Skocz do zawartości
Nerwica.com

Cała aktywność

Kanał aktualizowany automatycznie

  1. Z ostatniej godziny
  2. Ja na Mircie dobrze śpię,ale po wdrozeniu Duloksetyny,miewam czasem straszne sny ,az mnie rano wybudzaly z lękiem.Alemto bylo moze dwa razy tak.
  3. Doznałam oświecenia. Ostatnio męczyłam terapeutkę jakimiś bzdurnymi kwestiami nie widząc co kryje się pod spodem. Chce o tym pogadać już ale termin po Nowym Roku. Zniecierpliwiona.
  4. Tak Was czytam czasem i wyszły by nie złe jaja, gdyby @Dalila_ okazała się facetem i z Wami pogrywała sobie
  5. ty na moja madrosc nie narzekales chyba. Od indyka nie dostaje agresji to tez mu jej nie daje. Co innego od niektorych oni twierdzą że nie jest...
  6. @Dadek u mnie najlepiej na sen działa ketrel. Po trittico byłam strasznie zamulona. Ale generalnie masz duloksetynie śpie bardzo dobrze i rzadko potrzebuję czegoś na sen, tylko jak przesadze z kawą. Dulo zwiększa u mnie wrażliwość na kofeinę
  7. mateus

    Chaos

    Czytałaś jej objawy chorobowe, pomimo brania leków? Uważaj na siebie. Też im pisałem GAME OVER. I miałem z nich żart. Aż mnie capneli bólami serca.
  8. A Ty masz jakieś zaostrzenie czegokolwiek co Ci dolega? Od jakiegoś czasu co wchodzisz na forum to tylko obrażasz innych, z siebie robisz dewotę a Twoje wpisy aż oślepiają swoją hipokryzją.
  9. No widzisz ciebie Ami uspokaja a mnie męczyła lękami i pobudzeniem.Caly dzien czulam sie jak chora na niej.
  10. Wow, jaka zmiana, bez agresji. O ile mi wiadomo, to Jezus jest postacią historyczną. Przynajmniej to na pewno nie jest oczywiste, że nie jest. Ale jakie fakty z jego życia są prawdziwe to inna para kaloszy. Nie wiem jaki jest aktualny stan badań historycznych na ten temat.
  11. No ja jeszcze biore mirte 30 oprocz tego takze u mnie ze snem w porzadku, wrecz denerwuje mnie uspokajajace dzialanie ami, prawdopodobnie przeciwhistaminowe - ale juz jest troche lepiej po 2 tyg brania. Jesli masz problem z energia i szukasz noradrenaliny to polecam sprobowac reboksetyny. Ale tez moze wywolac lęk, wiadomo na kazdego dziala inaczej.
  12. Reboksetyny nigdy nie bralam.Teraz jestem na Dulo.Amitryptylina mnie szarpala w ciagu dnia lękami i stanem depresyjnym.Nic nie ustepowalo po podnoszeniu dawki.Doszlam do 100mg i na tej dawce bylam prawie trzy tyg i nie bylo zadnego progresu.Leki jak byly,tak byly i depresyjny nastroj.Wyzej wchodzic nie chcialam bo mialam za duzo ubokow np.problemy z kupka.I czulam sie juz wyczerpana.Na sen dzialala po 4 godz od wziecia i to slabo jakos.Wybudzalam sie w nocy i wstawalam i tak wczesnie.Bralam ja juz o 20.00tej zeby moc zasnac o 1wszej w nocy i to ze zmuszeniem sie do snu.
  13. Hej. Jaka dawke amitryptyliny bralas? Co bylo z nia nie tak i jak dlugo na niej wytrzymalas? Ja bralem duloksetyne 120mg ale niewiele dawala i tez teraz probuje amitryptyliny 100 - 150mg. Poczatki byly obiecujace a teraz sam nie wiem. Wyprobowalem juz tone lekow. Bralas kiedys reboksetyne (Edronax)? Tez mocno dziala na noradrenaline... A dobra, widze juz ze to Ty wczesniej odpisalas w watku o amitryptylinie. W takim razie wszystko jasne
  14. Wydaje mi się że są różne szkoly, nie szkoly tylko brakuje mi słowa, i to kolejna rzecz której nie da się udowodnić więc wszyscy mają rację. Chcecie powiedzieć że mam w głowie propagandę że Jezus to postać historyczną, można się na niego na maturze powoływać, a dlaczego jest o nim w ewnagliach też i apokryfach, po co to pisali skoro mogli za to dostać wtedy jedynie wyrok śmierci? To czas zagłady chrześcijan, neron i wgl Chyba że coś pojebalam
  15. Dzisiaj
  16. Według wp indory mają bardzo małe przyrodzenie i małą głowę
  17. Miałem podobne akcje z lekami ssri zwłaszcza biegunki wspomaganie sie loparemidem, ale ile można ? Ja obecnie zmieniłem całkowicie grupę leków. Na wenlafaksynie też miałem biegunki. A odnośnie duloksetyny nie wiem bo nie brałem.
  18. Witajcie. Mi na zaburzenie lękowe uogolnione niedawno przepisał lekarz wenlafaksyne (velaxin37.5). Przez pierwsze 7 dni ostra biegunka, gazy, mdłości, brak apetytu ból głowy. Myślałem ze te skutki uboczne ustapią ale nie bylo żadnej poprawy. Po konsultacji z lekarzem kazał pilnie odstawić skoro po 7 dniach nie jest nic lepiej. Przepisał mi w zamian duloksetyne . Wczoraj pierwsza dawka wzięta. Lekką senność mialem w ciągu dnia i lekkie gazy. Zobaczymy jak kolejne dni beda wyglądały. Gorzej u mnie ze snem. Setinin pomagal tylko na początku. Tritico bardzo zaklejony rano bylem i tez Częste wybudzenia były. . Tisercin po nim jestem spiacy ale mimo wszystko wybudzam sie w nocy i śpię na czujce.. hydroksyzyna dziala ttlko przez 2-3 dni. Potem juz to samo co zawsze. Bardzo dużych okres czuwania w nocy. Spanie na czujce. Przekladaniesie z boku na bok. Nie moge przespać całej nocy i byc wyspanym. Macie jakies sposoby na sen??? Dostałem teraz do duloksetyny lek na noc :Chlorprothixen® Hasco 30mg i mimo wszystko dalej sen bez poprawy.
  19. Ciekawe co odwaliłeś. Wyrzuty sumienia u zwierząt. Intrygujące.
  20. spidi

    Co teraz robisz?

    Też robie kawkę a tez kruszę lód i robię drina
  21. Verinia

    Co teraz robisz?

    idę siku i zrobię kolejną kawę
  22. Może spróbuję o sobie coś. Jako dziecko byłam okropnie żywiołowa. Potrafiłam jak 5latka wbiec do sklepu wziąć chipsy i uciekać. Wtedy ytato tylko do sprzedawcy - zaraz zapłacę, tylko ją złapię, bo wejdzie pod auto. Jako starsza dziewczynka - około 9/10 lat robiłyśmy z koleżanką koncerty. Tzn. włączałyśmy piosenki Britney Spears i robiłyśmy układy taneczne lub teledyski do jej muzyki. Widownią naszą była rodzina. Moja, jej, czasem znajomi. Starsi mieli mega rozrywkę. Do dziś to wspominamy. Lubiłam muzykę od tamtego czasu. Dużo czytałam. Bawiłam się z bratem. On miał wtedy z 5 lat, ja o 8 lat starsza, więc około 12//13 lat. Przebierałam go w różne stroje - np. futro mamy, jakieś sukieneczki po mnie z dzieciństwa, za rapera i jakieś tam inne postacie. Nagrywałam go wtedy i włączałam oczywiście Britney. Uwielbiałam nagrywać. Nagrywałam wszystko. Taniec był hobby. Rysować też lubiłam. W podstawówce zaczęto mnie dręczyć przez to, że moja "psiapsi", liderka klasy, się na mnie o coś obraziła i przeciwstawiła każdego w klasie wobec mnie. Byłam sama, wyzywana. Siedziałam sama. 2 lasy gimnazjum było trochę lepiej, ale częściowo nabawiłam się fobii społecznej. W 3 gimnazjum zaprzyjaźniłam się z A. klasy. Zaczęło się od wspólnego opalania u mnie, przy muzyce. Polubiłyśmy się. Nigdy wcześniej nawet z nią zbytnio nie gadałam, a tu szok. Zakolegowałam się z najcudowniejszą osobą jaką znałam. NIgdy się nie pokłóćiłyśmy, tylko raz, ale wtedy już byłyśmy po 20tce. Także z nią zaczęłam chadzać po mieście. Ja robiłam z siebie specjalnie szaloną (a może to już było szalenstwo) - jeżdżenie rowerem w środku,w biedronce xD ludzie byli w szoku, śpiewanie do ludzi, podchodząc do nic (też zwykle w biedrze). Wchodzenie do np. sklepu z antykami i komentowanie każdej rzeczy tam. Wywalił mnie facet z tego sklepu. Gadanie do obcych lub robienie dziwnych min itp. No szalenstwo. A. dobrze się bawiła. Potrafiłyśmy całę dnie ze sobą spędzać. Potem gdy zdałam maturę, zaczęłam się trochę izolować. Ale wychodziłam jeszcze z A. i J. na miasto itd. Trochę rzadziej, ale jednak. Siedziałam na czaterii do 5 rano. Wtedy były kamerki i mikrofony tam. Była niezła atmosfera. Trochę pato, ale dobrze się tam pisało. Z niektórymi facetami na priv flirtowałam. Ogólnie za młodu byłam "wyzwolona", że tak to ujmę. Miałam wielu na jedną lub ileś nocy xDDDDDD Byłam też złą dziewczyną,bo z A. okradałyśmy sklepy z ciuchami, ale ćśśśśś. Miałam wielu kolegów, trochę mniej koleżanek. Jakoś z facetami zawsze mi się lepiej rozmawiało. Dziewczyn trochę się bałam, przez tą idiotkę w podstawówce. Byłam na studiach pielęgniarskich. NIe dokończyłam nawet pół roku przez silną fobię społeczną. Wiecie... skrajność. Szkoła czy studia - ja, jsako szarfa, olewana, bojąca się każdego w klasie, sama siedząca na przerwach itp. dużo wagarowania przez to. A na mieście... gwiazda, wariatka i ta, co rozkręca każde towarzystwo. Jeździłam dużo po całej Polsce, by spotkać się z ludźmi z neta, Uwielbiałam pociągi i te podróźe. Imprezki. Poznawanie piszących w necie. To był fajny czas. FObii społecznej pozbyłam się w dużej mierze przez pracę, bo mam ciągły kontakt z ludźmi, przez leki i... i przez pierwszą poważną manię. WTedy czułam się boginią, czułam się wybrana, czułam, że mogę wszystko. Zaczepiałam nawet raperów i z nimi prowadziłam dyskusje. No ... czysta charyzma i pewność siebie. OD tamtej pory fobia zniknęła. Coś w mózgu się przestawiło. Dzisiaj mam wywalone, co o mnie myślą. Czasem sama lubię z siebie robić wariatkę, ale tak delikatnie. Po prostu mówię coś nietypowego, bądź się wydurniam. Nawet w pracy. Oczywiście są takie dni, kiedy nie mam siły i na gadanie i na żarty Wtedy robię ponurą minę, mniej mówię, ale nie boję się ludzi. To mi przeszło całkowicie. Pamiętam do dziś jak w wieku 20 lat poprosiłam Boga o uwolnienie mnie z fobii społecznej. I nawet odmówiłam nowenną pompejańską. Wiara. Byłam i ateistką, i gorliwą katoliczką. Czasem poglądy się zmieniały. Dziś mam swoje wyobrażenie o tym wszystkim. Myślę samodzielnie. prawdy szukam głównie w sobie, ale też i czerpię z różnych źródeł. Jestem skrajna, zawsze byłam. Miałam nawet na innym forum kiedyś nick Rozszczepiona. SKrajne emocje, duże emocje, impulsywność, gadatliwość (nie zawsze, zależy przy kim i kiedy mam dobry humor).POtrafię też się długo nie odzywać do nikogo. Zależy czy depresja, czy remisja bądź hipomania. Jak mam manię to już nikt mnie nie zrozumie, bo gadam chaotycznie, przerywam i zmieniam wątki. I zachowuje się bardzo nietypowo. Psychozy też mnie zmieniły. Czasem myślę, że tak miało być, by przyprowadzić mnie do poznania nierealnego świata. Jestem starą duszą. Czerpię wiedzę ze środka. No i fanka numerologii Czy wiem kim jestem? Jestem osobą z empatią, ale czasem zachowuje się jak socjopatka. Znowu skrajność. Mnie się kocha, albo nienawidzi. Charyzmę też w pewnym stopniu mam, ale nie lubię się rządzić. Lubię tworzyć łagodną i ciepłą atmosferę wśród ludzi. To ja jestem ta pocieszająca, wrażliwa, i odczuwająca emocje innych. Czasem sama wywołuje kłotnie, różnie z tym. Mam zmienne poglądy, albo niedoprecyzowane. Dlatego się na te tematy nie wypowiadam. Ogólnie jak czegoś nie rozumiem i nie wiem, to się nie wypowiadam. Wolę milczeć niż mówić o czymś, na czym się nie znam. Czasem jestem samotniczką, czasem nie. ALe wystarczy mi na ogół kontakt z ludźmi w pracy i tu na forum. Może to też się zmieni. Mi to obojętne. Chciałabym mieć jedynie choć jednego przyjaciela/przyjaciółkę. Wszyscy się porozchodzili. Moim odwiecznym problemem było - stać się sobą, taką osobą, która jest pewna siebie i swojej wartości, która się nie przejmuje, że ktoś jej nie lubi, bądź ją obgaduje. Kimś kto jest po prostu SOBĄ. A cały czas się zmieniamy. Panthe rei. Wszystko płynie. My płyniemy. Czasem z prądem, czasem pod prąd. Stałam się taką osobą, ale wiem, że jeszcze się rozwinę. Dużo pracowałam nad sobą. Czytałam książki, prowadziłam dziennik, działałam przy kontaktach z innymi. Wchodziłam głeboko i nauczyłam się pływać. Ludzie, którzy mnie nie cierpią, a jest ich trochę, nie interesują mnie. Ja ich też nie lubię, są mdli jak tampon w pipie. Robię co chcę, nie chcę mieć dzieci. Może poznam kogoś w kim się zakocham, może nie. Nie czuję się samotna. MOją przyjaciółką jest moja mama, tatę też kocham. Brat to złoty człowiek. Mamy dobre relacje. Kim chcę się stać? Taką osobą, która już będzie niezależna. W każdym aspekcie życia i charakteru mogę jeszcze popracować. I to zrobię. Będę jeszcze lepszą wersją siebie samej. No i chciałabym trochę bardziej panować nad emocjami...
  23. Wy już jakieś orgie, anale i swingowanie planujecie? Xd
  1. Pokaż więcej elementów aktywności
×