Cała aktywność
Kanał aktualizowany automatycznie
- Z ostatniej godziny
-
Potrzebuje chyba kopniaka aby ruszyć dziś na przód Prokrastynacja ma się dobrze
-
A w tym 16personalities prawie zawsze wychodzi mi pośrednik
-
Dzienne Wrony - Nocne Darki (czynne 24 h na dobę)
Madame Erazma odpowiedział(a) na Dryagan temat w Off-topic
Suuuper! Bardzo dziękujemy -
@Happyandsad na lęk myślę, że pomoże. Jeszcze trochę cierpliwości tym bardziej jak mówisz o dużych dawkach. Na stany depresyjne hmmm bardziej Cię po prostu to zobojętni na wiele rzeczy. U mnie jednak głównie na lęk paro działa. Na depresję są lepsze alternatywy i mniej przymulające, @Jarek.jarecki88 z tych skutków wymienionych przez Ciebie, utrzymują się u mnie zaburzenia libido i duża senność. I biorę dalej kolejny i kolejny i kolejny rok Rachunek lęk vs te wymienione skutki uboczne jest dla mnie prosty i akceptuje to coś za coś
-
Przechodziłam przez to, bardzo nasilony lęk w wyniku rozpoczęcia farmakoterapii. Również przekonanie/wkręcanie sobie psychozy. To minie. Tak, jak ktoś wyżej napisał- z każdym dniem będzie lepiej, tylko trzeba w tym wytrwać. Jeśli afobam nie pomaga, to być może dawka jest za mała, ale tu już należałoby skonsultować się z psychiatrą. Niemniej dobrze się wspomagać uspokajaczami w tych trudnych początkach.
-
"Przez cały czas pamiętaj, że może tym razem się mylisz. Może to ty jesteś w błędzie" (c) z książki "Mała księga stoicyzmu" - Jonas Salzgeber
-
Tarka Marka batona na G?
-
Niech będzie serotonina Statyka czy dynamika?
-
Kit Pokolenie Jana Pawła II (w skrócie JP2)?
-
Angielski WOS, historia, język polski?
-
Zawsze zapominam Pościłeś/aś kiedyś?
-
Pewnie się należy Za zło płacić dobrem?
-
Skupie się na negatywach które musiałem złapać w między czasie Nie zmieniło się u mnie to że nie miałem satysfankcujacej odpowiedzi zwrotnej od wszechświata I za /cenzura/ bym jej przenigdy nie dostał żyjąc w miejscu w którym to musiałem się obracać przez 20 lat Stąd ten tarczomiecz Po jakimś czasie mój ból ograniczył się do tego że go jakoś mimochodem puszczałem na zasadzie: /cenzura/nia? Ale co moge z tym zrobić? Jakąś dziwną tolerancję wykształciłem Przez to mnie to zaczęło śmieszyć po czasie
-
Prawda. Normalnie. Jak tu na forum... jak chcę, to coś napiszę, jak nie, to nie. Nikt mi konta nie dezaktywuje. To wypadnę. Na co mi tacy ludzie w takim razie... I tak jesteśmy wszyscy w jednej i tej samej paczce zwaną społeczeństwem. Wszędzie ludzie wpadają i wypadają. Nie mam z tym problemu. A ja bym właśnie mogła taką mieć, bo bym ją w pełni rozumiała. Każdy przechodzi różne okresy w życiu, ja mam częściej takie, w których nie chcę się kontaktować w ogóle z nikim prywatnie i nawet nie wiem kiedy mijają te tygodnie, miesiące czy lata... Zresztą, pisali do mnie znajomi po latach - normalnie odpisywałam, nie miałam z tym problemu. Jeśli ktoś wyciąga do mnie rękę, to ją złapię, przyciągnę i przytulę tego człowieka. Nie jest mi przecież obcy, a to że się nie odzywał długo, no to co, widocznie miał lepsze rzeczy do roboty (i bardzo dobrze) lub mu się nie chciało (też dobrze, regenerował się po prostu). Jak często? Co z pracą, rodziną, dojazdami, dbaniem o siebie i swoje zainteresowania? Spotkanie dwa razy w roku by mi wystarczyło na podzielenie się większym updatem życiowym, który raczej i tak niewiele się zmienił... Chyba że jeszcze spotkać się można ot tak na wypad do sklepu czy gdzieś, związane z jakąś aktywnością. Nie chcę żadnych zasad, czy wypada czy nie wypada, chciałabym mieć taką przyjaciółkę, na którą wiem, że mogę liczyć, i vice-versa. Która po prostu jest. Istnieje sobie gdzieś tam i swobodnie w każdej chwili możemy do siebie zadzwonić, napisać, spotkać się lub, jak nie mamy ochoty, to w ogóle się nie kontaktować tygodniami i też będzie ok. No i żeby się tylko nie martwić o siebie, jak już mijają ze 2-3 tygodnie czy miesiące, to można napisać "sry, nie mam głowy do tego teraz, dam znać, jak będę chciała". Taka trochę siostra po prostu...
- Dzisiaj
-
Kurcze tego jeszcze nie było Akurat uwielbiam organizować rozrywkę na forum więc ogarniemy dwa konkursy. Najpierw kawa i muszę coś zrobić w domu aby nie mieć wyrzutów, że cały dzień spędziłam na forum
-
U mnie to nie jest kwestia uwielbienia, ja tak po prostu mam, zupełnie spontanicznie. I nie chodzi o jakieś wygłupy, które stereotypowo przypisywane są dziecinnemu zachowaniu, ale o sposób rozumowania świata. Niestety wpływa to negatywnie na moje życie, bo się nie potrafię odnaleźć w dorosłości.
-
Ja akurat nie chciałabym pisać ze znajomymi. Mam już po kokardę relacji internetowych - one nie dają mi absolutnie żadnej satysfakcji, a wręcz mam wrażenie, że mnie uwsteczniają... Nigdy nie byłam jakoś wielce otwarta na nowe znajomości, ale potrafiłam być bardzo towarzyska jeśli chodzi o jakąś małą zaufaną grupkę koleżanek (to były czasy podstawówki... wiele się zmieniło). Przez wiele lat lubiłam/wolałam pisać, bo tak było łatwiej i wygodniej dla mnie i dla innych (nie trzeba nawet butów zakładać, tylko wziąć telefon w łapę i już mamy ze sobą "kontakt"...), ale teraz brakuje mi realnych koleżanek i kolegów. Nie powiem, że pisanie na messengerze to kompletna strata czasu, bo jednak jest to jakiś rodzaj kontaktu z osobami, które np. mieszkają daleko i nie możemy się 'tak po prostu' umówić na kawę... ale mierzi mnie to, że takich 'znajomości' mam więcej, niż realnych. Kiedy patrzę wstecz, to dochodzę do smutnego wniosku, że miałam o wiele głębsze i bardziej wartościowe relacje z koleżankami gdy byłam dzieckiem, niż teraz, kiedy jestem dorosła... Mogę pisać z nimi o sensie życie, własnych przemyśleniach, czy nawet o tym, co czuję w związku z jakąś sytuacją, a to i tak nie będzie miało żadnego podjazdu do głębi i intensywności tego, co towarzyszyło mi, gdy wybierałam lalkę, którą się będę bawić. Dlaczego? Dlatego, że to było REALNE, NAMACALNE i dlatego, że ta więź już się między nami wytworzyła - NA ŻYWO, w PRAWDZIWYM życiu, a nie przez ekran monitora czy przez słuchawkę telefonu... Telefon czy komputer powinien nam POMAGAĆ utrzymać relację, a nie ją w dziwny sposób przekształcać, czy w ogóle na tym ją budować. Po części rozumiem Twoje oczekiwania, ale one są nierealne. "Nie można mieć ciastko i zjeść ciastko"! Jak Ty sobie wyobrażasz przynależność do jakiejkolwiek paczki bez ciągłego utrzymywania relacji z ich członkami? Jeśli nie dbasz o stały kontakt z nimi, to z niej wypadniesz. Mylisz się co do tego, że "tu potrzebna jest duża tolerancja na zniknięcia". Nie wiem jak Ty, ale ja nie chciałabym mieć przyjaciółki, która co jakiś czas "znika", a kiedy wraca, to oczekuje, że przyjmę ją z otwartymi ramionami, i nie ma żadnego problemu. Nie twierdzę, że trzeba się spotykać codziennie, ale regularnie i często. Bo znikać to sobie może jakaś daleka koleżanka/znajoma, z którą spotkam się raz czy dwa razy w roku, ale w przyjaźni, bliskim koleżeństwie powinny obowiązywać jakieś zasady - m.in. ta.
-
Najpopularniejsze
-
Najczęściej czytane