Skocz do zawartości
Nerwica.com

betty

Użytkownik
  • Postów

    133
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez betty

  1. Bystry, ja mialam kiedys Kleszczowe Zapalenie Mozgu i Opon Mozgowych, i goraczka to wtedy mi wynosila 40 stopni, do tego dochodzi pare innych objawow, ale nie bede Ci o nich opowiadac, bo od razu je bedziesz mial... powiem Ci tylko, ze walczylam z ta choroba dzielniej niz teraz z nerwica, mimo, ze to tamta byla smiertelna, wiec glowa do gory, bo to tylko nasze urojenia... :)
  2. witam Cie Prisila... mysle, ze najwazniejsza to szczera rozmowa z mezem... powiedz mu co czujesz, ze kiedy dopada Cie atak, to Ty wiesz, ze nic Ci sie nie stanie, ale wlasciwie za kazdym razem jest nieznosny i potrzebujesz jego wsparacia w takim momencie, aby potrzymal Cie za reke i przytulil... tak to jest, ze w momencie ataku wychodzi z nas dziecko, ktore upomina sie o swoje i boimy sie wtedy jak to bezbronne dziecko... i dlatego potrzebujemy chwili zainteresowania... to co bym Ci radzila, z wlasnego doswiadczenia, abys zainteresowala sie w taki sam sposob Ty mezem, kiedy nie masz ataku... zauwaz, ze on tez ma problemy i skup sie czasami rowniez na nim, nie tylko na swojej nerwicy... mi moj chlopak powiedzial ostatnio zdanie, ktore dalo mi duzo do myslenia..."pomysl o bliskich, ktorzy sa wokol Ciebie"...
  3. wiem co masz na mysli Ashmir, ja tez nie raz przez takie mysli doprowadzalam sie do bialej goraczki... ale Agapla ma racje... uwazam, ze lepiej nie skupiac sie na tym temacie, bo nikt nam na te pytania nie odpowie... moze dlatego wlasnie potrzebna jest wiara, kazdy w cos sobie tam wierzy i to mu pomaga isc dalej... nie ma co sie zadreczac, ale skupic sie na tym co robimy na codzien z mysla, ze kiedys do czegos to nas doprowadzi...
  4. no to gratuluje Dorotka !!!!!!!! a teraz zaslugujesz na spokojny relaks na tym balkonie, wlacz sobie mila muzyczke, zrob sobie drinka... i popatrz jakie piekne sa te gwiazki...
  5. wiesz co speedcore, zal mi Cie naprawde... mozesz byc sobie zdolowany, mozesz nas prosic o pomoc, lub tez inne osoby jezeli masz na to ochote... ale prosze Cie nie doluj osob, ktore nam sie zwierzaja i wierza w otrzymanie wsparcia... a Ty Dorotka masz rece i nogi jak inne zdrowe osoby i jestes w stanie dokonac wszystkiego, wiec umyj sobie te okna w spokoju przy relaksujacej muzyce, a na zakonczenie spraw sobie nagrode na postawienie sie nerwicy... pozdrawiam...
  6. Sloneczko, jestes naprawde dzielna, ze to wszystko wytrzymalas...podziwiam i gratuluje z calego serca, ze znioslas to wszystko, i ciaze i cala ta sytuacje... teraz zajmij sie w koncu soba, oczywiscie nie zapominajac o dziecku... nie pozwol sobie wiecej na cierpienie, wiec idz do lekarza i wez sobie leki na dobry poczatek... zebys przestala cierpiec, a wtedy staniesz na nogi, i bedziesz mogla spokojnie rozwiazywac problemy i przyczyny nerwicy... dasz rade, bo najgorsze wedlug mnie juz przeszlas i jest to za Toba trzymaj sie, pozdrawiam
  7. Ramzes, jestes naprawde WIELKI I DZIELNY.... wyslac w cholere ta nerwice i niech spieprza !!!
  8. pieknie to ujelas Czarna... a w trakcie ciazy mialas leki o siebie? czy cos Ci sie dzialo zwiazanego z nerwica? jak sobie radzilas?
  9. tez sie nad tym nie raz zastanawialam, chociaz jeszcze nie planuje dziecka... ale wiem od kobiet z dziecmi i nerwica, ze ciaze super przezyly... a to z powodu, iz w trakcie ciazy dochodzi do zmian hormonalnych i nastepuje zwiekszenie wydzielania serotoniny (czyli tak jak by ciaza zastepowala antydepresyjne tabletki), to miedzy innymi przez to dochodzi do depresji poporodowych... a po drugie, bedac w ciazy kobieta jest w centrum zainteresowania i uwagi, i to chyba ja uspokaja... tak sobie mysle...
  10. no to kochani nie jestescie sami, bo dzisiaj zasnelam o 8.00 nad ranem, nocka w lozko z kotlujacymi sie myslami...
  11. dzieki Aniolku, to bardzo mile przeczytac takie slowa, wlasnie teraz jak mnie dopada mala depresyjka... zgadzam sie z Melissaa, emocje nalezy przezywac, jakiekolwiek by byly, bo tylko w ten sposob je uwalniamy, a nie tlumic gromadzac je w sobie, co potem wczesniej czy pozniej wybucha... wezmy wiec nasze leki za reke i idzmy z nimi na spacer
  12. Podziwiam Moniczko, widac jest w Tobie jednak ta sila, ktora potrafi sie wydostac i pokonac lek... zycze Ci zdobycia najwyzszych szczytow z calego serca...
  13. Moniczko, tez mialam okresy kiedy nie potrafilam wstac z lozka, i wiem co to znaczy, balam sie isc do lazienki i zamknac sie w niej, bo balam sie ze mi sie cos tam stanie i inni nie beda mi mogli pomoc... i nie byly to same obawy, ale i rowniez ostre objawy fizyczne, ktore powodowaly, ze nie wiedzialam co sie ze mna dzieje... dlatego bralam tabletki, bo jak jest bardzo zle, to wiadomo, ze sama silna wola nie starczy... nerwica chyba nie potrafi byc przystosowalna... faktem jest, ze teraz znowu zaczne brac leki, bo postanowilam cos zmienic w moim zyciu, ale nie mam az na tyle odwagi i sily... i chce sie wesprzec tabletkami, moze to dziwnie brzmi, ale chce cos zrobic, bo ja tez juz nie moge tak zyc...
  14. MOniczko, jezeli po prostu nie masz ochoty robic prawa jazdy, to nie ma problemu...zrozumialam, ze nie chcesz, bo jestes ograniczona... owszem nerwica jest ograniczeniem, ale to my sobie to ogranicznie tworzymy... nie mowie od razu isc i gory przestawiac, ale powoli malymi kroczkami. Jezeli jest az tak zle, ze nie da sie wstac z lozka, to wtedy z tego lozka wlasnie trzeba wstac na przekor nerwicy. Jezeli ktos juz z lozka wstaje bez problemu, to robi kolejny krok do przodu itd., z nami jak z dzieckiem... :) tez sie zastanawiam czy nie jestem zagrozeniem na drodze jak prowadze samochod, ale wtedy mysle sobie, ze przeciez nic mi sie nie stanie... najgorsze co moze mi sie stac to, ze dostane ataku paniki...wtedy zwalniam, staje na poboczu i przeczekam, a jak nie dam rady to i pogotowie wezwe... Ja w Rzymie mialam pania psycholog na drugim koncu miasta (do tych lepszych warto dojezdzac)... za kazdym razem zawozil mnie moj chlopak i czekal tam na mnie az skoncze... pewnego dnia nie mogl mnie zawiezc, dal mi kluczyki i powiedzial jedz... najpierw myslalam, ze oszalal, ale potem pomyslalam, ze w koncu jezeli nie zrobie tego pierwszego kroku, to juz zawsze bede uzalezniona od innych. Wsiadalam i pojechalam, w drodze do pani psycholog bylo mi wszystko, balam sie o wszystko i jechalam w korkach, na swiatlach czerwonych w max napieciu... ale jak dojechalam to odetchnelam, a w drodze powrotnej czulam sie super, wlaczylam muzyke na maxa i spiewalam wyrzucajac z siebie poprzednie napiecie... dojechalam do domu i bylam z siebie po prostu dumna... :)
  15. Moniczko, juz Ci wczesniej odpisalam w innym temacie, ale czytam sobie tutaj Twoje posty i od razu mi sie nasuwaja mysli, i po prostu Ci pisze, chcesz zaakceptuj, nie chcesz nie akceptuj... piszesz, ze masz cudowna rodzine, narzeczonego, gory, ksiazki... wiesz, u mnie nerwica tez nie powstala z powodu tyranow, przemocy czy czegos w tym rodzaju... prawdopodobnie powstala, bo niestety nie zostalam nauczona samodzielnosci... i teraz z nerwica jest mi jeszcze trudnije podejmowac decyzje i zrobic cos samodzielnie... Twoje ponizsze zdanie mnie przerazilo... Milka ma racje mowiac, ze nerwica to nasze niezle ALIBI...i tu wlasnie takim alibi sie poslugujesz... dlaczego nie pojdziesz na to prawo jazdy, i pokazesz sobie, ze potrafisz, ze nerwica nie bedzie kierowac Twoim zyciem..... no chyba, ze tego prawa jazdy nie chcesz... Twoj wybor... powiem Ci tylko, ze ja robie wszystko co mi do glowy przyjdzie... bo zaczelam odrozniac moje stany : nie chce, bo rzeczywiscie nie chce, czy moze nie chce, bo sie boje.... jezeli nie chcemy, bo sie boimy, to na przekor nerwocy powinnismy wykonywac kazda czynnosc, mimo, iz nam nogi sie trzesa, w glowie huczy ecc. ja sobie mowie wtedy "OK. zemdlej w koncu, chociaz raz w zyciu pokaz mi ze zemdlejesz..." i jakos jeszcze nigdy do tego nie doszlo, a czynnosc zostaje wykonana, poczym ja czuje sie silniejsza i co najwazniejsze powiem sobie "dalas rade, super, podobasz mi sie, trzymaj tak dalej"... i to jest moja droga bo wyzdrowienia pozdrawiam ponownie
  16. Moniczko, jak sama piszesz zrobilas mnostwo badan i sama wiesz, ze jestes zdrowa... to tylko te mysli powoduja, ze Ty caly czas sie boisz choroby psychicznej... wszystkie nasze strachy i leki sa wynikiem tylko jednego leku, ktorym jest LEK PRZED UTRATA KONTROLI... to dlatego jeden boi sie, ze kogos zabije, inny sie boi, ze zemdleje, a jeszcze inny, ze ma chorobe psychiczna, ktora uniemozliwi mu normalne funkcjonowanie... ale zauwaz, ze my funkcjonujemy, z objawami, ale jeszcze nic nie zapomnialas, a mozg Ci jeszcze nie wybuchnal... z tego co wyczytalam w innych Twoich postach, zrozumialam, ze wolisz psychiatrow niz psychologow... moze po prostu nie mialas szczescia do psychologow, niestety powinni byc kompetentni albo stety... ale powiem Ci, ze najwazniejsza rzecza jaka musimy wykonac w naszym stanie, jest AKCEPTACJA NERWICY i nauczenie sie z nia zyc, radzic sobie z lekami, zwalczac je, i tak powoli malymi kroczkami dojdziemy do celu... mysle, ze takie grupy o ktorych piszesz, ze bedziesz uczeszczac od konca sierpnia, moga Ci bardzo pomoc... ja przez prawie rok chodze na takie spotkania z osobami ktore cierpia jak ja, ktore nauczyly sie radzic sobie z lekami, a przede wszystkim to dzieki nim zrozumialam caly mechanizm tej nerwicy... (przemowili do mnie bardzije niz psycholog) to ze nie akceptujesz nerwicy, mnie mowi cos, ze nie akceptujesz do konca samej siebie takiej jakiej jestes... byc moze chcialabys byc inna, albo robisz na codzien cos co nie nalezy do Twojego zycia... sprobuj sie nad tym zastanowic, bo wszystko lezy wewnatrz nas, nasze potrzeby, nasze obawy, nasze oczekiwania itd... ja juz rok prowadze walke sama ze soba, i widze postepy... nie jest to latwa droga, ale jedyna prowadzaca do rozwiklania calej tej petlaniny... dlatego zamiast robic rozne badania, zastanow sie nad swoim zyciem i posluchaj siebie... pozdrawiam
  17. wiesz, Chica ja postanowilam wywrocic moje zycie do gory nogami, dokladnie tak jak sie to stalo po pierwszym ataku paniki... i dlatego zostawilam Rzym i jestem tutaj w Polsce... chcialabym znalezc prace w Krakowie i mam nadzieje, ze mi sie to uda, ze sie w koncu odnajde bez pomocy innych, ze sama stane na nogach i zaczne w koncu cos rozumiec, czego ja tak wlasciwie chce od zycia... jak na razie badzo mnie to boli, a wrocilam tu dopiero wczoraj... tak bardzo zle sie czuje, ze juz bym pofrunela z powrotem do Rzymu...ale zaczynam wtedy myslec i zastanawiac sie po co, skoro mi tam bylo zle, skoro nie wiem juz nawet co czuje do chlopaka przez ta pieprzona nerwice... i dlatego caly czas utwierdzam sie w moim postanowieniu, ze robie dobrze dla samej siebie, ze mi to potrzebne, ze musze sie na troche odizolowac od wszystkiego i wszystkich i po prostu daje sobie czasu... czy wytrwam, tego nie wiem... ale jezeli nie zaryzykuje, pozniej bede sobie plula w twarz... bo dopiero jak sie lepiej poczuje, moge zrozumiec moje uczucia, i dopoki nie pokocham samej siebie, nikogo nie bede kochac... mam ten komfort, ze moj chlopak mnie wspiera w tym moim wyczynie, daje mi odwagi i czeka... ja tez moge tylko czekac i isc do przodu... dlatego moze zastanow sie Chica, co Ty czujesz do samej siebie, czego Ci brakuje, co chcialabys zrobic dla siebie...bo to nie Ci obok nam przeszkadzaja w normalnym funkcjonowaniu, ale my sami sobie na to nie pozwalamy... dlatego nie zastanawiaj sie czy Ty chcesz sie spotykac z Lee czy nie... ale pomysl czy jestes zadowolona z Twojego zycia, a jezeli nie, skup sie raczej nad tym co bys mogla zrobic zeby poczuc sie lepiej ze sama soba... nie odpowiesz sobie na to pytanie od razu, ale w glebi siebie w koncu znajdziesz odpowiedz... pozdrawiam :)
  18. co wy na sobote ok. 18.00 ???
  19. witaj Chica... lekow nie biore, bralam kiedys przez 3 miesiace andtydepresyjne, po pol roku potorzylam sesje... teraz wydaje mi sie, ze znowu do nich powroce, bo czuje lekka depresje oprocz normalnych lekow... od wrzesnia chodzilam do psychologa w Rzymie i na spotkania grup wsparcia... to miedzy innymi dzieki nim zaczelam rozumiec na co cierpie, i moj pobyt tu w Polsce jest krokiem podjetym w celu wyzdrowienia... nie wiem do czego on doprowadzi, ale na razie ryzykuje, najbardziej sie boje, ze zrujnuje zwiazek, ale nie moglam tak dalej ciagnac...nie wiedzialam juz nawet czy go kocham, czy tylko go potrzebuje... cofnac sie do tylu zawsze moge...
  20. witajcie, wlasnie od dzisiaj jestem w Cz-wie do nie wiem kiedy i jak ktos ma ochote sie spotkac, to jestem na TAK
  21. witam Chica....rozumiem Cie doskonale... dzisiaj wrocilam do Polski, do mojego miasta Cz-wy zeby troche sobie poukladac w glowie, chociaz to chyba nie takie proste... wyjechalam od mojego chlopaka, bo juz bardzo rujnowalam ten 5-letni zwiazek... tak wiele dobrego dla mnie robi, pomaga mi, a ja zawsze tylko z naburmuszona mina... on czeka, bardzo sie boje, ze zrujnuje to wszystko calkowicie, bo ile moze czekac?... w tym momencie jestem z rodzicami, ale do nich tez jestem nastawiona negatywnie... nie wiem co robic...tak bardzo chcialabym byc jak kiedys, cieszaca sie z kazdego glupstwa i doceniajaca tych, ktorych mam obok...
  22. sluchajcie, a ja mysle, ze nie ma co rezygnowac ze szkoly, bo to nie szkola jest problemem... lepiej sie zabrac za przyczyne od podstaw, bo rzucicie szkole, i potem ten sam problem pojawi sie w pracy, przy wyjsciu z domu, pojsciu do kina itp... a chyba nie chcecie przesiedziec zycia w domu... uszy do gory... mam kolezanke, ktora zamontowala sobie wc-et w samochodzie, wiec wiem cos o tym...
  23. witam Cie Gosiu,,, a czy oprocz zawrotow glowy masz tez leki, boisz sie ze Ci sie cos stanie ze zemdejesz itp.? nie wiele napisalas... ja bralam tranxene i wlasciwie mam je caly czas w torbie i nie ruszam sie bez nich, bo nawet jesli ich nie biore, to daja mi poczucie spokoju, ze w kazdej chwili jak mi bedzie gorzej to moge po nie siegnac... to sa leki przeciwlekowe i dzialaja od zaraz (do godziny), ale na krotko, nie rozwiazuja problemu...dlatego wlasnie bralam je na poczatku razem z antydepresyjnymi... antylekowe raczej sie bierze przez krotki czas, a potem tylko doraznie...a jezeli leki nie ustepuja, to trzeba sie zabrac za to jakos doglebniej, psycholog, i moze inne leki, ale to musi zdecydowac lekarz,,, zastanow sie czy cos sprowokowalo Twoj pierwszy atak, czy wiesz jaka jest przyczyna... i nie martw sie, bo to nic groznego... tym bardziej, ze mam to tylko od 1,5 miesiaca, wiec masz wieksze szanse na wyjscie z tego... trzymaj sie, pozdrawiam
×