Skocz do zawartości
Nerwica.com

betty

Użytkownik
  • Postów

    133
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez betty

  1. ja tak nie mam, ale znam 2 osoby, ktore cierpia na leki i maja takie problemy, niestety to chyba na tle nerwowym...
  2. Michal, z dolegliwosciami fizycznymi trudno sobie poradzic... dopoki nie rozwiazemy problemow psychologicznych, te fizyczne beda nas zadreczac, i dlatego jak jest to juz nie do wytrzymania to bierze sie leki... najwazniejsze, ze wiemy, ze nic nam nie dolega i ze od tego sie nie umiera... jak to powiedziala raz moja psycholog: jest to nieprzyjemne ale nie niebezpieczne... jedz do tej Chorwacji, i wez sobie tabletki ze soba na wszelki wypadek... baw sie z dziecmi i probuj odpoczac... ale wiesz, najbardzije mi sie spodobalo Twoje zdanie:"Nie wiem czy nie było by dobrze gdzieś samemu jechać na pół dnia. Zostawić pracę, rodzinę, dzieci i jechać odpocząć na wieś." moze nie na pol dnia, moze i na kilka dni, ja jestem za izolacja kompletna, dopiero wtedy mozemy posluchac siebie i dotrzec do tego co nas boli... ale wybor jest w kazdym z nas. pozdrawiam i zycze spokojnych wakacji
  3. witam Cie ponownie Znerwicowana... przeczytalam sobie co tam napisalas tez w miastach... to co napisalismy z Tancem, to wydaje mi sie jest prawda, tylko, ze nie taka latwa do wprowadzenia w zycie... wiec nie przejmuj sie, ze Ty tak nie umiesz... tym bardziej, ze dopiero teraz poszlas pierwszy raz do psychologa... ja przed chodzeniem do psychologa i na grupy wsparcia nie rozumialam nawet tego co czuje, nie potrafilam nazwac moich emocji, moich lekow, nie wiedzialam co sie ze mna dzieje, az w koncu uznalam to za normalne i to tak przez rok czasu... dopiero przez drugi rok zabralam sie za to i widze postepy, tak jak bym zrozumiala mechanizm tej nerwicy... i na poczatek to jest najwazniejsze... musimy najpierw zaakceptowac ten fakt, potem nauczyc sie go kontrolowac, a potem powoli szukac przyczyn i uliminowac je... i do tego jest potrzebny psycholog... tylko, ze Ty piszesz, ze ta Twoja pani psycholog nie zrobila na Tobie dobrego wrazenia... wiesz, ja bylam u dwoch takich co po pierwszym spotkaniu stwierdzilam, ze nie chce juz ich wiecej widziec (jedna z nich mloda jak Twoja), i dobrze zrobilam, bo kolejna pani psycholog zrobila na mnie super wrazenie, starsza przede wszystkim (mimo wszystko, wydaje mi sie, ze potrzebne tu jest doswiadczenie), potrafila mi zaklac i mna potrzasnac... musisz wiedziec czego TY od niej potrzebujesz... wiec jezeli nie potrafisz nawet jej opowiedziec wszystkiego, to moze zmien... i jak sobie mysle, ze na poczatek to chyba lepiej by bylo raz w tygodniu a nie raz na miesiac... i najwazniejsze, zeby Twoja mama z Toba poszla, zeby i ona mogla zrozumiec, ze to nie jest choroba lokomocyjna... jestes mloda i dobrze by bylo miec wsparcie ze strony rodziny... trzymaj sie i nie daj sie... aaa, dobrze robisz, ze wsiadasz w te autobusy na przekor lekom...tak trzeba, stanac im naprzeciw papa, caluski
  4. czesc Max mnie sie wydaje, ze to nie wina alkoholu, chociaz alkohol ma swoj wplyw i potrafi potegowac leki, tak jak i inne czynniki, ktore powoduja u nas utrate kontroli nad naszym cialem... przyczyny trzeba by sie dogrzebac, i do tego przydalby sie psycholog jezeli takei objawy masz codziennie i utrudniaja Ci normalne funkcjonowanie, to pewnie przydalyby sie rowniez i lekarstwa, ale te bierze sie przez dluzszy okres czasu... najwazniejsze jest jednak spotkanie z psychologiem, tylko dobrym, i on sam moze stwierdzic czy dasz rade sam, czy moze lepiej pojawic sie tez u psychiatry... w kazdym badz razie nie przejmuj sie, bo z tego sie wychodzi... tym bardziej, ze cierpisz dopiero miesiac, i bierzesz sie za to od razu... a noz sie okaze, ze to tylko cos takiego przejsciowego, a nie dlugotrwala nerwica. trzymaj sie
  5. Taniec u psychiatry, ujales to bardzo dobrze, bo to tak rzeczywscie jest... lek pomaga nam poznac samych siebie, mowi nam co nam sie nie podoba a co nie... i podpowiada co powinnismy zrobic w naszym zyciu, zeby nam bylo lepiej, bo jak do tej pory nie myslelismy zeby sobie zrobic dobrze... dlatego ja jestem wdzieczna cholernie za moj lek, ze jest i mi pomaga wyjsc z tego bagienka w ktore sie wpakowalam... ze zaczynam poznawac siebie, a zaczelam wnikac w to wszystko od roku czasu i juz iwele wiem, ale jeszcze wiele mi brakuje... tylko ze ide caly czas do przodu, i jak tylko lek powraca, to zaczynam sluchac siebie i zastanawiam sie co spowodowalo jego powrot, co takiego zlego znowu sobie zrobilam, ale od czego pienego ucieklam... dlatego Taniec, nie martw sie, jeszce troche i pojedziesz na Twoje ukochane Mazury, jestem tego pewna, bo jestes na dobrej drodze... pozdrawiam
  6. witam Cie Przemo... co do przerw miedzy atakami to nie ma reguly, a w ciegu 2 lat, mialam 8 atakow paniki, ale zyje w leku, wiec problem jednak mam... a co do istnienia swiata, to Cie doskonale rozumiem, bo sama sobie robilam takie maltretowanie mozgu, jeszcze jak nie cierpialam na nerwice... potrafilam myslec i myslec, na temat skad ten swiat, po co to wszystko, gdzie jest sens, co bedzie potem... i potrafilam tak sie przestraszyc tego wszystkiego, ze nie wiedzialam co sie ze mna dzieje... dlatego teraz unikam takich mysli, bo one i tak do niczego nie prowadza, nikt nam na te pytania niestety nie odpowie... i moze dlatego potrzebna nam jest wiara w Boga, zeby uwierzyc, ze jakis sens tego wszystkiego gdzies jest...
  7. Simba, ja bralam bioxetin przez 3 miesiace, na poczatku przez pierwszy tydzien mozesz miec wieksze leki, bo organizam musi sie przyzwyczaic, dlatego na poczatku laczylam z przeciwlekowym tranxene... zaczelam odczuwac zmiany po 3 tygodniach, miesiacu.... po dwoch bylo jeszcze lepiej, a po trzech wyrazna poprawa... po zaprzestaniu brania jezeli nie rozwiazesz swoich problemow psychologicznych efekty moga powrocic, dlatego pracuj tez nad soba...
  8. po pierwsze nie napisalam tego o Tobie Aniu, nie wiem skad Ci to przyszlo do glowy... napisalam dokladnie "to jest takie moje myslenie, nie musicie sie z nim zgadzac...", czyli mysle tak o sobie, a nie o Was, nie znam Was i nigdy nie pozwolilabym sobie Was krytykowac... poza tym zdaje sobie sprawe, ze sa rozne przyczyny nerwicy i dlatego tez napisalam "kazda historia jest inna i kazdy w inny sposob z tego wychodzi... " napisalam tak, bo tak wlasnie uwazam i takie myslenie mi pomaga w mojej walce z nerwca... znam rowniez ludzi z patologicznych rodzin, ktorzy ulozyli sobie zycie swietnie i nie zaznali nigdy leku...
  9. wiesz Ania, nie wiem czy w ogole mozna cos takiego spisac... wszyscy cierpimy na to samo, ale kazda historia jest inna i kazdy w inny sposob z tego wychodzi... uwazam rowniez, ze moze nie jestemy winni naszej sytuacji, ale mysle, ze to jednak my sami wpakowalismy sie w taki stan, nikt inny za to nie jest odpowiedzialny... owszem, zyjemy w swiecie ktory na nas oddzialowuje, ale to my sami musimy sie do niego ustosunkowac tak, zeby nam bylo w nim dobrze... dlatego mysle sobie, ze pierwszym krokiem do wyzdrowienia, to jest jednak wziecie odpowiedzialnosci za to co sie z nami stalo i za cale nasze zycie, bo nikt inny jak my nim kierujemy... nie zrzucajmy winy na innych, bo to by oznaczalo uzalanie sie nad soba, a to nam nic nie da... to jest takie moje myslenie, nie musicie sie z nim zgadzac...
  10. rozumiem Cie doskonale Zrozpaczona... u mnie jest odwrotna sytuacja... jestem razem z moim chlopakiem juz dosyc dlugo, myslalam o przyszlosci wlasnie z nim... tylko ze cierpie od 2 lat na nerwice, i niestety tak jak i u was, tak i u nas troche sie zepsulo... on mnie bardzo kocha, a ja juz nic nie rozumiem... moim zdaniem Twoj chlopak powinien isc do psychoterapeuty, ale wydaje mi sie, ze i Ty mozesz sie tam pojawic razem z nim... dojdziecie w ten sposob do przyczyny problemu, a to jest bardzo wazne, wtedy dopiero bedziecie mogli zrozumiec czy was zwiazek ma sens, i co rzeczywiscie powoduje, ze Twoj chlopak cierpi... porozmawiaj z nim najpierw, nie o chorobie, ale o tym co on czuje, co wedlug niego zmienilo sie w waszym zwiazku, mowisz, ze Ty go kochasz, a czy on jest pewny swojego uczucia? i zaproponuj mu psychologa... i nie mow prosze, ze on nigdy sie nie wyleczy, bo to nieprawda, z tego mozna wyjsc, trzeba chciec, a przede wszystkim podjac kroki w dobrym kierunku... czy masz go zostawic, to sama stwierdzisz; z tego co piszesz mi wynika, ze jak na razie to Ty starasz sie, aby on sie poczul lepiej (chociaz by piszac tutaj do nas), a czy on cos robi dla samego siebie? to on powinien byc aktywny aby zrozumiec czego mu brakuje... Ty sama wiele nie wskurasz zycze wam powodzenia i cierpliwosci, bo to moze troche potrwac
  11. betty

    Nerwica a ciśnienie

    wiesz, w naszym przypadku to dobre lekarstwo, moze zmien lekarza, wiem, ze jak ktos ma problemy z cisnieniem, to dostaja taki przyrzad, co im mierzy cisnienie przez caly dzien co 10 - 15 minut, i wtedy lekarz dopiero okresla czy jest problem... ja tez mialam taki okres, ze sobie mierzylam cisnienie co godzine, tylko ja mialam niskie... przestalam mierzyc i jest mi lepiej...
  12. betty

    Nerwica a ciśnienie

    wiesz Darekk, nerwica moze dokonac wszystkiego, szczegolnie, kiedy za bardzo kontrolujemy swoje cialo.... przyspieszony puls to raczej norma... tylko, ze to cisnienie tak skacze, to juz troche dziwne... moze skonsultuj to lepiej z lekarzem... a jak Ci powie, e jestes zdrowy, to po prostu o tym nie mysl, i nie mierz juz cisnienia... a kawe pijesz???
  13. betty

    Przyczyny nerwicy

    Marha, ja tez sie boje jak cholera, ale powoli, malymi kroczkami mozna dzialac, jezeli uwazasz, ze jeszcze nie pora, to daj sobie czasu i przemysl rozne sytuacje, czas tez pomaga i umacnia, potrzebne jest nam zdecydowanie, po przedwczesna decyzja moze spowodowac, ze w trakcie dokonywania zmiany zrezugnujemy niepotrzebnie... mnie sie to juz raz zdazylo, nie przemyslalam, wystraszylam sie i powrocilam wstecz, ale wiem ze to byl dobry kierunek, dlatego teraz dam sobie tyle czasu ile potrzebuje... powodzonka :)
  14. betty

    Przyczyny nerwicy

    zgadza sie Czarna, na nerwice zapracowalismy sobie cale zycie, ja do tej pory pamietam jeden i ten sam powtarzajacy sie koszmar senny kiedy bylam dzieckiem..... wtedy go nie rozumialam, teraz wszystko mi sie laczy w jedna calosc...
  15. betty

    Przyczyny nerwicy

    wczesniej nie przeczytalam tego tematu, i w moich postach wlasnie to wszystko mialam na mysli...PRZYCZYNY ubolewamy wszyscy nad objawami, ktore sa rozne, ktore wszyscy mamy, i wlasciwie na poczatku OBJAWY staja sie najwyrazniejszym problemem...i staramy sie je zwalczac powierzchownie biorac tabletki i inne, ale jezeli nie dogrzebiemy sie do dna naszych problemow, nerwica nigdy nie pojdzie sobie... ktos kiedys napisal, ze jest szczesliwa mezatka, z dziecmi i pieknym domem z ogrodkiem... ja tez mam sytuacje, ktora dla niektorych moich znajomych i rodziny jest do pozazdroszczenia (jak to sie wyrazaja).... wiec dlaczego cholera cierpie?????? a wystarczy sie zastanowic czy my wlasciwie tak naprawde chcemy tego wszystkiego co mamy...moze nasza droga byla troche inna, a my zboczylismy... moze nasze podejmowanie decyzji bylo uzaleznione od czegos innego, lub kogos... ja znalazlam juz nie jedna przyczyne, rozwiazujac jedna, czuje ze nadal mi zle, ale widze od razu kolejna, ktorej nie zauwazylabym nierozwiazujac poprzedniej... i tak powoli zaczynam widziesz swiatelko w tunelu i probuje dopasc konca tego wszystkiego co sie niezle nawarstwilo... i w koncu kiedys mi sie uda, wierze w to.... niestety do tego potrzebne sa radykalne zmiany w naszym zyciu... trzeba czasami zaryzykowac i obrocic zycie do gory nogami, tak jak to zrobilismy kiedys nie zwracajac na to uwagi.... do tego oczywiscie potrzebna jest odwaga, bo tak jak kiedys dzialalismy bez zadnych obaw, tak teraz boimy sie wszystkiego i wolimy zostac w tym naszym kaciku, w ktorym znalezlismy jakas "oszukujaca nas" pewnosc naszego zycia, opierajac sie na naszych bliskich... jezeli zaryzykuje i okaze sie to niewlasciwym ruchem, zawsze moge wrocic wstecz... i tak wlasnie kolejnym moim ruchem powinna byc calkowita zmiana mojego zycia, i ja wiem jaka, i caly czas mysle nad tym... miesiac temu jak ktos mi zaproponowal taka zmiane, ja wkurzylam sie na ta osobe i stwierdzilam, ze nie ma racji... po dluzszym czasie przemyslen dalam mu racje... po prostu dotknal wrazliwego punktu, ktory rzeczywiscie jest dla mnie problemem... i taka powinna byc rola psychologa, i wlasnie dlatego psychoterapia powinna trwac raczej dlugo, bo na poczatku stykanie sie z przyczynami naszej nerwicy powoduje u nas wystapienie zlosci i niechec dotykania tematu dlatego zycze wam wszystkim, abyscie i poznali samych siebie i zauwazyli swiatelko, ktore jest w kazdym z nas... :)
  16. tez mi sie wydaje, ze jezeli nie masz ochoty jechac z jej rodzicami, to wcale nie musisz.. ja wiem co to znaczy i wakacje i mieszkanie z przyszlymi tesciami i to wszystko moze zepsuc nie tylko wakacje, ale i stosunki miedzy Toba i dziewczyna... wedlug mnie ona niech sobie jedzie jak chce z rodzicami, a potem razem pojedzie sobie gdzies sami... tym bardziej, ze masz tez problemy z urlopem... wykorzystaj czas na odpoczynek tak jak Ty tego chcesz, a i o dziewczyne nie bedziesz sie bal, bo pojedzie z rodzicami... porozmawiaj z nia o tym, ze dla Ciebie taki wyjazd nie do konca jest przyjemnoscia, i na pewno to zrozumie... mysle, ze takie rozwiazanie bedzie najzdrowsze dla was wszystkich zycze powodzenia
  17. niestety ja tez spotykam sie z przypadkami osob coraz mlodszych zaczynajacych swoje doswiadczenia z nerwica...taki juz ten swiat...niestety, ale pamietajmy, ze nie jestemy sami i to nam pomaga i w ogole to
  18. witam Kali, jak tez sie ciesze, ze robisz postepy... i tak jak Ci mowi Mrowka, i ja Ci powiem, ze na dyskoteke nie koniecznie sie idzie zeby kogos zarwac... ja bardzo lubie chodzic na dyskoteki i jak slysze latino, to nie moge usiedziec, po prostu cialko same mi sie rusza... i pewnie wyglada to smiesznie, jak twierdzisz, ale mnie sie podoba i tyle i w ten sposob sie rozladowuje, a na mojego chlopaka nie moge patrzec jak tanczy, po prostu nie ma daru.... i nawet jak idziemy razem, to wole zeby sobie usiadl, a ja sie wyzywam w tym czasie.... wiec zycze Ci mysli pozytywnych i trzymaj tak dalej...
  19. wiesz Telimenka, pokazalas wlasnie konkretny przyklad naszych problemow... takich jak Twoja kolezanka znam wielu i powystrzelabym ich wszystkich... jak by tak zabrac polowe naszej wrazliwosci i dac im, to swiat bylby piekniejszy... i tak jak oni nas nie rozumieja, to my nigdy nie zrozumiemy osob ktore mysla tylko o swoim tylku i nie zdaja sobie sprawy ze swoim zachowaniem krzywdza innych... wiesz, kazda osoba ma wokol siebie swoje terytorium (psychologiczne, fizyczne tez), i nalezy go bronic, zeby sie nie zaciesnialo... a Twoja kolezanka ewidentnie wlazi na Twoje terytorium z kopytami...nie pozwoj jej na to absolutnie, bo ona bedzie sie czula coraz lepiej, a Ty coraz gorzej... to co mozesz zrobic w praktyce, to tylko porozmawiac z nia... spokojnie i na powaznie powiedz jej co Ci sie nie podoba, co CIe krzywdzi, na co sie nie godzisz, i jakie rozwiazanie proponujesz.... jezeli ona tego nie zrozumie, to prosze zapomnij o tej kolezance, bo nic dobrego Ci nie przyniesie ta przyjazn, ludzi jest wielu wokol i znajdziesz na pewno kogos normalniekszego, a na nas zawsze mozesz liczyc... prosze Cie tylko, zadzialaj zebys juz wiecej nie plakala i spedzila swoje wakacje (jak sie domyslam) w normalny sposob, relaksujac sie i zbierajac sily na kolejny rok... trzymam kciuki....
  20. a ja sie ciesze, ze troche sie zaczyna mowic na ten temat, lepiej pozno niz wcale, to w nas nadzieja, zeby ludzie zrozumieli co to nerwica lekowa... znam ludzi w wieku 50, 60 lat, ktorzy cierpia od 30, i dopiero calkiem nie dawno odkryli co im wlasciwie dolega, bardzo mi przykro z ich powodu, bo nie mieli mozliwosci z tym walczyc wczesniej, dopiero teraz... a ja moge czuc sie tylko szczesliwa, ze mimo iz sama odkrylam co mi jest, to zrobilam to w miare wczesnie i zabralam sie za to prawie od razu... pomozmy wiec innym i mowmy na ten temat, moze ktos dzieki nam zrozumie na to cierpi... :) :) :)
  21. jjeeewa bedzie dobrze zobaczysz... wiem cos na temat pepowiny... i naprawde taki wyjazd moze Ci pomoc... co do samolotu, to ja pierwszy raz wsiadlam do niego i to calkiem sama pare dni po pierwszym ataku paniki, tylko ze jeszcze nie cierpialam na stany lekowe, po prostu zapomnialam pierwszy atak paniki, po drugim wszystko sie zaczelo, leki, depresje i inne, ale i wtedy wsiadalam do samolotu calkiem sama... najgorsze jest dla mnie czekanie, check in i te inne, jak juz siade w samolocie to mi wszystko jedno... a wiesz ze nawet czasami calkiem dobrze sie czuje...ogladam sobie te chmurki i jest bardzo przyjemnie, a wszystkie problemy wydaje misie ze zostawiam tam na dole... pierwszy lot spedzilam na pstrykaniu zdjec chmurkom, fajne zajecie... pomachaj nam tam z gory, papa
  22. kochana, ja tez juz nie raz mialam wylew, o co tam chodzilo z tymi naczynkami to juz nie pamietam, ale pani doktor sie nie przejela i jak tez sie uspokoilam, opowiedzialam jej o moich lekach i calkiem dobrze mnie zrozumiala i wysalla do psychologa... ja tez biore hormony antykoncepcyjne i nic sie nie dzieje... moze zrob sobie ten tomograf i pogadaj z lekarzem...naprawde uspokoi Cie... powodzonka
  23. QuesTion... jezeli chodzi o dreszcze, czy moze u mnie raczej mrowienie na glowie, to przeszalm przez to.... bylo sobie przez jakis czas i w koncu zrobilam tomograf, i nic nie znalezli, pani doktor mi wytlumaczyla ze jak sie denerwuje to cos tam sie dzieje z naczynkami i dlatego tak czuje... uspokoila mnie i po jakims czasie samo ustapilo
  24. ok. zycze nam wszystkim wiecej takich ludzi jak Czarna... ja tez ogladam tylko komedie.... i dla humoru postanowilam wkleic zdjecie moich pupili, kroliczka niestety juz nie ma...oba chore na raka, a jak sie wspieraja... czytalam tu kiedys posty na temat probu spotkania sie w roznych miastach, nie wiem czy do tego doszlo, ale na pewno wszystkim by pomoglo, i jezeli wroce do Polski, to bardzo bym tego chciala... bo tu spotykam sie z takimi jak my, i nie uzalamy sie nad soba, ale tylko pomagamy sobie calkiem powaznie a do tego zartujemy sobie z naszego "wariactwa" i dlatego za kazdym razem jak przyjda zle mysli, to bardzo prosze zaczac sie z nich smiac... wlasnie w ten sposob
×