-
Postów
300 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Lena88
-
agusiaww, tak właśnie to :) Przeczesałam neta w poszukiwaniu czegoś na temat tego leku (zawsze tak robię, a potem chyba już sama się nakręcam na wszystkie skutki uboczne). No i znalazłam taki opis (cytuję za aptekagdanska.pl), choć Wy pewnie już to wszystko znacie, ale może się w przyszłości komuś przyda: Działania niepożądane Często: osłabienie/zmęczenie, astenia, zawroty głowy, ból głowy, zwiększone napięcie mięśni, parestezje, uspokojenie, drżenia, bezsenność, senność, nerwowość, nieprawidłowe sny, zaburzenia orgazmu (u mężczyzn), zaburzenia akomodacji, rozszerzenie źrenic, nieprawidłowe widzenie, zaburzenia apetytu, zaparcia, nudności, wymioty, anoreksja, suchość błony śluzowej jamy ustnej, zwiększone stężenie cholesterolu w surowicy (długotrwałe leczenie, duże dawki), zmniejszenie masy ciała, nadciśnienie, rozszerzenie naczyń (najczęściej uderzenia gorąca), wybroczyny, krwawienie z błon śluzowych, wydłużony czas krwawienia, ziewanie, pocenie się (w tym poty nocne), zaburzenia oddawania moczu (najczęściej przerywane oddawanie moczu), zaburzenia ejakulacji, zaburzenia wzwodu, zmniejszenie libido; niezbyt często: drgawki kloniczne mięśni, apatia, omamy, pobudzenie, zaburzenia orgazmu (u kobiet), szum uszny, bruksizm, zmienione czucie smaku, biegunka, nieprawidłowe wyniki testów czynnościowych wątroby, hiponatremia, zwiększenie masy ciała, arytmia (w tym tachykardia), niedociśnienie, niedociśnienie ortostatyczne, omdlenia, zatrzymanie moczu, krwotok miesiączkowy, zapalenie skóry, łysienie, reakcje światłouczulające, wysypka, nadwrażliwość na światło; rzadko: zespół serotoninowy, drgawki, mania, hipomania, akatyzja, zapalenie wątroby, zespół SIADH, krwotok (w tym krwotok mózgowy), krwawienie z przewodu pokarmowego, trombocytopenia; bardzo rzadko: reakcje pozapiramidowe (w tym dystonia i dyskinezy), dyskinezy późne, majaczenie, jaskra z zamkniętym kątem przesączania, zapalenie trzustki, wydłużenie odstępu QT i QRS, migotanie, komór, tachykardia komorowa (w tym torsade de pointes), dekompensacja serca, niewydolność serca, eozynofilia płucna (z objawami tj. duszność, ból w klatce piersiowej), rabdomioliza, zwiększone stężenia prolaktyny, rumień wielopostaciowy, zespół Stevensa-Johnsona, świąd, pokrzywka, reakcje anafilaktyczne, nieprawidłowy skład krwi (w tym agranulocytoza, niedokrwistość aplastyczna, neutropenia, pancytopenia). W pediatrycznych badaniach klinicznych obserwowano następujące działania niepożądane, które występowały z częstością podobną jak u pacjentów dorosłych: ból brzucha, pobudzenie, anoreksja, zmniejszenie masy ciała, podwyższone ciśnienie tętnicze krwi, zwiększone stężenie cholesterolu w surowicy, niestrawność, wybroczyny, krwawienie z nosa, mialgia. Odstawienie leku (zwłaszcza nagłe) może prowadzić do wystąpienia objawów odstawiennych tj.: zawroty głowy, zaburzenia czucia (w tym parestezje), zaburzenia snu (bezsenność, intensywne sny), pobudzenie, niepokój, nudności, wymioty, drżenie, splątanie, pocenie się, ból głowy, biegunki, palpitacje, niestabilność emocjonalna, drażliwość, zaburzenia widzenia. P.S. Na tej stronie wyczytałam, że jest duże ryzyko prób popełnienia samobóstwa czy też tylko myśli o tym. I tu pytanie do Was: czy zauważyliście to po sobie? trochę się boję, bo po niektórych lekach wpadałam w ten potworny stan, kiedy już tylko śmierć miała sens, ale jakoś po wzięciu góra 10 tabletek w wiadomym celu potrafiłam się jednak opamiętać. Plus naturalne skłonności do tego typu działań.
-
agaska - z płaczem mam dokładnie to samo, jakoś nie potrafię przy kimś. Przy psychologu też nie bardzo-miała mi to "za złe", że tak tłumię emocje, jestem sztuczna i do granic zdystansowana. W ciągu czterech miesięcy raz uroniłam małą łezkę i uznałyśmy to za "sukces". Ehhh byłam dziś u nowego psychiatry-wstrętne babsko. Pierwsza wizyta, a trwała ledwo 15 minut. Ja próbuję mówić, co mi dolega(kiepsko to szło, jąkałam się i gubiłam), a ta kobieta ciągle mi wchodziła w słowo. W końcu tak się na nią wkurzyłam, że prawie wykrzyczałam, czy byłaby łaskawa dać mi dojść do słowa? Jakaś masakra w porównaniu z porzednim lekarzem. No i jestem dziś totalnie nakręcona na wrzeszczenie i rzucanie wszystkimi słowami na k, ch i takie inne ("normalnie" się tak nie zachowuję). Ale wielkim plusem dnia jest to, że mogę tu siedzieć i się trochę powyzewnętrzniać :) Miłego wieczoru Wszystkim
-
Dziś lekarz postawił diagnozę: CHAD. Trochę o tym wcześniej czytałam, trochę sama się do tej grupy "przypisałam", a psychiatra tylko potwierdził. Tylko czy ma rację? Powoli zaczynam kolekcjonować te ich diagnozy. Nie wiem, czy mam to wszystko, czy poprzednie były błędne, czy będą następne... Najpierw było, że depresja, w wypisie ze szpitala mam nerwicę depresyjno-lękową, później lekarz mówił, że to bordeline (miałam trafić na pół roku na oddział leczenia zaburzeń osobowści, ale się zbuntowałam). No i teraz znów chcą mnie wpakować do psychiatryka. Tylko, czy to coś da, poza tym, że sama już przypisuję sobie miano "wariatki"?
-
Problemy gastryczne, jelito nadwrażliwe, brzuch, itp.
Lena88 odpowiedział(a) na fantomek temat w Zaburzenia odżywiania
aga moja pani psycholog też mówi, że to wszystko w głowie siedzi. Na szczęście jakoś łagodzi te moje "zapędy" do wmawiania sobie wszystkich możliwych chorób. Już zrozumiałam, że nie mam żadnego raka ani innej choroby jelit. Lekarz powiedział po kolonoskopii, że jelitka są w idealnym stanie, z pięć razy odpowiadał, że "nie rak, na pewno żadnego raka nie ma" i kazał skupić się na głowie :) -
Problemy gastryczne, jelito nadwrażliwe, brzuch, itp.
Lena88 odpowiedział(a) na fantomek temat w Zaburzenia odżywiania
aga8420, dziękuję za odpowiedź. Z terapeutką staramy się jakoś w tym względzie porozumieć. Tylko, że to ja nie rozumiem, a może nie chcę rozumieć, że w jakimś sensie sama jestem za to odpowiedzialna, nieświadomie oczywiście. Grzebiemy więc w przeszłości, szukamy źródła, momentu, który zaważył na tym wszystkim. Np. przed zrobieniem kolonoskopii marzyłam, że to jakiś rak, że cokolwiek, co da się wyleczyć. Ale badanie wyszło świetne, a ja co? Całkiem się załamałam-że jak to? zdrowa? Czemu ktoś mi mówi, że jestem zupełnie zdrowa skoro nie jestem? Po takiej diagnozie ostro się pocięłam, choć dawno tego nie robiłam-nie byłam w ogóle w stanie przyjąć do wiadomości tego. Bo IBS? Wszędzie czytam, że nie da się tego wyleczyć. Uważam też, że na dłuższą metę nie da się z tym też żyć. Też dopadają mnie myśli samobójcze. Wiem, wielu z Was pewnie żyje normalnie i stara się funkcjonować, jak inni. Ale u mnie wstyd przed tym problemem jest tak wielki, że nie pozwala w ogóle wyjść z domu -
Cóż, dziś wydaje mi się, że zarówno ja, jak i mój lekarz robiliśmy źle zmieniając co chwilę leki. Niektórych może wzięłam 3, 4 tabletki i koniec i dawaj następne. Te mieszanki na pewno nie były dla mnie dobre. Teraz myślę, że trzeba było przeczekać ten okres "próbny" chociaż dwóch tygodni, dać sobie szansę na ustabilizowanie sytuacji i ewentualnie zmienić lek na inny. No, ale ja jestem uparta jak osioł i wtedy myślałam, że tak dla mnie lepiej. Efektem końcowym było wylądowanie w szpitalu psychiatrycznym na miesiąc. P.S. Co do szpitala to właśnie w dużej mierze źle dobierane leki mnie tam zagnały(poza wiadomymi wcześniejszymi problemami). Po prostu nieźle mi się pomieszało wtedy, pod wpływem niektórych w ogóle nie byłam sobą(np.zaczęłam się ciąć, myślałam tylko o tym, żeby się zabić)
-
ZOPIKLON (Dobroson, Imovane, Senzop, Sonlax (ApoDream), Zopitin)
Lena88 odpowiedział(a) na koniuba temat w Leki nasenne
Imovane biorę od 8 miesięcy. Tak, wiem, jestem nieźle uzależniona, nie potrafię się z tym rozstać. Kiedy lekarz chciał odstawiać mało go nie udusiłam, no i wymusiałam, żeby dalej zapisywał. To samo robiłam z drugim lekarzem (kombinowałam, jak się dało), teraz już trochę lepiej. Początkowo było hmmm dziwnie-bierzesz tabletkę, kładziesz się do łóżeczka i śpisz do rana. Druga opcja-bierzesz tableteczkę, ani myślisz kłaść się spać no i się zaczyna jazda-u mnie czasami było to mega odrealnienie, a czasami siły do działania miałam za pięciu, czasami wpadałam w ogromniastego doła, ale też to taki stan, że możesz latać goła po mieście i cieszyć się z tego bardzo, następnego dnia budzisz się i ... osoby postronne donoszą, co to też Ci wczoraj odpi*** (???) -
MIRTAZAPINA (Auromirta ORO, Mirtagen, Mirtor, Mirzaten, Remirta ORO)
Lena88 odpowiedział(a) na yoan22 temat w Leki przeciwdepresyjne
Biorę to najdłużej ze wszystkich dotychczasowych leków, bo już prawie pół roku. Właśnie sama z tego wychodzę (czy to dobra metoda, żeby po prostu jeść tego połowę mniej niż wcześniej?) Zostałam na tym leku, bo nie miał skutków ubocznych (tylko tyłam. TYLKO???), no ale żeby on mnie z czegoś wyleczył to też nie. W końcu po 4 miesiącach zdecydowałam się pójść do psychiatry(niestety mojego "ukochanego" lekarza musiałam zostawić, bo się przeprowadziłam, no i nie chciałam słyszeć o żadnym innym, ale teraz to już mus), żeby mi to cholerstwo zmienił na jakieś inne, bo ja już pier*** ze sobą dostaję ;p -
SULPIRYD (Sulpiryd Hasco/Teva)
Lena88 odpowiedział(a) na anonimowy-zalamany temat w Leki przeciwpsychotyczne
Sama zakończyłam przygodę z Sulpirydem, gdyż w żaden sposób na mnie nie działał. Niby miał działać na dolegliwości somatyczne, a tu kicha. Wytrzymałam trzy miesiące, potem brałam już nieregularnie (za cholerę nie mogłam zapamiętać, że muuszę to brać 3 razy dziennie i większość dawek i tak omijałam). svart z Mianseryną było u mnie podobnie-brałam to jednak tylko kilka dni. -
MNie ten lek wiele razy ratował (i tyle samo miał wpędzić do grobu). Po wyjściu ze szpitala totalnie się rozpadłam-bałam się wszystkiego-samej siebie, ludzi, życia, przyszłości no i wpadałam w panikę, przede wszystkim jednak potrafiłam godzinami siedzieć i płakać i błagać kogokolwiek, choćby przez telefon, o pomoc. Jednak ten lek był najlepszą pomocą - miałam go stosować doraźnie,no ale ja doraźną potrzebę miałam z 10 razy dziennie, za co strasznie mi się obrywało od lekarza. Uspakajał, pozwalał na parę godzin dojść do siebie. Byłam uzależniona, ale jakoś udało się z tego wyjść. Wciąż mam podełko tego na wszelki wypadek, ale już nie zażywam...
-
Też brałam Doxepin przez miesiąc w szpitalu - może była jakaś zmiana na lepsze, na pewno akurat tu żadnych skutków ubocznych. W tym czasie też był Cloranxen, Sulpiryd i Hydroxyzyna i jakoś jechałam na tym. Jednak po wyjściu ze szpitala mój psychiatra od razu zmienił leki, bo wszystko mi się pogorszyło, poplątało. Miał pomóc Mirzaten-nie pomógł.
-
Pramolan był moim pierwszym "zwariowanym" lekiem :) Dobrze się po nim spało, czułam się nawet ciut lepiej. Niestety, trzy miesiące i lek przestał w ogóle działać, trzeba było zmieniać. Acha, moja lekarka ze szpitala stwierdziła, że lekarz pierwszego kontaktu świetnie się spisał zapisując mi właśnie Pramolan, a wcześniej jeszcze Debridat :)
-
Nie wiem, czy jestem wyjątkiem, czy ktoś z Was też to przechodził - otóż mój psychiatra często zmieniał mi leki, bo na wszystkie fatalnie reagowałam - głównie to były nudności, bóle głowy, raz chudnięcie, raz tycie, nogi tak niespokojne, że zasnąć się nie dało, problmey z przełykaniem - ale nie to było najgorsze. Najgorsze chyba było to, że każde tabletki po kolei tylko pogłębiały mój stan(wtedy fatalna depresja). Sama się prosiłam o zmiany leków, bo czułam, że dłużej sie dam rady opierać sie tym demonom, kóre skłaniały mnie do samójstwa + do tego napady paniki, które wcześniej się nie zdarzały. Od paru miesięcy biorę MIrzaten (10kg więcej do kochania?nienawidzenia?) - jedyny lek, który nie dawał skutków ubocznych oprócz tycia(ale też nie leczył), sama go sobie odstawiam. Jutro wizyta u psychiatry - znowu pewnie nowa diagnoza, żeby było śmieszniej to będzie już piąta w tym roku i z dziesiąte leki :) Heh a samopoczucie-po okresie manii spaaaaaadaaaaa szybko w dół. Hmm biorę czy nie biorę leków jestem tak samo popieprzona - niereformowalna
-
Na blizny pomaga też krem z masy perłowej NO-SCAR (ale to raczej dla cierpliwych). Przez około godzinę po wsmarowaniu tego blizny są bardzo mało widoczne, ale to efekt krótkotrwały (na lepsze efekty ponoć trzeba czekać ładnych parę miesięcy). Ja pierwszy raz pocięłam się pod wpływem nowych leków-miałam zupełny odjazd, właściwie to chyba wszystkie hamulce poszły się ***, bo na kilka miesięcy przed tym pierwszym razem bałam się nawet patrzeć na ostre przedmioty, nawet nie wiem, jak to określić, coś mnie ciągnęło, żeby zrobić sobie krzywdę, ale skutecznie odpędzałam te myśli, aż wzięłam jakieś prochy i czas się zatrzymał-dosłownie!pocięłam sobie całą rękę. Ja, która na widok pielęgniarki mdleję. Rany goiły się powoli. Miałam straszne wyrzuty sumienia, nic tego nie rozumiałam, no i prawie nic nie pamiętałam-po prostu ocknęłam się zlana krwią z żyletką w dłoni. A później zadziałały chyba jakieś masochistyczne zapędy-bez przerwy patrzyłam na te rany, nie mogłam przestać tego robić-ryczałam jak głupia. A potem poszło-pocięte ręce, brzuch, nogi, których przed nikim nie można odkryć.... zima, tęsnię za zimą, kiedy będzie można znowu to wszystko schować przed światem.... P.S. Pomogła umowa z psychologiem, że od tego właśnie spotkania ja przestaję się ranić. BYło dobrze przez kilka dni, bo gdy chciałam to znowu zrobić myślałam:obiecałaś, przyzekłaś jej, że to koniec. Jednak wszystko ma swoje granice. Przyszedł ból, ten psychiczny ból, kiedy już wiesz, że jedynym ratunkiem jest doprowadzić do bólu fizycznego, ja wtedy rozdrapałam sobie długopisem dosyć sporą ranę, której już niestety nie dało się ukryć, bo to świństwo goiło się tygodniami. I znowu wstyd-że ją zawiodłam i znowu źle. . .
-
Problemy gastryczne, jelito nadwrażliwe, brzuch, itp.
Lena88 odpowiedział(a) na fantomek temat w Zaburzenia odżywiania
Jako, że to mój pierwszy post witam Was serdecznie :) Do tej pory myślałam, że jestem sama z tym problemem (ba, nawet czasami głupio myślałam, że inni ludzie to wcale nie muszą korzystać z toalety, a już na pewno nie mają z tym żadnych problemów), co oczywiście tylko potęgowało wstyd i poczucie totalnej alienacji. Teraz, po przeczytaniu całego wątku dotyczącego zespołu jelita drażliwego i wiążących się z tym dolegliwości rozumiem, że to, co się ze mną dzieje nie jest czymś nadzwyczajnym. Na pewno jednak jest kłopotliwe. Cóż, objawia się to tak, jak u większości – bóle brzucha, ciągłe biegunki, przelewanie i bulgotanie w brzuchu, wzdęcia. Nie brzmi to może jakoś szczególnie groźnie, a jednak przez to moje życie jest koszmarem. Uczucie, nazwijmy to dyskomfortu nigdy nie mija. Czuję się źle zarówno w dzień, jak i w nocy, wtedy kiedy się czymś stresuję jest to szczególnie dokuczliwe, ale też gdy jestem z pozoru spokojna, a także praktycznie po wszystkim, co zjem. Zaczęło się, gdy miałam 15 lat. Wyniki Wszystkich badań (krew, kał, mocz, USG, kolonoskopia, tarczyca...) były jak najbardziej prawidłowe - okaz zdrowia. Na początku brałam Debridat-nic nie pomagało, później Sulpiryd-też nic + do tego masa najróżniejszych ziółek i chyba z 10 różnych leków przeciwdepresyjnych, uspakajających, nasennych. Miesięczny pobyt w szpitalu psychiatrycznym. Rzuciłam studia. Zerwałam większość znajomości (to nie było trudne, bo przez ten cholerny brzuch w zasadzie z nikim się nie spotykałam i nigdzie nie wychodziłam). Mieszkałam w akademiku, wstydziłam się tego problemu przed współlokatorką. Nie mogłam się załatwić, gdy ktoś był w pobliżu łazienki. W pewnym momencie zaczęłam nawet chodzić na uczelnię jakąś godzinę przed rozpoczęciem swoich zajęć, wtedy gdy korytarze były puste, łazienki puste, żeby tam w spokoju się wypróżnić. W końcu sama wykończyłam się psychicznie. Od kilku miesięcy się terapeutyzuję, ale z marnym skutkiem. Nie wyobrażam sobie, jak z tym dalej żyć, jak pracować, jak z kimkolwiek się związać? Na razie siedzę zamknięta w domu i spotykam się tylko z moją psycholog. Od października znowu studia... ale coraz mniej się tego boję, bo wydaje mi się, że nie doczekam tego października. A z tego, co czytam nie ma żadnego cudownego leku na to...