bardziej probowalem tym bylo gorzej. Az wreszcie doszedlem do wniosku ze taki juz jestem i wlasciwie nie zwracam na to uwagi. - Wiesz co sie nagle okazalo? ze wszelkie objawy minely. Prawda jest byc moze taka ze sam sie nakrecasz. Im bardziej zwracasz na objawy uwage, tym bardziej szukasz ich potwierdzenia. Sam sobie mowisz "jestem chory, cos ze mna nie tak" no i dostajesz na to potwierdzenie. Przestan o tym myslec, poprostu zyj, a przejdzie. Jest tez mozliwosc ze lek ktory bierzesz moze cie nieco otumaniac. Jesli bardzo ci to przeszkadza, to idz do lekarza i zapytaj o cos innego. cos wymysisz, uda ci sie. pozdro:)
  3. skoro nie masz rodziny w poblizu, idz do przyjaciolki, znajomej, pogadaj o problemach. Szkoda sie samemu meczyc, a milion razy lepszy kontakt face to face zamiast przez forum czy internet. Nerwice leczy sie zmiana podejscia do zycia, niektorych spraw. Leki nie zalatwia sprawy - najszybciej chyba sobie poradzisz z problemami idac do specjalisty. Ale bycie otwartym na zmiany, rozmowy z innymi, itp znacznie polepszaja sytuacje. Nerwica to nie choroba, wiec glowa do gory. To tylko stan gdy za duzo juz nerwow w naszym zyciu i zaczyna sie bunt naszego organizmu. Bedzie dobrze, cos wymyslisz, w koncu nie z takimi problemami sobie radzilas w zyciu, nie? pozdro;)
  4. eldruto

    Pająki

    zaprzyjaznij sie z jakims. Znam osoba ktora karmila pajaka w swojej lazience- takiego normalnego jakiegos komara czy cus...muchy mu do pajeczyny dawala itp cos wymyslisz:)
  5. hej. To TY decydujesz o sobie. Nikt niczego nie moze ci narzucac, ani matka, ani ojciec, ani chlopak. Ty jestes panem swojego losu i za nikogo nie jestes odpowiedzialna. Poza tym jezeli ktos kogos kocha, to zalezy mu na szczesciu drugiej osoby. A szczescie 2 osoby to szczescie tej pierwszej. Jezeli ty nie bedziesz szczesliwa, to i on nie bedzie szczesliwy i na odwrot. Wiec po co tkwic w zwiazku ktory nie bedzie dawal ci szczescia? Jemu nie pomozesz swoim cierpieniem. Domyslam sie ze nie podoba ci sie to co pisze, ale moze byc tak, ze gosc cie wykonczy nerwowo za chwile. Staraj sie zlapac jakis dystans od tego, pogadaj z jakas znajoma, kolezanka, nie zostawaj z tym sama. Ja bym nie dal rady wytrzymac z gosciem ktory nakazywalby mi calowac sie tak a tak, ubierac sie tak a tak... za chwile gosc bedzie chcial kontrolowac calym twoim zyciem (jak mu na to pozwolisz). Moze i nie robi tego celowo, ale muszisz pamietac ze skoro ma zaburzenia lekowe, to w jakis sposob jest chory i trzeba mu pomoc, czasem moze nawet na przekor jego opinii, a nie ulegac. Mysle ze na podlozu lekow gosc sobie ubzdural cos takie, ze spelniajac dokladnie wszystkie "zasady koscielne" czuje sie bezpiecznie. Nie potrafi rozwiazac swoich problemow, wiec ucieka w wiare w jakiegos boga. Gdzies przeczytalem ze lęk jest podlozem wszelkiego fundamentalizmu. Mysle, ze pomimo ze jestes po studiac z psychologii, nie masz doswiadczenia. Chocby nawet takiego jak ja czy inni ludzie z tego forum, ktorzy przeszli i pokonali jakies zaburzenia i problemy. Dlatego tez nie wiem czy bedziesz w stanie mu pomoc, pomimo najlepszych checi. Boje sie ze ten "katolicki psycholog" to jakis sekciarz jest. Wez go do normalnego goscia, postaraj sie mu wybic z glowy tego jego znachora. (pomimo jego oskarzen o odciaganie go od religii) Byc moze wlasnie dlatego on boi sie ze bedziesz chciala go odwiezc od religii, bo musialby stanac twarza w twarz ze swoimi problemami, isc do normalnego specjalisty. Moze on rekami i nogami broni swojej nerwicy? Uwiez mi, ze swiat neurotykow i nerwicowcow w chorobie jest strasznie pokrecony i czasem zajmuje wiele czasu zeby komus uswiadomic co tak naprawde nim kieruje. Neurotyk to mistrz samooszukiwania sie. Twoj post ujawnia jeszcze jeden problem - tym razem nie jego a twoj. Nie potrafisz byc osoba niezalezna, masz problemy z wzieciem steru we wlasne rece. Stad twoj lęk. Nie znam sie, nie jestem specjalista, tylko mam nieco doswiadczenia na sobie, ale wydaje mi sie ze jestes nieco zalezna od innych osob i najchetniej chcialabys zeby oni kierowali twoim losem. Stad zamiast ty stawiac mu wymagania (np: "albo przestaniesz chodzic do tego psychologa albo cie rzuce") pozwalasz aby on tobie stawial wymagania. I czujesz sie w ten sposob slaba, a z braku sily rodzi sie lęk. Twoje obawy sa wiec nieco uzasadnione wg mnie - wiesz gdzies w srodku ze taka jestes i boisz sie podswiadomie tego czego nie chcesz (a co reprezentuje twoj chlopak) - czyli tego, ze bedziesz musiala sie podpozadkowac zasada ktore nie sa twoje. Nie odbierz mnie zle, ale moze i tobie przydalby sie rozmowa z psychologiem. Chocby profilaktycznie - zawsze mozesz isc do niego ty, opisac ze masz taki a taki problem z chlopakiem, a przy okazji moze dowiesz sie czegos o sobie? Jezeli tak bardzo chcesz ratowac wasz zwiazek. Ale ja sie zastanawiam, czy twoj chlopak jest gotowy na zwiazek, skoro nie radzi sobie ze soba. Sorry, jezeli bylem zbyt bezposredni, ale wydajesz sie sensowna osoba i szkoda zebys sie z kims meczyla, bo jak juz napisalem, nie jestes odpowiedzialna za nikogo i z chlopakiem jeszcze zadnego slubu nie bralas. pozdrawiam:)
  6. Uwierz w siebie i zyj jak dusza zapragnie!:) Pomocne moze dla ciebie takze byc przeczytanie: http://moja-nerwica.republika.pl/ - gdzie gosc opisuje dosc zwiezle i prosto to co wie i podczym ja wlasciwie tez moge sie podpisac, oraz polecam przeczytanie ksiazki Oswoic lęk - Judith, Bemis; Amr, Barrada ( mozna znalesc na necie, pogrzeb na chomiku) - autorzy opisuje wiele przydatnych metod do pokonania leków i wewnetrzne dialogi do zmiany Pamietaj tylko ze psycholog nie rozwiaze twoich problemow. To ty (jak koliwiek brzmi to patetycznie:D) musisz odnalesc w sobie rozwiazanie problemow i sile. Ale mysle ze z twoim podejsciem to tylko kwestia czasu. Nie od razu Rzym zbudowali:) Pozdrawiam goraco, bo leje na dworze jak choleraa;)
  7. hej;) Terapia ta jest chyba najbardziej rozpowszechniona. Jak na moje oko, to chodzi w niej o to, by pacjent zmienil swoje bzdurne przekonania na temat siebie i zycia. Ja bylem chyba ponad 10 razy, z tym ze jeszcze wracalem po pewnym czasie gdy bylo gorzej. W sumie to nie wiem czy jest inna droga pokonania lekow jak rozmowa o nich i zauwazenie rzeczy z innej strony. Jak sama napisalas : "Oczywiście odpowiadałam jej, że będzie mi wstyd, że inni pomyślą to czy tamto, itp itp." o to wlasnie chodzi w terapi - czlowiek w sumie powinien dojsc do wniosku "a kij im w oko!", zdobyc pewnosc siebie, przestac sie zastanawiac co robic a czego nie, przestac sie przejmowac pierdolami. Tak powoli nerwica odchodzi w zapomnienie, bo czlowiek zaczyna zlewac wszystkie te sytuacje ktore kiedys byly dla niego grozne (jak trzesaca sie reka), przestaje sie ich bac (a jak sie nie boi to i reka sie nie trzesie). Terapia uczy tego wszystkiego, czlowiek wychodzi z niej madrzejszy o to, ze lęk to emocja jak kazda inna, ktora swoj poczatek ma w myslach i to od mysli zalezy, czy lek sie pojawi czy nie. Co do umyslnego trzesienia reka - czytalem historie w jakiejs ksiazce, gdzie mlody lekarz (chirurg) chyba jeszcze studiujacy mial problemy z trzesaca sie reka podczas uczenia sie zawodu i studiowania. Zawsze gdy mial cos zrobic, zaczynaly mu sie trzasc rece, a przeciez wiadomo ze nikt nie chce chirurga ktoremu drza rece. Problem byl taki ze to nie byla jakas choroba czy cos, ale zwykly lek, ktory w ten sposob wyzwalal sie podczas zajec. Lekarz ten udal sie do psychologa, gdzie dostal rade - jak bedziesz mial taka sytuacje, zapragnij z calej sily by trzesly ci sie rece. Co sie okazalo - jak przyszlo co do czego, chirurg ten wzbudzil w sobie zyczenie, by trzesly mu sie rece. Nagle katastroficzne mysli do ktorych sie przyzwyczail" o jezu! rece mi sie beda trzasc, wywala mnie ze studiow, zawiode rodzine, nie bede mial pracy, nie dam sobie rady, umre...itd" zostaly zgaszone poprzez zyczenie, by rece zaczely sie trzasc...a one co?? nic. zero, ani ruchu. Mysli wyzwalajace lek zostaly zamienione, lek sie nie pojawil. Jest to bardzo pomocna technika w sytuacjach stresowych. To wlasnie twoj psycholog probowal ci przekazac - zeby nie uciekac ani nie walczyc, ale spokojnie, z humorem podchodzic do takich rzeczy. A niech mi sie roztrzesa rece! Tak mi sie beda trzasc, jak nikomu na swiecie! Fobia spoleczna to najbardziej idiotyczna rzecz na jaka mozna zachorowac. WIem, bo sam mialem, a resztki niepokojow zwalczam do dzis:) Potrzebna ci jest otwartosc. Im mniej bedziesz sie kryla jak kroliczek za krzaczkiem, im bardziej zyskasz na pewnosci siebie, tym szybciej jakikoliwek lek ( a wiec i fobia - ktora jest lękiem przed lękiem) zniknie. Byc moze terapia grupowa jest tez dobrym rozwiazaniem dla fobikow spolecznych, bo czlowiek uczy sie ze nie jest sam, uczy sie rozmawiac o sobie, przestaje sie siebie wstydzic i widzi od razu ze inni go akceptuja. Ja nidgy na grupowej nie bylem. Za to mam za soba kilka rozmow z roznymi ludzmi, gdzie zwierzylem sie im ze swoich problemow i za kazdym razem otrzymalem takie wsparcie i rady ktore byly cudowne i ktorych sie nigdy nie spodziewalem. Nagle nauczylem sie ze nie musze udawac lwa, ze moge byc poprostu soba, i jestem super. Otwartosc - bardzo ci pomoze w radzeniu sobie z fobia spoleczna. pozdrawiam i zycze wielu stresujacych sytuacji, bys sie jak najszybciej spostrzegla ze strach ma wielkie oczy i nic wiecej. Za tydzien ide ze znajoma na wesele - kiedys na sama mysl nie jadlbym i robilo by mi sie niedobrze. Teraz nie moge sie doczekac zabawy. Ale nic samo nie przechodzi:) Otworz sie na ludzi i pozwol sie uleczyc, rozpraw sie ze swoimi kompleksami raz na zawsze:) i pamietaj: ""Każdy jest istotą jedyną i niepowtarzalną. Zdaniem genetyków szanse na to, by dana para małżeńska wydała na świat drugie identyczne dziecko, są jak 10 do potęgi 2 000 000 000, zatem kombinacja cech składających się na ową całość, o której mówimy "ja", praktycznie nie może się nigdy powtórzyć." ( Sztuka pewności siebie - Alan Loy McGinnis) pozdrawiam;)
  8. Wlasnie, ja tez widze ze jestem bardziej wylewny i emocjonalny niz ona:D :D No ale coz, jednak nie kazdy ma nerwice w wieku 20 lat :D:D
  9. jednak uwazam odwrotnie. Nie ma sensu budowanie czegokolwiek na polprawdach. Zle sie bede czul, gdy bede cokolwiek ukrywal. Choc z 2 strony, to prawda ze walenie z grubej rury od poczatku nie jest dobra metoda. Sprawy puki co sie same rozwijaja, a jak trzeba bedzie to podejme odpowiednie kroki:) dzieki za odpowiedzi
  10. Hej. Poznalem laske, fajna z niej dziewczyna, moglibysmy razem chodzic, byla by to moja pierwsza dziweczyna w zyciu (choc mam 22 lata) ale jest pare spraw o ktore chcialbym was zapytac. Po okresie nerwicy i problemow z fobiami, jest mi troche glupio sie jej przyznac, ze kiedys mialem takie problemy. Czy wy szczerze od poczatku opowiadaliscie o tym ( tak jak ja chce to zrobic), czy raczej czekaliscie na to co pokarze czas? Chodzi mi tutaj o to, ze czuje sie nieco nieswojo, a mowiac wprost, nieco sie boje jak ona zareaguje na te moje wszystkie opowiesci. No bo z jednej strony powinienem byc z siebie dumny, pokonalem sam wiele przeszkod, uporalem sie w duzej mierze z lekami, fobiami i nerwica, a przeciez kazdy moze nie miec cudownych wspomnien z dziecinstwa i kazdy w wieku 15 lat moze zaczac popelniac bledy - izolowac sie, uciekac w marzenia itd. Z drugiej jednak strony wiem, ze dla wielu osob, ktore nie mialy nigdy takich problemow, moze okazac sie to smieszne, ze np; mozna bac sie innych ludzi i wsytdzic sie cale zycie za siebie. Troche cala sytuacja siedzi mi na zoladku, no bo zamiast czuc sie dobrze, ja czuje lek przed tym jak ona zareaguje. Chce ten problem rozwiazac, bo cale uczucie szlag trafi za chwile. macie jakies porady albo doswiadczenia? Jak wy rozmawialiscie o problemach ze swoja 2 polowka? dzieki
  11. Nie jestem specjalista, ale mysle ze kazdy tak ma. Kazdy idac do sklepu czy majac gdzies dzwonic na 2-3 sek przed tym pomysli co powiedziec itd. MYsle ze to norma. Ale lepiej jest z kims pogadac zamiast takich "dialogow" w glowie:)
  12. hej:) Najpierw odwyk. Nerwica przy narkotykach to pryszcz. Dasz rady, podejmij decyzje i zacznij nowe, lepsze zycie. jestesmy z toba!
  13. eldruto

    Woodstock

    Uctok jest cudny:) Polecam dla kazdego kto chce sprobowac przelamac swoje leki... jest tam tyle pozytywnych dziwakow, ze czlowiek czuje sie jak w domu:D Niepowtarzalna atmosfera, wolnosc, otwarci ludzie, dobra muzyka. No i Owsiak, ktory zaraza optymizmem. Jezeli tylko bede mogl to jade w przyszlym roku:) Problemy wlasciwie mialem przed podroza do Kostrzyna no i nieco w drodze, no bo strach sciskal zoladek. Ale z calej sily staralem sie go olac, no i taktyka ta przyniosla wiele pozytywnych efektow. W trakcie przystanku juz wyluzowalem no i bardzo fajnie sie bawilem:) Teraz juz wiem, ze nawet dlugie wyjscie z domu i daleka podroz nie sa dla mnie wiekszym problemem. Kolejny etap to byc moze kiedys zagranica, jak tylko bedzie okazja:) Gdy juz to przeskocze, moja fobia spoleczna przejdzie do totalnej historii:) pozdrawiam, zycze sily do walki:)
  14. eldruto

    Woodstock

    hej, kolejna rzecza ktora robie nieco z mysla pokonania swoich lękow i innych blazenstw jest wyjazd na woodstock. Musze przyznac ze nieco sie boje. Ostatnio bylem ze znajomymi w zakopanem, niby jeden dzien, ale mimo wszystko nerwy, a zwlaszcza moje fobie socjalne daly mi sie we znaki. Mimo to bylo fajnie i teraz wiem, ze jakbym jeszcze raz tam byl, to juz bym sie chyba w ogole nie przejmowal niczym, tylko bawil sie:) Dlatego tez wybieram sie na woodstock. Nieco buntu i wolnosci jest mi bardzo potrzebne. Ktos z forumowiczow sie wybiera? Jaka pogode przewidujecie? Co myslicie o zespolach w tym roku? Najbardziej boje sie podrozy, spedzenia 10 godzin w pociagu z Krk do Kostrzynia, zwlaszcza ze jade z grupka ludzi ktorych nie znam. No i ogolnie nigdy nie bylem daleko od domu, najdalej to chyba na parafialnej pielgrzymce do lichenia w gimnazjum:D:D:D;:D Ale mam nadzieje ze wszystko sie ulozy, a moje fobie wreszcie zmadrzeja i dojda do wniosku ze przesadzaja z tymi strachami:)
  15. "a przede wszystkim zapominać nie wałkować w kółko swoich lęków i natręctw" "szukac nowych rzeczy które choć troszke mnie cieszą" :) Gratulacje:) p.s. Nerwica to nie choroba. Nerwica to zbyt glupie cos zeby dawac temu tak powazna etykietke jak choroba:)
  16. hej;) Materialy, z ktorych ja korzystalem: "Oswoic lek" (do znalezienia na chomiku, ksiazka typowo dla zmagajacych sie z fobiami), "neurotyczna osobowosc naszych czasow" i jeszcze inna o neurotyzmie tej samej autorki, nie pamuetam tytulu. Do tego moja-nerwica.republika.pl A moja opinia (jesli to was obchodzi) jest taka, ze trzeba isc do psychologa. Ja osobiscie mam za soba kilkanascie spotkan z psychologiem i wiem jedno - zadna ksiazka nie zastapi wam rozmowy z kims. Nie jestescie w stanie spojzec na siebie z boku na tyle, zeby sobie pomoc. Wiem bo sam wertowalem w pewnym okresie mase ksiazek...to bez sensu. NIe znajdziecie tam odpowiedzi na wasze pytania, a zwyczajnie wejdziecie w las i jeszcze wiecej drzew zobaczycie. Jedynie "oswoic lek" jest typowym poradnikiem, ktorego przeczytanie niesie korzysci - ale sami autorzy na poczatku pisza ze ich ksiazka nie ma na celu zastapienie terapi. Terapeuta bedzie osoba ktora was wyslucha, poda dlon, zasugeruje mozliwosci wyjscia z sytuacji. Ksiazki tylko podaja definicje, opisuja ogolem. Nie ma nic zlego w wyplakaniu sie komus - jezeli tylko macie na to ochote. Rajca jest ze pracowac nad soba mozna samemu, i nawet trzeba, bo nikt nie rozwiaze waszych problemow za was, ale sami nie jestescie w stanie sie ukierunkowac, zobaczyc co jest nie tak. Dopiero jak pojdziecie na psychoterapie, zobaczycie jak wiele bledow popelniacie, ktore prowadza do waszych problemow i przekonacie sie jak bardzo psycholog wam pomoze. pozdrawiam;)
  17. hej:) Przedewszystkim przestan sobie wmawiac ze komp ci wjechal na psychike... skoro ocknales sie i zauwazyles ze masz z tym problem, to znaczy ze jestes normalny, a jedynie popelniles duzy blad z tak dlugim graniem przy kompie. Moze cie pocieszyc fakt, ze jak na moje oko, to nie jestes pierwszy z tym, a liczba uzaleznien od kompa sie ZNACZNIE powiekszy w najblizszych latach. Ja widze to po co raz mlodszych dzieciakach np: rodzenstwo lub inni, gdzie ja pamietam ze w zimie chodzilo sie zjezdzac z gorki, robilo sie wiele rzeczy, zzeralo owoce ludziom z drzew, niszczylo rowery robiac costam... a teraz dzieciaki nie maja nic z tego w przewazajacej wiekszosci. Wystarczy zobaczyc, ze wytargac kogos z domu pod namiot, w gory czy gdziekolwiek to masakra... A bo nie ma pradu, a bo daleko, a bo zimno, a bo costam...( nie ma gdzie prostownicy do wlosow podlaczyc) Dzieciaki nie wiedza zwyczajnie, ze czasem jak czlowiek smierdzi, jak jest brudny i jest mu zimno, to moze byc lepiej niz w cieplutkim domciu. Szkoda bo tacy ludzie nie dosc ze pozniej nie beda miec zadnych wspomnien z mlodosci, to jeszcze traca okazje na to by uczyc sie np zycia w spoleczenstwie, tolerancji, komunikacji itd... Straciles wiele czasu, tego najbardziej bedziesz zalowal. Ale wszystko do nadrobienia:) Przedewszystkim, mysle ze poprostu powienienes probowac. Obstawiam ze na wiele rzeczy masz stosunek "nie, bo nie" - jak wiele innych osob, no bo zwyczajnie nie masz pojecia jak cos moze byc fajne. Mozesz: *zapisac sie do jakiejsc grupy podrozniczej, harcerzy (jak lubisz skarpetki i ich smieszne czasem zasady), jakiegos kola. Czesto to nie miejsce i rzeczy czynia cos fajnymi, ale ludzie z jakimi je spotykamy. Ta sama impreza moze byc do d* gdy sa na niej nudziarze, i z******a gdy sa na niej ludzie ktorzy sa kestrawertykami i uwielbiaja robic cos glupiego. * zapisac sie na jakis kurs - taniec, gra na instrumencie itd. Poznasz nowych ludzi, nauczysz sie czegos nowego. * sprobowac sportu - najlepiej druzynowego - pilka nozna, siatkowka, * pochodzic po barach z kumplami * dyskoteki w sobote - Moze panny sobie poszukaj jak nie masz;) itd... mozliwosci ogranicza nam tak naprawde tylko nasza wyobraznia. Pieniadze nie sa czesto potrzebne do wielu rzeczy, albo niewiele. Np gdy nie masz kasy, mozesz sprobowac podrozowac autostopem:) W swiecie komputera (co sie sprowadza do swiata fantazji) wszystko jest latwe, szybkie...ale nie daje nic. Wiem sam po sobie, bo stracilem wiele czasu tak samo jak ty...na marzenia;/ Trzeba probowac...dam ci przyklad z mojego zycia: Kiedys nie mialem motora... wydawalo mi sie ze fajnie by bylo miec, ale jakos mnie nie ciaglo strasznie, jakos tak nie do konca chcialem... Pozniej dostalem moto (ojciec mi kupil wlasciwie)...i co... ide do baru i zamiast sobie kupic piwo, to mysle sobie...hmm...za 5 zlo mam litr paliwa a to daje ze 30 km... i czesto odpuszczam sobie piwo zeby sobie pojezdzic:) TEraz nie wyobrazam sobie mojej egzystencji bez mojej Virago 250:) Szukaj czegos dla siebie, kazdy jest inny. Mam za soba wizyty u psychologa ktory mi powiedzial jasno ze marzenia oslabiaja moja sile do realizacji czegokolwiek. Zastepowalem sobie zycie marzeniami... ale to nie to samo. Pamietaj ze za kazdym razem kiedy wlaczasz kompa i swoja gre w ktorej masz ogromna moc i mozesz gory przeskakiwac...w realu stajesz sie jeszcze bardziej slaby i nijaki. Komp to fajna rozrywka, sam przesiaduje czasem, ale lepiej jest cos przezyc, niz marzyc o przezuciu tego. To jak jejsc parowke i wyobrazac sobie ze to stek. Lub ostrzej... To jak masturbowc sie w kiblu i wyobrazac sobie ze jestes z ladna panna. Wszystko fajnie...tylko ze kiedys dojdziesz do wniosku ze lepiej by ci bylo z brzydka panna ktora jednak jest prawdziwa...niz z nieistniejacym idealem. Mam nadzieje ze przemowilem ci do wypbrazni:) ZYJ!! trzymam kciuki:)
  18. Kiedys uwazalem ze jestem nikim, ze nic nie potrafie, ze jestem do dupy. Uwazalem ze nalezy mi sie cierpienie bo skoro taki beznadziejny jestem to nic dziwnego. W kontaktach z ludzmi bylem ulegly, nie potrafilem miec wlasnego zdania, zbuntowac sie. Zamykalem sie w sobie i choc na wierzchu bylem wesoly i sie smialem, to pod spodem cierpialem, ale nie potrafilem nikomu o tym powiedziec. Zamykalem sie w sobie co raz bardziej. Nie potrafilem zagadac do dziewczyn ktore mi sie podobaly, bo uwazalem ze powinny miec kogos lepszego niz ja. Moim jedynym swiatem byl swiat moich marzen, w ktorym bylem kim tylko chcialem. W rzeczywistosci bylem cichym, zaleknionym dzieckiem. I wiele innych... Moja nerwica nie trwala dlugo - pierwsze fobie zaczely sie w szkole sredniej, po szkole zaczely sie ataki nerwowe, zalamanie. Poszedlem do psychologa, terapia trawala kolo 10 spotkan. Wracalem do niego po pewnych okresach kiedy znow bylo mi ciezko. Teraz, staram sie wierzyc w siebie. Co chwile odnosze jakis malutki sukces. Z lekiem przed jedzeniem w miejscach publ. sie praktycznie uporalem, czasem mi sie cos jeszcze przypomni, ale nie robi to na mnie wrazenia. Z lekiem w trakcie prowadzenia samochodu dawno sie uporalem - nie stanowi to dla mnie wiekszego problemu, co prawda nie wiem czy bym nie mial jakiegos malego strachu w duzym miescie, ale nie mam okazji na razie by pojechac i sie przekonac. Znacznie bardziej otworzylem sie na ludzi - staram sie nie udawac, a byc soba. Dzieki temu nauczylem sie, ze nie musze byc taki silny jak zawsze myslalem ze musze. Zagaduje do dziewczyn ktore mi sie podobaja. W tym roku juz pewnie do 3 czy 4. Jak narazie bez sukcesow, ale same proby daja mi zadowolenie z siebie, i wiem ze wreszcie spotkam ta z ktora sie dogadam. Na wakacje znalazlem sobie prace dzieki kuplowi, bede mial jakies pieniadze, bardzo sie ciesze. Mam teraz egzaminy na uczelni, ale wiekszosc zaliczen juz mam i mysle ze nie bedzie zle. Ciesze sie malymi rzeczami, wychodze czesto z domu. Mam motocykl na ktorym uwielbiam jezdzic. Potrafie postawic na swoim, ostatnio wytargowalem cos co mi sie nalezalo od sprzedawcy. Pije kawe ktora uwielbiam, pomimo ze dlugi czas jej unikalem "bo powoduje nerwice". Staram sie wlasne marzenia wcielac w zycie, choc jak narazie duzych sukcesow moze nie mam, ale nie od razu Rzym zbudowali. Ostatnio doszedlem do wniosku ze lubie siebie, i mimo wszystko jest fajnie i jakos sobie poradze, bywaja chwile ze czuje sie dumny z siebie. To dala mi nerwica. Zmienilem swoje zycie. Dzieki niej moje zycie odmienia sie na lepsze, wiem ze zamiast siedziec w domu i narzekac, zamiast zatapiac sie w marzeniach, lepiej jest cos zrobic. Jestem swiadom swoich bledow ktore popelnialem, i staram sie inaczej postepowac. Jeszcze moze nie wszystko za mna, jeszcze za duzo czasem sie martwie przyszloscia, za duzo mysle, za duzo mam w glowie dziwnych mysli, ktore sa przeciez moimi wlasnymi strachami a nie rzeczywistoscia. Ale wiem ze prawie cala moja mlodosc to bylo powtarzanie sobie 'jestes beznadziejny", wiec i proces zmieniania sie musi potrawac. Ale wierze ze kiedys przyjdzie dzien, kiedy nagle zdam sobie sprawe "Kurde, przeciez kiedys w zyciu bym tego nie zrobil, a teraz zrobilem!" Nerwica to juz przeszlosc, teraz walcze o to, by zmieniac swiat i siebie na lepsze:) Jest dobrze, bedzie lepiej!
  19. To jak z wystapieniem publicznym - przed jestes caly w nerwach, a w trakcie widzisz ze jest calkiem ok i sie uspokajasz.
  20. eldruto

    Wkurza mnie:

    Nie czytalem wlasciwie niczyich wypowiedzi bo mi sie nie chcialo. Nikogo tez nie oceniam. Z doswiadczenia poprostu wiem i odzieram was ze zludzen - taki watek w czymkoliwek komukolwiek raczej nie pomoze. Krytykuje by dac wam do myslenia. Gdy chce sie wam pic, to sie napijcie, a nie patrzcie na wode. pozdrawiam.
  21. eldruto

    Wkurza mnie:

    WRONG WAY! a mnie wkurza.... ale co was to obchodzi co mnie wkurza... Tlumic emocji nie nalezy to fakt. Ale w calej terapi chodzi by byc soba i robic co sie chce- co z tego ze na forum napiszecie sobie ze was sasiad wkurza graniem Nocturnusa o 6 rano... jak nie potraficie pojsc do niego i o tym mu powiedziec, tlumiac w sobie gniew na niego. Sorry, ale uwazam ze to co tu piszecie jest bez sensu. Nie tedy droga. Emocje uczymy sie wyrazac w konkretnych sytuacjach, a nie na internecie, gdy czujemu sie bezpieczni, siedzimy sobie w cieplutkim domciu i nikt na nas nie nakrzyczy. Czy to ze napisaliscie tutaj o tym co was denerwuje polepszylo wasza samoocene i dodalo wam sil? A idzcie i zadrzyjcie kota z kims, jakims zywym czlowiekiem - opie*dolcie go za cos gdy jego zachowanie was zdenerwuje, gdy bedziecie wiedziec ze macie racje, gdy dacie sobie prawo do posiadania takich samych praw jak inni - wasza samoocena i wiara w siebie, w wlasne przekonania urosnie. Na tym to polega. Jeszcze przy okazji was ktos byc moze poprze - i juz bedziecie w niebie. Pozdrawiam i zycze sukcesow! (sam bym sie z kims poklocil czasem, ale nie ma takich zeby mnie chcieli wkurzac i zonk:D:D:D)
  22. Podpisuje sie pod radami - nic samo sie nie zmienia. Nie przyjdzie nagle dzien w ktorym wszystko minie jak za dotknieciem czarodziejskiej rozdzki. Trzeba samemu sobie troche rzeczy poukladac, postarac sie, a uda sie. pozdrawiam
  23. hej;) Z problemem ktory ty teraz masz borykalem sie przez dosc dlugi czas. Ale juz jest po, wyleczylem sie. 1. Poszukaj ksiazke "oswoic lek" - NA PEWNO ci sie przyda. 2. Sytuacja zapewne przedstawia sie nastepujaco Masz jakies spotkanie, costam, denerwujesz sie (...norma...kazdy mniej czy wiecej tak ma...), myslisz sobie "Boze swiety zebym tylko nie zwymiotowal", zaczynasz obserwowac swoj zoladek, przez glowe przebiegaja mysli "co bedzie jesli...", denerwujesz sie jeszcze bardziej, cos w zalodku burknie, steknie... przez glowe przechodzi fala paniki...o teraz to juz sie naprawde boisz, adrenalina sciska zoladek... wymiotujesz. Jest to typowe dla nerwicy "nakrecanie sie" - lek powoduje objaw, a objaw powoduje lek...i tak w kolko az dostajesz napadu leku, paniki albo poprostu wymiotujesz. CO mozesz zrobic: 1. Miej swiadomosc ze to sa twoje mysli, ktore powoduja twoj stan, nic wiecej. Mysli, strach. 2. NIE omijaj sytuacji, nie zostawaj w domu, kiedy chcialbys isc na impreze, nie alienuj sie wsrod znajomych, nie zamykaj sie w sobie. Nie powtarzaj moich bledow. Zeby pokonac to, trzeba byc otwartym. 3. Zamieniaj swoje dolegliwosci w zart - np: siedzisz miedzy znajomymi, to powiedz - "wiecie co, tak p********** bez sensu, ze zygac mi sie chce" 4. Nie ukrywaj swoich problemow. Powiedz otwarcie, ze masz problemy z zoladkiem, ze to chyba stres. Ludzie zazwyczaj sa otwarci. Przeciez nikt cie nie wysmieje za to ze wymioujesz. 5. Jezeli bedziesz siedzial miedzy znajomymi i nagle poczujesz ze nie dasz rady, ze zwymiotujesz - to wyjdz i zwymiotuj:) Ja tak mialem przez pewien okres na uczelni - np mialem taki tydzien, ze ze 3 czy 4 razy wymiotowalem. Stalo sie to dla mnie norma:D Szedlem, wymiotowalem, przemylem twarz i wracalem:) Wiedzialem ze to tylko nerwy. 6. Nie ukrywaj problemow, bo to moze powodowac, ze jeszcze bardziej bedziesz w nerwach i tym bardziej zoladek ci bedzie sciskalo. 7. Pokonasz ta dolegliwosc wtedy, gdy bedzie ci obojetne czy bedziesz wymiotowal czy nie, gdy przestaniesz na to zwracac szczegolna uwage. Jak bedziesz wiedzial, ze jak zwymiotujesz to zwymiotujesz - ii nic zlego sie nie dzieje. Ja do dzis mam dosc delikatny zoladek - np moi kumple potrafia sie nazrec i wypic na to po pare piw, a ja nie potrafie. tak juz mam. (wczoraj o 1 w nocy mialem dowod:D) W wymiotowaniu najbardziej lubialem to, ze jak juz zwymiotowalem to czulem taki luz, miesnie sie rozluznily, napiecie mijalo... to bylo przyjemne. Wymiotowanie to bardzo rozpowszechniony sposob naszych organizmow na pozbycie sie czy rozladowanie napiecia. Bardzo wielu ludzi kilka razy w zyciu, po jakis stresujacych momentach wymiotowalo. Jest to jak najbardziej normalne - gorzej gdy jak w moim czy w twoim wypadku stalo sie to fobia. Przydala by ci sie wizyta u psychologa. Nie tyle by pokonac wymiotowanie, ale po to bys sobie poukladal zycie. Bo skoro masz taka fobie, to znaczy ze mniej wiecej cos z toba "nie tak" (sorry za kolokwializm) - chodzi mi o to, ze masz jakies powazniejsze problemy, ktore trzeba by rozwiazac. Normalnie ludzie maja innych w D**** i nigdy przez cale zycie nie przychodzi im do glowy, by zaczac sie bac tego ze sie zwymiotuje. Ty z jakiegos powodu zaczoles sie tego bac i dobrze by bylo znalesc ten powod. W moim przypadku okazalo sie ze zwyczajnie jest ze mnie D**** a nie chlop i trzeba mi stawiac zawsze na swoim a nie sluchac innych. Taki wniosek wyciagnalem z kilkunastu spotkan i dziala. Nauczylem sie, zmienilem wiele swoich postaw i aktywnie dzialam, a nerwica w moim przypadku to juz wlascwie przeszlosc. Teraz zbieram tylko doswiadczenia i stram sie szukac w nich pewnosci siebie - podejmuje wyzwania i co raz mniej sie boje. Z pewnoscia ci sie uda. W razie pytan, pisz na prv. Ja z wymiotowaniem w miejscach publ meczylem sie ze od bardzo dawna - ze 6 lat, nim jeszcze w ogole wiedzialem co to jest nerwica. Pozniej jak sie dowiedzialem, to powoli pokonalem ten lek i teraz juz pije, zre i siedze po barach z ludzmi i nic mi to nie robi. Aha, no i jeszcze jedno - jak bedziesz sie bal zwymiotowania...to wzbudz w sobie pragnienie tego. Tak! Siedzisz z kumplami w barze i boisz sie ze zwymiotujesz - co robisz? Myslisz sobie "chcialbym zwymiotowac" "ciekawe co by sie dzialo" - ma ta strategia bardzo pomogla. Zyczenie to wyprze lek z twojej glowy. pozdrawiam:)
×