Ludziom wiele nie potrzeba. Wystarczy się jakoś różnić od reszty lub nie potrafić się bronić. Ludzie w grupie to syf, bo zaczynają nimi rządzić najniższe instynkty. Choć oczywiście nie w każdej, wydaje mi się że czasem wystarczy jedna czy dwie pojebane osoby, żeby podburzyć grupę.
Choć ja teraz co tydzień chodzę na spotkania motocyklslistów, czasem na jakiś wyjazd z nimi i złego słowa powiedzieć nie mogę. Każdy każdemu pomaga, ludzie sympatyczni, choć raczej prości.
A ja właśnie wybrałem się na mazury. Mała przerwa w trasie: