Skocz do zawartości
Nerwica.com

luciana

Użytkownik
  • Postów

    123
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez luciana

  1. Ja Ci moge pomóc wiem sama jak ciężko znaleść osoby do badania do pracy dyplomowej. Co bede musiała zrobić uzupełnić ankiete czy coś takiego??
  2. luciana

    Jazda samochodem

    Mam 22 lat. Mam chłopaka ale często wyjeżdza do pracy i nie moge na niego liczyć, chodź w sumie to wszędzie on mnie wozi, na studia i na psychoterapie (bez niego ani rusz) Mam też siostre ale ona mieszka daleko. Mama do Krakowa autem nie pojedzie a tata to już wspominałam... szkoda się prosić. Nawet jeżeli zdobęde się na odwage żeby jechać busem to nie moge przebywać sama bo jak dostane napadu to nikt mnie nie wyciągnie a po za tym do busa może wejść moja "TRAŁMA" i tak koło się zamyka. Staram się jeżdzić autem jak tylko mam chłopaka obok siebie i całkiem nieżle sobie radze ale jak przychodzi mi samej gdzieś być, dostać się,być bez nikogo znajomego to koszmar. Nie wiem czy choroba sie nie pogłębia... ale cały czas zażywam leki coaxil 3 razy na dobe i afobam 0,25. Boje się, ze już nigdy nie dojde do takiej formy, żeby sama załatwiać sprawy.
  3. luciana

    Jazda samochodem

    Z tego wszystkiego, nie wsiadłam ani w busa ani w auto.Nie załatwiłam spraw na uczelni.Jak tak dalej pójdzie to mnie wywalą. Wiedząc że bede musiała jechać autem sama do obcego miasta opanował mnie taki lęk, że masakra, zaczełąm zażywać leki żeby się wyciszyć przed tym momentem jazdy ( i przesadziłam z dawkami byłam jak po wypiciu butelki wina nawet śniadania nie mogłam zjeść bo mi ręce noża nie trzymały ) Jestem jak mała dziewczynka ,która zatrzymała sie w rozowju i trzeba ją za ręke trzymać żeby ruszyła do przodu. Jestem zależna od innych jak chce się gdzieś dostać. Nie potrafie przełąmać lęku, a na depresje lecze się od 1,5 misiąca. Jeżdze autem naprawde dobrze od 4 lat po najgorszych zakamarkach krakowa i negle... Nie wiem co się podziało musze mieć kogoś koło siebie bo jak nie bede mieć to ani rusz. A najlepsze że jak mówie to mojemu ojcu, który był instuktorem to tego pojąć nie może... i dostaje opiepsz... żę sie pieszcze nad sobą.
  4. luciana

    Jazda samochodem

    Nie wiem co wybrać? jak myślicie jutro musze się dostać do szkoły w centrum krakowa i mam do wyboru albo bus pełen ludzi, ścisk i brak oddechu (którym wogóle się nie poruszam), albo jechać autem tylko, że nie jeździłam autem od 2,5 miesięcy. Im dalej od domu tym gorzej ale tą samą trasą jeździłam od 3 lat i jakoś to było. Nie wiem co bedzie rozsądniejsze czy bus w którym dostane napadu lęku przed ludzmi czy swoboda jaką mam jadąc autem (tylko ta derealizacja coś czuje, że może mnie złapać). Niestety nie mam możliwość zabrania kogoś ze sobą...
  5. On29 mam ten sam problem. Tylko, że ja zostałam zdradzona jak miałam 16 lat (pierwsza miłość, uczucie jest bardzo ważne w psychologi) zostałam zraniona i upokorzona. Mało tego tak bardzo nawet po zdradzie kochałam, że poszłam do mojego chłopaka bo mnie o to prosił, żeby powiedzić jego nowej miłość, że między nami nic nie było żeby chociaż jemu się udało w życiu. Mój heroizm (a może naiwność) kosztowała mnie dużo zdrowia,schudłam 6 kilo, wogóle się nie uśmiechałam a matka jak widziała co się ze mną dzieje to karmiła mnie magnezem. Wyszłam sama jakoś z tego bez leków bez lekarza ale mineło już 6 lat . 3 lata temu był pierwszy epizod depresji wrocił i teraz znów mam. Konsekwencją tego że byłam zdradzona jest moja niska samo ocena, nie było by jej może gdyby nie fakt, że znajomi chcieli być ze mną szczerzy i mówi że moja następczyni jest ładna a nawet ładniejsza (to mnie jeszcze bardziej pogrążało). Mam też brak zaufania do ludzi a w szczgólności obcych, jestem podejrzliwa, i oczywiście za każdym razem jak nadchodzą zmiany w moim życiu np studia, praca, to wydaje mi sie nie dam radę i popadam w depreche i tak koło się zamyka. Uświadomiłam sobie to na psychoterapi. Mój system obronny jaki sobie wytworzyłam w sytuacjach stresowych to właśnie popadanie w depesje. I tak co wyjde to na nowo wpadne po kilku latach. (trzeba mieć w sobie troche zdrowego egoizmu) Czego mi brakowało przez całe życie?? (mimo że wydażyło się od tego momentu milion innych rzeczy) to to ,żeby wykrzyczeć do niego to co mnie zabolało, żeby pokazać tej osobie że cierpiałam i żeby miał z tego powodu wyżuty sumienia. Rozliczyłam to sobie tak :ON NIE MIAŁ PRAWA TAK SIE ZACHOWAĆ, A JA JAESTM ŚWIETNĄ DZIEWCZYNĄ NA KTÓRĄ NIE ZAŁUGUJE.
  6. Reptile czy możesz w takim przełać linka z tym "TRENINGIEM AUTOGENNYM" tak żebym mogła sobie o tym posłuchać?? bo pierwsze słysze a jestem ciekawa bardzo :) jak bedzie warto to sobie nawet wgram do telefonu :)
  7. Forum jest świetne!! wszczególności kiedy jest się w tzw. "EPICENTRUM CHOROBY". Często tu bywałam kiedy było ciężko, powoli wracam do zdrowia i musze przyznać, że coraz rzadziej tu zaglądam. Zostawiam ten etap życia za sobą. Jak choroba wróci to ja też wróce. Pozdrawiam wszystkich forumowiczów
  8. Hej czy też tak macie? Ze czasami prawa ręka wydaje się lewą a lewa prawą( mam tak zawsze jak przez długi czas jestem bez ruchu) wtedy musze nasiłe poruszać kończynami żeby doszło do mojego muzgu, że to są moje kończyny a nie przyszyte wypchane watą Nie wiem czy dobrze to opisuje ale wydaje mi sie, że to z tej samej grupy zaburzeń co derealizacjia. Tak samo mam z nogami... ;/ pozdrawiam
  9. Na samym poczatku nerwicy zadzrościłam innym, że pracują i są zdolni do robienie rzeczy na które ja nie mogłam sobie pozwolić. Zazdorościłam, dziewczyną które pięknie wyglądają, dbają o siebie. Sama natomiast wyłącznie myśłałam jak się schować w wielkim kapturze, żeby tylko nie zwracać na siebie uwagi. Uważałam osoby, które spałniały swoje marzenia za niesamowicie odważne, podziwiałam ich. Mierzyłam swoje siły na zamiary i bylo mi przykro, że nie mam odwagi wziąść życie w swoje ręce. Wczoraj przechodziłam koło chłopaka ,który był niewidomy i pomyślałam sobie, że on to ma dopiero nieszczęście współczułam mu z powodu kalectwa. Ja i tak prędzej czy później wylecze sie a on raczej nie, co on ma dopiero powiedzieć na temat swojego nieszczęścia??. Uświadomiłam sobie, że moje nieszczęście -depresja- bywa często niczym przy problemach z którymi borykają się inni ludzie. Każdy z ludzi niesie swój krzyż ale niektórzy dużo większy niż my nerwusy :)
  10. Moja przyjaciółka poddała sie seri hipnotyzowania w celu wyleczenia arachnofobi (z pająków) i hipnoza w jej przypadku wyglądała na stopniowej sugesti tak, że przypomniała sobie to co było powodem jej lęku do pojków i okazało się, że jak miała 5 lat to kuzyn ją straszył pająkiem. Pisała na podstawie własnego przypadku prace dyplomową więc ambitnie do tego podeszła ale jak ją pytałam wiele razy jak to praktycznie wygląda to nigdy nie potrafiła tego opisać słowami. Ja natomiast chodząc na psychoterapie też zostałam poddana przez psycholog hipnozie, żeby przypomnieć sobie co mogło być przyczyną depresji, w każdym bądz razie jak zadawała mi pytania to czułam, że siedzi we mnie w środku i wyciąga ze mnie co mnie spotkało w przeszłości . Dziwnie się czułam, wdawał mi się, że wchodzi na teren na który nikomu nie pozwalam wchodzić. Generalnie hipnoza nie jest strasznie inwazyjna to bardzo silna sugestia. Codziennie sami wchodzimy w stan hipnozy tuż przed zaśnięciem dlatego bardzo dobrym sposobem jest zadanie sobie pytania "jak rowiązać nasz problem albo coś co nas dręczy". Stosowałam to w dzień przed egzaminami zastanawiałam się jak zdać? i zawsze wstawałam rano z dziwnym przekonaniem, że dam radę, tak jak bym już to raz przeszła...
  11. Hej zapisałam się na studia, a między czasie rozwinęła mi się na nowo nerwica i silne uczucie lęku chce teraz podjąć studia drugiego stopnia ale ten cały zamęt jakim jest studiowanie mnie przeraża tym bardziej, że będę wśród nowych ludzi w grupie a oprócz tego przez sam uniwersytet przechodzi dużo ludzi, a dawno nie byłam w tak zatłoczonym miejscu. Mam obawy czy zapanuje nad napadami lęku i się nie skompromituje. Mam jeszcze dwa tygodnie do rozpoczęcia więc spróbuje się jakoś podkurować. Nie chce odkładać studiów na później bo nigdy ich nie skończe. Jeżeli ktoś z Was zmagał się z tym na studiach to prosze o rade i jak sami sobie radziliście? proszę o pomoc
  12. Tak brałam leki i chodziłam na psychoterapie. Dwa lata miałam święty spokuj studiowałam i świetnie sie czułam nic nie zażywałam a jeżeli już to ziołowe wynalazki. A teraz przy nawrocie depresj pewnym standardem jest w moim przypadku nerwica natręctw, więc co mi zostało przeczekać aż ustąpi wraz z leczeniem farmakologicznym. Wraz z nawrotem pojawiały się te same obsesje więc mnie to już tak nie zaskoczyło. Głowa do góry... osoby, które z tego wyszły ich tu nie ma na forum bo po co... Ja też przez dwa lata nie zaglądałam na fora o nerwicy bo nie czułam takiej potrzeby.
  13. Moja psychoterapeutka kazała mi sie nie bać kiedy nadchodzi jakaś myśl,obsesja. Nauczyłam się z nią walczyć (ale w sesie poddaje ci się myślo) Przkład: kiedy miałam depresje jak więszkość bałam się ze to schozfrenia napadało mnie to w koło więc zaczełam się z tym mierzyć tak -moje myślenie- "przecież nie mam shozofreni bo osoby chore najczęściej nie czują lęku a ja go czuje i to bardzo, pozatym jak już mam ją mieć to nawet lepiej bo bede szczęśliwa więc chodź chorobo objaw sie u mnie pokaż co potrafisz" do dziś nie pyszła :))). Albo jeździłam autem i obsesyjnie bałam sie, że z przedniego siedzenia mi ktoś na światłach zabierze torebke, wszędzie widziałam potencjalnych złodzieji. Więć zaczełam myśleć tak " a mam dość zamykania się w aucie jak jade ukradną to ukradą tudno kupie sobie nową bo i tak mam zniszczoną a papiery można na nowo wyrobić, a jak skończ mi sie umowa to podpisze nowa i telefon dostane nowy". Jagorzej było jak była na cmentarzu i bałam się, że mnie coś opęta a musiałm pochować dziatka o kurwa wtedy to była walka ze sobą myślałam tak " jejku jak się boje jak mnie coś opęta chce z tej kaplicy uciec masakra niech mnie ktoś z tąd zabierze" kiedy zaczełam walczyć " a najwyżej mnie opęta trudno istnieją jeszcze egzorcyzmy wyjde z tego, no to jak mnie ma coś opętać to niech się stanie i czekłam żeby się zmierzyć z moim iracjonalnym lękiem " i co i nic. Później się śmiałm z siebie jaka ja jestem gupia. To trzeba się wyuczyć i mieć odwage, żeby sie z tym zmierzyć. Wydaje mi się, że ważne jest racjonalizowanie tego co się myśli i troche sarkastyczne podejście i poczucie tzw czarnego humoru. Każdemu co innego w głowie siędzi więc nie wiem czy to komuś pomoże ale schemat myślenia jest zawsze taki sam.
  14. Mój spcholog powiedział, że z każdej nerwicy można wyjść i to nawet bez leków(tylko wtedy trwa to dłóżej). Co do leczenia się w klinice to mi nic nie wiadomo więc możliwe ze jest szybciej. U mnie od momentu kiedy już nie mogłam funcjonawać i pojawiła sie nerwica natręctw potrzebowałam pół roku żeby wypłynąć na powierzchnie ale co z tego jak przy pierwszej nerwicy i depresji po trzech tygodniach farmakoterapi musiałam już wrócić na studia i praktyki (i nie ma że boli, że sie boje). Bo życie mi uciekało między palcami. czas wychodzenia z nerwicy przynajmniej w moim przypadku trwa dobre poł roku (ale to jest kwestia indywidualna zależna od form leczenia najlepiej im więcej tym lepiej np:farmakoterapi,psychoterapia,uprawianie sportu, i na siłe trzeba wychodzi do znajomych ) . Ta choroba naprawde uczy nieprzeciętnej cierpliwość.Ale jest uleczalna więć bez obaw.
  15. he he masz racje dzięki za rade. A co do psychoterapi to byłam już kiedyś trzy razy i pani psycholog zadecydowała, że koniec wizyt, a nie ja bo osobiście miałam wielki nie dostyt. Teraz po trzech latach znów sie zapisałam.Nowa psycholog wydaje się być pewna siebie i tego co robi więc spróbuje polegać na jej doświadczeniu, zreszta powiedziała, że moge wyjść z tego nawet bez leków. No ale mam kolejne pytanie, a może nawet obawe, otóż istnieje 40% prawdopodobieństwa, że moje dziecko będzie mieć nerwice bądz będzie podatne na stany depresyjne a to wszystko dlatego, że będzie obciążone genetycznie taką skłonnością. Sama jestem histeryczką (nie da sie ukryć :)) i jeszcze dzidzi nie mam a już sie martwie albo i wiem że bede obsesyjnie obserwować nastruj dziecka co z kolei może przerodzić sie w nadopiekuńczość a nadopiekuńczość w jeszcze coś gorszego. aaaa to wszystko jest strasznie skomplikowane... narazie zajme sie sobą. Pozdrawiam i dzięki
  16. No więc co możecie mi doradzić moje drogie. Mam 22 lata trzy lata temu zachorowałam na depresje potem przeszło to w nerwice powoli ustało w miare leczenia. Nigdy nie przestałam brać leków tzn brałam ale w znikomych ilościach( kroiłam coaxil nożyczkami na 6 części i taka jedna cząsta wystarczała mi na tydzień tak dawałam sobie rade przez ok 2 lata) teraz mam remisje cudownej choroby i znów musze brać leki. Za dwa lata skończe studia i pewnie przyjdzie taki moment, że bede chciała zajść w ciąże. A wiem, że leków nie można zażywać a jak mam remisje to w 4 tygodnie potrafi mnie tak wycofać z życia, że to już nie jest nerwica tylko gigantyczna deprecha, i nerwica natręctw. I tu jest pytanie czy przez to, że choruje na to "coś" lepiej żebym nigdy nie zaszłą w ciąże. Czy moja newica jest wyrokiem, że nie moge miec dziecka??
  17. zastanawiam się czy jak sie ma zaawansowaną nerwice, depresje, to czy nie najlepszym wyjściem dla kobiety rodzoncej jest cesarka?? Moja siostra miała cesarke cała akcja porodowa nie trwała dłużej niż 20 min.Znieczulenie bez usypiania (wiadomo trzeba później leżeć z 5 dni jak nic) A w pełno objawowej depresji i tak się tylko i wyłącznie leży wiec bez różnicy. Zastanawiam sie jaka doumentacja jest potrzebna żeby dostać skierowanie na ten rodaj porodu?? no i nic sie nie rozciąga
  18. Mój atak wygląda tak najpierw mam mętlik w głowie ten mętlik przeradza się w ogromny lęk, narasta i przybiera na mocy do tego stopnia, że dostaje napadu paniki.W takim momencie nie dochodzi do mnie nic z zewnątrz( może mnie ktoś uspkająć pocieszać nic to nie daje) Serce bije jakby nie mogło, oddechu nie moge złąpać i wydaje mi się, że strace świadomość. Jakby wciągała mnie czarna dziura. A najlepiej jest jak jestem w miejscu publicznym woooow wtedy do tego że nie moge sama nad sobą zapanować popadam w histerie tak silną że niewiele brakuje żeby ktoś zadzowonił na pogotowie trwa to około pół minuty. I nie dość że sama sie siebie boje to wszycy wokoło zaczynają sie mnie bać.Do tego tak sie wstydze mojej ułomności. Koszmar .
  19. Mam 22 lata i nerwice lękową, natręctw, depresyjną, która powróciła do mnie po 2 latach. Na samym początku chodziłam do psychiatry bo dobierałam leki do siebie i nasilenia nerwicy. Ta kochana struszka do której miałam szczęście trafić bardzo dużo ze mną rozmawiała,(ok 40 min) wychodziłam od niej w dużo lepszym nastroju. Po kilku wizytach stwierdziła że pomogła by mi psychoterapia. Tak też zapisałam sie, trafiłam do psycholog również starszej pani ( z dużym doświadczeniem która pracuje w szpitalu i ma ogromne dośwadczenie i nie z takimi przypadkami miała stycznoś jak ja ale napewno gorszymi). Na początku terapi miałam dziwne uczucie, że jestem setnym klientem, którego ona przyjmuje ale mimo to nie zrezygnowałam. Już po trzech wizytach czułam sie dużo lepiej . Moim zdaniem jak trafia sie do psychologa to nigdy się nie ma pozytywnego nastawienia ale to od nas zależy czy bedziemy sie chcieli zmienić a nie od psychologa on tylko stymuluje nasze siły organizmu w taki sposób żeby wypłynąć na powierzchnie. Mnie osobiście psycholog świetnie nakręciła do życia... tego poszukiwałam przez długi czas takiego "kopniaka" żeby ruszyć do przodu. Polecam nic sie na tym nie raci.
×