Skocz do zawartości
Nerwica.com

kris1966

Użytkownik
  • Postów

    195
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kris1966

  1. Tommy1939,nie da się ukryć,że nie zależy Ci na pozytywnych relacjach z ludżmi(tu na forum i pewnie wszędzie),skoro ze złości za moje "Rydzykowo" i od Roberrrto":"o matko... " wymyśliłeś na nas te intrygi z nie naszymi cytatami.I nie ściemniaj już dalej chłopie! Wielu ludzi tutaj,w różny sposób,boryka się z problemem odrzucenia i nawet niechęci innych do siebie,ale próba załatania-zatuszowania tego własnego problemu,przez wynalezienie NACJI RZEKOMO BARDZIEJ ZNIENAWIDZONEJ W ŚWIECIE niż ty,to bardzo marny patent. Na ile Żydzi są nienawidzeni a na ile nie,tego nie wie nikt.I nic Ci nie pomoże twoja cegiełka w kreowanie tej rzeczywistości,więc nas tu nie przekonuj.Każdy człowiek z taką postawą nie mówi nic o Żydach,mówi wszystko o sobie! A co do Słowa Bożego,na które się powoływałeś,a weż Ty i wczytaj się w nie jako SKIEROWANE TU I TERAZ TYLKO I WYŁĄCZNIE DO CIEBIE.Może wreszcie usłyszysz,że Bóg przemawia do nas językiem MIŁOŚCI i mamy się jej uczyć. MIŁOŚCI A NIE NIENAWIŚCI!Zastanów się nad tym. Miałem nie komentować,ale skomentowałem.
  2. Nerwicowcy nie potrafią być szczęśliwi,często wynajdują powody do zgryzot i zamartwiania się.Ja wiedziałem,że żeby zastartować do jakiejś dziewczyny muszę być wyluzowany,uśmiechać się,żartować,a tego nie umiałem.Nie umiem udawać.Zawsze minę miałem taką zafrasowaną,zbolałą,taki strasznie serio gość. Jak tu poznać dziewczynę,jak już na początku prezentuję się żle...No właśnie.Najlepiej właśnie w jakiejś grupie,gdzie ludzie się dobrze poznają i rozmawiają o swoich problemach(i nie są to sami nerwicowcy!) Na pewno od Związku Hodowców Gołębi Pocztowych i klubu miłośników brydża będzie jakaś wspólnota w kościele.Ludzie tam nie są dla siebie samych,dla towarzystwa,podrywu itp,nie ma rywalizacji mężczyzn,jakichś seksualnych zachowań kobiet. Ale każdy ma oczywiście swoją własną drogę. I zgadzam się z tym,że ta druga połowa powinna być silniejsza.Ja za to łatwiej przystosowuję się do jakichś nowych nieoczekiwanych sytuacji. A nerwica słabnie choćby dlatego,że gdy ma się rodzinę trzeba jednak myśleć o wielu sprawach,a nie koncentrować się na sobie. [Dodane po edycji:] A co do tej empatii i pragnienia pomagania innym nie wiem,może inni są bardziej otwarci,ale ja i ci nerwicowcy których znam,to ludzie jednak dość mocno zaabsorbowani sobą.
  3. We wspólnocie w kościele,odprowadzałem ją zawsze na przystanek(oczywiście bez żadnych tam zamiarów-byłem na Rispolepcie).Ona się w tajemnicy modliła o moje uzdrowienie.
  4. Nigdy nie podrywałem żadnej dziewczyny,nie flirtowałem,nie zaprosiłem na randkę,nigdy.Kiedy widziałem rówieśników bawiących się,tańczących,niemalże płakałem.Matka po prostu przywłaszczyła sobie mnie.Miałem zerowe poczucie własnej wartości,potworny lęk przed opinią kobiet. Dziś by nikt nie uwierzył widząc mnie-męża i ojca czwórki dzieci. Jest kilka ładnych dziewczyn w mojej wspólnocie,one wiedzą o tym wszystkim.Bywało,że jak któraś zwróciła się do mnie ciepło po imieniu,ogarniało mnie jakieś szaleństwo,to niespełnione,ogromne pragnienie zdobywania odzywało się nagle.Muszę się dziś bardzo kontrolować.bo kocham moją żonę i ślubowałem jej wierność. Po niezrealizowanej potrzebie zdobywania pozostaje ogromny ból.
  5. Ludzie,zobaczcie co ten facet tommy1939 robi! Wziął cytat z Nortta z 27.08 z godz 2.02 i przypisał go mnie!(post dzisiejszy) Człowieku,ty sam wystawiasz tym świadectwo o sobie. Miejcie dystans do tego gościa,nawet nie komentujcie go.
  6. No tak,kościół ma bardzo różne,skrajne oblicza. Z jednej strony ci wojujący,jak tommy1939 czy Rydzykowo,z drugiej-poszukujący,chcący zrozumieć,zbliżyć się do prawdy. Są świetne rzeczy do posłuchania na chomiku: http://chomikuj.pl/maikiel/Muzyka/klasyka/Bartoli/Salieri Tam maikiel ma też rekolekcje,kto rzeczywiście poszukuje,niech posłucha.
  7. Podsumowując: nerwicowego "boga" trzeba odrzucić.Wstawanie,klękanie,siadanie,klękanie,przeżegnanie się itd.-jako ćwiczenia gimnastyczne-marna rzecz,strata czasu.Ambicje bycia doskonałym-tym bardziej. Człowiek,który jeszcze stoi na dwóch nogach nie ma potrzeby odkrywać,że kogoś potrzebuje.Do końca będzie się zapierał.Że kościół taki owaki,że historia,że pedofile,że dawanie na tacę itd. Też do końca próbowałem stać na dwóch nogach.Dzięki Ci Boże za nerwicę,bo ona mnie wreszcie obaliła. Nie wiem czy to ten mój bardzo silny szczurzy instynkt samozachowawczy(byłem odrzucony jeszcze w łonie),bo pierwsza rzecz jaką zrobiłem,to czytałem biblię.Nigdy tego wcześniej nie robiłem. Wiem jedno: byłem poza kościołem-wszystko szło w ruinę,od 10-ciu lat jestem w kościele i wszystko się buduje.Z początku nie było tego widać,po 3-4 latach zaczęły się dziać rzeczy nieprawdopodobne,o których nawet nie śniłem. Nie zapomnę miny psychiatry,jak powiedziałem,że nie muszę już brać Rispoleptu,bo nie mam już natręctw. Patrząc na te wszystkie rzeczy od tamtego czasu,zbyt wiele tego,by był to przypadek,wiem jedno-ten kto to dla mnie zrobił JEST DOBRY.Jeśli to zrobił dla mnie Bóg,to BÓG JEST DOBRY. I NIC MNIE NIE OBCHODZI CAŁA TA GADKA O KOŚCIELE.
  8. Bardzo zranieni ludzie.Nie pogadasz. Co ja będę pytał:"Kochasz Boga?" Lepiej powiem:"Przestań nienawidzić!" Nienawiść to zaślepienie.
  9. RafQ-czy można tak sobie zostawić kogoś,kogo się kocha? Wyobraż sobie że mówisz:"Kocham tak bardzo swoich rodziców,tak do szaleństwa,że jutro wyjeżdżam na drugi koniec świata i nie zobaczą mnie już nigdy!" Przecież to bez sensu,prawda? Ty nie kochałeś Boga,bo gdybyś go kochał,nie zostawiłbyś Go! Cała ta twoja dziecięca pobożność to było tylko jakieś nerwicowe podrygiwanie,z lęku przed karą.Nie było prawdziwej relacji z Bogiem.Był strach-kto się boi,na pewno nie kocha. Celem religii jest zacieśnienie relacji miłości z Bogiem,kapłani mają w tym ludziom pomagać-budować most między człowiekiem i Bogiem. A co do tego chrztu.Gdybyś dostał,będąc noworodkiem,ogromny spadek po cioci,to też byś protestował? "Dlaczego mnie nikt nie zapytał,czy chcę!" Co? A właśnie chrzest jest czymś nieskończenie większym niż te milion dolarów od cioci.Zycie jest po to by ten prezent rozpakować.
  10. Cały czas używa się tu słowa "wiara" na coś,co wiarą absolutnie nie jest:"odszedłem od wiary...","byłam bardzo wierząca..." To wszystko to był tylko pewien zbiór informacji i zachowań,które Wam wtłoczyli rodzice jak tresowanemu psu! Takie zwyczajne pranie mózgu!To nie wiara! Pochodzę właśnie z takiej "porządnej katolickiej rodziny".Co mnie uratowało?Byłem przez nich odrzucony,nie identyfikowałem się z nimi.Zawsze byłem anty...Kiedy cała rodzinka,z matką na czele,klękała w niedzielę do wieczornej modlitwy,miałem ochotę spuścić spodnie.Albo zostałem brutalnie wyrzucony,bo nie chciałem śpiewać wspólnie kolęd.Póżniej,zamiast do kościoła,szedłem na piwo. Minęły lata... Dziś to ja właśnie jestem w kościele.Z tamtej "katolickiej rodzinki" nie zostało prawie nic.Brat żyje z babą na kartę rowerową,bez ślubu.Wszystko wyjdzie w praniu... Co mogę powiedzieć o wierze.Spotkałem kolegę z czasów licealnych.Kiedyś mieliśmy dużo wspólnych tematów,a dziś? On cały czas-o forsie,ja-wcale.On ma dwójkę dzieci,ja czworo.I to właśnie chociażby zawdzięczam Bogu-ufność,że nie ma się co bać,że On to prowadzi. Ile już było sytuacji krytycznych,ile skoków na głęboką wodę. Trzeba po prostu tak ostatecznie zaorać twarzą w glebę,by wreszcie podnieść głowę ku niebu...
  11. Ja z tej swojej dziwności,inności próbowałem zrobić swoją mocną stronę(pozornie mocną).W tych moich najgorszych latach by nie czuć samotności przebywałem b.dużo poza miastem.Jeżdziłem sobie rowerkiem,leżałem na łące lub siedziałem na ambonce od myśliwych gdzieś w lesie.Wszystko by oszukać samotność.Ale ode mnie aż biło samotnością i alienacją.Zadziwiające ile dziewczyn leci na tzw."biednego żuczka"."Jaki on samotny,dam mu miłość,będzie mi oddany...".Musiałem nieraz zmieniać sklep w którym stale kupowałem,z tego właśnie powodu.
  12. Ja,głównie dzięki nerwicy ożeniłem się dopiero przed czterdziestką.Mam cztery małe brzdące.Obok mnie mieszka kolega z liceum,który jest już dziadkiem.Zona,zobaczyła ten temat i powiedziała że ciężko jednak się żyje z nerwicowcem,ta moja chwiejność uczuć jest trudna do zaakceptowania.A o moich natręctwach,o których nie mogę każdemu mówić,bo ludzie nie rozumieją,wiedziała od razu jeszcze przed ślubem.
  13. Kurde,już wpisywałem wczoraj wieczorem,Mr.Thomas po prostu chce nabrać dystansu do siebie,pisze o sobie(bo ja taki sam).Ale zgasiłem komputer i teraz żałuję.Sorry że się wtrącam.
  14. Zależy taż jakie NN.Moje natręctwa myślowe zniknęły(przestałem je słyszeć-takie straszne irracjonalne samooskarżenia)nazajutrz po zażyciu Rispoleptu.Potem jeszcze jakiś czas na wyciszenie rozszalałych emocji.
  15. Przyczyny...Okazuje się,że problemy z sumieniem też.Dotyczyło to matki.Mniejsza o to,jaka była moja rzeczywista wina,bo często wyolbrzymiam(nadwrażliwość sumienia).Ale wypowiedzenie słów:"Musisz przebaczyć samemu sobie..."-to był kolosalny zwrot w moim życiu.Odstawienie Rispoleptu,a potem już poszło... A zaczęło to się,bagatela,od zamówienia mszy za nieżyjącą matkę,z którą miałem bardzo skomplikowane relacje,i nie rozwiązane. Jestem przekonany,że ogromną rolę w nerwicy,fundamentalną rolę,mają sprawy duchowe.Duchowość jest lekceważona i to jest błąd.
  16. Tak,czy to nietypowe? Miałem bardzo silne natręctwa myślowe.Strasznie niszczące.Piszę o tym też w wątku:"pytanie do osób,które brały leki na natręctwa myślowe" i na: dyskusje-leki-rispolept
  17. Ośrodek Leczenia Nerwic i Zaburzeń Jedzenia Gliwice ul.Asnyka 10,więcej na:www.psychoterapiasilesia.pl [Dodane po edycji:] Byłem,polecam.Ośmiu terapeutów z certyfikatem,i ten mój najlepszy,pan Jan Skorupa.
  18. Brałem rispolept 3i pół roku.Zacząłem odstawiać,gdy nastąpiło uzdrowienie z natręctw.Teraz miewam je rzadko i są słabe.Powiem że ten lek wyciągnął mnie z niezłego bagna.Rzeczywiście nie czułem się po nim komfortowo-napięcie mięśniowe i musiałem robić takie ruchy szczęką,tak jakbym ziewał. Ale rzeczywiście,jak dla mnie,lek świetny. Po uzdrowieniu brałem go sporadycznie,incydentalnie(tak się nie powinno) i wtedy czułem się dużo gorzej.Miałem wtedy bardzo bujne sny.W końcu odstawiłem całkowicie.
  19. Rispolept,natręctwa zniknęły całkowicie.Brałem przez 3 i pół roku.Trochę przytyłem.
  20. Dzięki refren.Może się trochę sam w to pcham,może mam czasem za dużo do powiedzenia.
  21. Kamcia,z tą maską to do mnie? Widzę tyle: byłem poza kościołem-wszystko się rozpadało,jestem w kościele-wszystko się prostuje,naprawia.Koniec. [Dodane po edycji:] Ale masz rację,kamciu. [Dodane po edycji:] Kamciu,to do Ciebie.Widzisz,człowiek wierzący zna odpowiedż(nie mówię,że ja nim jestem) na takie udręki,jak analizowanie błędów. Jeśli to są błędy w decyzjach życiowych,to:"Panie,już sam nie umiem,Ty mnie prowadż,powierzam Ci moje życie". Jeśli błędy dotyczą relacji z innymi ludzmi(lęk przed utratą miłości,akceptacji) to:"Panie.ty mnie kochasz prawdziwie,miłością bezwarunkową,kochasz takim jakim jestem,nie gorszysz się,mną".
  22. Piszesz:"Prosiłbym osoby,które mają podobne skłonności"-i to jest złe sformułowanie,bo Ty nie masz takich skłonności.Tak,moim zdaniem to są tylko natręctwa myślowe.Uczucie nienawiści,skierowane do wewnątrz,które się "ubiera" w takie posądzenia. Ja też miałem podobne natręctwa jak Ty(potem ewoluowały w jeszcze gorsze).Dziś pozostało mi tylko tyle,że jak jadę np.autobusem i siedzę obok jakiegoś mężczyzny,to napada mnie czasem niepokój,gdy przypadkiem moje kolano dotknie jego kolana,żeby on mnie nie posądził czasem o to,że jestem gejem. A to,że Twój osąd "ubiera" się akurat w takie lęki wynika pewnie,tak jak u mnie,z ogromnej,niespełnionej tęsknoty za miłością tego najważniejszego mężczyzny.To jest taka tęsknota na oślep,za bliskością,solidarnością z Tobą-mężczyzny,tą którą tak normalnie chłopcu daje ojciec. Chciałem podrzucić link do książki,która opowiada o ciężkiej drodze wychodzenia z homoseksualizmu. http://ksiegarniamaryja.pl/podroz-ku-pelni-meskosci-p-450.html Ciebie to nie dotyczy,ale może komuś się przyda. [Dodane po edycji:] "Dzikie serce-tęsknoty męskiej duszy" Johna Eldredge'a http://gorliwiec.pl/readarticle.php?article_id=7 To jeszcze jedna pozycja dla zranionego mężczyzny,jak Ty czy ja. [Dodane po edycji:] Jeszcze taka refleksja na temat tego słowa "homofobia,homofob".Lepiej olać takie słownictwo,bo to po prostu jest nowomowa tych z pod szyldu "homosie wszystkich krajów,łączcie się!".Ci poprzedni wariaci stworzyli "wroga klasowego",ci dzisiejsi-"homofoba".Nie znam człowieka,który uważa geja za coś najgorszego,raczej z nich się kpi,wyraża dezaprobatę,niesmak dla tych praktyk.Stworzenie i demonizowanie "homofoba" ma odebrać głos ludziom normalnym.
  23. Dzięki,weteran(ja też weteran) za link do tej książki,rzeczywiście świetna jak wszystko J.Augustyna.Już wziąłem ją do zakładek i czytam.
  24. "Rolę nazwaną "kozłem ofiarnym" pełnią przeważnie dzieci,dzięki którym rodzina dysfunkcyjna ma szansę odwrócić uwagę od rzeczywistych problemów.Dzieci w tym przypadku traktuje się jako pewien "obiekt zastępczy",który służy do rozładowania negatywnych uczuć osób dorosłych.Postrzegane są one bowiem jako przeciwieństwo dzieci "bohatera rodziny",czyli nieodpowiedzialne i trudne,przynoszące swoim zachowaniem sporo kłopotów i trudności." To cytat z książki ks.Grzegorza Poloka "Rozwinąć skrzydła-nie tylko o dorosłych dzieciach alkoholików" A tak poza tym,Aniołku,proponuję Ci poszukać jakiejś wspólnoty w kościele:neokatechumenatu,Odnowy.Znajdż w sobie siłę bo naprawdę warto.A potem,może kiedyś,rekolekcje uzdrowienia wewnętrznego.Jest taka pani Jadwiga z Odnowy w Jeleniej Górze,która świetnie takie rekolekcje prowadzi.Byłem,polecam. Jednak chrześcijaństwo w pojedynkę to iluzja,samemu się nie da rady.Wspólnota to szansa,że kiedyś może otworzysz się i nie będziesz już nigdy samotna.
  25. Ja też nigdy nie osiągnąłem.A miałem dwóch braci,jeden pupilek ojca,drugi-matki. Trzeba wyznaczyć inne cele,a neutralizować te stare,wdrukowane przez rodzinę.Zadziwiające,że spotkałem kogoś z tak podobną historią.
×